Jak sen stał się rzeczywistością.. (fan fick)
- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...
No właśnie , ja przez takie małe ilości tekstu nie dosypiam w nocy , a potem spóźniam się do szkoły i nie mam jak się tłumaczyć Pani wychowawczyni! A tak na serio , super kawałek.
P.S. Myślę , że na forum jest dużo takich cichych-fanów twojego opowiadania , którzy boją się "odezwać" z obawą , że ich posty wylądują w koszu etc. (zazwyczaj całkiem niesłusznie) , więc proszę cię nie przerywaj pisania opowiadania.
P.S. nr. 2 Ja (często z ograniczonymi możliwościami) prawie zawsze próbuję , dzielnie komunikować innym ludziom o Tym opowiadaniu i o tym jak bardzo je uwielbiam
( Nawet jeżeli nie na forum , to w miejscach publicznych takich jak np Moja szkoła) ( Chociaż wątpie , żeby któryś z tych analfabetów (czytaj : członków społeczności mojej szkoły/klasy) zrozumiał i docenił "prawdziwy" sens twojego opowiadania (-; ). Chociaż moim zdaniem każdy może zrozumieć to opowiadanie na swój sposób (,ale Mi chodzi o ten głebszy, dostępny tylko dla fanów Michaela sens).
Ok , to ja już kończe , bo zaczynam pleść trzy po trzy.
I jeszcze na koniec :
DirtyLily jesteś najlepsza!!
( Po komplementach prawie zawsze , niestety, następują słowa krytyki. A tak na poważnie to mam tylko małe zastrzeżenie co do treści opowiadania : drobna literówka taka jak:
idiotom ( zamiast idiotą), albo ( ale to już klasyczny przykład błędu klawiatury
, marną zamiast mamą (-; )
P.S. Myślę , że na forum jest dużo takich cichych-fanów twojego opowiadania , którzy boją się "odezwać" z obawą , że ich posty wylądują w koszu etc. (zazwyczaj całkiem niesłusznie) , więc proszę cię nie przerywaj pisania opowiadania.
P.S. nr. 2 Ja (często z ograniczonymi możliwościami) prawie zawsze próbuję , dzielnie komunikować innym ludziom o Tym opowiadaniu i o tym jak bardzo je uwielbiam

Ok , to ja już kończe , bo zaczynam pleść trzy po trzy.
I jeszcze na koniec :
DirtyLily jesteś najlepsza!!
( Po komplementach prawie zawsze , niestety, następują słowa krytyki. A tak na poważnie to mam tylko małe zastrzeżenie co do treści opowiadania : drobna literówka taka jak:
idiotom ( zamiast idiotą), albo ( ale to już klasyczny przykład błędu klawiatury

Najgorszy błąd jaki może popełnić tancerz jest myślenie. Taniec trzeba czuć. — Michael Jackson
Przepraszam, że was tak molestuje o te komentarze, ale bywają dni kiedy brakuje mi natchnienia na pisanie a wtedy są mi one bardzo potrzebne. Zawsze wkładam w to pisanie maksimum serca żeby wychodziło jak najlepiej.. I bardzo się cieszę, że jesteście zadowolone, że lubicie czytać te moje wypociny. :*
A poprzedni kawałek był taki krótki żeby... :D zbudować napięcie :)
Trzymaj Lily, napij się jeszcze- powiedział podając mi kieliszek- napijmy się ostatni kieliszek i idę do domu.
Dzięki wielkie ale nie mam już ochoty i myślę, że ty też nie powinieneś już pić.
Chodź Lily, przytul się do mnie. Nareszcie jesteś tylko moja. Jest nam cudownie razem! Tak może być zawsze… - mówiąc to podszedł do mnie i ścisnął mnie odrobinę za mocno
Piotrek puść mnie. Wiesz, że to nie możliwe. Nie możemy być razem.
Czemu?- mówiąc zaczął mnie całować po szyi. Był zbyt silny żebym mogła się wyrwać- teraz gdy już nie jesteś z tym wariatem co się boi fryzjera nic nie stoi na przeszkodzie naszego szczęścia.
Proszę cie przestań! Nie możemy być raz…
Nie zdążyłam dokończyć zdania gdy złapał mnie za usta i odwrócił. Przycisnął mnie do ściany i zaczął rozpinać pasek spodni. Płakałam, próbowałam krzyczeć ale usta przytrzymywał mi dłonią. Nie miałam z nim szans, był pijany ale i tak dużo silniejszy ode mnie. Zaczął rozpinać moje spodnie, łzy płynęły mi strumieniami. Gdy ostatkami sił próbowałam się wyszarpnąć naparł na mnie z całą siłą, moje spodnie leżały już na kostkach a on właśnie ściągał ze mnie bieliznę. Od pasa w dół byłam naga, przyciśnięta do ściany, z ust leciała mi krew, on zsunął swoje spodnie a potem bokserki. To były najgorsze minuty mojego życia. Gdy już stał nagi i próbował wtargnąć pomiędzy moje uda, wykorzystałam jego nieuwagę i uderzyłam go łokciem w usta. Nie spodziewał się tego, puścił mnie łapiąc się za brodę. Szybko podciągnęłam spodnie i zamknęłam się w łazience. Byłam uratowana. Stał kilkanaście minut dobijając się do drzwi, przeklinając moje imię. Ale w końcu zrezygnował i wyszedł. Odczekałam kilka minut, wyszłam, ze łzami w oczach zebrałam swoje rzeczy i znowu uciekłam. Byłam tak załamana, że nie miałam pomysłu co dalej ze sobą zrobić. Postanowiłam wrócić do domu, bez względu na to co mnie tam czeka.
A poprzedni kawałek był taki krótki żeby... :D zbudować napięcie :)
Trzymaj Lily, napij się jeszcze- powiedział podając mi kieliszek- napijmy się ostatni kieliszek i idę do domu.
Dzięki wielkie ale nie mam już ochoty i myślę, że ty też nie powinieneś już pić.
Chodź Lily, przytul się do mnie. Nareszcie jesteś tylko moja. Jest nam cudownie razem! Tak może być zawsze… - mówiąc to podszedł do mnie i ścisnął mnie odrobinę za mocno
Piotrek puść mnie. Wiesz, że to nie możliwe. Nie możemy być razem.
Czemu?- mówiąc zaczął mnie całować po szyi. Był zbyt silny żebym mogła się wyrwać- teraz gdy już nie jesteś z tym wariatem co się boi fryzjera nic nie stoi na przeszkodzie naszego szczęścia.
Proszę cie przestań! Nie możemy być raz…
Nie zdążyłam dokończyć zdania gdy złapał mnie za usta i odwrócił. Przycisnął mnie do ściany i zaczął rozpinać pasek spodni. Płakałam, próbowałam krzyczeć ale usta przytrzymywał mi dłonią. Nie miałam z nim szans, był pijany ale i tak dużo silniejszy ode mnie. Zaczął rozpinać moje spodnie, łzy płynęły mi strumieniami. Gdy ostatkami sił próbowałam się wyszarpnąć naparł na mnie z całą siłą, moje spodnie leżały już na kostkach a on właśnie ściągał ze mnie bieliznę. Od pasa w dół byłam naga, przyciśnięta do ściany, z ust leciała mi krew, on zsunął swoje spodnie a potem bokserki. To były najgorsze minuty mojego życia. Gdy już stał nagi i próbował wtargnąć pomiędzy moje uda, wykorzystałam jego nieuwagę i uderzyłam go łokciem w usta. Nie spodziewał się tego, puścił mnie łapiąc się za brodę. Szybko podciągnęłam spodnie i zamknęłam się w łazience. Byłam uratowana. Stał kilkanaście minut dobijając się do drzwi, przeklinając moje imię. Ale w końcu zrezygnował i wyszedł. Odczekałam kilka minut, wyszłam, ze łzami w oczach zebrałam swoje rzeczy i znowu uciekłam. Byłam tak załamana, że nie miałam pomysłu co dalej ze sobą zrobić. Postanowiłam wrócić do domu, bez względu na to co mnie tam czeka.

- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...
Trochę nie wchodziłam na forum, to teraz trzeba po komentować ;)
Czemu nas wszystkich tak dręczysz :D ?! Już zdążyłam zapomnieć o tym debilu, a tu wchodzę na MJPT i ten odstawia takie rzeczy...
Wstawiaj szybciutko kolejne części, aby być już przy tych fragmentach, które są na tamtym forum ;)
Pozdrawiam świetną pisarkę :** ;)
Czemu nas wszystkich tak dręczysz :D ?! Już zdążyłam zapomnieć o tym debilu, a tu wchodzę na MJPT i ten odstawia takie rzeczy...
Wstawiaj szybciutko kolejne części, aby być już przy tych fragmentach, które są na tamtym forum ;)
Pozdrawiam świetną pisarkę :** ;)

I'm starting with the man in the mirror!
Zgodnie z obietnicą :) Usiądźcie wygodnie, zrelaksujcie się i milego czytania :)
Gdy stanęłam przy furtce już nie panowałam nad łzami, 10 kwietnia, po 7 miesiącach wróciłam do domu. Pchnęłam furtkę, podeszłam do drzwi, nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg mojego domu.
Co tak wcześnie Mamo?- krzyknął Bartek z kuchni, idąc do przedpokoju. Spojrzał na mnie a łzy popłynęły z jego oczu.
Wróciłam Braciszku...- upuściłam torbę na podłogę.
Lily!- podbiegł do mnie, zaczął przytulać.- gdzie byłaś Siostrzyczko? Tak strasznie się martwiliśmy o Ciebie! Jak mogłaś tak odejść bez słowa? Nic ci nie jest? Skąd te siniaki? A ta krew? Boże Lily co się stało?
Nic mi nie jest- gdy poczułam się bezpieczna, całe napięcie ze mnie zeszło i nawet byłam w stanie się uśmiechnąć- po prostu niedługo moje urodziny, byłam ciekawa czy szykujesz dla mnie jakiś prezent..
Humor jak widzę ci dopisuje. To jasne, że coś przygotowuję... tak się cieszę, że wróciłaś. Wejdź.. jesteś głodna? Co zrobiłaś z włosami?
To długa historia...- mówiąc to prowadził mnie do kuchni, gdzie usiedliśmy a ja opowiedziałam mu o wszystkim. Kilka godzin do powrotu mamy minęło jak minuta. Radości nie było końca. Rozmawialiśmy długo w noc. W końcu gdy obiecałam, że już nie będę uciekała mama położyła się spać wycieńczona radością. My z Bartkiem poszliśmy do mojego pokoju, którego omal nie poznałam chociaż nic się nie zmienił. Dotykałam mebli, zasłon, obrazków jakbym je widziała pierwszy raz. Na końcu podeszłam do szafy, otworzyłam ją... wyjęłam czerwoną kurtkę, narzuciłam ją na ramiona i podeszłam do okna. Tak bardzo mi jej brakowało...
Lily... co teraz będzie?
Nie wiem Bartek... ale obiecaj, że nie będziesz mnie naciskał. Dobrze? Dasz mi się jeszcze zastanowić.
Dobrze Kochanie.. teraz dla mnie ważne jest tylko to żeby Cie znów nie stracić...ale pamiętaj, że im wcześniej podejmiesz jakąś decyzję tym lepiej..
Nie po to wróciłam żeby teraz znów uciec..
Kocham Cie wiesz?
Ja Ciebie też... brakowało mi naszych rozmów, wspólnych gier, spacerów... w ogóle mi bardzo Cie brakowało...
Ale już jesteś w domu.. kładź się spać a jutro pogadamy znowu. Może zagramy w szachy jak kiedyś?
Bardzo chętnie... dobranoc.
Usnęłam przykryta kurtką, która znaczyła dla mnie tak wiele. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wyjazd bez niej pomógł mi się pozbierać. A teraz znowu mając ją zaczynam się załamywać.
Następny dzień minął w bardzo milej atmosferze. Mama jak fachowa fryzjerka poprawiła moje cięcia. Dzięki temu moja fryzura wyglądała schludnie i ładnie. W tej chwili włosy sięgały mi do łopatek bo trochę odrosły. Przeczytałam jedną książkę i nie chciałam wychodzić z domu. Siłą powstrzymywałam się od zajrzenia do Internetu by sprawdzić najnowsze informacje o Michaelu. Bartek powiedział mi, że wygląda zupełnie inaczej niż gdy go ostatnio widziałam… Wieczorem przyszedł do mnie
Myślałaś już o tym co będzie dalej?
Tak...
No i co postanowiłaś?
Nie wracam do Neverlandu... nie mogę..
Co?! Czemu?!
On nareszcie zapomniał. Przerwano poszukiwania. Powoli wraca do zdrowia chociaż vitiliago go zmieniło. Nie mogę teraz na nowo rozdrapać tych ran.
Nie zapomniał... to agencje nie chciały już cie szukać...
Gdyby nie zapomniał to znalazł by sposób żeby ktoś szukał mnie nadal... Nareszcie zrozumiał, że byłam tylko pięknym snem z którego się obudził...
A ty? Obudziłaś się z tego snu? Nie zapomniałaś przecież o nim...
Nie Bartek... i nigdy nie zapomnę. Jak można zapomnieć o kimś takim jak on? Zresztą nadal go kocham.
Nadal nie rozumiem motywów twojego postępowania. Czemu po prostu nie spróbujesz z nim porozmawiać?
A po co?
Żeby wytłumaczyć wszystko co się stało i dlaczego tak się stało?
Nie Bartuś... odpuść mi już.. sprawa została zamknięta, on zapomniał, ja wróciłam do domu i wszystko wróci do normy...
A może jednak dasz…
Nie… już nie ma sensu… zbyt dużo czasu minęło.
Skoro tak...-wstał i wyszedł z pokoju. Kilka minut później usnęłam.
Halo. Z tej strony Bartek, brat Lily. Czy rozmawiam ze Stenem Madsenem?
Lisa co ty do diabła robisz?
Pakuję rzeczy Lily- odpowiedziałam ze łzami w oczach
Przestań! Zostaw to!
Mike! Ona nie wróci rozumiesz?
Wróci!- krzyknął na mnie i zaczął wyrywać mi ciuchy Lily z rąk, a potem rozpakowywać torbę
Michael ona już naprawdę nie wróci… minęły już za dużo czasu…- złapałam go za ramię chcąc zatrzymać
Nic o niej nie wiesz!- wyszarpnął się, wpadł w furię po raz kolejny
Mike! Uspokój się!- uderzyłam go w twarz by się opanował. A Chwilę potem oboje upadliśmy na podłogę i płakaliśmy sobie w ramiona.
Lisa przepraszam Cie! Po prostu nie mogę o niej zapomnieć. Ona musi do mnie wrócić bo bez niej moje życie nie ma sensu.
Ja też bardzo za nią tęsknię ale życie musi toczyć się dalej…
Do wieczora siedzieliśmy razem rozmawiając o Lily, płakaliśmy na każde jej wspomnienie. Ale każde wypowiedziane zdanie powodowało ulgę.
Wpadłem do Neverladnu skrzykując wszystkich po drodze. Gdy wpadł do salonu powitał go pochmurny Bobby z nadzieją w oczach..
Sten nie krzycz tak. Wiesz, że Michael jest teraz bardzo drażliwy.
Wiem ale dzisiaj mi wybaczy. Zawołajcie go- w pokoju pojawiało się coraz więcej ludzi
Nie dzisiaj Sten… Mike i Lisa siedzą w sypialni i wspominają, mieli dzisiaj ciężki dzień, oboje.
Bobby zaufaj mi! Zawołaj go po prostu
Sam będziesz sobie winien- ale nim zdążył wyjść, w drzwiach pojawił się Szef.
Sten, o ile sobie przypominam to prosiłem wszystkich aby zachowywali się cicho w tym domu! Ciebie też to dotyczy!
Nie dzisiaj Mike!
A w ogóle co ma znaczyć to zbiegowisko? Wracajcie do pracy...
Zostańcie- rozejrzałem się po zaskoczonych twarzach i wykrzyknąłem- Musicie czegoś posłuchać. Proszę o absolutną ciszę.
Nim Michael zdążył zaprotestować z dyktafonu popłynęły słowa…
Halo. Z tej strony Bartek, brat Lily. Czy rozmawiam ze Stenem Madsenem?
Tak. Bardzo mi miło. W czym mogę…
Lily wróciła do domu.
Z gardeł zgromadzonych osób wydobył się odgłos zachwytu i pisk. Mike i Lisa złapali się za ręce ściskając za mocno.
Ciii! Słuchajcie dalej!
O… To naprawdę wspaniała wiadomość! Jak ona się czuje? Czy wszystko w porządku?
Tak, jest cała i zdrowa poza kilkoma siniakami.
To dobrze… to bardzo dobrze, że nic jej nie jest! Czy mówiła coś o … Michaelu?
Powiedziała, że za dużo czasu minęło by wrócić do niego. Ale widzę jak bardzo cierpi. Dzwonię żeby pan mi pomógł. Oni nie mogą żyć osobno jeśli nie chcą wylądować w psychiatryku.
Nawet Pan nie wie jak wielką radość sprawił mi ten telefon. Jak możemy się umówić?
Jutro 12 kwietnia… Michael powinien wiedzieć co to znaczy. Zabiorę ją do kina na 18. Bądźcie tam o 19:50.
Oczywiście! Na pewno będziemy! Proszę się nie martwić.
Do zobaczenia. I dziękuję za pomoc.
Do zobaczenia.. do zobaczenia.
Wszyscy zaczęli skakać, przytulać się a radości nie było końca.
Co? Gdzie? Kiedy?- twarz Mike ożywiła się, na policzkach pojawiły się kolory a w oczach radość. Wstał, złapał mnie za ręce i patrzył w oczy. Płakał ale z radości. Pierwszy raz od tylu miesięcy..
Wróciła do domu kilka dni temu. Załatwiłem zgodę na lot. Widzimy się z nią jutro czasu Polskiego ok 20 na jakimś placu. Nie wcześniej i nie później.
Nie wierzę w to! Minęły już tyle czasu…
Uwierz! Twoje prośby zostały wysłuchane. A teraz zbieraj się bo niedługo lecimy.- uściskałem go ciesząc się tak samo jak on.
Sten, nawet nie wiesz jaką mi sprawiłeś radość!
Wiem Mike! Gdy się dowiedziałem krzyczałem z radości jak małe dziecko. Gosposia musiała mnie uspokajać! Muszę zadzwonić do ambasady.- idąc do telefonu słyszałem jeszcze jak pracownicy po kolei podchodzili do niego gratulując. Zaczęły się gorączkowe przygotowania do lotu.
Gdy stanęłam przy furtce już nie panowałam nad łzami, 10 kwietnia, po 7 miesiącach wróciłam do domu. Pchnęłam furtkę, podeszłam do drzwi, nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg mojego domu.
Co tak wcześnie Mamo?- krzyknął Bartek z kuchni, idąc do przedpokoju. Spojrzał na mnie a łzy popłynęły z jego oczu.
Wróciłam Braciszku...- upuściłam torbę na podłogę.
Lily!- podbiegł do mnie, zaczął przytulać.- gdzie byłaś Siostrzyczko? Tak strasznie się martwiliśmy o Ciebie! Jak mogłaś tak odejść bez słowa? Nic ci nie jest? Skąd te siniaki? A ta krew? Boże Lily co się stało?
Nic mi nie jest- gdy poczułam się bezpieczna, całe napięcie ze mnie zeszło i nawet byłam w stanie się uśmiechnąć- po prostu niedługo moje urodziny, byłam ciekawa czy szykujesz dla mnie jakiś prezent..
Humor jak widzę ci dopisuje. To jasne, że coś przygotowuję... tak się cieszę, że wróciłaś. Wejdź.. jesteś głodna? Co zrobiłaś z włosami?
To długa historia...- mówiąc to prowadził mnie do kuchni, gdzie usiedliśmy a ja opowiedziałam mu o wszystkim. Kilka godzin do powrotu mamy minęło jak minuta. Radości nie było końca. Rozmawialiśmy długo w noc. W końcu gdy obiecałam, że już nie będę uciekała mama położyła się spać wycieńczona radością. My z Bartkiem poszliśmy do mojego pokoju, którego omal nie poznałam chociaż nic się nie zmienił. Dotykałam mebli, zasłon, obrazków jakbym je widziała pierwszy raz. Na końcu podeszłam do szafy, otworzyłam ją... wyjęłam czerwoną kurtkę, narzuciłam ją na ramiona i podeszłam do okna. Tak bardzo mi jej brakowało...
Lily... co teraz będzie?
Nie wiem Bartek... ale obiecaj, że nie będziesz mnie naciskał. Dobrze? Dasz mi się jeszcze zastanowić.
Dobrze Kochanie.. teraz dla mnie ważne jest tylko to żeby Cie znów nie stracić...ale pamiętaj, że im wcześniej podejmiesz jakąś decyzję tym lepiej..
Nie po to wróciłam żeby teraz znów uciec..
Kocham Cie wiesz?
Ja Ciebie też... brakowało mi naszych rozmów, wspólnych gier, spacerów... w ogóle mi bardzo Cie brakowało...
Ale już jesteś w domu.. kładź się spać a jutro pogadamy znowu. Może zagramy w szachy jak kiedyś?
Bardzo chętnie... dobranoc.
Usnęłam przykryta kurtką, która znaczyła dla mnie tak wiele. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wyjazd bez niej pomógł mi się pozbierać. A teraz znowu mając ją zaczynam się załamywać.
Następny dzień minął w bardzo milej atmosferze. Mama jak fachowa fryzjerka poprawiła moje cięcia. Dzięki temu moja fryzura wyglądała schludnie i ładnie. W tej chwili włosy sięgały mi do łopatek bo trochę odrosły. Przeczytałam jedną książkę i nie chciałam wychodzić z domu. Siłą powstrzymywałam się od zajrzenia do Internetu by sprawdzić najnowsze informacje o Michaelu. Bartek powiedział mi, że wygląda zupełnie inaczej niż gdy go ostatnio widziałam… Wieczorem przyszedł do mnie
Myślałaś już o tym co będzie dalej?
Tak...
No i co postanowiłaś?
Nie wracam do Neverlandu... nie mogę..
Co?! Czemu?!
On nareszcie zapomniał. Przerwano poszukiwania. Powoli wraca do zdrowia chociaż vitiliago go zmieniło. Nie mogę teraz na nowo rozdrapać tych ran.
Nie zapomniał... to agencje nie chciały już cie szukać...
Gdyby nie zapomniał to znalazł by sposób żeby ktoś szukał mnie nadal... Nareszcie zrozumiał, że byłam tylko pięknym snem z którego się obudził...
A ty? Obudziłaś się z tego snu? Nie zapomniałaś przecież o nim...
Nie Bartek... i nigdy nie zapomnę. Jak można zapomnieć o kimś takim jak on? Zresztą nadal go kocham.
Nadal nie rozumiem motywów twojego postępowania. Czemu po prostu nie spróbujesz z nim porozmawiać?
A po co?
Żeby wytłumaczyć wszystko co się stało i dlaczego tak się stało?
Nie Bartuś... odpuść mi już.. sprawa została zamknięta, on zapomniał, ja wróciłam do domu i wszystko wróci do normy...
A może jednak dasz…
Nie… już nie ma sensu… zbyt dużo czasu minęło.
Skoro tak...-wstał i wyszedł z pokoju. Kilka minut później usnęłam.
Halo. Z tej strony Bartek, brat Lily. Czy rozmawiam ze Stenem Madsenem?
Lisa co ty do diabła robisz?
Pakuję rzeczy Lily- odpowiedziałam ze łzami w oczach
Przestań! Zostaw to!
Mike! Ona nie wróci rozumiesz?
Wróci!- krzyknął na mnie i zaczął wyrywać mi ciuchy Lily z rąk, a potem rozpakowywać torbę
Michael ona już naprawdę nie wróci… minęły już za dużo czasu…- złapałam go za ramię chcąc zatrzymać
Nic o niej nie wiesz!- wyszarpnął się, wpadł w furię po raz kolejny
Mike! Uspokój się!- uderzyłam go w twarz by się opanował. A Chwilę potem oboje upadliśmy na podłogę i płakaliśmy sobie w ramiona.
Lisa przepraszam Cie! Po prostu nie mogę o niej zapomnieć. Ona musi do mnie wrócić bo bez niej moje życie nie ma sensu.
Ja też bardzo za nią tęsknię ale życie musi toczyć się dalej…
Do wieczora siedzieliśmy razem rozmawiając o Lily, płakaliśmy na każde jej wspomnienie. Ale każde wypowiedziane zdanie powodowało ulgę.
Wpadłem do Neverladnu skrzykując wszystkich po drodze. Gdy wpadł do salonu powitał go pochmurny Bobby z nadzieją w oczach..
Sten nie krzycz tak. Wiesz, że Michael jest teraz bardzo drażliwy.
Wiem ale dzisiaj mi wybaczy. Zawołajcie go- w pokoju pojawiało się coraz więcej ludzi
Nie dzisiaj Sten… Mike i Lisa siedzą w sypialni i wspominają, mieli dzisiaj ciężki dzień, oboje.
Bobby zaufaj mi! Zawołaj go po prostu
Sam będziesz sobie winien- ale nim zdążył wyjść, w drzwiach pojawił się Szef.
Sten, o ile sobie przypominam to prosiłem wszystkich aby zachowywali się cicho w tym domu! Ciebie też to dotyczy!
Nie dzisiaj Mike!
A w ogóle co ma znaczyć to zbiegowisko? Wracajcie do pracy...
Zostańcie- rozejrzałem się po zaskoczonych twarzach i wykrzyknąłem- Musicie czegoś posłuchać. Proszę o absolutną ciszę.
Nim Michael zdążył zaprotestować z dyktafonu popłynęły słowa…
Halo. Z tej strony Bartek, brat Lily. Czy rozmawiam ze Stenem Madsenem?
Tak. Bardzo mi miło. W czym mogę…
Lily wróciła do domu.
Z gardeł zgromadzonych osób wydobył się odgłos zachwytu i pisk. Mike i Lisa złapali się za ręce ściskając za mocno.
Ciii! Słuchajcie dalej!
O… To naprawdę wspaniała wiadomość! Jak ona się czuje? Czy wszystko w porządku?
Tak, jest cała i zdrowa poza kilkoma siniakami.
To dobrze… to bardzo dobrze, że nic jej nie jest! Czy mówiła coś o … Michaelu?
Powiedziała, że za dużo czasu minęło by wrócić do niego. Ale widzę jak bardzo cierpi. Dzwonię żeby pan mi pomógł. Oni nie mogą żyć osobno jeśli nie chcą wylądować w psychiatryku.
Nawet Pan nie wie jak wielką radość sprawił mi ten telefon. Jak możemy się umówić?
Jutro 12 kwietnia… Michael powinien wiedzieć co to znaczy. Zabiorę ją do kina na 18. Bądźcie tam o 19:50.
Oczywiście! Na pewno będziemy! Proszę się nie martwić.
Do zobaczenia. I dziękuję za pomoc.
Do zobaczenia.. do zobaczenia.
Wszyscy zaczęli skakać, przytulać się a radości nie było końca.
Co? Gdzie? Kiedy?- twarz Mike ożywiła się, na policzkach pojawiły się kolory a w oczach radość. Wstał, złapał mnie za ręce i patrzył w oczy. Płakał ale z radości. Pierwszy raz od tylu miesięcy..
Wróciła do domu kilka dni temu. Załatwiłem zgodę na lot. Widzimy się z nią jutro czasu Polskiego ok 20 na jakimś placu. Nie wcześniej i nie później.
Nie wierzę w to! Minęły już tyle czasu…
Uwierz! Twoje prośby zostały wysłuchane. A teraz zbieraj się bo niedługo lecimy.- uściskałem go ciesząc się tak samo jak on.
Sten, nawet nie wiesz jaką mi sprawiłeś radość!
Wiem Mike! Gdy się dowiedziałem krzyczałem z radości jak małe dziecko. Gosposia musiała mnie uspokajać! Muszę zadzwonić do ambasady.- idąc do telefonu słyszałem jeszcze jak pracownicy po kolei podchodzili do niego gratulując. Zaczęły się gorączkowe przygotowania do lotu.

Nie ma co cieszyć się na zapas , bo Lily zaraz coś odbije i ucieknie (-;.Michael-J-Forever pisze:Bartuś! Jak ja cię Kocham!![]()
![]()
Odnaleźli ją! Michael szczęśliwy! Jupi jej!
(A tak swoją drogą to charakter Lily i jej "On Mnie już nie kocha" nieźle mnie wkurza

Lily , proszę Cię ko chanie wrzuć następny kawałek .
(Przepraszam, ale musiałam użyć słowa "kochanie", że by spróbować Cię przebłagać

Najgorszy błąd jaki może popełnić tancerz jest myślenie. Taniec trzeba czuć. — Michael Jackson
firefenix18- Dzięki :* Ja też Cie Kocham :*
Dziękuję wszystkim za komentarze :) i na miłe zakończenie weekendu, zapraszam na kolejny kawałek. Usiądźcie wygodnie z kieliszkiem wina w ręku bo dzisiaj świętujemy :)
Sto lat! Sto lat! Niech żyje żyje nam!- Bobby wszedł do pokoju razem z mamą niosąc tort.
Jaki śliczny! Mmmm musi być pyszny! Gdzie talerzyki?
Najpierw pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki! A talerzyki czekają na dole!
No to już wstaję! Hmmm... czego mogłabym sobie życzyć?... już wiem...- zdmuchnęłam świeczki i razem zeszliśmy na dół.
W kuchni zjedliśmy tort, napiliśmy się szampana i troszkę pogawędziliśmy. Rozpakowałam prezenty: dostałam śliczną różową sukienkę, która do złudzenia była podobna do tej, którą dostałam od Mike'a. Srebrny zegarek i książkę.
Cudowne prezenty! Dziękuję wam...
To jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj Siostrzyczko!
Ooo... aż nie mogę się doczekać co będzie dalej.- zanim zdążyłam to powiedzieć do kuchni wbiegły dziewczyny, płacząc i krzycząc na zmianę.
Ja też płakałam z radości, że nareszcie je zobaczyłam. Dopiero teraz moje życie mogło całkiem wrócić do stanu sprzed prawie dwóch lat. Kilka godzin siedzieliśmy wszyscy razem, rozmawiając o tym co działo się przez czas kiedy mnie nie było. Około godziny 14 ja nadal byłam w piżamie. Ponieważ Mój Braciszek przygotował jeszcze jakieś atrakcje poszłam się przebrać. Oczywiście na prośbę Bartka założyłam nową sukienkę. Ładnie obcięte włosy przepasałam czerwoną opaską. A wychodząc na ramiona narzuciłam moją ukochaną czerwoną kurtkę. Bartek widząc mnie aż zachłysną się. Kilka minut po 15 wziął mnie pod rękę i spacerkiem poszliśmy w kierunku miasta. Odwiedziliśmy małą kawiarnie, zjedliśmy pyszne lody a potem udaliśmy się w stronę kina. Przez pół drogi mówił mi jak ślicznie wyglądam i tylko co któreś zdanie wtrącał coś na temat miasta, pogody, pracy. Szliśmy tak wolno, że w ostatniej chwili wpadliśmy do kina. Tego dnia grali jakąś nową komedię studencką, uśmieliśmy się tak, że bolały nas brzuchy. Film skończył się o 19.50. Bartek poprosił żebym poczekała jeszcze na niego w środku bo musi skorzystać z toalety. Gdy wyszliśmy po placu kręciło się mnóstwo ludzi ale było to normalne w taki dość ciepły wiosenny wieczór. W planie była jeszcze filiżanka herbaty w kawiarni obok kina na zakończenie wieczoru. Więc oboje skierowaliśmy kroki w tamtą stronę. Usłyszałam jakiś hałas. Spojrzałam na Bartka, on spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Wszystkiego najlepszego Siostrzyczko! Pamiętaj, że nie wolno niszczyć tego co piękne i ważne!
Ale... - chciałam coś powiedzieć gdy z drugiego końca placu usłyszałam muzykę. Od razu wiedziałam co to znaczy....
Another day has gone
I'm still all alone
How could this be
You're not here with me
You never said goodbye
Someone tell me why
Did you have to go
And leave my world so cold
Wziął mnie za ręce i zaprowadził w stronę największego tłumu. Podchodząc bliżej zobaczyłam Michaela stojącego na dachu samochodu i śpiewającego najpiękniejszą piosenkę jaką w życiu słyszałam. Delikatnie przebijaliśmy się przez tłum, który zaczął śpiewać razem z nim. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Jego skóra była całkiem biała, włosy miał dłuższe... Ubrany był w czarne spodnie ze sprzączkami, kilka błyszczących pasków zapiętych miał na biodrach, buty na lekkim obcasie, biała podkoszulka wystawała spod białej gładkiej koszuli wpuszczonej w spodnie. Rękawy podwinięte do łokci, na obu rękach miał czarne rękawiczki zakrytym tylko kciukiem. Na palcach prawej ręki przyklejone plastry. Dookoła samochodu stali ochroniarze, którzy rozglądali się szukając kogoś... dziewczęta płakały. A on wyglądał jak Anioł, cudowny.
Everyday I sit and ask myself
How did love slip away
Something whispers in my ear and says
That you are not alone
For I am here with you
Though you're far away
I am here to stay
Bartek pociągnął mnie na sam przód. I choć wyglądał zupełnie inaczej gdy spojrzałam w jego oczy to nadal był ten sam kochający Michael... zobaczył mnie.. Łzy spłynęły po jego policzku. Znów mu się załamał głos. Zupełnie jak kiedyś. Wyciągnął rękę w moją stronę. Bobby i Jack również mnie zobaczyli. Podeszli do mnie i nic nie mówiąc podsadzili tak żebym też mogła wejść na dach. Czas zatoczył koło… znowu było jak wtedy gdy pierwszy raz nasze spojrzenia się spotkały.
Nie spuszczał ze mnie oczu. Gdy znalazłam się na dachu, stał dwa kroki ode mnie, nie podchodził i nie przestawał śpiewać... po prostu patrzył..
You are not alone
I am here with you
Though we're far apart
You're always in my heart
You are not alone
Stałam patrząc na niego, łzy leciały mi z oczu. Zrobiłam krok do przodu i znalazłam się w jego ramionach. W jedynych ramionach, które naprawdę kochałam. Zrozumiałam, że nic nie jest w stanie zniszczyć tej miłości. Oboje płakaliśmy, głos mu się łamał ale śpiewał dalej tuląc mnie w ramionach. Puścił mnie i zupełnie tak jak kiedyś klęknął przede mną.. ale tym razem podniósł głowę do góry, podał mi niebieską róże. To była najpiękniejsza róża jaką w życiu widziałam. Po chwili wyjął z kieszeni małe pudełeczko i na tle muzyki wprost do mikrofonu powiedział
Lily błagam Cie wyjdź za mnie!- Na placu zbierało się coraz więcej osób, starsi i młodsi, mężczyźni i kobiety płakali. Ale w tej sekundzie tłum zamilkł. Muzyka lecąca w tle z każdego wyciskała łzy. A on klęczał przede mną i patrzył mi w oczy płacząc. Wstał, stał tak blisko, patrzył na mnie.
Tak długo o tym marzyłam...- powiedziałam rzucając mu się w ramion, ludzie zaczęli krzyczeć- Kocham Cie Mike najbardziej na Świecie. Jesteś dla mnie wszystkim.
Ja też Cie Kocham Moja Mała- wziął moją twarz w dłonie i na oczach tylu setek ludzi zaczął całować. Wszyscy zaczęli klaskać, ludzie przytulali się do siebie. Włożył mi pierścionek na palec, przez kilka minut nic nie mówiliśmy. Tylko się przytulaliśmy.
Zaśpiewaj dla mnie jeszcze raz- poprosiłam. Mrugnął powiekami i za chwilę piosenka muzyka potoczyła się z głośników a jego głos zaczarował wszystkich obecnych na placu, których cały czas przybywało. Zestawiono mnie na ziemię. Ochroniarze zaczęli mnie przytulać, ich też mi brakowało, byli moimi przyjaciółmi. A Mój twardy zawsze braciszek stał obok i płakał.
Podeszłam do niego, przytuliłam go
Dziękuję Ci... to najwspanialszy prezent jaki mogłabym dostać. Kolejny raz okazałeś się mądrym starszym bratem.
Ale nigdy więcej mu nie uciekaj...
Hehe.. już nigdy...
Piosenka się skończyła, Michael zeskoczył na ziemię, podszedł do Bartka najpierw podali sobie dłonie a potem przytulili się jak bracia, klepiąc się po plecach
Dzięki Stary! Mam u Ciebie ogromny dług wdzięczności!
Już więcej Ci nie ucieknie, tylko dbaj o nią. A jeśli będziesz się o nią troszczył i nie pozwolisz żeby więcej cierpiała to będziemy kwita!
Nie pozwolę żeby cierpiała, będę jej pilnował 100 razy bardziej niż wcześniej- mówiąc to obaj mnie przytulili.
Przez kilka minut rozdawał autografy do każdego dorysowując serduszko, jeden z fanów poprosił mnie o autograf. Wtedy Michael popatrzył na mnie i powiedział „Twój pierwszy autograf musi być mój! Tutaj poproszę!”, mówiąc to wskazał na swoją podkoszulkę. Ze śmiechem na ustach wzięłam marker i napisałam „Kocham Cie. Twoja Lily!”. Ludzie dookoła również zaczęli się śmiać. Potem oboje daliśmy jeszcze kilkadziesiąt autografów. W międzyczasie przyjechała telewizja ale jeden z chłopaków również nagrywał wszystko. Wszyscy wiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do mnie do domu. Przez całą drogę za samochodami wytrwale biegło kilka osób ale większość pozostała na placu ocierając łzy wzruszenia.
W domu usiedliśmy wszyscy przy herbacie, rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Każdy opowiedział swoją wersję tych smutnych wydarzeń. Pokazałam mu mieszkanie i mój pokój. Siedzieliśmy długo w nocy. Zmieniła się warta przed domem, Bartek rozgonił wszystkich po pokojach pozwalając zostać nam samym w salonie. Rozmawialiśmy o bólu, który tkwił w nas przez te miesiące, dotykałam jego twarzy nie mogąc się nadziwić zmianom, które zaszły. Miałam wyrzuty sumienia, że to wszystko przeze mnie. Łzy płynęły mi ciurkiem. Przyglądałam się też nowemu ubraniu, które sprawiało, że wyglądał cudownie a ja myślałam tylko o tym żeby wziął mnie w ramiona. Usiadł za mną i masował mi ramiona, co i raz całując kark. Cała drżałam, rozsądek poszedł spać, zostaliśmy tu całkiem sami. Dotykał mnie powodując coraz większe podniecenie ale gdy chciałam go pocałować to uciekł. Z szelmowskim uśmiechem stanął przede mną, wyciągnął rękę, skinął palcem żebym zanim poszła i zaczął iść tyłem na górę po schodach. Pozwolił się pocałować dopiero jak oparł się o drzwi mojego pokoju. Nie przestając mnie całować otworzył drzwi, weszliśmy do pokoju, który zamknęłam kopiąc w drzwi. Rzucił mnie na łóżko, kładąc się na mnie a po chwili leżeliśmy nago, kochając się namiętnie. Kochaliśmy się w ciszy by nie zakłócać snu innym domownikom ale mimo tego była to cudowna noc. W głowie miałam cały czas słowa piosenki.... To był jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia. Gdy usnęłam za oknem pokazały się pierwsze promienie wschodzącego słońca.
Dziękuję wszystkim za komentarze :) i na miłe zakończenie weekendu, zapraszam na kolejny kawałek. Usiądźcie wygodnie z kieliszkiem wina w ręku bo dzisiaj świętujemy :)
Sto lat! Sto lat! Niech żyje żyje nam!- Bobby wszedł do pokoju razem z mamą niosąc tort.
Jaki śliczny! Mmmm musi być pyszny! Gdzie talerzyki?
Najpierw pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki! A talerzyki czekają na dole!
No to już wstaję! Hmmm... czego mogłabym sobie życzyć?... już wiem...- zdmuchnęłam świeczki i razem zeszliśmy na dół.
W kuchni zjedliśmy tort, napiliśmy się szampana i troszkę pogawędziliśmy. Rozpakowałam prezenty: dostałam śliczną różową sukienkę, która do złudzenia była podobna do tej, którą dostałam od Mike'a. Srebrny zegarek i książkę.
Cudowne prezenty! Dziękuję wam...
To jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj Siostrzyczko!
Ooo... aż nie mogę się doczekać co będzie dalej.- zanim zdążyłam to powiedzieć do kuchni wbiegły dziewczyny, płacząc i krzycząc na zmianę.
Ja też płakałam z radości, że nareszcie je zobaczyłam. Dopiero teraz moje życie mogło całkiem wrócić do stanu sprzed prawie dwóch lat. Kilka godzin siedzieliśmy wszyscy razem, rozmawiając o tym co działo się przez czas kiedy mnie nie było. Około godziny 14 ja nadal byłam w piżamie. Ponieważ Mój Braciszek przygotował jeszcze jakieś atrakcje poszłam się przebrać. Oczywiście na prośbę Bartka założyłam nową sukienkę. Ładnie obcięte włosy przepasałam czerwoną opaską. A wychodząc na ramiona narzuciłam moją ukochaną czerwoną kurtkę. Bartek widząc mnie aż zachłysną się. Kilka minut po 15 wziął mnie pod rękę i spacerkiem poszliśmy w kierunku miasta. Odwiedziliśmy małą kawiarnie, zjedliśmy pyszne lody a potem udaliśmy się w stronę kina. Przez pół drogi mówił mi jak ślicznie wyglądam i tylko co któreś zdanie wtrącał coś na temat miasta, pogody, pracy. Szliśmy tak wolno, że w ostatniej chwili wpadliśmy do kina. Tego dnia grali jakąś nową komedię studencką, uśmieliśmy się tak, że bolały nas brzuchy. Film skończył się o 19.50. Bartek poprosił żebym poczekała jeszcze na niego w środku bo musi skorzystać z toalety. Gdy wyszliśmy po placu kręciło się mnóstwo ludzi ale było to normalne w taki dość ciepły wiosenny wieczór. W planie była jeszcze filiżanka herbaty w kawiarni obok kina na zakończenie wieczoru. Więc oboje skierowaliśmy kroki w tamtą stronę. Usłyszałam jakiś hałas. Spojrzałam na Bartka, on spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Wszystkiego najlepszego Siostrzyczko! Pamiętaj, że nie wolno niszczyć tego co piękne i ważne!
Ale... - chciałam coś powiedzieć gdy z drugiego końca placu usłyszałam muzykę. Od razu wiedziałam co to znaczy....
Another day has gone
I'm still all alone
How could this be
You're not here with me
You never said goodbye
Someone tell me why
Did you have to go
And leave my world so cold
Wziął mnie za ręce i zaprowadził w stronę największego tłumu. Podchodząc bliżej zobaczyłam Michaela stojącego na dachu samochodu i śpiewającego najpiękniejszą piosenkę jaką w życiu słyszałam. Delikatnie przebijaliśmy się przez tłum, który zaczął śpiewać razem z nim. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. Jego skóra była całkiem biała, włosy miał dłuższe... Ubrany był w czarne spodnie ze sprzączkami, kilka błyszczących pasków zapiętych miał na biodrach, buty na lekkim obcasie, biała podkoszulka wystawała spod białej gładkiej koszuli wpuszczonej w spodnie. Rękawy podwinięte do łokci, na obu rękach miał czarne rękawiczki zakrytym tylko kciukiem. Na palcach prawej ręki przyklejone plastry. Dookoła samochodu stali ochroniarze, którzy rozglądali się szukając kogoś... dziewczęta płakały. A on wyglądał jak Anioł, cudowny.
Everyday I sit and ask myself
How did love slip away
Something whispers in my ear and says
That you are not alone
For I am here with you
Though you're far away
I am here to stay
Bartek pociągnął mnie na sam przód. I choć wyglądał zupełnie inaczej gdy spojrzałam w jego oczy to nadal był ten sam kochający Michael... zobaczył mnie.. Łzy spłynęły po jego policzku. Znów mu się załamał głos. Zupełnie jak kiedyś. Wyciągnął rękę w moją stronę. Bobby i Jack również mnie zobaczyli. Podeszli do mnie i nic nie mówiąc podsadzili tak żebym też mogła wejść na dach. Czas zatoczył koło… znowu było jak wtedy gdy pierwszy raz nasze spojrzenia się spotkały.
Nie spuszczał ze mnie oczu. Gdy znalazłam się na dachu, stał dwa kroki ode mnie, nie podchodził i nie przestawał śpiewać... po prostu patrzył..
You are not alone
I am here with you
Though we're far apart
You're always in my heart
You are not alone
Stałam patrząc na niego, łzy leciały mi z oczu. Zrobiłam krok do przodu i znalazłam się w jego ramionach. W jedynych ramionach, które naprawdę kochałam. Zrozumiałam, że nic nie jest w stanie zniszczyć tej miłości. Oboje płakaliśmy, głos mu się łamał ale śpiewał dalej tuląc mnie w ramionach. Puścił mnie i zupełnie tak jak kiedyś klęknął przede mną.. ale tym razem podniósł głowę do góry, podał mi niebieską róże. To była najpiękniejsza róża jaką w życiu widziałam. Po chwili wyjął z kieszeni małe pudełeczko i na tle muzyki wprost do mikrofonu powiedział
Lily błagam Cie wyjdź za mnie!- Na placu zbierało się coraz więcej osób, starsi i młodsi, mężczyźni i kobiety płakali. Ale w tej sekundzie tłum zamilkł. Muzyka lecąca w tle z każdego wyciskała łzy. A on klęczał przede mną i patrzył mi w oczy płacząc. Wstał, stał tak blisko, patrzył na mnie.
Tak długo o tym marzyłam...- powiedziałam rzucając mu się w ramion, ludzie zaczęli krzyczeć- Kocham Cie Mike najbardziej na Świecie. Jesteś dla mnie wszystkim.
Ja też Cie Kocham Moja Mała- wziął moją twarz w dłonie i na oczach tylu setek ludzi zaczął całować. Wszyscy zaczęli klaskać, ludzie przytulali się do siebie. Włożył mi pierścionek na palec, przez kilka minut nic nie mówiliśmy. Tylko się przytulaliśmy.
Zaśpiewaj dla mnie jeszcze raz- poprosiłam. Mrugnął powiekami i za chwilę piosenka muzyka potoczyła się z głośników a jego głos zaczarował wszystkich obecnych na placu, których cały czas przybywało. Zestawiono mnie na ziemię. Ochroniarze zaczęli mnie przytulać, ich też mi brakowało, byli moimi przyjaciółmi. A Mój twardy zawsze braciszek stał obok i płakał.
Podeszłam do niego, przytuliłam go
Dziękuję Ci... to najwspanialszy prezent jaki mogłabym dostać. Kolejny raz okazałeś się mądrym starszym bratem.
Ale nigdy więcej mu nie uciekaj...
Hehe.. już nigdy...
Piosenka się skończyła, Michael zeskoczył na ziemię, podszedł do Bartka najpierw podali sobie dłonie a potem przytulili się jak bracia, klepiąc się po plecach
Dzięki Stary! Mam u Ciebie ogromny dług wdzięczności!
Już więcej Ci nie ucieknie, tylko dbaj o nią. A jeśli będziesz się o nią troszczył i nie pozwolisz żeby więcej cierpiała to będziemy kwita!
Nie pozwolę żeby cierpiała, będę jej pilnował 100 razy bardziej niż wcześniej- mówiąc to obaj mnie przytulili.
Przez kilka minut rozdawał autografy do każdego dorysowując serduszko, jeden z fanów poprosił mnie o autograf. Wtedy Michael popatrzył na mnie i powiedział „Twój pierwszy autograf musi być mój! Tutaj poproszę!”, mówiąc to wskazał na swoją podkoszulkę. Ze śmiechem na ustach wzięłam marker i napisałam „Kocham Cie. Twoja Lily!”. Ludzie dookoła również zaczęli się śmiać. Potem oboje daliśmy jeszcze kilkadziesiąt autografów. W międzyczasie przyjechała telewizja ale jeden z chłopaków również nagrywał wszystko. Wszyscy wiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do mnie do domu. Przez całą drogę za samochodami wytrwale biegło kilka osób ale większość pozostała na placu ocierając łzy wzruszenia.
W domu usiedliśmy wszyscy przy herbacie, rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Każdy opowiedział swoją wersję tych smutnych wydarzeń. Pokazałam mu mieszkanie i mój pokój. Siedzieliśmy długo w nocy. Zmieniła się warta przed domem, Bartek rozgonił wszystkich po pokojach pozwalając zostać nam samym w salonie. Rozmawialiśmy o bólu, który tkwił w nas przez te miesiące, dotykałam jego twarzy nie mogąc się nadziwić zmianom, które zaszły. Miałam wyrzuty sumienia, że to wszystko przeze mnie. Łzy płynęły mi ciurkiem. Przyglądałam się też nowemu ubraniu, które sprawiało, że wyglądał cudownie a ja myślałam tylko o tym żeby wziął mnie w ramiona. Usiadł za mną i masował mi ramiona, co i raz całując kark. Cała drżałam, rozsądek poszedł spać, zostaliśmy tu całkiem sami. Dotykał mnie powodując coraz większe podniecenie ale gdy chciałam go pocałować to uciekł. Z szelmowskim uśmiechem stanął przede mną, wyciągnął rękę, skinął palcem żebym zanim poszła i zaczął iść tyłem na górę po schodach. Pozwolił się pocałować dopiero jak oparł się o drzwi mojego pokoju. Nie przestając mnie całować otworzył drzwi, weszliśmy do pokoju, który zamknęłam kopiąc w drzwi. Rzucił mnie na łóżko, kładąc się na mnie a po chwili leżeliśmy nago, kochając się namiętnie. Kochaliśmy się w ciszy by nie zakłócać snu innym domownikom ale mimo tego była to cudowna noc. W głowie miałam cały czas słowa piosenki.... To był jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia. Gdy usnęłam za oknem pokazały się pierwsze promienie wschodzącego słońca.

- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...
-
- Posty: 231
- Rejestracja: śr, 19 sie 2009, 21:23
- Lokalizacja: Lublin
Tobie dziękuję Lili, chociaż nie wiem czy ficka skończyłaś,
ale epizod ten był jak światełko w tunelu,
dostarczył mi emocji i wrażeń wielu.
Rymować zacząłem właśnie dzięki niemu,
ale szczęśliwym w nieszczęściu jak ja,
udaje się raczej nie wielu.
ale epizod ten był jak światełko w tunelu,
dostarczył mi emocji i wrażeń wielu.
Rymować zacząłem właśnie dzięki niemu,
ale szczęśliwym w nieszczęściu jak ja,
udaje się raczej nie wielu.
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
Dziękuję Ci - te dwa słowa,
że ta piękna historia baśniowa,
otworzyła mi oczy,że spostrzegłam
jaki świat ten uroczy.
Choć dla innych , może to koniec,
dla mnie początek dopiero,
dziękuję Ci że twe słowa,
były dla mnie nową erą.
(beznadziejne rymy , wiem
)
Dziękuję Ci , że pewna historia, pełna miłości
codziennie do dziś w moim sercu gości,
i że nigdy nie przestanie
nawet gdy dla mnie ciężki czas nastanie.
Jednym słowem (może kilkoma) dziękuję Ci droga Lily, że
piękne słowa dla ciebie ludzie ocalili,
że z ciebie nie drwili ,i komentarzy nie szczędzili.
(Na tę zwrotkę proszę patrzeć z przymrużeniem oka , takie tam naciągane rymy)
Po prostu .... Dziękuję, że jeszcze raz zabrałaś mnie do tego pięknego świata Michaela , pięknego świata baśni , w którym wszystko jest możliwe...
że ta piękna historia baśniowa,
otworzyła mi oczy,że spostrzegłam
jaki świat ten uroczy.
Choć dla innych , może to koniec,
dla mnie początek dopiero,
dziękuję Ci że twe słowa,
były dla mnie nową erą.
(beznadziejne rymy , wiem

Dziękuję Ci , że pewna historia, pełna miłości
codziennie do dziś w moim sercu gości,
i że nigdy nie przestanie
nawet gdy dla mnie ciężki czas nastanie.
Jednym słowem (może kilkoma) dziękuję Ci droga Lily, że
piękne słowa dla ciebie ludzie ocalili,
że z ciebie nie drwili ,i komentarzy nie szczędzili.
(Na tę zwrotkę proszę patrzeć z przymrużeniem oka , takie tam naciągane rymy)
Po prostu .... Dziękuję, że jeszcze raz zabrałaś mnie do tego pięknego świata Michaela , pięknego świata baśni , w którym wszystko jest możliwe...
Najgorszy błąd jaki może popełnić tancerz jest myślenie. Taniec trzeba czuć. — Michael Jackson
- Man in the mirror
- Posty: 768
- Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08
Dziękuję wam wszystykim :* Nie spodziewałam się, że komuś tak się spodoba moja opowieść, że aż zaczniecie pisać wiersze :) Dziękuję, dziękuję, dziękuje... jestem naprawdę wzruszona....
Oczywiście to nie koniec :) na dzień dzisiejszy jest to mniej więcej połowa tego co napisałam (cały czas tworzę dalej- obiecałam moim czytelniczką, że będzie druga książka). To co napisaliście tak mnie wzruszyło, że aż mam łzy w oczach... Może wstawić wam inne moje dzieło, które napisałam jako przerywnik tego ficka :P
Oczywiście to nie koniec :) na dzień dzisiejszy jest to mniej więcej połowa tego co napisałam (cały czas tworzę dalej- obiecałam moim czytelniczką, że będzie druga książka). To co napisaliście tak mnie wzruszyło, że aż mam łzy w oczach... Może wstawić wam inne moje dzieło, które napisałam jako przerywnik tego ficka :P
