Prasa i Internet: artykuły o Michaelu

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Polityka a lekki artykuł na nadchodzącą majówkę:
Jak Freddie Mercury pracował z Michaelem Jacksonem

Gdy Królowa spotkała Króla
30 lat temu Michael Jackson i Freddie Mercury pracowali nad albumem, który miał odmienić oblicze popu. Nigdy go nie skończyli, bo Król Michael zaczął przyprowadzać na nagrania lamę.

Gdzie jest twoje łóżko?” – zapytał Freddie na widok materaca rozłożonego na podłodze. – „Chyba stać cię, żeby je sobie kupić, co?”. „Gdy śpię, wolę znajdować się bliżej ziemi – odpowiedział Michael, na co Mercury przytomnie zauważył: „Ale przecież ty śpisz na pierwszym piętrze!”. Był kwiecień 1983 r. Dwaj herosi show-biznesu zaczynali pracę nad najsłynniejszą płytą, która się nigdy nie ukazała.

Poznali się trzy lata wcześniej, w lipcu 1980 r., po koncercie Queen w hali The Forum w Los Angeles. Freddie z zespołem przyjechał do Ameryki w trasę promującą wydany właśnie album „The Game”. Jackson, który dwa lata później miał oszołomić świat „Thrillerem”, wpadł za kulisy z gratulacjami za świetny występ.

Jak wspomina Peter Freestone, asystent i przyjaciel Mercury’ego i autor jego biografii, „Michael miał 22 lata, ale zachowywał się jak podekscytowany nastolatek”. „Hello – przywitał się, jak to Michael, tym swoim chłopięcym głosikiem – opowiadał Roger Taylor, perkusista Queen. – A potem nawijał: »Another One Bites The Dust«, »Another One Bites The Dust«! Będziecie samobójcami, jeśli nie wydacie tego na singlu. To murowany hit!”.

„Jacko” zapewne wiedział to, czego kwartet z Wielkiej Brytanii jeszcze nie przeczuwał. Że ten funkujący utwór będzie największym przebojem Królowej za Oceanem i pierwszym utworem białych, który szturmem zdobędzie stacje radiowe grające czarną muzykę.

Niewiele brakowało, a już wtedy doszłoby do nieoczekiwanej współpracy Queen i Jacksona. Na łamach ówczesnego wydania tygodnika „Sounds” Taylor zdradził, że podczas finału jednego z koncertów w Ameryce „Jacko” miał się pojawić na scenie razem z grupą: „Ustaliliśmy, że zaśpiewamy razem »We Are The Champions«, bo dla Michaela była to nasza ulubiona piosenka z poprzednich lat. Niestety, nic z tego nie wyszło, bo Michael dostał cykora i się wycofał”.

Niewiele o pierwszych kontaktach z Mercurym mówił z kolei sam Jackson. Dziennikarz z „Rolling Stone” towarzyszył mu podczas jednego ze spotkań z Queen za kulisami, w trakcie trasy po USA w 1982 r.: „Kiedy stanęliśmy w drzwiach garderoby, Freddie zerwał się z miejsca jak dziki rottweiler i omal nie zmiażdżył drobnego Michaela w przyjacielskim uścisku”. Uścisk był na tyle szalony, że obaj wpadli na szafkę, z której wysypała się lawina... ochraniaczy na genitalia. Jackson aż rozdziawił buzię ze zdumienia. „Ooooch! Freddie, co ty tam trzymasz?” – zapytał, a z szafki wyleciał jeszcze złoty hełm rodem z rozgrywek futbolu amerykańskiego. „Rock&roll to męska zabawa, mały braciszku” – odpowiedział Mercury.

„Michael uśmiechnął się i zanim Freddie udał się na masaż, zdążył go jeszcze zapytać, czy to prawda, że swoje ostatnie urodziny Mercury spędził dyndając nago na żyrandolu” – pisze „Rolling Stone”. Tak, Freddie nie raz przyznawał, że ten numer z żyrandolem należy do jego ulubionych rozrywek.

Nie zdążył na „Thrillera”

Jackson doskonale znał i cenił twórczość Queen, ale jego podziw wobec Mercury’ego od początku nie pozostawał bez wzajemności. „Kiedy gadaliśmy, zdałem sobie sprawę, że on ma dwadzieścia kilka lat, a jest w tym biznesie dłużej ode mnie. Normalnie w takiej sytuacji chcesz udzielić młodziakowi kilku rad na początek kariery. Ale Michaela nie trzeba było niczego uczyć” – opowiadał Freddie. Fredowi nie mogły być obce dokonania gwiazdora The Jackson 5 i to od samego debiutu, bo wielkim fanem wszystkich produkcji wytwórni Motown był basista Queen John Deacon (kompozytor „Another One…”).

Prawdopodobnie w rozmowach, jakie dwaj gwiazdorzy prowadzili podczas trasy grupy po USA w tym czasie, po raz pierwszy zaczął przewijać się wątek wspólnych nagrań – tym bardziej że obaj świetnie się dogadywali. Jak później wyjawił Mercury, premierowym efektem sensacyjnej kooperacji miał być jego gościnny występ na „Thrillerze”. „Przygotowywałem kawałek na ten album, ale nie skończyłem go w terminie. Michael to wspaniały artysta, z którym chciałem pracować, tylko że notorycznie nie mogliśmy znaleźć dla siebie czasu. Pomyślcie tylko, ile pieniędzy przeszło mi koło nosa” – żartował Freddie. Do dziś na całym świecie „Thriller” sprzedał się w liczbie 107 mln egzemplarzy.

Być może, gdyby nie spotkanie z Jacksonem, nie powstałaby płyta „Hot Space” (1982 r.), dość niesprawiedliwie uważana przez większość fanów Queen za największe nieporozumienie w karierze grupy. Disco, funk, soul (a miał być też rap – rapowana wstawka ostatecznie zniknęła z płytowej wersji utworu „Cool Cat”), sporo elektroniki, mniej solówek Briana Maya – taką metamorfozę przeszła kapela, która jeszcze do niedawna szczyciła się dewizą: „Nie używamy syntezatorów!”. Kto chwalił i publicznie przyznawał się do inspiracji „Hot Space”? Michael Jackson. Na jakim albumie? Na „Thrillerze”.

Ja gram białym, a ty czarnym

Członkowie Queen nie akceptowali artystycznej wolty Freddiego i nie podzielali towarzyszącego jej entuzjazmu „Jacko”. Prasa spekulowała o pogarszającej się atmosferze w zespole. Solowa kariera Mercury’ego była tylko kwestią czasu. W wywiadach Freddie szczerzył się i nazywał to „skokiem w bok”. Kiedy na początku 1983 r. tworzył własny materiał w Monachium, Michael zadzwonił do niego i zaprosił go do siebie, do Encino na północy Hollywood.

„Wjeżdżając na podjazd, minęliśmy posterunek ochroniarzy. Wysiedliśmy z samochodu i znaleźliśmy się pod wytwornym domem utrzymanym w stylu tudorskim” – pisał Freestone, który towarzyszył Freddiemu w gościnie u „Jacko”. Jackson mieszkał wtedy ze swoją matką Katherine i siostrami: La Toyą i Janet. W sypialni, obok wspomnianego wcześniej materaca, trzymał tylko swoje trofea, złote i platynowe płyty za „Thrillera”.

Asystent Mercury’ego zapamiętał, że posiadłość w Los Angeles była wyposażona między innymi w salę kinową, w której przesiadywała Janet, a także prywatny salon gier wideo. „Pewnego razu Michael zaciągnął mnie tam i zaproponował, żebyśmy zagrali w jakąś wczesną wersję tenisa stołowego. Było dwóch graczy – biały i czarny. W pewnym momencie słyszę: »Zabawne, co? Ja gram białym, a ty czarnym«” – opowiada Freestone.

Któregoś dnia Freddie wywołał konsternację u Jacksonów, prosząc o popielniczkę. Freestone: „Tam nikt nie palił. Mama Michaela w końcu podała mu zakrętkę od słoika po dżemie”. Przy innej okazji zasiedli z „Jacko” do królewskiej uczty, ale ich gospodarz nawet nie tknął zamówionych potraw. „Po pierwsze, był wtedy zawziętym wegetarianinem. Po drugie, jadł tylko to, co przygotowała jego matka”.

W domu Jackson miał profesjonalne studio nagraniowe. Stworzył tam piosenkę, do której chciał dołożyć partie wokalne Mercury’ego. Utwór nosił tytuł „State of Shock”. Latem 1984 r. stał się kolejnym przebojem wstępującego na tron króla popu, ale drugi głos nawet nie przypomina eksplozywnego tenoru lidera Queen. Nie przypomina, bo na singlu z Jacksonem zaśpiewał Mick Jagger. Na skończenie utworu z Freddiem znów zabrakło czasu.

Freddie, to jest lama

Mercury przyleciał do Los Angeles z kilkoma własnymi pomysłami. Wśród utworów, nad którymi zaczął pracować z Jacksonem, na pewno znajdowały się dwa: „There Must Be More In Life Than This” oraz „Victory”. Pierwszy to ballada grana przez Freddiego na pianinie, do której miał przygotowanych tylko kilka słów. Reszta początkowo była improwizacją Jacksona. W „Victory” rolę perkusji grały... drzwi. „Oprócz Michaela i Freddiego w studiu był tylko jeden dźwiękowiec. Zanim zarejestrowali wokale, zasiedli za konsoletą, a Michael wymyślił, żebym przez pięć minut rytmicznie trzaskał drzwiami do łazienki. O takiej koncepcji układania bębnów nigdy wcześniej nie słyszałem” – opowiadał Freestone.

Według relacji świadków sesja przebiegała w luźnej atmosferze, Jackson i Mercury zachowywali się czasem jak dwójka dzieciaków w pokoju zabaw (później jeszcze długo w otoczeniu Jacksona funkcjonowało określenie „żarty Freddiego Mercury’ego”, na które Michael zawsze reagował histerycznym chichotem). Lesley-Ann Jones, autorka biografii Freddiego, pisała, że mimo wygłupów obaj traktowali siebie z dużym szacunkiem – jakby mieli świadomość, że właśnie doszło do niepowtarzalnego spotkania dwóch geniuszy muzyki. A jeśli przyznamy, że przywilejem każdego geniusza są drobne dziwactwa, łatwiej nam będzie zrozumieć, dlaczego pracę nagle przerwali, a jej efekty odłożono do lamusa.

„Miałem wrażenie, że idzie im świetnie i w mig znaleźli wspólny język” – mówi Jim Beach, wieloletni menedżer Queen w najnowszym dokumencie BBC poświęconym Mercury’emu, „The Great Pretender”. „Ale któregoś dnia Freddie do mnie zadzwonił i powiedział, że mam po niego natychmiast przyjechać. Zapytałem: »Co się stało?«. Odpowiedział, że Michael codziennie przyprowadza do studia lamę, a on nie przywykł do tego, by nagrywać płytę z lamą”.

W pewnym sensie Freddie lamę znał, bo Jackson niejednokrotnie o niej publicznie wspominał i przedstawił mu ją zaraz po jego przyjeździe do Encino. Ale tylko w małym zoo, jakie utrzymywał na terenie swojej posiadłości. „Nigdy nie zapomnę widoku Freddiego brodzącego w błocie w białych dżinsach i białych tenisówkach za Michaelem, który chciał zapoznać go z tą lamą. On chyba naprawdę kochał zwierzęta, to była część jego życia” – relacjonował Freestone.

Poznać lamę na wybiegu to jedna rzecz, ale codziennie widywać ją w studiu – zupełnie inna. Ale jest też druga wersja tej historii, prawdopodobnie rozpowszechniana przez obóz „Jacko”. Według niej to Michael miał zniechęcić się do współpracy z Freddiem po tym, jak kilka razy nakrył go na wciąganiu kokainy w jego pokoju i łazience.
Michael nie wychodzi z domu

W maju 1983 r. Mercury był już z powrotem w Londynie, gdzie zachwycał się występem operowej śpiewaczki Montserrat Caballé, z którą kilka lat później nagrał album „Barcelona”. Wizja ukończenia materiału z Jacksonem stawała się coraz mniej realna. „W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wszystkie piosenki napisałem sam i już nie chciałem się nimi dzielić” – mówił Freddie. „There Must Be More…” trafiło więc na jego solowe wydawnictwo zatytułowane „Mr. Bad Guy”. Bez partii śpiewanych przez Michaela. Niewiadomą pozostaje los utworu „Victory”. Jackson umówił się z Freddiem, że wykorzysta tylko jego tytuł – opatrzył nim nowy album swojego rodzinnego składu The Jacksons (1984 r.).

Wytwórnia CBS, która miała wydawać wspólne dzieło Freda i „Jacko”, była rozczarowana produkcyjnym fiaskiem. Ale Jim Beach zaproponował jej szefom, że może podsunąć im samodzielną płytę Mercury’ego. CBS właśnie zarobiło wielkie pieniądze na „Thrillerze”, więc każda dobrze uzasadniona ekstrawagancja miała szanse na realizację. Jednocześnie Freddie nie rezygnował z namawiania Jacksona, by upublicznić choćby fragment efektów ich współpracy, ale z drugiej strony sam przyznawał, że przez dwa lata nie miał czasu na dokończenie nagrań. Jeszcze w wywiadach przed premierą „Mr. Bad Guy” mówił jednak o sporych szansach na to, że na płycie gościnnie pojawi się „Jacko” (miał też być Rod Stewart, ale też nic z tego nie wyszło).

„Mr. Bad Guy” okazał się komercyjną klapą w Stanach Zjednoczonych, z kolei „Victory” The Jacksons święciło triumfy po obu stronach Oceanu. Mercury wrócił do Queen i, podobnie jak cały zespół, dał sobie spokój z Ameryką (trasa Queen w 1982 r. była ostatnią w USA). Michael ruszył w światowe tournée z Jacksonami, po którym ostatecznie rozstał się z rodzinnym zespołem.

Mercury, pytany po latach o inne szczegóły jego znajomości z Jacksonem, wspominał, że na początku lat 80. często wychodzili razem do klubów i spędzali ze sobą sporo czasu. Wkrótce potem, po oszałamiającym sukcesie „Thrillera”, nie było to już takie proste. „Michael trochę zamknął się w swoim świecie” – mówił Mercury w wywiadzie z „Record Mirror” w 1984 r., zaniepokojony postępującą izolacją „Jacko”. „Mówi mi, że wszystko, czego chce, może mieć w domu, więc nie musi z niego wychodzić – opowiadał. – Paranoicznie boi się, że ktoś zrobi mu krzywdę. To bardzo smutne”.

O ich późniejszych prywatnych kontaktach niewiele wiadomo. W jednym z wywiadów Michael wyznał, że jego najlepszymi przyjaciółmi są „Freddie, Diana Ross i Elizabeth Taylor”. W rozmowie z magazynem „Creem” nazywał Mercury’ego „swoim starym kumplem”. Być może zraził się do opowiadania o swym druhu z Queen po tym, jak prasa zaczęła spekulować o jego orientacji seksualnej. W „Sky Magazine” Michael musiał tłumaczyć się, że nie jest gejem, a jego przyjaźń z Freddiem nie ma takiego podłoża, jakie niektórzy mogliby sugerować.

Mercury przeciwnie – wielokrotnie chwalił się swoją niedokończoną współpracą z królem popu. Lee John, wokalista grupy Imagination, opowiadał, jak kiedyś odwiedził Freddiego w jego domu, a ten zamęczał go utworami, które nagrał w Hollywood. „Zaciągnął mnie do siebie i puszczał je na okrągło. To były naprawdę funkowe numery. Genialna rzecz, siedziałem wtedy jak oniemiały” – opowiadał John.

Musimy wierzyć, bo dziś jedynym śladem tamtej współpracy są niezbyt dobrej jakości demówki dwóch utworów, które krążą po Internecie („This Must Be More…” i „State of Shock” można znaleźć na YouTube). Od dwóch lat muzycy Queen zapowiadają wydanie całego materiału duetu Mercury-Jackson. „Nie mogę wiele o tym mówić, ale brzmi nieprawdopodobnie” – wyjawiał w 2011 r. perkusista Roger Taylor. May dodawał, że ma poparcie rodziny i spadkobierców „Jacko”. Premierę albumu planowano na 2012 r. i… znów słuch o nim zaginął.

Na razie więc fani Queen czekają na biograficzny film o Freddiem, w którym główną rolę zagra Sacha Baron Cohen – premierę przewidziano na 2014 r. I zaczytują się w dostępnych biografiach. Swoją drogą, Mercury powiedział kiedyś, że zdarza mu się zadzwonić do swojego domu tylko po to, by usłyszeć, co tam u jego kotów: „Po prostu dzwonię i każę dać koty do telefonu”. Ciekawe, czy po tej deklaracji Michael przeprosił w imieniu Freddiego swoją lamę.
jolanta
Posty: 42
Rejestracja: pt, 07 sty 2011, 16:03

Post autor: jolanta »

Dziękuje Pank za bardzo ciekawy artykuł ;-)
Fan27
Posty: 62
Rejestracja: śr, 09 lut 2011, 18:13

Post autor: Fan27 »

to nie jest artykuł pank tylko polityki - więc nie wiem dlaczego kierujesz podziękowania do pank? :smiech:
Ja dziękuję pank za udostępnienie artykułu z polityki nenene
jolanta
Posty: 42
Rejestracja: pt, 07 sty 2011, 16:03

Post autor: jolanta »

Fan27 pisze:to nie jest artykuł pank tylko polityki - więc nie wiem dlaczego kierujesz podziękowania do pank? :smiech:
Ja dziękuję pank za udostępnienie artykułu z polityki nenene
No dobrze - poprawnie będzie:
"Dziękuję Pank za wstawienie bardzo ciekawego artykułu z Polityki " ;-)
Zadowolony ? nenene
Awatar użytkownika
Atonia
Posty: 357
Rejestracja: pn, 28 gru 2009, 13:33
Skąd: Elbląg

Post autor: Atonia »

W Bravo:

Obrazek


edit:ostatnie zdjęcie usunięto z powodu niewłaściwego rozmiaru/ Sephiroth820
Awatar użytkownika
editt
Posty: 646
Rejestracja: wt, 26 gru 2006, 16:19
Skąd: Starachowice, http://twitter.com/editt86

Post autor: editt »

Michael Jackson's Alleged Molestation Victim Wade Robson Teases New Scandalous Announcement!

Wade Robson, the choreographer who claims Michael Jackson molested him as a child when they spent time together over a 7 year period, apparently has new information concerning MJ's alleged abuse.
Wade was approached at JFK after arriving from LA, and was asked about the situation…
But rather than remain silent, dude said he woud talk about the scandal "maybe tomorrow"!
Hmm, we wonder if Wade has remembered anything new?
We already know that Wade suffered a mental breakdown back in 2011 after having stated — under oath — that MJ was never inappropriate with him, and it was this mental breakdown that caused repressed memories of sexual abuse to surface, so we're interested to see if he'll elaborate on the "Monster" that was Michael.
Maybe Wade has new evidence that will convince the skeptics of MJ's guilt?
Keep you eyes here lovely readers, cause our curiosity is piqued and we want ANSWERS!
http://perezhilton.com/2013-05-15-wade- ... ZPberXwnu1 :podejrzliwy:
Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Atonia
Posty: 357
Rejestracja: pn, 28 gru 2009, 13:33
Skąd: Elbląg

Post autor: Atonia »

Awatar użytkownika
Atonia
Posty: 357
Rejestracja: pn, 28 gru 2009, 13:33
Skąd: Elbląg

Post autor: Atonia »

W Bravo

..............
W Twiście
.............

edit: Zdjęcia usunięto z powodu niewłaściwego rozmiaru/Seph
Awatar użytkownika
michael mckellar
Posty: 289
Rejestracja: sob, 16 mar 2013, 16:58
Skąd: Płock

Post autor: michael mckellar »

MJ Rules Social Media From Beyond The Grave

http://wogl.cbslocal.com/2013/09/04/mj- ... the-grave/
„Co robi gwiazda, gdy przestanie świecić?” – pytam samego siebie. „Może umiera?”. „O, nie!” – odpowiada głos w mojej głowie. „Gwiazda nigdy nie umiera. Gwiazda po prostu zamienia się w uśmiech.”
Awatar użytkownika
Jay00
Posty: 12
Rejestracja: pt, 23 sie 2013, 22:33
Skąd: Wrocław

hej, jest konkurs na okładkę Vanity Fair

Post autor: Jay00 »

Zagłosujcie na okładkę Mika, na razie jest na 3 miejscu :-)
http://www.vanityfair.com/100-years-of- ... air/covers

Hej przypominam, że nadal trwa konkurs na okładke Vanity Fair, można głosować codziennie więc zachęcam. Chyba nie chcecie żeby zamiast Michaela wygrała okładka z Patinsonem prawda?

posty połączono/@neta
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

Michael czeka na Ciebie
W piątkowy wieczór 29 sierpnia 2009r Thomas Käppeli aka " Cheppi otworzył muzeum „King of pop”.
Thomas chciał przeżyć ten dzień z Michaelem Jacksonem mówił: Miałem mieszane uczucia w czasie podróży, ponieważ ostatni raz jechałem sedanem z Michaelem.Podziwiam Michaela nie tylko jako muzyka, Michael jest dla mnie najwspanialszą osobą jaką mogłem spotkać ,"

W swoim ostatnim spotkaniu z Michaelem, opowiedziałem mu o swoim śnie, aby otworzyć muzeum.
Michael był bardzo podekscytowany i powiedział, że będą na pewno współpracować.
Michael chciał otworzyć muzeum w Zurychu i chciał by był to optyczny spektakl.
Wszystko powinno być dostarczone z białymi płytkami i niebieskimi neonami , mówi Thomas - wciąż pamiętam dokładnie.
To było w 2002 roku w Las Vegas.
Najpierw spotkał swojego idola 16 kwietnia 2001r. w Szwajcarii. Michael przebywał incognito w domku Elizabeth Taylor w Gstaad .
Nazwa byłego baru, a obecnie również muzeum „King of Pop” została kilka lat wcześniej uzgodniona z obozem Michaela.
Przed Villą Elizabeth Taylor kolana Thomas zaczynają drżeć. Kiedy w małym okienku pojawia się Michael w kapeluszu i okularach i patrzy na zewnątrz, Cheppi nie wytrzymuje, pada w śnieg i wybucha płaczem.
Grace Rwaramba, dawniej sekretarka, a obecnie zatrudniona jako niania mówi, że mogą wejść.
W kuchni Thomas Käppeli czeka w podnieceniu. Nagle drzwi się otwierają. Prince i Paris wpadają szturmem do pokoju
Prince pobiegł prosto do mnie do mojego piegowatego nosa, który go całkowicie zafascynował -wspomina Thomas.
Michael osobiście go powitał, usiadł i chciał wszystko wiedzieć o barze Króla Popu, który Thomas prowadził od 1998 roku w Thun.
Przed rozpoczęciem spotkania, Michael cierpliwie podpisał zdjęcia, które przyniósł Thomas.
Na różowej serwetce z kuchni Taylor napisał dedykację ze swoim autografem "Kocham dzieci". Jakby tego było mało, Michael podarował Cheppiemu misia którego można również podziwiać w King of Pop Muzeum.
Do końca sierpnia 2002roku Michael regularnie utrzymywał kontakt z fanami Sandy und Feisal, otrzymując od nich broszury,
Thomas podał zdjęcia z imprez w barze King of Pop.Trzy dni później dostał telefon „Michael czeka na ciebie”
Cheppi poleciał do Las Vegas i poszedł do Mandalay Bay, gdzie miał przebywać Michael.
Czekał cierpliwie w recepcji. Dwa dni później, kiedy Michaela nadal nie było, zadzwonił do Feisal, by upewnić się czy to właściwy adres. Okazało się, że nie. Michael mieszkał nad Mandalay Bay w Four Season.
Wreszcie we właściwym hotelu po krótkim czasie pojawia się Michael.
Thomas wstaje i wita go z daleka. Bez wahania Michael podchodzi do Thomasa gdy łzy radości pojawiają się na jego twarzy. Michael przytula go po prostu, choć nie wie, kim on jest.
Dopiero przypomina sobie gdy Thomas pokazuje mu książeczkę ze zdjęciami i opowiada o spotkaniu w Gstaad.
Michael się spieszy, ale chce jeszcze spędzić czas z Cheppim.
Bierze go za rękę prowadzi do limuzyny i umieszcza na przednim siedzeniu obok kierowcy Kato.
Thomas opowiada mu entuzjastycznie o śnie o muzeum. Oczywiście musi ponownie pokazać tatuaż. Michael zobaczył go na zdjęciu i chciał się dowiedzieć do kogo należy.
Michael potarł go palcami i powiedział ze zdziwieniem: to po prostu nie schodzi..
Popatrzył na niego i powiedział : Musiałeś mnie bardzo mocno chcieć mieć, Thomas powiedział tylko: "Kocham cię ! "

Thomas przez 3 tygodnie czekał godzinami na Michaela i rzeczywiście spotkał go kilka razy.
Także w towarzystwie Chrisa Tuckera.
Michel w swojej limuzynie zapytał go czy chce z nim zdjęcie. Co to za pytanie? Tylko z grzeczności wcześniej nie prosił. Michael miał ubrane spodnie od pidżamy. I jeszcze jedno, zauważył, że Michael miał ubraną obrączkę. Nie było drugiej osoby z taką samą obrączką.
Zrobili zdjęcie.
Thomas domyślał się, już podczas spotkania w Gstaad,że tą kobietą jest Grace Rwaramba, była chemia między nimi.
Czas szybko minął i Thomas samowolnie przedłużył pobyt. Na lotnisku urzędnicy nie zaakceptowali jego paszportu.
Michael podpisując zdjęcia, na koniec wziął paszport Thomasa i napisał „Love - Michael Jackson”
Gdy urzędnicy chcieli wiedzieć co to jest, odparł,że to autograf Króla Popu.
Ryknęli śmiechem, a paszport był nieważny.
Na szczęście Thomas miał ze sobą dwa wywołane zdjęcia z Michaelem i udowodnił pracownikom lotniska,że mówi prawdę.
W efekcie Thomas mógł odlecieć do Szwajcarii,ale po powrocie musiał zwrócić paszport.
Wyprosił o możliwość zatrzymania strony z autografem. Można ją zobaczyć w gablocie w muzeum.
Od końca 2002r. Thomas nie miał kontaktu z Michaelem. Nie doszło też do kolejnej wizyty Michaela w Szwajcarii.
Thomas obiecał wyrzeźbienie kolejnej postaci Michaela, której zdjęcia pokazał Michaelowi podczas wizyty. Michael gdy ją zobaczył, koniecznie chciał ją mieć.
Później Thomas poważnie się rozchorował. Bliski śmierci, zapadł w śpiączkę, a kiedy się obudził musiał wszystkiego uczyć się od nowa, stracił też częściowo pamięć.
Dziś kiedy wrócił do życia zrealizował swoje marzenie. Muzeum King of Pop jest otwarte dla publiczności.
Wejście do muzeum jest bezpłatne bo „przyjaciele Michaela są moimi przyjaciółmi”.
Eksponaty umieszczone są w restauracji Brasserie Steffisburg, Stephan Linder 98-ga


To moje pobieżne tłumaczenie artykułu o Muzeum. Dalej są spekulacje o małżeństwie Michaela z Grace....ale to już nieistotne.



źródło:http://www.jackson.ch/
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
Atonia
Posty: 357
Rejestracja: pn, 28 gru 2009, 13:33
Skąd: Elbląg

Post autor: Atonia »

W programie telewizyjnym Tele Świat:

http://imageshack.us/photo/my-images/855/bdhl.jpg/
Gosia17
Posty: 38
Rejestracja: ndz, 11 gru 2011, 20:36

Post autor: Gosia17 »

Zycie na Goraco

- artykul na dwie strony ze slicznym duzym zdjeciem Michaela ( w zlocie ! :happy: )

https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/ ... 8701_n.jpg
ODPOWIEDZ