Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Mamę można rozumieć dosłownie, ale tez można odnieść ją do natury; do osób które umatkowujemy, budujemy specyficzną relację opartą na braniu głównie, kiedy wiążemy się na zasadzie silnego zespolenia, bliskiej symbiozy. Jakby to się miało do tego wiersza? Jak to wyglądało u Michaela?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

No jak w szkole…;)
Trochę trudne zadanie, ponieważ wiersz jest ewidentnie o matce..
Więc mamy do wyboru matkę naturę i istotę ludzką, niekoniecznie matkę…yhym.. :knuje:

na początek o naturze, więc parę stóp nad ziemią...

Michael wyłoniła się z "Z ... niewyraźniej, kosmicznej idei" dzięki bezwarunkowej miłości, miłości która dała początek jego życiu. O naturze można mówić dwojako. O naturze stworzonej (naturata) jako pasywnej i obojętnej, więc nie mogącej dawać. Natomiast natura tworząca (naturans) - może zawierać w sobie element nadprzyrodzony. Zespolenie z naturą zyskuje więc wymiar mistyczny…
Michael wspomina :
'Tęcze, obłoki, to błękitne nieb
Śpiewające ptaki, co wzlatują tak wysoko
Z tych cząstek złożyłaś mnie w całość
Z tych fragmentów utkałaś moją duszę "
Wspomnienia z dzieciństwa, kiedy współistnieje się z naturą i nie odczuwa się granic. Symbioza doskonała. Mama opowiada potem o kwiatkach, motylkach, pajączkach, nadaje imiona rzeczom. Mały Michael doświadcza wszystkiego, może ukatrupi jakąś muszkę, by lepiej ją poznać, i powoli będzie się uczył swojej inności, odrywając się od "boskiej idei". Potem te drobne atomy wspomnień staną się punktem odniesienia dla dorosłego już Michaela. I nieważne, co się wydarzy, ilu carów i królów spotka…będzie wracał do tego, co go ukształtowało. Na powrót będzie mógł się zespolić z naturą, ponieważ nosić będzie w sobie wspomnienie o pocżątku, bez względu na honory, przywileje, i sławę, pozostanie małym chłopcem.

To teraz parę stóp w dól…
Twoje współczucie jest tak słodkie i drogie
Twe najwspanialsze emocje ciągle słyszę
Wyczuwam twoje najskrytsze pragnienia
Wspaniałą magię twojego eliksiru miłości
Tu na ziemi tylko druga istota ludzka może obdarować bezwarunkową miłością, a druga istota bez zastrzeżeń ją przyjąć, by mogła być możliwa symbioza. Czy poza matką, ktoś jeszcze?

W jednej z bajek Oskar Wilde opowiada o słowiku, który śpiewając najpiękniej jak potrafił, zabarwiał różę krwią serdeczną płynącą z jego serca. Róża była warunkiem miłości dziewczyny do młodzieńca. Miała być wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Słowik postanowił umrzeć dla miłości dwojga ludzi, ponieważ uznał, że jego życie jest mniej cenne od niej. Miłość niestety okazała się jedynie senną marą, ułudą, nieziszczalną mrzonką w świecie ludzkim. Wybranka podeptała różę i wyrzuciła ją do rynsztoka, wybierając klejnoty ofiarowane jej przez innego młodzieńca. Nie doceniła poświęcenia. Przecież takich róż są tysiące.

Michael docenia cierpienie i oddanie osoby, która poświęcając siebie, daje mu życie.
Nie przejmowałaś się własnym cierpieniem
Nie zważając na ryzyko i niebezpieczeństwo
Zdecydowałaś się na tego samotnego nieznajomego
Właściwie miłość jest tutaj warunkiem życia. Michael jest pokorny i wdzięczny. Dostrzega ofiarność istoty kochającej go. Odwołując się do bajki, można powiedzieć, że śmierć słowika miała sens. Nie zachwycił się bogactwami i honorami tego świata. Miłość była cenniejsza.

i co się z tym stało?:
Wracam do tej rozgwieżdżonej nocy
Bez uczucia strachu, kiedy mogłaś
Nauczyć mnie jak stać i walczyć
O każdą najmniejszą prawdę i pomyłkę
Michael odszedł w samotności. Wydaje się, że jednak ta siła wynikająca z pierwotnej, czystej, dającej siebie miłości, która go uformowała albo go zawiodła, albo była tylko poezją, albo o niej zapomniał i w ostatniej chwili nie miał już się czego uchwycić. A może był tym słowikiem?
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

MJowitku, gdzie Twój post? Dobry był.

Człowiek na końcu zostaje tym, kim był u progu swego życia. Takie mam wrażenie.
Michael jako Strach na Wróble w finalnej części The Wiz powiedział trywialne zdanie, że "Sława i pieniądze to iluzja. Jedyne co się liczy to przyjaźń, którą się dzieli we dwoje". Powiedziałbym, że przyjaźń "Którą się dzieli we dwoje" to też iluzja. Tak bliska, jeden na jeden. Michael miał swoje mother figure. Diana Ross, Elizabeth Taylor, może Debbie Rowe. Miał też swoich ojców- Berry'ego, Quincy'ego, Shmuleya, ostatnio obsadzał w tej roli ponownie Franka śp. Ostatecznie nikt nie dał rady, by "ta wyjątkowa" więź zwyciężyła jego demony. Tak rozumiem jego słowa, że był najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Ile ze sławnego, największego gwiazdora wszechczasów było w Michaelu dokładnie 3 lata temu? Niewiele, rzekłbym. Pozostał zagubiony pryszczaty dzieciak, czujący się zbyt słabym by powiedzieć nie. Nie, nie dam 50 koncertów teraz. Potrzebuję więcej czasu. Potrafił tak powiedzieć przedstawicielom wytwórni, przesuwając premierę Thrillera - jeszcze w swojej biografii podkreślał, że to była słuszna decyzja. Tu nie dał rady. Był sam.

Dzieci coś robią z cechami wyuczonymi, zaobserwowanymi w dzieciństwie. Powtarzają albo stają się opozycją albo je potęgują albo - w najdojrzalszej formie, rozbijają na kawałki i robią mozaikę, dobierając nowe elementy. Michael ze swoim bardzo łagodnym nie znanym z This Is It czuł się dobrze, gdy był w roli dowodzącego. Jednak przybierał usposobienie swojej mamy i jak w tekście do Things I Do, gdy ludzie rozgryzali jego delikatną konstrukcję i zaczynali go wykorzystywać, stawał się naiwnie uległy wtedy, jak Ona właśnie.

Mieliśmy kiedyś dyskusję o egoizmie vs. empatii. Każdy chce przetrwać, takie cechy jak egoizm są pożądane. Empatia z rzadka służy przetrwaniu. Owszem, pamiętam takie uzasadnienie obalające owo przekonanie darwinowskie. Służy - na zasadzie wzajemności: ja tobie-ty mnie. Ale empatia jako bezinteresowność? No nie.
Przyjaciel "od serca" nie pomoże, miłość 1-3-letnia, sprowadzona do reakcji chemicznych nie wytrzyma próby czasu*, gdy z silnego i popularnego zamieniasz się w bezbronnego i słabego (co przecież jest naturalnym następstwem w budowaniu bliskości z drugą osobą) i zostajesz sam. A nikt dochodzący, tymczasowy nie zniesie bólu i bezsilności człowieka, bo niby z jakiej racji? To przecież wymaga czasu, zaangażowania - a to już nie ten okres. Nie w relacji opartej na dorosłej wymianie brania i dawania. To miało być kiedyś. Każdy teraz ostatecznie ma swoje życie.
Skończyła się zasada wzajemności. Do tego odzywa się mnóstwo przemilczanych niedopowiedzeń, małych wyciszanych udręczeń. Dlatego przyjaciele w pewnym momencie mówią dosyć, te wszystkie niedomagania się odzywają i... Nie da się. Zostajesz sam, mierząc się z własnym dnem.

Michaela nie zwyciężył Sneddon, reminiscencja Josepha. Zwyciężyła go własna matka, jej uległość i jej słabości, które Michael nosił w sobie i pielęgnował. Potem walczył z tym, ale chciał uchodzić za bezinteresownego i empatycznego. Ratunkiem mógł być specjalista. On jednak na dodatek był poraniony, podejrzliwy, jak prosić o pomoc zatem? Sorry. Dziękujemy. Jesteś najsłabszym ogniwem. Prawo ewolucji. Nie wstydźmy się go zatem, ale pamiętajmy że też jemu podlegamy.
*Mówią, ze ratunkiem jest oksytocyna, odpowiadająca za radość ze zbudowanej bliskości, ale to produkt rzadki, z importu w dzisiejszych postmodernistycznych, wyśmiewających wszystko i we wszystkim się przeglądających czasach.

Tekst czerwca:
Someone Put Your Hand Out
Album: The Ultimate Collection (2004)
Autor tekstu: Michael Jackson

posłuchaj na YT


Obrazek
To był zdecydowanie najcięższy tekst, jaki przyszło mi tłumaczyć... Chyba nigdy wcześniej nie czytałam go w całości, czarno na białym, zwrotka po zwrotce... Tak wyraźnego, bezpośredniego wołania o miłość jeszcze u Michaela Jacksona nie słyszałam - ola
Niskonakładowa dystrybucja przed TUC i wyjątkowa maniera wokalna tylko akcentuje intymność tej piosenki. On tu śpiewa bardzo napiętym, wysokim głosem, jakby chciał podkreślić swoją kruchość - ugh!
Uwielbiam moment "It's because I'm needing that someone..." Co ja mam zrobić, z każdym dniem kocham Go mocniej i mocniej... To jest coś niesamowitego! - Fanka MJ'a
Utwór jest po prostu przecudowny, niesamowicie wzruszający - beta
Przepiękne. cudowne, nieziemskie - N.Jackson
Perełka!!! - Jolanta



Trochę historii:

Piosenkę napisał Michael wraz z Teddym Rileyem (T.Riley zmienił jeden wers w oryginalnej kompozycji MJ) i nagrał w kwietniu 1992 roku, wcześniej piosenka była komponowana z myślą o albumie Dangerous, ale ostatecznie nie trafiła na krążek. Miesiąc potem wydano ją na specjalnej kasecie w ramach akcji promocyjnej trasy Dangerous, której sponsorem była firma Pepsi. Wyprodukowano 500,000 kopii, które można było wygrać w różnych konkursach jako pojedynczą kasetę albo specjalny zestaw promocyjny Pepsi rozprowadzony na terenie Europy (zestaw zawierał plakat MJ, promocyjną naklejkę dużych rozmiarów, informację prasową dotyczącą nadchodzącej trasy i kasetę z nagraniem). Na drugiej stronie kasety znalazł się medley kilku nagrań z Dangerous, uznanych wtedy za najważniejsze z płyty (highlights): Black or White/Can't Let Her Get Away/Dangerous/Who Is It/Remember The Time/Give In To Me/Heal The World. W 1993 roku nagranie miało ukazać się na płycie CD w Stanach Zjednoczonych jako płyta promocyjna dla Sony Walkman. Klienci mieli otrzymać specjalny produkt sygnowany imieniem i nazwiskiem Michaela Jacksona, plus ów singiel, na którym dodatkowo miało się pojawić kilka innych nieznanych nagrań i remiksów jego hitów. Kampania promocyjna jednak została anulowana ze względu na oskarżenia przeciwko Michaelowi Jacksonowi, które pojawiły się późnym latem 1993 roku, dotyczące domniemanego molestowania seksualnego nieletniego.
Piosenka pojawiła się na kompaktowym singlu ostatecznie jedynie w Japonii.
W 2004 roku Someone Put Your Hand Out pojawiło się na box-secie The Ultimate Collection, a później także na angielskiej, australijskiej i szwedzkiej kompilacji King of Pop. Wczesna - trwająca tylko cztery i pół minuty - wersja piosenki miała ukazać się na specjalnej edycji Bad z 2001 roku, od planów jednak odstąpiono.
Na trasie Dangerous, w trakcie jednej z przerw pomiędzy piosenkami można było usłyszeć instrumentalną wersję piosenki.
W nagraniu na gitarze zagrał znany brazylijski muzyk bossa nova, Oscar Castro-Neves.
Taśmy-matki ze studia Future Records Teddy Rileya, które pojawiły się na aukcji na eBayu zawierały niewydany remix Someone Put Your Hand Out Backups/Instrumental Mix 2 #44.
Piosenkę zsamplował do swojego nagrania Ludacris wraz z T-Pain w 2008 roku, w nagraniu One More Drink.
Wiosną 2009 roku polscy fani uznali Someone Put Your Hand Out #11 najlepszym odrzutem nagraniowym Michaela Jacksona.

Obrazek

Lista płac:
Written and composed by Michael Jackson and Teddy Riley
Produced by Michael Jackson and Teddy Riley
Vocals by Michael Jackson
Background Vocals by Michael Jackson
Engineers: Bruce Swedien and George "Junior" Mayers
Mixing Engineer: Serban
Assistant Engineers: Tim Roberts, Brad Sundberg, Thom Russo, John Chamberlin and Rail Rogut
Keyboards and Strings: Michael Jackson and Brad Buxer
Percussion: Paulhino De Costa
Synthesizers: Johnathan Moxie
Guitar: Oscar Castro-Neves
Additional Pro Tools: John Hanes
Digital Editing: Michael Prince

Obrazek

I never try to talk about it
It’s got to sound good to me inside
I just think about it

I'm so undemanding
’Cause they say love is blind
I've lived this life pretending
I can bear this hurt deep inside

The truth is that I'm longing
For love that's so divine
I've searched this whole world wishing
She'll be there
Time after time

Someone put your hand out
Begging for your love
All I do is hand out
A heart that needs your love

I've lived my life the lonely
A soul that cries of shame
In handicapped emotions
Save me now of what still remains

I'll be your story hero
I'll serenade in rhyme
I'm just needing that someone
Save me now or I'm out of my mind

Someone put your hand out
Begging for your love
’Cause all I do is hand out
A heart that needs your love

Someone put your hand out
Begging for your love
All I do is hand out
Heart that needs your love

When you say
We will dance until the light of day
It's just like the children in earth's joy
When we pray
Will you promise me you'll always stay
It's because I’m needing that someone...

Someone put your hand out
Begging for your love
’Cause all I do is hand out
A heart that needs your love

Someone put your hand out
Begging for your love
All I do is hand out

Someone put your hand out
Make it for your love
All I do is hand out
Love


Niech Ktoś Wyciągnie Dłoń
tłum. Ola/kato

Nigdy nie próbuję o tym rozmawiać
To musi dobrze brzmieć dla mnie w środku
Tylko o tym rozmyślam

Jestem zupełnie niewymagający
Gdyż mówią, że miłość jest ślepa
Żyłem całe życie udając
Że mogę znieść ten ból głęboko w środku

Prawda jest taka, że wyczekuję
Miłości, która jest tak niebiańska
Przeszukałem cały świat mając nadzieję,
Że ona tam będzie
Raz za razem

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Błagam o twoją miłość
Wszystko co robię to otwieram
serce, które potrzebuje twojej miłości

Żyłem całe życie samotny
Dusza lamentująca ze wstydu
Z upośledzonymi uczuciami
Ocal mnie teraz, dla tego co jeszcze zostało

Będę twoim bohaterem
Będę rymował serenady
Tylko potrzebuje tego kogoś
Ocal mnie albo oszaleję

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Błagam o twoją miłość
Gdyż wszystko co robię to otwieram
Serce, które potrzebuje twojej miłości

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Błagam o twoją miłość
Wszystko co robię to otwieram
Serce, które potrzebuje twojej miłości

Gdy mówisz
Że będziemy tańczyć do białego rana
To tak jak dzieci w świecie radości
Gdy modlimy się
Czy obiecasz mi że zostaniesz na zawsze?
To wszystko, ponieważ potrzebuję tego kogoś...

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Błagam o twoją miłość
Gdyż wszystko co robię to otwieram
Serce, które potrzebuje twojej miłości

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Błagam o twoją miłość
Wszystko co robię to wyciągam

Niech ktoś wyciągnie dłoń
Zrób to dla miłości
Wszystko co robię to wyciągam
Miłość


Interpretovat texty!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

Odniosę się jeszcze do poprzedniego wątku…Rozumiem, że mogę, mimo że komentarz został odcięty kolejnym tekstem do interpretowania..

Prawo ewolucji w tym kontekście rozumiem jako powolne staczanie się w dół, tak?. Może źle odczytałam przekaz.

Artyści nie mogą żyć w kokonie, zbroić się w pancerz, ale muszą mieć wszystkie zmysły niczym antenki wysunięte na wierzch. Inaczej, nie mogliby tworzyć. Kiedy tworzą są bezbronni jak dzieci. Potem powrót do rzeczywistości bywa bolesny i potrzebne jest wsparcie z zewnątrz. Antidotum zdarza się, że jest ponowne rzucenie się w wir tworzenia, ale następuje ogólne zmęczenie i nawet wyczerpanie, a trzeba kiedyś odpocząć i porządnie się wyspać. W sytuacji ekstremum, kiedy zabraknie bliskości, miłości, mogą pojawić się środki zastępcze, by na chwilę chociaż przestać czuć. Artyści, którzy nie zatracili dziecięcej pasji, najbardziej spośród reszty populacji są narażeni na zranienie. Zazwyczaj są wykorzystywani przez różnej maści pozorantów. Zazwyczaj, niestety, krócej żyją. Mimo sukcesów i częstego uznania, nie stają się gwiazdorami osiadłymi na laurach, odcinającymi kupony. Są wymagający i wkurzają tym, wytrącają z równowagi, pozorantów. Mają przed sobą hektary z wiatrakami do walki z... Nie wiem, czy zmagają się z własnymi demonami, raczej z niezrozumieniem, zawiścią i ogólną wrogością miernot. Biegają z młotkiem jak oszalali (oczywiście nie muzycy), podczas gdy inni znudzeni i syci tylko wskazują palcem podwładnym, gdzie mają wbić gwóźdż.
Michael nie był pod tym względem wyjątkowy. Gdyby nie posiadał tej wrażliwości, to co wtedy? A gdyby nie miał takiej matki …? Wrażliwość często oznacza słabość. Praca, tworzenie, ciągłe udowadnianie sobie czegoś daje siłę na chwilę, ale przychodzi moment, kiedy wszystko "puszcza". Dosłownie puszczają nerwy…
Michael, mimo że geniusz, podlegał tym samym mechanizmom. Miał swoje demony, ale kto ich nie ma..?

Cudownie przebywać choć przez chwilę w towarzystwie takich osób i czerpać, czerpać . Są jak dzieci. Nie ma znaczenia wiek.
Jeden z takich wybrańców niedawno zadał mi pytanie retoryczne: "Dlaczego oni są wszyscy tacy smutni?"…Ha…no, dlaczego? Bo kalkulują. Liczą i liczą bez końca. To się im opłaca, a tamto nie. Przyjaźń się nie opłaca, bo się kiedyś kończy. Miłość - to ciąg reakcji chemicznych. Nie odnoszę się psychologii jako nauki, która musi się posługiwać określoną metodologią, ale bardziej ogólnie.
Pominę kwestię empatii jako odwróconego egoizmu. Dla mnie to dyskusja jest nazbyt akademicka. Artyści są w tej uprzywilejowanej sytuacji, że nie mogą kalkulować. Kalkulacja oznacza koniec tworzenia i regres. Muszą żyć…pełnią na ile to możliwe, do końca, aż zobaczą "dno"..

Moim zdaniem sława była największą przeszkodą w budowaniu przez Michaela bliskich relacji. Miał oddanych sobie ludzi, kochających go, nie tych z pierwszych stron gazet. Co z tego, kiedy otaczały go kordony…

Nawet jeżeli podlegam prawu ewolucji, to nie zamierzam o tym pamiętać…;)
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Odniosę się do tego co napisałaś do siebie bo uważam się za twórcę i są to dla mnie ważne rzeczy.
triniti pisze:Odniosę się jeszcze do poprzedniego wątku…Rozumiem, że mogę, mimo że komentarz został odcięty kolejnym tekstem do interpretowania..

Prawo ewolucji w tym kontekście rozumiem jako powolne staczanie się w dół, tak?. Może źle odczytałam przekaz.

Artyści nie mogą żyć w kokonie, zbroić się w pancerz, ale muszą mieć wszystkie zmysły niczym antenki wysunięte na wierzch. Inaczej, nie mogliby tworzyć. Kiedy tworzą są bezbronni jak dzieci. Potem powrót do rzeczywistości bywa bolesny i potrzebne jest wsparcie z zewnątrz. Antidotum zdarza się, że jest ponowne rzucenie się w wir tworzenia, ale następuje ogólne zmęczenie i nawet wyczerpanie, a trzeba kiedyś odpocząć i porządnie się wyspać. W sytuacji ekstremum, kiedy zabraknie bliskości, miłości, mogą pojawić się środki zastępcze, by na chwilę chociaż przestać czuć. Artyści, którzy nie zatracili dziecięcej pasji, najbardziej spośród reszty populacji są narażeni na zranienie. Zazwyczaj są wykorzystywani przez różnej maści pozorantów. Zazwyczaj, niestety, krócej żyją. Mimo sukcesów i częstego uznania, nie stają się gwiazdorami osiadłymi na laurach, odcinającymi kupony. Są wymagający i wkurzają tym, wytrącają z równowagi, pozorantów. Mają przed sobą hektary z wiatrakami do walki z... Nie wiem, czy zmagają się z własnymi demonami, raczej z niezrozumieniem, zawiścią i ogólną wrogością miernot. Biegają z młotkiem jak oszalali (oczywiście nie muzycy), podczas gdy inni znudzeni i syci tylko wskazują palcem podwładnym, gdzie mają wbić gwóźdż.
Wiele (jeśli nie prawie wszystko) zależy od osobowości konkretnego artysty. To prawda, że kiedy się tworzy, to odsłania się w sposób bezpośredni lub bardziej zakamuflowany tę część siebie której nie pokazuje się na co dzień w zwykłych sytuacjach, np. przy obiedzie, czy moźe inaczej; pokazuje się to co ja nazywam "alternatywną wersją siebie" - pokazuje się swoja osobowość, wyraża myśli i emocje, nie udając, ale w inny sposób niż w zwykłych sytuacjach.
Co do tej wrażliwości czy podatności na zranienie o której piszesz, to uważam, że nie ma sensu tak tego podkreślać. Przecież wszyscy jesteśmy emocjalnymi istotami, mamy jakieś czułe punkty, dlatego nie zgadzam się na podział wrażliwi artyści i niewrażliwi nieartyści.
To czy dana osoba zgodzi się na wykorzystywanie ze strony miernot, również nie przypisywałabym faktowi bycia twórcą. Można równocześnie być nim i osobą która na tyle dobrze zna się na ludziach i ma na tyle wysokie poczucie swojej godności, że nie pakuje się raz po raz w tokstyczne układy, a z takich sytuacji potrafi wyciągnąć wnioski.
To co odróżnia artystów od "nieartystów" to raczej ogólnie większa odwaga w byciu sobą co również skutkuje różnymi konsekwencjami, zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi.
triniti pisze:Michael nie był pod tym względem wyjątkowy. Gdyby nie posiadał tej wrażliwości, to co wtedy? A gdyby nie miał takiej matki …? Wrażliwość często oznacza słabość. Praca, tworzenie, ciągłe udowadnianie sobie czegoś daje siłę na chwilę, ale przychodzi moment, kiedy wszystko "puszcza". Dosłownie puszczają nerwy…
Michael, mimo że geniusz, podlegał tym samym mechanizmom. Miał swoje demony, ale kto ich nie ma..?
Trudno gdybać i nie wiem czy ma to większy sens, ale skoro już, to przypuszczam, że w mniejszym stopniu przejmowałby się losem dzieci, a w większym stopniu zadbałby o siebie; przynajmniej jedno nie odbywałoby się kosztem drugiego. W konsekwencji żyłby szczęśliwie do dziś, będąc na zupełnie innej pozycji - może byłby jak często porównywany do niego Prince który mimo bycia nieprzewidywalnym w kwestii udziału w koncertach, mimo wizerunku uznawanego za równie ekscentryczny co wizerunek słynnego równieśnika, mimo bezkompromisowego podejścia do show biznesu i mimo braku nowych przebojów, żyje sobie spokojnie po swojemu, jest szanowanym artystą na którego powołują się dziesiątki muzyków związanych z różnymi gatunkami. Może ma głowę silniej osadzoną na karku? Pewnie tak. Z drugiej strony, również musi przejawiać wrażliwość na innych skoro ma w repertuarze piosenki zaangażowane społecznie i politycznie.
triniti pisze:Cudownie przebywać choć przez chwilę w towarzystwie takich osób i czerpać, czerpać . Są jak dzieci. Nie ma znaczenia wiek.
Jeden z takich wybrańców niedawno zadał mi pytanie retoryczne: "Dlaczego oni są wszyscy tacy smutni?"…Ha…no, dlaczego? Bo kalkulują. Liczą i liczą bez końca. To się im opłaca, a tamto nie. Przyjaźń się nie opłaca, bo się kiedyś kończy. Miłość - to ciąg reakcji chemicznych. Nie odnoszę się psychologii jako nauki, która musi się posługiwać określoną metodologią, ale bardziej ogólnie.
Pominę kwestię empatii jako odwróconego egoizmu. Dla mnie to dyskusja jest nazbyt akademicka. Artyści są w tej uprzywilejowanej sytuacji, że nie mogą kalkulować. Kalkulacja oznacza koniec tworzenia i regres. Muszą żyć…pełnią na ile to możliwe, do końca, aż zobaczą "dno"..

Moim zdaniem sława była największą przeszkodą w budowaniu przez Michaela bliskich relacji. Miał oddanych sobie ludzi, kochających go, nie tych z pierwszych stron gazet. Co z tego, kiedy otaczały go kordony…

Nawet jeżeli podlegam prawu ewolucji, to nie zamierzam o tym pamiętać…;)
Z pewnością. Przede wszystkim cudownie jest przystawać z tymi którzy nie oceniają twoich ambicji, marzeń i planów, nie studzą ich,sprowadzając na ziemię poprzez wmawianie ci, że to nierealne i na pewno się nie uda, a poza tym potrafią zaszczepić w tobie jakąś cenną myśl czy ideę.
Z pewnością sława była przeszkodą. Z tym, że jeden potrafi dać sobie radę z taką przeszkodą, a drugi nie. Michael nie dał rady. Być może był zbyt podatny na wpływy innych, za bardzo lubił pochlebstwa, a prawdziwie życzliwych ludzi, w tym bliskich odrzucał. Ci w końcu też odpuścili bo przecież ostatecznie każdy sam odpowiada za swoje życie.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

Czerwiec- dla mnie miesiąc najbardziej wyjątkowy w roku.W czerwcu mam urodziny i..imieniny:) w czerwcu urodziła się moja Mama i..Prince Roger Nelson :) i w czerwcu......ale o tym lepiej nie pamiętać.
W czerwcu zaczyna się lato, jest koniec roku szkolnego i to najpiękniejszy miesiąc, kiedy zieleń wybucha i pierwsze miłości rozbudzone majowymi kasztanami.Człowiek ma jeszcze nadzieję, oczekiwania..że może w tym roku się uda...., którą powoli wypraża lato, gasi łzami listopad i mrozi zima.
Tekst czerwca musiał być wyjątkowy.Dziękuje ci Kaem.
Ten utwór jest jak mantra, która kołacze mi się w głowie przez całe życie.
Od pierwszych słów
Michael pisze:Nigdy nie próbuję o tym rozmawiać
To musi dobrze brzmieć dla mnie w środku
Tylko o tym rozmyślam
Ta cholerna miłość, która jest podobno tak niebiańska.Ciągle jej wszyscy szukamy w życiu,oczekujemy cudu, że Ktoś, Coś wypełni ten smutek i pustkę w środku.
Jakże ja jestem naiwna wierząc w te banialuki.Czy ktoś ma taką moc, aby sprawić ?
Michael pisze:Dusza lamentująca ze wstydu
Z upośledzonymi uczuciami
Ocal mnie teraz, dla tego co jeszcze zostało
Łudzę się wciąż, że tak.Łaknę oksytocyny, serenad, szeptów o poranku i tańców do białego rana.To takie niewinne i zawsze pierwsze.

Miłość – podstawową definicją jest pragnienie szczęścia dla drugiej osoby (ewentualnie siebie bądź innego ważniejszego bytu). Miłość często jest rozumiana jako dowolna ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi. Słowo "miłość" może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, jednakże nie jest ona sama w sobie uczuciem. Rozmaitość użyć i znaczeń połączona z zawiłością uczuć i postaw składających się na miłość powoduje, że miłość jest niespotykanie trudna do zdefiniowania, nawet w porównaniu do innych stanów emocjonalnych. Miłość w ujęciu zgodnym z powyższą definicją umożliwia samorealizację wskutek obecności drugiego człowieka.
Przez niektórych ludzi bywa uważana za sens życia ludzkiego – czyniąca je prawdziwym i w pełni szczęśliwym.- Tyle co pisze o miłości wikipedia.Czy ja już tego nie śpiewałam, ups pisałam??

Someone to czyste wołanie o miłość, które nawet największy twardziel ma ukryte w zakamarkach duszy.
Nawet koty źle znoszą samotność...a co dopiero ludzie?
Michael stając na scenie całe życie błagał o miłość, ale pustki w środku nie wypełni drugi człowiek.Można żyć życiem drugiej osoby i w ten sposób pod płaszczykiem miłości uciekać od siebie samego, ale to tak nie działa.
Ostatnio czytałam tu o psychoterapeutach...że tacy potrzebni.
A każdy psychoterapeuta powie,że trzeba kochać najpierw siebie, aby móc otworzyć serce na innych.Niby proste.. jak Man in the Mirror.Niby tak...ale dlaczego to takie trudne?
Michael Jackson otoczony morzem miłości...błaga o wyciągnięcie ręki, o szansę, o ocalenie. glupija
Kiedy to czytam jest to tak intymne, że aż czuje zawstydzenie.Na szczęście zmieszana mogę zamruczeć pod nosem, ojam ojtam to tylko tekst piosenki na zamówienie....i już lżej.

ale ja też wciąż czekam,że to będzie dobrze brzmiało dla mnie w środku...wciąż żyje nadzieją, bo nawet jeśli na chwilę to i tak warto.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

Margareta pisze:Co do tej wrażliwości czy podatności na zranienie o której piszesz, to uważam, że nie ma sensu tak tego podkreślać. Przecież wszyscy jesteśmy emocjalnymi istotami, mamy jakieś czułe punkty, dlatego nie zgadzam się na podział wrażliwi artyści i niewrażliwi nieartyści.
Nie dokonałam takiego podziału. Skupiłam się na grupie zawodowej zwanej artystami bez umieszczania owej grupy w szerszym kontekście, bez porównywania do ogółu społeczeństwa. Osobiście uważam, że jest wielu artystów z nazwy, skupionych na autokreacji dla poklasku, traktujących sztukę jak trampolinę do kariery (bo dla mnie ma sens autentyczność, chociaż teraz już granice tak się zacierają i należałoby mieć ziarnko grochu z bajki Andersena, by sprawdzić kto jest autentyczny, a kto fałszywy). Zdarza się również, że początkowa autentyczność zamieniona zostaje w rutynę. Brakuje już sił na szczere poszukiwanie i pojawia się wypalenie. Tak jak w każdej dziedzinie życia czy w zawodzie, są ludzie pasjonaci, nie zważający na popularność, czy nie przeliczający wszystkiego na zyski. To samo dotyczy artystów. I myślę, że wrażliwości nie sposób wymierzyć, czy przypisać do jednej grupy ludzi. Chodziło mi bardziej o sam moment twórczy, moment bezkomprowisowego otworzenia się z zastrzeżeniem, że nie każdy przeżywa to z taką samą intensywnością. Trochę jak po narkotycznym uniesieniu, powrót do świata bywa trudny. I albo ma się inną istotę blisko, które wesprze w trudnym momencie przejścia, albo pozostaje metoda dość ryzykowna - klin klinem. I zgadzam się, wiele zależy od osobowości.
Są artyści z dziecięcą wrażliwością, najbardziej zagrożeni, żywiciele, i są artyści demiurdzy wykorzystujący innych. Muszą pozyskiwać żywicieli na zewnątrz.
(zastrzegam, że to tylko moje obserwacje i subiektywne odczucia)

Teraz wertując materiały o The Wiz (dzięki Kaem) zwróciły moją uwagę słowa Michaela dla Ebony zacytowane prze Mjowitka:
MJowitek pisze: MICHAEL: Nie sądzę, że aktorstwo to właściwe określenie. Grając, naśladujesz rzeczywistość. A powinniśmy ją tworzyć. To powinno być bardziej na zasadzie wiary. Widzi pan, myśląc o aktorstwie zawsze byłem na nie. Nie chcę oglądać aktora. Chcę widzieć kogoś, kto wierzy. Nie chcę patrzeć na kogoś, kto naśladuje prawdę. W takim wypadku to nie jest prawdziwe. Chcę oglądać kogoś, kto wierzy prawdzie… Tym można poruszyć publiczność.
Przypomniał mi się teatr Grotowskiego, w którym aktor musiał przede wszystkim czuć, stawać nagi wobec publiczności i kreować sięgając do pokładów podświadomości. Nie odtwarzać rzeczywistości, ani nie naśladować w sposób mechaniczny. Aktorzy Grotowskeigo wchodzili w trans, eksperymentowali z własnym ciałem, poruszali się jakby byli na ciągłym odlocie. To było doświadczenie zarazem psychoterepeutyczne, swego rodzaju Katharsis, ale też sięganie do głębszych warstw własnej psychiki, co niosło ze sobą pewne zagrożenia.

o Grotowskim
Grotowski miał swojego ulubionego aktora - Cieślaka. Ten aktor był niczym instrument muzyczny, świetnie dostrojony, na którym Grotowski, demiurg, wygrywał dowolne melodie. Zastanawiam się, jaka była cena.

wzmianka w jednej z biografii o Grotowskim, która mnie nie zdziwiła:
"Jerzy Grotowski, guru i wampir".
Był narcyzem o ogromnej potrzebie uznania, adoracji i sławy, narcyzem spragnionym rządu dusz, i to bardziej w duchu Towiańskiego niż Mickiewicza - o rzadko opisywanych cechach osobowości wielkiego maga teatru pisze Jacek Dobrowolski."
Michael był zarazem demiurgiem, mistrzem ceremonii, ale również, jak sam mówił o sobie " czułym instrumentem natury". Trudny przypadek. ;)

...

W interpretowanym tekście Michael nie jest demiurgiem, ale chłopcem błagającym o uczucie, uczucie które mogłoby go ocalić.
Michael pisze:Żyłem całe życie samotny
Dusza lamentująca ze wstydu
Z upośledzonymi uczuciami
Ocal mnie teraz, dla tego co jeszcze zostało
Postać Michaela kojarzy mi się z małym kwiatkiem ze stulonymi płatkami, lekko wysuszonym i zmarniałym, bo pozbawionym wilgoci i światła i teraz nieśmiało otwierającym się, na ślepo poszukującym pożywienia, chlorofilu, by się odrodzić i chociaż na moment, rozkwitnąć. Przebudzenie i natychmiastowy wilczy głód na kacu, i potrzeba powrotu do źródła, do tego co pierwotne i czyste, jak u Grotowskiego (ależ mi się to wszystko ładnie połączyło) . "Upośledzone uczucia" to podejrzewam uczucia odstawione na półkę w słoikach z formaliną, ładnie uszeregowane i poetykietowane. Albo jak w muzeum motyli, przypięte szpileczkami - martwe. Strasznie smutne są takie muzea. A motyl żyje krótko, jednak żyje.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

I Just Can't Stop Loving You
Album: Bad
Data wydania singla: 20.07.1987
Autor tekstu: Michael Jackson

Posłuchaj na YT

Obrazek
To nie jest najbardziej zapadająca w pamięć piosenka na albumie, ale lubię ją z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz bardziej, szczególnie partię instrumentalną na początku. To naprawdę miła piosenka, słowa trochę nazbyt ckliwe, ale wciąż jest to kawałek który dodaje coś innego do całej płyty. A wokale to szczytowe osiągnięcie na Bad (Sputnikmusic)
Otwierający nagranie monolog ma być odsłaniający, czuły i delikatny, ale z jego drżącym tembrem i nawiedzoną muzyką w tle robi się nieco przerażający, niczym jak Norman Bates przygotowujący się do Psycho IV Richard Cromelin (Los Angeles Times)
Prostak może opłakiwać 'I Just Can't Stop Loving You,' duet Jacksona z często nierozpoznawalną Siedah Garrett, jako drugi niewart uwagi kawałek na albumie. Bez schodzenia do poziomu muzycznego Makkartyzmu i podważania honoru kogokolwiek, kto może krytykować płytę ze względu na pstrykanie palcami i dźwięk bębnów, można tylko zapytać, kto przesłuchawszy piosenkę przynajmniej dwa razy, mógł zapomnieć ten refren? Davitt Sigerson (Rolling Stone)
Nieodparcie melodyjna Marek Niedźwiecki (Trójka)



Trochę historii:

Na potrzeby piosenki Michael Jackson planował nagrać duet z Barbrą Streisand albo Whitney Houston. Aretha Franklin i Agnetha Fältskog (ABBA) też otrzymały propozycję nagrania, lecz wszystkie cztery wokalistki miały w tym czasie inne zobowiązania. Ostatecznie szczęściarą stała się kompozytorka i protegowana Quincy Jonesa, Siedah Garrett, autorka hitu Michaela Jacksona Man In The Mirror, dołączając z Jacksonem do nagrania i zyskując na swoim koncie pierwszy od 1984 roku hit od czasu Don't Look Any Further, który wtedy wykonała w duecie z Dennisem Edwardsem z The Temptations. Garrett cytowana przez Freda Bronsona w The Billboard Book of Number One Hits powiedziała, że nie była wcześniej poinformowana, iż może śpiewać piosenkę - choć otrzymała jej demo. Dowiedziała się w dniu nagrania, kiedy Quincy poprosił ją, by podeszła do mikrofonu i zaśpiewała z Michaelem. Wcześniej pomyślała, że została zawezwana do nagrania chórków do Man In The Mirror.
Garrett po raz pierwszy zwróciła uwagę Jonesa po wygranym przesłuchaniu do grupy Deco. Później podpisała kontrakt jako nagrywający artysta z Warner Bros. Domestic Television Distribution, macierzystą wytwórnią Quincy Jonesa.
Piosenka poprzedzona jest mówionym intro, które Michael nagrał (jak sam wspomniał w jednym z wywiadów), leżąc na łóżku w zupełnej ciemności. W późniejszych wydaniach płyty intro zostało wyeliminowane i zastąpione partią instrumentalną. Na nowym, rocznicowym wydaniu Bad 25 nagranie ma się pojawić w pierwotnej wersji.
Niektórym I Just Can't Stop Loving You przypomina klasyczne nagranie Michaela z okresu Motown, Got To Be There.

Michael nagrał też francuską - Je ne veux pas la fin de nous (I Don't Want the End of Us) i hiszpańską - Todo Mi Amor Eres Tu (You Are All My Love) wersję piosenki. Francuskie słowa zostały napisane przez Christine "Coconut" Decriox. Spotkałam Quincy'ego w Los Angeles jako przyjaciela przyjaciół. Kiedy usłyszałam nagranie, powiedziałam do Michaela, że powinien nagrać piosenkę po francusku, ponieważ to harmonijny język i jest stosowny do takich romantycznych melodii. Quincy zaproponował mi bym napisała tekst i tak zrobiłam, a Michael (z Siedah) nagrał to - wspomina Christine. Wersja francuska do dziś pozostaje nie wydana oficjalnie. Pojawiła się na roboczych wersjach 10" singla Leave Me Alone. W 2007 roku wyciekła i można było ją znaleźć na youtube.
Wersja hiszpańska pojawiła się na specjalnych wersjach singla w niektórych rejonach, min. w Ameryce (12"), Hiszpanii i Kolumbii (7" niebieski vinyl, jak również czarny). Była też dołączona jako singiel przy pierwszym tłoczeniu Bad w takich krajach jak Meksyk i Kolumbia, zanim została dołączona jako bonus podczas drugiego tłoczenia.
Wersja hiszpańska znalazła się też na wyjątkowo rzadkim promocyjnym CD, Signature Series, wydanym w USA w 1993 roku, jak również na specjalnej edycji Bad w 2001 roku. Pierwszy wymieniony krążek został pomyślany jako prezent dla nabywców Sony Walkman i miał zawierać też przesłanie od Michaela, w którym opisywał swoją fundację Heal the World i jej cele, jednakże z powodu oskarżeń, które wtedy się pojawiły przeciwko artyście, projekt został anulowany, zanim singiel miał trafić do przedprodukcyjnej fazy. Wersje promocyjne zostały wręczone oficjelom Sony i ludziom blisko związanym z projektem - wierzy się, że istnieje maksymalnie 50 kopii płyty.

Piosenka stała się wielkim przebojem. Jako pierwsze nagranie promujące album osiągnęło #1 po obu stronach Atlantyku, a w USA stało się #3 najlepiej sprzedającym się singlem 1987 roku i najwyżej plasującym się debiutem. Jednak, w związku z tym, że szybko wydano singiel Bad (zadebiutował na #40 w tym samym tygodniu, kiedy I Just Can't Stop Loving You osiągnęło top Billboardu) duet miał stosunkowo krótką żywotność na listach przebojów, utrzymując się w top 40 przez 11 tygodni.
Nagranie spędziło 3 tygodnie na #1 na liście singli Billboard's Adult Contemporary, stając się drugim (po The Girl Is Mine) i ostatnim singlem Michaela Jacksona z takim osiągnięciem na tej liście.
W USA singiel oblekł się złotem za sprzedaż ponad miliona egz.
Do piosenki nie zostało stworzone video. W specjalnych programach MTV promujących pierwszy zestaw największych hitów Michaela w 1995 roku wykorzystywano nagranie live z trasy Dangerous.
Podczas trasy Bad Michael wykonywał tę piosenkę wraz z Sheryl Crow, a na trasie Dangerous z Siedah Garrett. Na Królewskim Koncercie w Brunei wystąpił zaś w duecie z Marva Hicks. Michael na serii koncertów This Is It miał wystąpić w tym nagraniu w duecie z Judith Hill. Hill nagrała sequel I Just Can't Stop Loving You będący tribute songiem, pt. I Will Always Be Missing You.
W 2001 roku Gloria Estefan i James Ingram wykonali kompozycje na specjalnym koncercie Michael Jackson: 30th Anniversary Special. Współczesny gitarzysta jazzowy, Chuck Loeb zaprezentował swoją wersję w 2002 roku na albumie My Shining Hour.
Intro zostało w 1996 roku zsamplowane przez Sweetback z udziałem Maxwella, w nagraniu Softly. Sampel nagrania można znaleźć też w kompozycji Can't Stop autorstwa Jasona Phats.
W 2009 roku 8. finalistów latynoskiej edycji American Idol pod dyrekcją Jona Secady wykonali hiszpańską wersję I Just Can't Stop Loving You jako hołd złożony Michaelowi Jacksonowi.
W 2012 roku w serialu Glee aktorzy zaśpiewali tę piosenkę w specjalnym odcinku poświęconym Michaelowi.
Michael Jackson w Moonwalk pisze: Wielu ludzi pytało mnie czy pisząc piosenkę Can't Stop Loving You miałem na myśli jakąś konkretną osobę. Odpowiadam zawsze, że nie i to jest prawda. Myślałem o kimś śpiewając ją, ale nie wtedy kiedy ją pisałem.
5. czerwca 2012 roku, celebrując 25. rocznicę wydania albumu Bad, nagranie ponownie zostało wydane na singlu poprzez sklepy Walmart w USA, nie udostępniono jednak wersji cyfrowej. Singiel zawiera mówione intro, jak również niewydane wcześniej demo Don't Be Messin' 'Round, umieszczone na krążku w niezmienionej wersji. Na liście Billboard Hot Singles Sales Chart, która zestawia najlepiej sprzedające się kompaktowe i analogowe single tygodnia, płyta zadebiutowała na #1 ze sprzedażą 5 tyś w pierwszym tyg. Jest to pierwszy #1 Michaela od czasu One More Chance z 2003 roku, które wtedy zdobyło top Hot R&B/Hip Hop Singles Sales Chart.
Na pierwotnej wersji singla na stronie B znalazło się nagranie Baby Be Mine z Thrillera.
Zimą 2007 roku polscy fani Michaela Jacksona uznali I Just Can't Stop Loving You #9 najlepszym nagraniem z Bad.

Lista płac:
Napisane i skomponowane przez: Michael Jackson
Wokale: Michael Jackson, Siedah Garett
Bas: Nathan East
Bębny: N'dugu Chancler
Gitara: Dann Huff
Perkusja: Paulinho Da Costa
Pianino: John Barnes
Synclavier: Christopher Currell
Syntezatory: David Paich, Greg Philliganes
Programowanie syntezatora: Steve Porcaro
Aranżacja rytmu: Quincy Jones
Aranż linii syntezatora: David Paich, Quincy Jones
Aranż wokalu: Michael Jackson, John Barnes
Miejsca na listach:
1987
Australia #10
Austria #5
Belgia #1
Kanada #2
Dania #1
Holandia #1
Eurochart Hot 100 #1
Francja #12
Niemcy #2
Irlandia #1
Japonia #3
Nowa Zelandia #3
Norwegia #1
Hiszpania #1
Szwecja #4
Szwajcaria #2
Wielka Brytania #1
USA Billboard Hot 100 #1
US Billboard Hot Adult Contemporary Tracks #1
US Billboard Hot Black Singles #1
US Billboard Hot Latin Songs (wersja hiszpańska) #11

2009
Szwajcaria #40
Wielka Brytania #78

2012
Węgry #6
Japonia Hot 100 #94
Japonia Oricon Singles Chart #39
USA Billboard Hot Singles Sales Chart #1
Kanada Physical Singles Sales Chart #1
Hiszpania Physical Singles Chart #1
Francja #64

Obrazek

I just want to lay next to you for awhile
You look so beautiful tonight
Your eyes are so lovely
Your mouth is so sweet
A lot of people misunderstand me
That's because they don't know me at all
I just want to touch you
And hold you
I need you
God I need you
I love you so much

[Michael]
Each time the wind blows
I hear your voice so
I call your name...
Whispers at morning
Our love is dawning
Heaven's glad you came...

You know how I feel
This thing can't go wrong
I'm so proud to say I love you
Your love's got me high
I long to get by
This time is forever
Love is the answer

[Siedah]
I hear your voice now
You are my choice now
The love you bring
Heaven's in my heart
At your call
I hear harps,
And angels sing

You know how I feel
This thing can't go wrong
I can't live my life without you

[Michael]
I just can't hold on

[Siedah]
I feel we belong

[Michael]
My life ain't worth living
if I can't be with you

[Both]
I just can't stop loving you
I just can't stop loving you
And if I stop...
Then tell me just what will I do

[Siedah]
'Cause I just can't stop loving you

[Michael]
At night when the stars shine
I pray in you I'll find
A love so true...

[Siedah]
When morning awakes me
Will you come and take me
I'll wait for you

[Michael]
You know how I feel
I won't stop until
I hear your voice saying "I do"

[Siedah]
"I do"...
This thing can't go wrong

[Michael]
This feeling's so strong

[Siedah]
Well, my life ain't worth living

[Both]
If I can't be with you
I just can't stop loving you
I just can't stop loving you
And if I stop...
Then tell me, just what will I do

[Michael]
I just can't stop loving you

[Siedah]
We can change all the world tomorrow

[Michael]
We can sing songs of yesterday

[Siedah]
I can say, hey... farewell to sorrow

[Michael]
This is my life and I

[Both]
Want to see you for always
I just can't stop loving you

[Siedah]
No, baby

[Michael]
oh!

[Both]
I just can't stop loving you

[Siedah]
If I can't stop!

[Both]
And if I stop...

[Siedah]
No

[Michael]
Oh! Oh! Oh... Oh...

[Siedah]
What will I do? Uh... Ooh...
(Then tell me, just what will I do)

[Both]
I just can't stop loving you

[Michael]
Hee! Hee! Hee! Know I do girl!

[Both]
I just can't stop loving you

[Michael]
You know I do
And if I stop...

[Both]
Then tell me, just what will I do

[Both]
I just can't stop loving you

Po Prostu Nie Mogę Przestać Cię Kochać
tłum. nat/kato

Chcę położyć się na chwilę obok ciebie
Tak pięknie wyglądasz dziś wieczorem
Twoje oczy są takie śliczne
Twoje usta tak słodkie
Wielu ludzi źle mnie rozumie
To dlatego, że w ogóle mnie nie znają
Chcę cię dotknąć
I objąć
Potrzebuję cię
Boże, potrzebuję cię
Kocham cię tak bardzo

[Michael]
Za każdym razem, gdy wieje wiatr
Słyszę twój głos, więc
Wypowiadam twoje imię..
Szepty o poranku
Nasza miłość świta
Niebo cieszy się, że przybyłaś...

Wiesz, co czuję
To nie może się nie udać
Jestem taki dumny, mówiąc: kocham cię
Twoja miłość sprawia, że jestem w euforii
Pragnę, by to przetrwało
Tym razem to już na zawsze
Miłość jest odpowiedzią

[Siedah]
Słyszę twój głos
To ciebie wybrałam
Miłość, którą dajesz
Niebo jest w moim sercu
Na twoje zawołanie
Słyszę harfy
I śpiew aniołów

Wiesz, co czuję
To nie może się nie udać
Nie mogę żyć bez ciebie

[Michael]
Po prostu nie mogę wytrzymać

[Siedah]
Czuję, że należymy do siebie nawzajem

[Michael]
Nie miałbym po co żyć
Gdybym nie mógł być z tobą

[Oboje]
Po prostu nie mogę przestać cię kochać
Po prostu nie mogę przestać cię kochać
A jeśli przestanę...
Powiedz mi, co wtedy zrobię?

[Siedah]
Bo po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Michael]
W nocy, w świetle gwiazd
Modlę się, bym to w tobie znalazł
Tę prawdziwą miłość

[Siedah]
Gdy obudzi mnie ranek
Czy przyjdziesz i mnie zabierzesz?
Będę na ciebie czekać

[Michael]
Wiesz, co czuję
Nie przestanę, dopóki
Nie usłyszę, jak mówisz: "tak"

[Siedah]
"Tak"...
To nie może się nie udać

[Michael]
To uczucie jest tak silne

[Siedah]
Cóż, nie miałabym po co żyć

[Oboje]
Gdybym nie mogła/nie mógł być z tobą
Po prostu nie mogę przestać cię kochać
Po prostu nie mogę przestać cię kochać
A jeśli przestanę...
Powiedz mi, co wtedy zrobię?

[Michael]
Po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Siedah]
Możemy jutro zmienić cały świat

[Michael]
Możemy śpiewać piosenki o wczorajszym dniu

[Siedah]
Mogę powiedzieć, hej... żegnaj, smutku

[Michael]
To moje życie i

[Oboje]
Chcę już zawsze cię widzieć
Po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Siedah]
Nie mogę, kochanie

[Michael]
Och!

[Oboje]
Po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Siedah]
Kiedy nie mogę przestać!

[Oboje]
A jeśli przestanę...

[Siedah]
Nie

[Michael]
Och! Och! Och... Och...

[Siedah]
Co wtedy zrobię? Uch... Och...
(Powiedz mi, co wtedy zrobię)

[Oboje]
Po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Michael]
Wiesz, że nie mogę, dziewczyno!

[Oboje]
Po prostu nie mogę przestać cię kochać

[Michael]
Wiesz, że nie mogę
A jeśli przestanę...

[Oboje]
Powiedz mi, co wtedy zrobię

ಪಠ್ಯ ಅರ್ಥವಿವರಣೆ!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Talitha
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 06 wrz 2009, 0:13
Skąd: inąd

Post autor: Talitha »

Ostatnio piosenka I just can't stop loving you przywodzi mi na myśl opowieść o miłości rodem z mitologii greckiej.
Bogowie - posiadacze niezwykłych talentów i umiejętności - jednocześnie obarczeni narzuconym im piętnem odczuwania wszystkiego jak zwykli ludzie.
Podobnie jak oni kochają, nienawidzą, zazdroszczą, unoszą się gniewem i cierpią.

Świadomość nieśmiertelności i myśl o wiecznej rozłące doprowadza zawsze młodych, zauroczonych sobą bogów do szaleństwa.
Ze słów piosenki wyłania się jakaś niepewność jutra, obawa, że coś może zakłócić tę opisaną tu cykadę rozstań i powrotów.

Z innej strony odczytuję tekst jako spotkanie Romea i Julii w noc przerzedzającą ich ucieczkę.
Chcą uwolnić się już od dręczącej niepewności, przekonani, że gdy będą już razem, ich uczucie rozkwitnie w pełni.

Modlę się, bym to w tobie znalazł
Tę prawdziwą miłość


Utwierdzają się we wzajemnym uczuciu, a jednak myśl o poranku dnia następnego, budzi w nich obawę.
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Szczerze mówiąc, nigdy nie przypisywałam tej piosence żadnego innego przesłania niż to zawarte dosłownie w tekście. Jest to jeden z takich utworów które zostały napisane głównie po to żeby zostać popowymi hitami - i ten cel jak widać, został osiągnięty. Jedynie wstęp odbieram bardziej osobiście jako oczywiste nawiązanie do już wtedy trudnej relacji Michaela z mediami które przedstawiały go w wykrzywiony sposób. Próbuje udowodnić, że nie jest odrealnioną postacią tak jak go przedstawiają i też ma prawo do miłości i do jej odczuwania.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Michael umieścił tę piosenkę przed Dirty Dianą. Potem na albumie jest Smooth Criminal i ostatecznie Leave Me Alone, w dosłownym rozumieniu będąca przeciwieństwem IJCSLY, czego rozumienia nikt tu się nie podjął, skupiając się jedynie na wymowie antymedialnej.
Czy ta kolejność ma według Was znaczenie? I jakie?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

Ja to napiszę tak po dziewczyńsku (wy faceci tego nie zrozumiecie).
IYCSLY to taki utwór dla fanek.Michael go nawet nagrał w 3 językach coby fanki miały więcej przyjemności nenene (niestety poliglotą nie był glupija).
No bo czy którakolwiek dziewczyna słuchając tego szeptu na początku utworu nie rozpływała się w zachwytach? Michael w tamtym czasie bardzo mało się wypowiadał.Jego głos w wersji nieśpiewanej był rarytasem.Tu nagle proszę nie dość, że szepcze prosto do ucha, to jeszcze takie romantyczne dyrdymały, które dziewczyny kochają najbardziej.
IYCSLY jest ciepłym, sympatycznym harlequinem na płycie.Zawsze taki kawałek miał swoje miejsce na poprzednich płytach MJ. Michael fantastycznie śpiewa o miłości, a kobiety tego potrzebują.Płyta BAD jest jak podróż przez różne historie.Zaczyna się od Złego, kończy się na Zostawcie mnie w spokoju...ale po drodze jest i o przyjaźni i o podrywie i o niebezpiecznych kobietach, które wodzą na pokuszenie i o niebezpiecznych facetach którzy są gangsterami.Jest na tym krążku przesłanie do ludzkości,odezwa społeczna więc nie mogło zabraknąć miłosnej ballady.
W tekst nie wgłębiałabym się zbyt mocno, bo jest prosty jak wyznania kochanków.To swoisty kod dwojga zakochanych ludzi, którymi żądzą hormony i żadnej tu logiki nie ma.Mnie się tego dobrze słucha mimo upływu czasu.Nie bez powodu ta piosenka wróciła do listy "This is it". Jej wykonanie na próbach było dla mnie bardziej wyznaniem miłości do nas wszystkich, niż dialogiem dwojga zakochanych.Szkoda, że nie miałam szansy usłyszeć tego utworu w duecie z Barbrą lub Whitney-zapewne zwaliłoby mnie to z nóg.
Niektórzy mogą pomyśleć, że taki miłosny song dobrze wyglądał na scenie w okresie plotek na temat seksualności Michaela.Ja nie chcę w tym grzebać bo to tabloidowy syf, zaś sam Michael na pewno nie miał takich intencji.Dla mnie ta ballada jest nieśmiertelna zaś intro spoken do tej pory uruchamia wyobraźnię, jak na rybkę przystało ;-) no bo ja..po prostu nie mogę przestać cię kochać ...

ps Kaem że niby najpierw ją kochał, potem ona okazała się zdzirą po pseudonimem Diana, a tak naprawdę nazywała się Anie...a on ją potem zadźgał i uciekając śpiewał....zostawcie mnie w spokoju???eeee nieeeee toż to byłby serial kryminalny....aczkolwiek??? :wariat:
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

kaem pisze:Michael umieścił tę piosenkę przed Dirty Dianą. Potem na albumie jest Smooth Criminal i ostatecznie Leave Me Alone, w dosłownym rozumieniu będąca przeciwieństwem IJCSLY, czego rozumienia nikt tu się nie podjął, skupiając się jedynie na wymowie antymedialnej.
Czy ta kolejność ma według Was znaczenie? I jakie?
Najpierw na słodko, potem na ostro -jak w restauracji - przystawka przed daniem głównym :smiech:
Nie. Ja nie traktowałabym Leave Me Alone jako "tekstowego ciągu dalszego" I Just Can't Stop Loving You. Myślę, że została zamieszczona dla raczej kontrastu, tak aby "złagodzić" klimat płyty który wtedy obok nowego image'u Michaela był dużym szokiem dla recenzentów o czym mowa w książce. Bo Bad to taka "słodko - gorzka" płyta - są momenty muzycznie i tekstowo bardzo mocne (jak na Michaela i na tamte czasy oczywiście) jak właśnie DD, SC, LMA, jak i mocno pocukrowane IJCSLY oraz Man In The Mirror który z perspektywy czasu okazał się tylko wstępem do wybitnie marcepanowego Heal The World z płyty o równie groźnym tytule Dangerous :-).
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

Margareta pisze:Najpierw na słodko, potem na ostro -jak w restauracji - przystawka przed daniem głównym
No nie wiem. W polskim wydaniu w restauracji najpierw podawane są dania na ostro, a potem na słodko. Deser na końcu zgodnie z tradycją. Chyba że chiński fastfood - to wtedy wszystko na raz.

Powróciłam do tematu Leave Me Alone w IT (obszerny jest, ale przebrnęłam). Wykorzystam zaczerpniętą stamtąd koncepcję wielu osobowości Michaela, aby ukuć jakąś teoryjkę odnośnie ewentualnej nieprzypadkowości w ustawieniu kolejności utworów w albumie. Z góry przeczuwam, że teoria ta będzie naciągana i niespójna. Podobnie ja Margareta skłaniam się ku temu, że kolejność utworów, to tylko zwykły marketingowy zabieg.

Michael o wielu osobowościach to właściwie mógłby stworzyć teatr jednego aktora, i z dużym powodzeniem, wcielać się we wszystkie role, poczynając od nimf i wróżek, a kończąc na bardzo bad meduzach i chimerach, idąc tropem mitologicznym. Chronologia nie byłaby ważna, bo facet zmieniał nastroje jak rękawiczki. Pod tym względem był prawdziwym demiurgiem. Michaela nie sposób zaszufladkować zarówno jako człowieka jak i artystę. Wymyka się on wszelkim prostym ocenom (odkrywcze :-/ ). Co wyciągam jakąś kalkę z szufladki z charakterologicznymi profilami i próbuję dopasować do postaci Michaela, to albo kawałek ręki wystaje, albo stopa się nie mieści. Coś wciąż jest nie tak.:wtf:. Niekiedy wydaje mi się, że problem tkwi w pojęciu "normalności", i w tym, że dysponujemy nie tym zestawem kalek. Całkiem możliwe, że Michael to był jedyny normalny człek, a my jesteśmy trochę nienormalni. I on faktycznie mógł być tym Piotrusiem Panem, tylko nikt mu nie chciał uwierzyć. My natomiast jesteśmy zaprogramowani według ustalonego schematu i wstawieni w ramki, z których nijak nie możemy się wydostać, niczym przytwierdzone sznurkami kukiełki, śmiesznie wymachujące nóżkami. Czy podobnie jak w jaskini platońskiej, będąc dwuwymiarowym ludzikiem, można zrozumieć trójwymiarowego ludzika? No ale wyjdę z tej jaskini na moment, łudząc się przynajmniej, że jest to możliwe.

Nie mam pojęcia, dlaczego taka kolejność i aż się nawet boję zbyt głęboko wnikać, bo faktycznie wychodzi mi erotyczny thriller. Przy odwróconej kolejności jest łatwiej, czyli że poczynając od Leave Me Alone. Mężczyzna o wielu osobowościach, po wypędzeniu złych demonów, nagle zaczyna tęsknić za prostym uczuciem i chce uciec z ukochaną przed szyderczym światem. To jeszcze mogę pojąć. Najpierw rozprawia się z mediami (niestety, media muszą być w tej opowieści), a teraz wieje z ukochaną.

Jednak przy kolejności albumowej ta ucieczka nie ma sensu. Jedyny klucz jaki pozostaje, to chyba wyżej wymienione przeze mnie różne twarze, czy maski Michaela. Spróbuję stworzyć krótką epicką opowieść.

Zapomnijmy więc na chwilę, że Michael miał problem z mediami. To w ogóle był inny Michael. Artysta mądrze kierujący swoją karierą bez większych wpadek. I oto teraz, ów artysta, pisze IJCSLY, utwór o pięknym, prostym i niewinnym uczuciu. Właściwie dość przeciętny tekst, o idealnej miłości, czyli takiej w momencie zakochania i towarzyszącym jej uczuciu strachu przed jej utratą.
Potem ni stąd ni zowąd, nie wiedzieć czemu, wpada Dirty Diana i niszczy idyllę. Więc jest to kolejna odsłona osobowości Michaela - faceta leciutko zezującego w bok. Po drodze idealna kochanka z idylli gdzieś się gubi i staje się nudna. Dirty Diana wprowadza Michaela do świata pełnego niebezpiecznych pokus, a po chwili, w SC już krew się leje, więc do głosu dochodzi przemoc. (Czyżby wątek z jednej z powieści Sade?) Oj Michael. :knuje: I teraz, jak filip z konopi, wyskakuje nasz bohater i mówi - a dajcie wy mi wszyscy święty spokój. A jeżeli mówi to do kobiety, to właściwie do której ? Przed którą z tych pań Michael ucieka? Przed idealną kochanką , brudną Dianą, a może przed już nie groźną, bo znokautowaną Annie? Jeszcze tylko Billie Jean dorzucić oraz dwie Suzie, oczywiście jakby połączyć epoki, bo i tak z tego niezły miszmasz powstaje.

Więc jedyne wytłumaczenie tej kolejności, to albo przywdziewanie różnych masek przez Michaela, w czym przejawia się jego skomplikowana osobowość i umiejętność wczuwania się w jakie bądź role, albo zwykły marketingowy chwyt, co by odpowiednio akcenty były rozłożone w celu nie zanudzenia słuchacza.

Zdaję sobie sprawę, jak te teorie są niedorzeczne, ale i pytanie było z serii…."niemożliwych". Chyba, że Kaem zna już odpowiedź, a nas tylko podpuścił..?


p.s. wracając do dań restauracyjnych najbardziej nie lubię odgrzewanych kotletów, brrrr..
Ostatnio zmieniony śr, 15 sie 2012, 19:35 przez triniti, łącznie zmieniany 4 razy.
Talitha
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 06 wrz 2009, 0:13
Skąd: inąd

Post autor: Talitha »

Triniti Twój post był naprawdę ciekawy.
Tylko ja dostrzegam w tym tekście analogie z szekspirowskim dziełem wszech czasów oraz istnienie jakiegoś związku z dziewiczą miłością bogów? :glupi:
[Siedah]
Możemy jutro zmienić cały świat
no bogowie... albo uważanie, że się nimi jest
to jak wyrażają się podmioty liryczne może świadczyć tylko o tym, że są w bardzo młodym wieku
[Siedah]
Gdy obudzi mnie ranek
Czy przyjdziesz i mnie zabierzesz?
Będę na ciebie czekać

[Michael]
Wiesz, co czuję
Nie przestanę, dopóki
Nie usłyszę, jak mówisz: "tak"

[Siedah]
"Tak"...
To nie może się nie udać
Wygląda Julia z balkonu i umawia się na spotkanie po kryjomu z Romeo na dzień następny, ewentualnie planują wspólne "danie nogi"... :wariat:
ODPOWIEDZ