Komisja patrząca na ręce prowadzącej otłumionej koncertem Prince'a (wcale się nie dziwię) i szarej eminencji nie lubiącej dzieci, zliczającej zamiast, wyłapała błąd. Kochane liczarki.
Will You Be There odpadło,
Who Is It się ostało, z wynikiem 9:8. Dogrywka anulowana, przechodzimy do:
Runda IX
Black Or White
Remember The Time
In The Closet
Who Is It
Głosujemy do czwartku. Godzinę ustali prowadząca. A mój głos oczywiście na
Black Or White. Za patchworkową fabułę czy nawet wręcz jej brak, słaby image, który jako dobry przyszedł dopiero z trzecim kfm. Zamiast filmu wyszedł gadżet- cacuszko. I za sztuczną kontrowersję i brak konsekwencji. Naiwne tłumaczenie i przepraszanie potem to wciskanie kitu i kastrowanie jaj, które z takim zamiłowaniem chwytał. Michael mógł przynajmniej odważnie trzymać jeden front. Za stary to wyjadacz, by nie widział, jakie konsekwencje wywoła. Kto policzy, ile kolega złapał się za krocze (w wersji pierwszej, oczywiście)? Dopiero dodanie po latach napisów nadało sensu tej rozróbie. I w jednym obrazie mały Kevin, Bart, dziecięcy rap i obmacywanko? Wcale nie chcę chwytać się za krocze, to muzyka.. Eee. Mikie, plizz. Się zdecyduj chłopie, do kogo adresujesz swoje dzieło. W pozostałych filmach jest jasność- i ten argument na moje mógłby wystarczyć.
No i oczywiście pozostała trójca to prawdziwe podium
Dangerous the short films.
A
to<< znacie? Taka kolejna ciekawa "nuta na dobry wieczór".
Yankovic zapytany na początku lat 90-tych czemu tak zwlekał z kolejną płytą z parodiami odpowiedział, że czekał na płytę MJ. W końcu jednak Michael nie pozwolił na parodię
Black Or White twierdząc, że odbierze piosence jej antyrasistowski przekaz, zachęcając parodystę po sięgnięcie po inny song z
Dangerous. "Weird" Al zaczął nabijać się z Nirvany, a przygotowaną parodię
Black Or White wykorzystał na koncertach.