Koncerty
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.
Tak, trasa ta sama, więc i support taki sam. Przyznam, że z radością wyczekuję też Happysadu. A sam Eskulap, w którym to koncert się odbędzie jest rozgrzany koncertami m.in. Myslovitz, czy 2TM2,3.
Jako, że bardzo nie lubię pisać krótkich postów dorzucę też co nieco o koncercie Wolnej Grupy Bukowiny, który też się odbędzie niebawem. Ech, nie ma jak to WGB!
"To będą wyjątkowe koncerty Bukowiny! Zespół wykona piosenki z repertuaru legendarnego już czeskiego barda Jaromira Nohavicy; piosenki te pojawią się w koncercie oczywiście obok starych i nowych, znanych utworów zespołu.
Podczas tych dwóch wieczorów nagrania zostanie płyta koncertowa Wolnej Grupy Bukowiny. Zapraszamy więc do tworzenia tego niepowtarzalnego klimatu, który zawsze towarzyszy bukowińskim koncertom, a który – mamy nadzieję – znajdzie odzwierciedlenie na płycie…
Wolna Grupa Bukowina to niezmiennie:
Grażyna Kulawik - śpiew, Wojciech Jarociński - śpiew, gitara, Wacław Juszczyszyn - śpiew, gitara i Wojciech Maziakowski - gitara basowa."
Tekst zaczerpnięty z portalu epoznan.pl
Jako, że bardzo nie lubię pisać krótkich postów dorzucę też co nieco o koncercie Wolnej Grupy Bukowiny, który też się odbędzie niebawem. Ech, nie ma jak to WGB!
"To będą wyjątkowe koncerty Bukowiny! Zespół wykona piosenki z repertuaru legendarnego już czeskiego barda Jaromira Nohavicy; piosenki te pojawią się w koncercie oczywiście obok starych i nowych, znanych utworów zespołu.
Podczas tych dwóch wieczorów nagrania zostanie płyta koncertowa Wolnej Grupy Bukowiny. Zapraszamy więc do tworzenia tego niepowtarzalnego klimatu, który zawsze towarzyszy bukowińskim koncertom, a który – mamy nadzieję – znajdzie odzwierciedlenie na płycie…
Wolna Grupa Bukowina to niezmiennie:
Grażyna Kulawik - śpiew, Wojciech Jarociński - śpiew, gitara, Wacław Juszczyszyn - śpiew, gitara i Wojciech Maziakowski - gitara basowa."
Tekst zaczerpnięty z portalu epoznan.pl
Dziś/wczoraj pewnie tu wszyscy żyją Michaelem w Londynie. Mnie się przemieszało z kimś innym, a również z Irlandii. W katowickim Cogitaturze wystąpił Declan de Barra, lider Clann Zu.
Imponująca walka o uwagę widowni, która przyszła na piwo do klubu, przypadkowo napataczając się na występ za darmo. Na początku walczyłem ze wściekłością do tych wszystkich ignorantów, którzy głośno plotkowali, śmiali się, wstawali, zdejmowali, to zakładali swoje mało ważne odzienia. Gość w pewnym momencie wyszedł poza scenę-maleństwo i zaczął śpiewać bez mikrofonu tuż przed stolikami knajpialnymi. Po raz chyba sześćdziesiąty tego wieczoru moje włosy postawiły się na sztorc. I przyszła mi zbawienna myśl- co chcę zapamiętać- tych ludzi czy muzykę? I nerwy opadły, pozostał nerw. Dreszcz. Wpatrzenie się w tego muzyka, którego Dorota, z którą byłem, określiła jak płomiennego człowieka, co to właśnie wyszedł z lasu i śpiewa co sił w trzewiach. Tak naturalnie mu to przychodziło. I cały czas śpiewał czysto, głęboko poruszająco i był przy sobie, a i z uwagą dla ludzi obok. Nierówna walka, ale to on wygrał. W końcu kupił tych, którzy wcale nie mieli tam być. Inspirująca energia. Czysta siła muzyki. Z takim natężeniem myślę bym słuchał Jeffa Buckleya na żywo. Gdyby żył.

declandebarra.com
Declan de Barra. Sympatyczny, pełen poczucia humoru, umiejący się dostosować do innych. Irlandczyk, to słychać było na koncercie w melodiach i słowach. I jego wypowiedź, gdy podpisywał mi płytę, że mogę kopiować ten krążek tyle, ile chcę, swoim znajomym i przyjaciołom.
_______________________
Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
W deszczu maleńkich żółtych kwiatów w spokoju przy sobie nie czując czasu
Imponująca walka o uwagę widowni, która przyszła na piwo do klubu, przypadkowo napataczając się na występ za darmo. Na początku walczyłem ze wściekłością do tych wszystkich ignorantów, którzy głośno plotkowali, śmiali się, wstawali, zdejmowali, to zakładali swoje mało ważne odzienia. Gość w pewnym momencie wyszedł poza scenę-maleństwo i zaczął śpiewać bez mikrofonu tuż przed stolikami knajpialnymi. Po raz chyba sześćdziesiąty tego wieczoru moje włosy postawiły się na sztorc. I przyszła mi zbawienna myśl- co chcę zapamiętać- tych ludzi czy muzykę? I nerwy opadły, pozostał nerw. Dreszcz. Wpatrzenie się w tego muzyka, którego Dorota, z którą byłem, określiła jak płomiennego człowieka, co to właśnie wyszedł z lasu i śpiewa co sił w trzewiach. Tak naturalnie mu to przychodziło. I cały czas śpiewał czysto, głęboko poruszająco i był przy sobie, a i z uwagą dla ludzi obok. Nierówna walka, ale to on wygrał. W końcu kupił tych, którzy wcale nie mieli tam być. Inspirująca energia. Czysta siła muzyki. Z takim natężeniem myślę bym słuchał Jeffa Buckleya na żywo. Gdyby żył.

declandebarra.com
Declan de Barra. Sympatyczny, pełen poczucia humoru, umiejący się dostosować do innych. Irlandczyk, to słychać było na koncercie w melodiach i słowach. I jego wypowiedź, gdy podpisywał mi płytę, że mogę kopiować ten krążek tyle, ile chcę, swoim znajomym i przyjaciołom.
_______________________
Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
W deszczu maleńkich żółtych kwiatów w spokoju przy sobie nie czując czasu
Jak było na Pustkach?
Właśnie rozmawiam na gg z kolegą, któy był na koncercie George'a Michael'a. Długo zwlekał z opowiadaniem, by mi teraz napisać tylko, że było zaje... ...biście. I tyle. Dał się jednak naciągnąć na trochę wiecej. GM cały czas podczas koncertu był w okularach, ale nawiązywał kontakt z widownią. Muzyk wystąpił z 15-osobowym zespołem, z czego 6 to afroamerykańskie chórki
. Nie było supportu. Nagłośnienie wzorcowe.
Oto setlista:
Waiting (reprise)
Flawless
Fast Love
Father Figure
Star People
The First Time Ever
Praying for Time
Too Funky
You Have Been Loved
Everything She Wants
My Mother Had a Brother
Shoot the Dog
Faith
Spinning the Wheel
Jesus to a Child
Easier Affair
A Different Corner
Amazing
I'm Your Man
Outside
Encore: Careless Whisper
Freedom '90
Fragmenty koncertów z tej trasy można podglądnąć tu.
Właśnie rozmawiam na gg z kolegą, któy był na koncercie George'a Michael'a. Długo zwlekał z opowiadaniem, by mi teraz napisać tylko, że było zaje... ...biście. I tyle. Dał się jednak naciągnąć na trochę wiecej. GM cały czas podczas koncertu był w okularach, ale nawiązywał kontakt z widownią. Muzyk wystąpił z 15-osobowym zespołem, z czego 6 to afroamerykańskie chórki

Oto setlista:
Waiting (reprise)
Flawless
Fast Love
Father Figure
Star People
The First Time Ever
Praying for Time
Too Funky
You Have Been Loved
Everything She Wants
My Mother Had a Brother
Shoot the Dog
Faith
Spinning the Wheel
Jesus to a Child
Easier Affair
A Different Corner
Amazing
I'm Your Man
Outside
Encore: Careless Whisper
Freedom '90
Fragmenty koncertów z tej trasy można podglądnąć tu.
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.
1/4
Ech, lepiej nie mów...Pank pisze:Przemek, i jak się podobał Hey?
Nie ma to jak dowiedzieć się, że "...biletów brak". To kolejna okazja by wyzywać się od idiotów za ten niemądry zwyczaj zwlekania i kupowania biletów na cokolwiek zaraz przy wejściu, w dzień koncertu. Jakoś zawsze miałem szczęście... Tym bardziej, że nie wiadomo kiedy znowu HEY zawita w Poznaniu.
Co do Maryli Rodowicz... byłem przekonany- ba, nawet poinformowany, że koncert będzie biletowany, ale otwarty; dla wszystkich. I tu nie miałem szczęścia: 'występ gościnny Maryli Rodowicz podczas uroczystości zamkniętej, zarezerwowanej dla firm'. O! Pomyślałem, że choć Wolna Grupa Bukowina [której ostatnio znów słucham nieustannie] się uda... Nie ma jak nieplanowana choroba! Słowem, z obiecujących planów koncertowych zupełnie nic.
Ach, właśnie. Nie licząc plenerowego koncertu Stanisława Soyki, z okazji święta 11 Listopada. Koncert zaliczyłem, zagrano właściwie większość moich ulubionych piosenek, ale była też jedna wada. Nagłośnienie. Było takie, że prawie można było między sobą mówić. I instrumentarium jakieś takie... ograniczone. No, ale to przecież Soyka Sextet, a nie Cradle Of Filth!
W końcu nie mogłem przyjść. Ale koleżanka była pod wrażeniem.kaem pisze:Jak było na Pustkach?
A Hey. Słuchałem albumu Live, słuchałem albumu Koncertowy, obejrzałem oba występy zespołu na Przystankach Woodstock. Za każdym razem zarówno repertuar, jak i nawet wygląd Kasi ulegał istotnym zmianom. I... ostatni koncert też był dla mnie niemałą niespodzianką.
Lepiej to czy nie, zespół wykonał przede wszystkim utwory z trzech ostatnich płyt. Bez nadmiaru przebojów, a więc i bez Mojej i twojej nadziei, i bez Teksańskiego. Utwory ze starszych płyt ograniczono niemal do minimum, a i one w części zabrzmiały kompletnie inaczej niż na albumach - i tak w Zazdrości wkomponowano riffy z... Seven Nation Army The White Stripes. Zobaczysz, utwór do wiersza Stachury, brzmiał lepiej niż kiedykolwiek. Ja sowa zagrano w wersji akustycznej. Poza tym - upragniona przez publiczność Katasza, Schisophrenic Family, niesamowite 4 Pory i dwa utwory, których nie kojarzę.

Reszta utworów - Manto na początek, później przede wszystkim utwory z Sic!, Music Music i - w końcu, jak na trasę album promującą przystało


Być może przyszedłem głównie na Hey, ale nie wypada również nie wspomnieć o innych rockowych zespołach, które pojawiły się tego samego wieczoru - Naiv, Power of Trinity i, jak na bilecie napisano - druga gwiazda główna - Happysad. Wiedza na temat tej trójki raczej niewielka. Na ostatnim byłem pół roku temu i zdania raczej nie zmieniam - grają bardzo miło, ale do mnie to nie trafia. Power of Trinity za to bardzo mi się spodobało - poza rockiem, było tam też sporo reggae. Naiv również ciekawie. A o tym, że zagrali bardzo dobrze świadczy o tym chociażby to, że publiczność po raz pierwszy odkąd chodzę na koncerty do Stodoły, bawiła się świetnie już od pierwszego zespołu.
A już w czwartek T.Love wraz z Benedkiem. I w końcu w niedzielę spektakl Miasto Mania. Powrót po 22 z jednej z najmniej bezpiecznych części Warszawy, do jakich zaliczyć można praską Szmulowiznę, może być ciekawy. ;]
Szkoda pieniędzy na takie zwlekanie.Stanisław Leon Kazberuk pisze:To kolejna okazja by wyzywać się od idiotów za ten niemądry zwyczaj zwlekania i kupowania biletów na cokolwiek zaraz przy wejściu, w dzień koncertu.

Chwilowo trudno powiedzieć mi cokolwiek złego o Muńku Staszczyku i występie T.Love w Stodole w Andrzejki. Na zlocie fanów uścisnął każdemu rękę i wraz z resztą zespołu pozował do zdjęć, odpowiadał na pytania. I na koncercie był również w niesamowitej formie. Długa trasa koncertowa wyraźnie poprawiła poziom zespołu ogólnie. Niesamowita atmosfera, ponad dwie godziny grania, zdarte gardło, półtora tysiąca sprzedanych biletów, znów gościnny udział Toma Pierzchalskiego (szkoda, że zabrakło supportującego koncert Jana Benedka - zresztą, jego występ również interesujący) i zaskakujący repertuar. Świetne wykonanie bardzo rzadko granej Brutalnej niedzieli na początek, a i jeszcze Kalambury w wersji zespołu T.Love, Outsider w końcu nie w duecie z Grabażem czy Naokoło wieży. I aż dwa bisy, ostatni zupełnie nieoczekiwany... Jedyny mankament: zespół chyba zbyt często się mylił. Sidneyowi zdarzało się nieco wyjść z rytmu, Perkoz miewał problemy z gitarą. Ale właściwie było to niemal niezauważalne.
A i przy okazji Kabaj wręczył kolejny złote (a może platynowe? bo na złote mi nie wyglądały, a chwilowo zdobyć platynę nie jest już tak ciężko...
) płyty. Dla producenta albumu, Leszka Kamińskiego i... patrona medialnego, pewnego złego portalu internetowego. Doprawdy, dziwne to zwyczaje.

Miasto mania w Fabryce Trzciny trzy dni później obróciła mój kąt patrzenia się na piosenki z tego albumu o sto osiemdziesiąt stopni. Interesujące przedstawienie w jeszcze interesującej scenerii. Miejska wersji Alicji w krainie czasów, fakt. Marysia Peszek ma więcej uroku niż się spodziewałem. I nie tylko dlatego, że nawet jak przeklnie, to po prostu miło posłuchać. Szczególnie doświadczyłem uroku tej kobiety, gdy zostałem wybrany jako jeden z trzech facetów, którzy w piosence Mgła, mieli za zadanie siedzieć, kołysać się, a w końcu rzucać się z Marysią takimi kulami, jak poniżej. I na końcu sztuki jeszcze podziękowała. Takiego zakończenia tygodnia naprawdę się nie spodziewałem. ;]

Wszelkie znaki na niebie wskazują, że nie wypada przegapić koncertu Ani Dąbrowskiej 25.1.07 w tym samym miejscu. Magia Szmulek i tego miejsca... :] A wcześniej, co 14.12. prawdopodobnie Dżem, jak zawsze, w Stodole. Tydzień później VH1 wyemituje koncert Kayah MTV Unplugged, który... w rzeczywistości taki 'bez prądu' podobno nie był. A że z gościnnym udziałem Anny Marii Jopek to już nie muszę wspominać. I nie tylko.
A i przy okazji Kabaj wręczył kolejny złote (a może platynowe? bo na złote mi nie wyglądały, a chwilowo zdobyć platynę nie jest już tak ciężko...


Miasto mania w Fabryce Trzciny trzy dni później obróciła mój kąt patrzenia się na piosenki z tego albumu o sto osiemdziesiąt stopni. Interesujące przedstawienie w jeszcze interesującej scenerii. Miejska wersji Alicji w krainie czasów, fakt. Marysia Peszek ma więcej uroku niż się spodziewałem. I nie tylko dlatego, że nawet jak przeklnie, to po prostu miło posłuchać. Szczególnie doświadczyłem uroku tej kobiety, gdy zostałem wybrany jako jeden z trzech facetów, którzy w piosence Mgła, mieli za zadanie siedzieć, kołysać się, a w końcu rzucać się z Marysią takimi kulami, jak poniżej. I na końcu sztuki jeszcze podziękowała. Takiego zakończenia tygodnia naprawdę się nie spodziewałem. ;]

Wszelkie znaki na niebie wskazują, że nie wypada przegapić koncertu Ani Dąbrowskiej 25.1.07 w tym samym miejscu. Magia Szmulek i tego miejsca... :] A wcześniej, co 14.12. prawdopodobnie Dżem, jak zawsze, w Stodole. Tydzień później VH1 wyemituje koncert Kayah MTV Unplugged, który... w rzeczywistości taki 'bez prądu' podobno nie był. A że z gościnnym udziałem Anny Marii Jopek to już nie muszę wspominać. I nie tylko.
12.03.2007, Berlin koncert NELLY FURTADO
Koncert Nelly Furtado odbędzię się w Berlinie w połowie Marca , chętnie bym się wybrał jeśli ktoś był by chętny jeśli nie ;> w co nie wierze ;) sam sie wybiore bo tak daleko do Berlina nie mam jednak :> . Lecz jestem ciekawy szans waszego naszego wspólnego uczestnictwa na tym wydarzeniu .
Szczegóły i rezerwacja:
http://www.infoludek.pl/kultura/html/ne ... erlin.html
Szczegóły i rezerwacja:
http://www.infoludek.pl/kultura/html/ne ... erlin.html
...:::But They Told Me A Man Should Be Faithful And Walk When Not Able And Fight Till The End:::..
Re: 12.03.2007, Berlin koncert NELLY FURTADO
ja bym się chętnie wybrała, nie mam daleko, ale 12 marca to poniedziałek-może być problem, chyba,że mi facet umowy nie przedłuży w pracy, co jest wysoce prawdopodobne
to od marca jestem bezrobotna ...
http://www.nellyfurtado.com/tours/


http://www.nellyfurtado.com/tours/

Maja
Re: 12.03.2007, Berlin koncert NELLY FURTADO
Midaa. pisze:ja bym się chętnie wybrała, nie mam daleko, ale 12 marca to poniedziałek-może być problem, chyba,że mi facet umowy nie przedłuży w pracy, co jest wysoce prawdopodobne![]()
to od marca jestem bezrobotna ...
http://www.nellyfurtado.com/tours/
praca to słaba wymówka :) tez jak jzu widze w grafiku bede mial prace w ten dzien ale to jets kwetsia dogadania sie przynajmniej u mnie :) , nmie sądze aby w Bydgoszczy byli mnie wyrozumiali ludzie :)
...:::But They Told Me A Man Should Be Faithful And Walk When Not Able And Fight Till The End:::..
Re: 12.03.2007, Berlin koncert NELLY FURTADO
tak mówiąMazi pisze:
praca to słaba wymówka :)
kwestia jaką masz pozycję,czy jest ktoś na ew. zamianę ect, ja tutaj siedzę niecały miesiąc,zbyt pewnie się jeszcze nie czuję, ale tamat jest do przemyślenia

Maja
Re: 12.03.2007, Berlin koncert NELLY FURTADO
Midaa. pisze:tak mówiąMazi pisze:
praca to słaba wymówka :)
kwestia jaką masz pozycję,czy jest ktoś na ew. zamianę ect, ja tutaj siedzę niecały miesiąc,zbyt pewnie się jeszcze nie czuję, ale tamat jest do przemyślenia
To zmienia postać żeczy ;) ale mało to teraz pracy do wzięcia :) jak coś :)
ps. prywtana wiadomosc wyslalem
...:::But They Told Me A Man Should Be Faithful And Walk When Not Able And Fight Till The End:::..
Zastanawiam się, czy to publiczność mniej współpracująca czy naglośnienie lipne. W Katowicach ludzie brzmieli podczas całego koncertu, wyśpiewując KAŻDĄ piosenkę. Tu tylko te stare.Stanisław Leon Kazberuk pisze:Depeche Mode - Tournig The Angel: Live In Milan. Zapis koncertu z trasy promującej płytę "Playing The Angel".
![]()
Jakkolwiek, wracają wspomnienia. Wracają dreszcze.
Bestia opuściła stadion.siadeh_ pisze:"If I could just hide
The sinner inside
And keep him denied
How sweet life would be
If I could be free
From the sinner in me"
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.