Iris czy już Ci kiedyś mówiłam, że bardzo podoba mi się Twój aktualny avatarek

.
Dominika pisze:Pierwszą rzeczą którą się tu dziś podzielę będzie (wiem, znowu jestem do
tyłu o lata świetlne, co do dyskografii) ale wreszcie dziś przysłali mi ze
sklepu Hollywood Rose - The Roots Of Guns N'Roses. Jeszcze nie słuchałam.
Jak posłuchasz to zdaj relację ze swoich wrażeń

, hehe. Jeśli ja mam powiedzieć o swoich to... jest to jedna z tych płyt, które kupuje się po to, żeby je mieć, a nie żeby ich słuchać.
Mam tę płytę już ...sama nie wiem od kiedy, ale przesłuchałam ją tylko półtora raza w życiu i byłam dumna z tego osiągnięcia. Bo wysłuchanie jej od początku do końca, to jak dla mnie ekstremalny wyczyn. Axl miał tak piskliwy i koszmarno-drażniący dla ucha głos wtedy, że masakra, huh.
Dominika pisze:Manson był wtedy "podopiecznym" Reznora. U nich wszystko było jak w jednej rodzinie.
Czyli chcesz powiedzieć, że to było na zasadzie "co moje to i twoje".
nie zupełnie, a nawet zupełnie nie.
Dominika pisze:Jedną wypowiedź zacytuję - pytanie do Robina
So what do you do during the day when you're on the road?
Robin: "I like to walk around and by myself during the day. I've done a lot
of time with a map in one hand, a bag over my shoulder, scratching my face
and going..."
A mnie się przypomniała teraz jedna historia, nie wiem czy już ją kiedyś wam opowiadałam,...jakkolwiek,...opowiem, bo jest fajna, myślę, że pokazuje to, jakim coolastym Finckiem jest Finck.
Ok. było to na trasie koncertowej NIN w listopadzie 1999 w Niemczech. Przed koncertem NIN mieli konferencję prasową, na której poza dziennikarzami, było też paru fanów zespołu. Gdy konferencja się skończyła i muzycy wychodzili, jeden chłopak zawołał Robina, Rob spojrzał na niego i powiedział, żeby zaczekał, on zaraz do niego podejdzie. Robin wrócił, gadali przez jakąś minutę i w końcu Finck go zapytał gdzie może znaleźć McDonalds'a z cheeseburgerami, dodając, że jeśli pokaże mu jak tam dotrzeć, to on załatwi mu w zamian backstage pass na kolejny koncert NIN. Ian (
bo tak ma na imię ten chłopak, ale może jego danych poza imieniem do publicznej wiadomości podawać nie będę) w pierwszej chwili pomyślał, że Robin sobie chyba żartuje

. Ale okazało się, że wcale nie i ... it happened! Nie dość, że poszedł z Finckiem do McDonaldsa na cheeseburgery i frytki

, to Robin honorowo wywiązał się ze swojej obietnicy, i Ian i jego kumple mieli darmowe wejście na koncert i na backstage, gdzie poznali cały zespół NIN i spędzili z nimi trochę czasu.
I niech ktoś powie, że Finck nie jest the best.
- - - - - - - -
Po chwili namysłu... pomyślałam, że jeszcze coś na forum wrzucę...
Kilka wspomnień o Rob(inie) od Jakkie - to dziewczyna (no, dziś 35 letnia kobieta), która chodziła z Robinem do szkoły, do jednej klasy. Opowiedziała kilka milutkich i zarazem zabawnych historii z Rob(inem) związanych. Zostawię w oryginale. (
Jakkie nawiązuje w jednym zdaniu do Holidaya - wokalisty Prowess, o czasach Robina w Prowess pisałam "dopiero co", więc nie będę na nowo tłumaczyć.)
Robin Finck... Of course he was Rob then! :) I sat in front of him in home room class and he would bounce eraser balls off the back of my head!! - he was a sh*t even then! :)
One day, he thought he was "too cool" and lit up a piece of paper (probably his homework) and tossed it in the chem lab sink! Ending class early!! I don't think I saw him for a few days after that??
Another memory is at a backyard party hosted by the local party house! It was 5$ to enter the backyard and all the beer you could drink! The band playing was none other than "Project Rejects" a very raw version of what grew to be Prowess!
Of course, I had a crush on Holiday (the singer) wow, what a looker! Somewhere in the night somewhere on the way to find the potty room we (Rob and I) ran into each other, literally, spilling beer down my shirt! oh and don't tell our parents, it was non-alcoholic! OK ;).
What did he say to me after he soiled my favorite T-Shirt? "Oh damn, you spilt my brew" what a sh*t! lol.. Then he offered to hold my bra while I dried my shirt!! OOH lol Between the eraser balls, sharing chem lab, backyard parties and beer splashes! I have to say, now that's an encounter of the Finck kind!
Best wished to him! To anyone lucky enough to have met Finck, I hope you know, you've been touch by one wonderfully great person!
- - - - - - - - - - - - - - -
Dominika pisze:bo teraz ta notka wygląda jakby ją jakiś półanalfabeta pisał.
Uwielbiam samokrytykę
uuuch S. przesadzasz =P, przecież bardzo fajnie to napisałaś.
To nie samokrytyka tylko jakieś sado maso, - - - - - - ach to dążenie do
perfekcji...;)
Powinniśmy dążyć do doskonałości we wszystkim co robimy, a osiągnięcie jej wymaga ciężkiej pracy

.
Dominika pisze:"(...) Robin was fantastic. He learned a brazilian song and he played and even sang it in portuguese.
The name of the song is Sossego from Tim Maia.
(...)
Och, wspomniałaś o Sossego...ssuper
ja portugalskiego nie znam, ale całe szczęście ktoś był kiedyś tak dobry i przetłumaczył na ang. ten tekst, który Rob śpiewa. Nie jest to jakieś super extra dokładne tłumaczenie tej piosenki, ale ogólny sens można załapać
Sossego -
http://www.youtube.com/watch?v=fZlQjqWMEKk
Before he plays....
(E aí galera do Brasil) "Hey guys of Brazil"
(Tudo Bem? ) "Are you ok?" or "how are you?" whatever..ehehhe
(Beleza?) this is a slang, it must be "what's up"or "ok?" or "fine'..something like that...
(Eu aprendi uma música..espero que voces gostem)" I learned a song, I hope you like..."
(Aa... mhm)
(Ora bolas....)
oh danmit....
(não me amole )
don't bother me
(com esse papo De emprego, uuu...)
with this job talk
(Não tá vendo)
can't you see
(Não tô nessa)
I'm not on it
(E o que eu quero é)
what I want is
(Sossego |2 vezes)
some peace..... (2x)
(Aa... o que eu quero)
what I want is
(Sossego)
some peace
(O que eu quero)
what I want
(Sossego)
some peace
(Eu só quero... Brasil!)
I want is... Brazil!
(Sossego)
some peace