Jeśli czuł, że jest w stanie, to dlaczego miałabym mu nie wierzyć? ;)Margareta pisze:Może jednak rację miał Michael, twierdząc, że byłby w stanie przekonać Hitlera do zmiany swojej życiowej drogi.
Uważam, że byłoby to możliwe (wiem, że banalnie głupio brzmi chęć przekonania Hitlera do zmiany poglądów), ale bardzo, bardzo trudne.
Tak sobie myślę, że pewnie musiałby przeżyć jakieś wewnętrzne oczyszczenie, takie na maxa. Może Michael mógłby mu takie coś zafundować, kto wie
Myślę, że nigdy nie mógłby również zabić własnoręcznie człowieka. W czasie pierwszej wojny światowej był korespondentem, przekazywał po prostu informacje na froncie, za co został odznaczony jakimś krzyżem, ponieważ został ranny, przebywał w szpitalu wojennym gdzieś w północno-wschodniej Polsce. Widział śmierć, ale nie wiem czy kiedykolwiek zabił. Był idealistą i showmanem, "czarną robotę" wykonywali za niego inni.Margareta pisze:Czytałam, że Hitler bardzo kochał zwierzęta, a nawet, że powiedział, że "nigdy w życiu nie skrzywdziłby sarenki".
To były zupełnie inne czasy, nasi dziadkowie i pradziadkowie musieli oswoić się z widokiem walających się po chodnikach ciał, być może w tych okolicznościach łatwiej było stać się bezwzględnym i przyjąć inny system wartości. Propaganda jest potężnym narzędziem, jej skutków działania doświadczyli także nasi rodzice w czasach PRLu. Gdy przeglądałam stare zeszyty z geografii i historii mojej mamy, nie mogłam uwierzyć, że dzieci nauczano w szkołach aż tylu kłamstw, wszystko przeinaczone. Lenin rysowany na obraz i podobieństwo prekursora wszelkich zmian i przeobrażeń na lepsze, itd. Przyznam szczerze, że ja nawet dziś zastanawiam czy to, co podaje się w telewizyjnych wiadomościach jest prawdą. Trzeba mieć naprawdę otwarty umysł na wszystko o czym nas informują.
Podzielam Twój sposób myślenia Margareto.Margareta pisze:Po prostu każdy ma inną psychikę i inaczej reaguje. Może rzeczywiście zamiast oceniać i potępiać , starać się zrozumieć. Nawet takie trudne i ciężkie przypadki jak nazistów lub neonazistów.
Od samego początku jestem za tym by nie oceniać nikogo powierzchownie, trzeba by wejść w czyjąś skórę by poznać właściwe motywy postępowania. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy przestępcami - np. ściągając na próbę muzykę z internetu. Możemy to usprawiedliwiać na różne sposoby, ale w świetle prawa popełniamy przestępstwo, przez innych również może to być odczytane bardzo negatywnie.
Nie mam zamiaru porównywać powyższego przykładu ze zbrodnią dokonaną przez nazistów, ale można w tym dostrzec pewną analogię.
Hitlerowcy po prostu trwali w przeświadczeniu, że czynią słusznie zabijając miliony ludzi - zbiorowe szaleństwo, paranoja, zainicjowana przez kilka osób, zaraza która rozprzestrzeniła się na cały świat. I tak - w każdej chwili może ona odżyć na nowo z pomocą jakiegoś nieszczęśnika, który spotka na swojej drodze zbyt wiele barier, jego zdaniem nie do pokonania, który w konsekwencji, zgodnie ze swoim temperamentem, odczyta jako jawną niesprawiedliwość i zbuntuje się tworząc w swojej głowie pomysł stworzenie "lepszego świata" dla wszystkich ludzi, którzy z nim się zsolidaryzują. Resztę każe wytruć.