Też nie lubię
Można oczywiście sprowadzić tekst do utartego szlaku Michael vs. prasa. Tylko nie zastanawia Was, że wielu celebrytów i gwiazd też ma z prasą kłopoty ale dają rady, a tylko Michael robił z tego motyw przewodni swoich dramatów? Dramatów ciągnących się przez kilka dekad. Rozumiem sobie ponarzekać raz- dwa- pięć, ale Michael robił to od połowy lat 80-od dramatycznego
listu po proces. Brak wyzwolenia z tego dramatu w dziwny sposób jeszcze zaogniało stosunki artysty z mediami, a nawet z własną wytwórnią. To jak dzieciak bity w klasie, który idzie, za radą rodziców, na skargę do nauczyciela albo jest jeszcze bardziej niepozbierany- co nakręca spiralę przemocy, a mama z tatą mogli go zapisać na lekcje karate albo czegoś innego, by wzmocnić w nim pewność siebie. Dlatego proste wytłumaczenie że prasa go zniszczyła, mnie nie wystarcza. No chyba że przyjmiemy że Michael, który sam uruchomił tę machinę spekulacji, często potem jeszcze sam ją podsycając, miał mentalność i rozum małego dziecka, który nie wiedział, że jak bawi się zapałkami, to może się poparzyć. Wierzę jednak że to był łebski facet, któremu kilka spraw się nałożyło i przez to się pogubił.
Nie myślałem nigdy o
Unbreakable jak o tekście wymierzonym w kierunku Josepha. Uderzyło mnie to kilka dni temu, kiedy jarałem się tym nagraniem (IT! przypomina mi wydawanie singli- zwracając przez miesiąc uwagę na detale w jednym utworze, owo nagranie zaczyna żyć nowym życiem).
Zerknijcie na te słowa. Olejcie kochania i złotka; to tylko zmyłka, by piosenkę można było sformatować pod bardziej uniwersalną dla mas wojnę męsko- żeńską:
Kochanie, jestem gotowy
I nie masz szans, by mnie czymś dotknąć
Dlaczego nie widzisz, że nigdy mnie nie zranisz
Bo na to nie pozwolę, jestem poza twoim zasięgiem, złotko
To przecież wyznanie dziecka, które jest bite i chce być niewidzialne, nieosiągalne. Michael odkąd sam zaczął kierować swoją karierą, takie motywy w swojej twórczości umieszczał. Popatrzcie na
Moonwalkera. Uciekający przed tłumem królik, Michael zmieniający się w pędzący samochód którego złapać nie można; robot, którego nie da się zniszczyć. Zamieniający się w piasek w
Remember The Time, rozgramiający mafiozów w
You Rock My World.. Tych tropów jest więcej. Mało rozgarnięta La Toya to nawet zauważyła.
Ten utwór już nawet nie sili się, by to specjalnie ukrywać.
Mam daleko idącą hipotezę w głowie, że cała kariera Michaela była na tym mechanizmie zbudowana. By pokazać Josephowi fucka.
Potrafię i bez Ciebie. Potrafię o wiele więcej, niż się po mnie spodziewałeś. Będziesz jeszcze żałował, że mnie nie doceniłeś. To Taraborrelli pisał, że Michael powstrzymywał ojca od bicia zagraniem, że jak go uderzy, to on przestanie występować. Jeszcze jako dziecko. I robił to skutecznie. Dość szybko zyskał nad ojcem przewagę. I cóż z tego, w środku dalej był przestraszonym dzieckiem, dla którego tak niewinna przypadłość, jak pryszcz, stawała się życiowym dramatem, determinującym jego osobowość. Nieśmiałość matki chorej na chorobę Heinego-Medina. Nie byłyby to pryszcze, był nos. Nie byłby nos, byłby może średni wzrost, bo czemu nie wysoki.
Finałowy happy end w 2005 roku na sali sądowej budził mieszane uczucia. Szczęście, że sprawiedliwość wygrała, że Michael ma wreszcie czarno na białym, że jest czysty. Żaden pedofil. Jednak zmęczenie, zranienie i zła uwaga, którą dostał, by potem być opuszczonym- przecież nikt specjalnie nie zajmował się krzywdą niesłusznie posądzonego gwiazdora, dawało wrażenie porażki.
Było coś łamiącego serce w scenie, kiedy Michael przy wyprowadzaniu z sali sądowej, podtrzymywany był przez rodziców. Jak zobaczyłem ten moment, przez ułamek sekundy pomyślałem, że jest w tej scenie coś finalnego. Nagle dostał to, co mu się należało od dziecka. Wsparcie mamy i taty. Łagodne, czułe, ostrożne; wbrew złu, które nie jest w rodzicach, ale w otaczającym świecie, przed którym oni go bronią, a on na nich się opiera. Joseph był tym dobrym i grał w jednej drużynie z żoną i synem.
Może to i nadinterppretacja, ale pójdę krok dalej. Kariera Michaela już straciła sens, z punktu jego interesów emocjonalnych. To nie David Lynch zrezygnował z psychoterapii, jak usłyszał, że rozwikłanie jego neurotycznych konfliktów może osłabić natchnienie artystyczne? Niby dlaczego Edyta Bartosiewicz, po psychoterapii własnej nie jest w stanie od prawie 10 lat wydać płyty? Dlaczego artyści, ze swoimi problemami nagrywają lepsze albumy i gdy im w życiu zaczyna się prostować, muzyka i teksty stają się bardziej nijakie? Tori Amos to dobry przykład. Działo się na jej płytach w latach 90. i swoje apogeum osiągnęło w okolicach albumu
from the choirgirl hotel, przy żałobie po poronieniu (opisanym w piosence
iieee, chyba najlepszej na płycie). Córka jednak się pojawiła, dorosła, Tori osiadła wraz z mężem w uroczej posiadłości na Wyspach i nagrywa równe płyty, które są dobre, ale nie mają tego ognia, co wcześniejsze.
zimbo.com
Unreakable to ostatnie machanie szabelką przed ojcem. Wkrótce po raz 2. przyjdzie wróg z zewnątrz. Demoniczny Sneddon, który będzie uosabiał to, co było złe w Josephie, by Joe mógł stać się dobrym tatą.
Smutne to wszystko. Mogło się dobrze skończyć. Zabrakło odejścia od czarno- białych podziałów.
Black Or White? Świat też nie jest zły, my co najwyżej mało odporni. Życie bardziej przypomina ogon pawia, którym tak Jacksonowie się zachwycali. Wszelkie kolory w jednym. Nie ma złych i dobrych. Michael miał w sobie Sneddona, Sneddon miał tez pierwiastki Michaela. Jesteśmy podobni, z wszelkimi odcieniami ludzkiej natury. To że pożądana cecha zaczyna u nas dominować nie znaczy, że inna nie jest w cieniu (im wcześniej sobie z tego zdamy sprawę, tym łatwiej będzie nam ją kontrolować). Ta świadomość może być przewietrzającą i dającą ulgę. Po to nam pewnie życie, by smakować różne i w końcu zjednać się z całą ludzkością, którą mamy w sobie. Michael moim zdaniem alergicznie wypierał z siebie wszelkie demony, wolał je widzieć w innych. Stąd nasilające się paranoje, samospełniające się przepowiednie i bronienie się przed byciem dorosłym.