Strona 10 z 14

: sob, 14 sie 2010, 13:53
autor: hanka
No to będzie niezły komplet. Witam wszystkie dziewczyny noszące w sercu tego nieziemskiego faceta, człowieka, ktory przewrocił swiat nie tylko muzyki, do góry nogami. Rzeczywiscie brak słow na jego urode, nawet tę z całkiem niedawna. Dobrze wiecie, o co chodzi, bo to wlasnie my - po 35 roku życia, jestesmy w stanie docenic jego nie tylko zewnetrzne piekno. Cudowny facet, człowiek, artysta...brak słów.
bj - tez mialam niedawno rocznice slubu i bedac nad morzem wyrysowałam na piachu wielkie serducho i w srodku napisałam: MICHAEL...Moj mąż robił zdjęcie. Początkowo pewnie myślał, ze to dla niego, bo jego imie zaczyna sie na "M"... niestety - bedzie musiał sie napracowac, zeby Michaela czymkolwiek przebić ;-) Ale ciiii:) pozdrawiam wszystkie rozumiejące osochosi wielbicielki Michaela. No i daję link do wspomnianego zdjęcia, ksz ksz ;-)
http://img839.imageshack.us/f/dsc03738q.jpg/

: sob, 14 sie 2010, 14:53
autor: bj
hanka pisze:mialam niedawno rocznice slubu i bedac nad morzem wyrysowałam na piachu wielkie serducho i w srodku napisałam: MICHAEL...Moj mąż robił zdjęcie. Początkowo pewnie myślał, ze to dla niego, bo jego imie zaczyna sie na "M"... niestety - bedzie musiał sie napracowac, zeby Michaela czymkolwiek przebić
hanka no ja już cię lubię kobitko! Dawaj to zdjęcie tu! Niestety smutna wiadomość dla mężów - Michaela nie da się przebić! A ja jeszcze szaleje za nim jako za Królem Ojców!

A wyobrażacie sobie, teraz w te upały, połozyć się z Michaelem na leżaczku, gdzieś na brzegu jeziora w Neverland, obok krzyki gromadki bawiących się dzieci (oczywiście dzieci wspólnych z Michaelem!). Potem razem wskakujemy do chłodnej, lazurowej wody, MJ wygląda jak na Stranger in Moscow... tylko, że nie ma płaszcza.. ahhh... No dobra, idę wstawić gary do zmywarki i zrobić kisiel córce nenene

: sob, 14 sie 2010, 15:24
autor: hanka
bj - kochanie, dałam link do tego zdjecia w swoim poście powyżej nenene ...jestes tak zaprzatnięta myśleniem o tym, o czym ja, ze nie zauwazyłaś.
aha - mąż kupił mi tego dnia piekne kolczyki z onyksami... ale...co z tego.... :smiech:

: sob, 14 sie 2010, 15:39
autor: @neta
współczuje waszym mężom :surrender:

: sob, 14 sie 2010, 17:18
autor: Ania WMJ
Czemu mój mąż mi niczego nie sprezentuje i przez to całymi dniami bujam na niebieskich chmurkach? Za to ja dziś sobie sama kupiłam pierścionek z bialego złota. A co? Kurde flak, tez mi się coś od życia należy. Wygląda jak z brylantem, ale nie jest. Jak patrze na niego to marze sobie taki dostać, no wiecie od kogo. Mój mąż nie jest taki domyślny. Jak mu nie pokaże, to...ach... Mam nadzieję, że nie przeczyta tego co tu piszę, bo będę mieć przekichane i nie pojadę na mjowisko.
A jeśli chodzi o MJ to mam wydrukowane 2 super zdjęcia - biało czarne, te na których wygląda jak młody Szekspir (tylko o milionkroć ładniejszy) i właśnie dziś kupiłam 2 super ramki w stylu dawnym. Wstawiłam te foty w ramki i....zaniemówiłam. Oczywiście nie pokazałam mężowi, bo jak już tylko zasugerowałam, że je wstawię w ramki, to prawie się wściekł (choć z reguły jest bardzo spokojny).
A mój 12 letni syn zapytał tak: " Mamusiu, będziesz robiła ołtarzyk Michaelowi?" - kopara opadła mi do ziemi...
Nie moge sie doczekać kiedy was wszystkie wariatki( oczywiście pozytywnie zakręcone) spotkam.

Och też marzę o Nim na plaży, w Neverland i wszędzie z mnóstwem naszych dzieci....Z mokrymi włosami przede wszystkim.

Tymczasem wrzucam wam piosenkę o kochaniu sie w deszczu (wiecie z kim?)
Miłego oglądania, marzenia i odlotów.

http://www.youtube.com/watch?v=DOvNotv_ ... oe1tArH8J4

:love: :crazy: :zgon:

: sob, 14 sie 2010, 22:28
autor: bj
hanka pisze:mąż kupił mi tego dnia piekne kolczyki z onyksami... ale...co z tego....
Odeślij go, niech zamieni na kolczyki z Michaelem, widziałam takie na Allegro!
Mój to mi strzelił łańcuszek z białego złota do wisiorka w formie rękawiczki z inicjałami MJ. Noszę non stop. A poza tym, to na kominku w salonie mam zdjęcie MJ w ramce (takie jak wysiada z SUVa i trzyma złożoną parasolkę - wg mnie jakiś 2006, 2007 rok). Tuż obok wielki, trójwymiarowy plakat z Billie Jean, na półce (też w salonie) ledwo co mieszczący się Opus z MJ (chyba kupię do tego stelaż malarski), no i kilka książek MJowych. A co miesiąc 25go wystawiam w okno świeczkę, obok stawiam to zdjęcie, robię ogólne zaciemnienie chaty i włączam Smile... I mąż to wszystko dzielnie znosi. Na dzień matki (drugi w moim życiu) sprezentował mi kubek i zegar z MJem, ostatnio wpadł do domu z DVD Czarnoksiężnik z krainy Oz, ale przede wszystkim znosi codzienne oglądanie This is it (okupujemy z córą główny TV od Bożego Narodzenia 2009). Ciężko mu też musi być, kiedy córka pytana o to kogo bardziej kocha odpowiada, że Majkieja (ma dwa latka).No i jak pewnej soboty rano odkryłam, że na VH1 jest weekend z Królem Popu, to pięknym pocałunkiem zmusiłam go do natychmiastowego zakupu nagrywarki DVD, co też uczynił i potem musiał oglądać tygodniami calutką twórczość wspomnianego Króla.
W samochodowej zmieniarce na 6CD mam 6CD z Michaelem, jemu pozostaje radio.
A jak wchodzi w nocy i widzi mnie płaczącą przed kompem, to tylko pyta: Co ten Michael znowu zrobił? A ja odpowiadam: Nic, umarł :surrender:

Zatem jak widzicie, mam cudownego męża, ale ma jedną, potężną wadę - Nie jest Michaelem Jacksonem!
A tak poza tym, w domu wszyscy zdrowi nenene

: sob, 14 sie 2010, 22:38
autor: give_in_to_me
Cóż... patrzę na tą "dyskusję" od kilku dni. Zapewne po tym, co powiem, parę osób mnie znielubi, mój post zostanie zgłoszony do moderatora, wyrzucony do kosza a może nawet ryzykuję ostrzeżenie.

Ale po prostu opada mi kopara. Z zażenowania.
@neta pisze:współczuje waszym mężom Poddaję się
Ja też. Tak całkiem na serio. Nie dlatego, że pragniecie się kochać z Michaelem, bo on się Wam podoba. Mnie też się podoba i też uważam, że fajnie byłoby się z nim kochać. Ba, nawet mój mąż o tym wie, że ja tak myślę i się ze mnie podśmiewuje. Nic w tym złego. Fajnie jest sobie czasem pomarzyć, można się tez spotkać z koleżankami co podobnie myślą (a wiem, że Wy takie spotkania macie/ miałyście) i wspólnie sobie pogadać i się powygłupiać. czym innym jest jednak pisanie o tym na ogólnodostępnym forum, gdzie każdy może zajrzeć. Myślę, że to, co panie robicie, to publiczne upokarzanie swoich mężów.
hanka pisze:Początkowo pewnie myślał, ze to dla niego, bo jego imie zaczyna sie na "M"... niestety - bedzie musiał sie napracowac, zeby Michaela czymkolwiek przebić
hanka pisze:aha - mąż kupił mi tego dnia piekne kolczyki z onyksami... ale...co z tego....
Zastanawiam się, co czuliby Wasi mężowie, gdyby to przeczytali. Zastanawiam się, co byście czuły Wy, gdyby wasi mężowie znaleźli sobie jakąś idolkę, dajmy na to Angelinę Jolie i na publicznym forum pisali, że ona jest pierwsza, przed Wami. Że to supermatka, Królowa Matek. Ja jeszcze nie mam dzieci, ale chciałabym kiedyś usłyszeć od mojego męża, że to ja jestem najwspanialszą mamą na świecie. Jakbyście się czuły czytając, że któraś z Was ugotowała jakiegoś tam dnia super obiad, ale, cytuję "co z tego...". Jakby wam było miło, gdybyście miały rocznicę ślubu, ale co z tego, w tym dniu Angie i tak bardziej by się kręciła po głowie Waszym wybrankom niż Wy. I gdybyście przeczytały dywagacje, jakie to ona ma piękne ciało, jak cudownie byłoby się z nią kochać w deszczu, pić drinki leżąc w basenie i mieć z nią dzieci.

Mój mąż też ma swoją artystkę, którą wielbi tak jak ja chyba Michaela, jest wielkim fanem Shakiry. Ja tez bardzo ją lubię i nie mogę się doczekać jej grudniowego koncertu, na który razem jedziemy. Wiem, że ona mu się podoba i pewnie niejedno o niej myśli i ja się wcale nie dziwię, bo to ładna, seksowna i mądra kobieta. Mój mąż też lubi Michaela (nie tylko jako artystę, też jako człowieka), jedziemy razem na zlot i już też z radości przebieram nogami, że będziemy się mogli całą noc razem wyszaleć. Fajnie mieć idoli, inspiracje i różne dzikie fantazje :) Tylko chyba jednak najważniejsza powinna być osoba, której się ślubowało miłość, wierność i uczciwość. I jeśli się z kimś jest, to fantazje fantazjami, marzenia marzeniami, ale publicznie winno dawać się do zrozumienia, że to mąż czy żona są w moim życiu najważniejsi. To się nazywa szacunek. A jeśli tak nie jest, jeśli ktoś jest jednak fajniejszy niż mąż czy żona, to powinno się publicznie na ten temat milczeć. I tu przydaje się jako definicja inne ładne polskie słówko- klasa.

To, co sobie myślicie i o czym rozmawiacie na prywatnych spotkaniach to coś zupełnie innego niż to, co wypada pisać na publicznym forum. Może w odpowiedzi mi odpiszecie, że to tylko takie żarty, głupoty, że przecież jesteście z mężami tytle lat, że może trochę nuda, rutyna a poza tym przecież "ja tylko marze o Michaelu a od męża nigdy nie odejdę, bo go kocham!". Zgoda. Ale wasz wątek czytają ludzie spoza Waszej grupy i mogą wasze wypowiedzi różnie interpretować. Dla mnie (i pewnie nie tylko dla mnie, ale na razie mówię za siebie, może ktoś inny też się wypowie) jest to głupie i żenujące i współczuję Waszym mężom takiego upokorzenia.

A, one more thing. Też się przychylam do propozycji, żeby sobie włączyć Strangera. I pójść się pokochać ze swoim facetem, myśląc o nim i na nim się skupiając. Polecam.

: sob, 14 sie 2010, 23:27
autor: bj
give_in_to_me pisze:Może w odpowiedzi mi odpiszecie, że to tylko takie żarty, głupoty, że przecież jesteście z mężami tytle lat, że może trochę nuda, rutyna a poza tym przecież "ja tylko marze o Michaelu a od męża nigdy nie odejdę, bo go kocham!"
Nie, nie, to nie są żarty! My odejdziemy od mężów do Michaela, na serio :smiech: i to grupowo!

A co do mnie, to mój mąż powtarza mi prawie codziennie, że jestem supermatką. Gdyby mi powiedział, że powinnam byc jak np. Angelina Jolie, to bym się zastanowiła, dlaczego to mówi. Może faktycznie za mało czasu czy uwagi poświęcam córce?
Wszyscy na tym forum, ale i na całym świecie, ludzie którzy znali MJa nie z tabloidów, mówią że był to ojciec nad ojcami. I porównywanie go z innymi może być tylko motywujące. Ja np, zgodnie z intencją MJa mam taki jeden dzień w tygodniu, kiedy nie odbieram komórki, nie włączam laptopa, telewizji, DVD. Jestem tylko ja i moja córka, pomimo że w innych dniach też jesteśmy praktycznie 24h ze sobą. Ale to jest coś innego. Nikt nam nie przeszkadza, nie powiem: poczekaj kochanie, mamusia tylko jednego emaila odbierze, albo tylko zobaczy teleexpress. jest tylko ONA w tym dniu. Mój mąż bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest superojcem, a MJ nim był. I to go motywuje, bo widzi, że można, jak się bardzo chce. Za to jest supermężem (pomimo, że nie jest MJ, jak już pisałam) :-)

Z całym szacunkiem dla wszystkich opcji politycznych i religijnych, ale twój post zabrzmiał troszkę jak spod krzyża przy Pałacu Prezydenckim.

Pozdrów od nas męża. Poważnie. Ma fajną, kochającą żonę, tylko może troszkę za mało zdystansowaną do tego świata :-) My się pewnie zaliczamy to tych bardziej zakręconych fanek (fanatyczek).

: sob, 14 sie 2010, 23:30
autor: MJowitek
give_in_to_me pisze:mój post zostanie zgłoszony do moderatora, wyrzucony do kosza a może nawet ryzykuję ostrzeżenie.
O ile znielubienie mogę zrozumieć, to zacytowane powyżej już nie.

Zaglądam tu i się waham - pisać coś czy nie...

Jest mi smutno, bo się rozczarowałam.

Czasem się poznaje człowieka, wydaje się, że jest fajny, a potem widzi się jak sam na własne życzenie odziera się z godności i klasy.

Ale jako żem optymistka i nie lubię czarnych myśli, znalazłam pociechę.
Poniekąd z przymrużeniem oka..a poniekąd nie.

Wiek około 35-40 to doskonały czas na rozwody. Czy ma się dzieci czy nie. Bo w jakimś momencie człowiek odkrywa, że nie zasługuje na to, żeby być kimś gorszym. Tym drugim. Tym niesłuchanym. Rozwód nie jest już piętnowany przez społeczeństwo, a na świecie żyje masa singli, która teraz spełnia się zawodowo, odkrywa pasje a męża planuje za jakieś parę lat. Kiedyś się mówiło, że najlepsi są już zajęci. Teraz się czeka na drugi rzut - ponownie wolnych. Zakładam, że te posty to taka nieprzemyślana paplanina, ale napawa mnie optymizmem. O ile ja sama chcę mieć dziecko, ale rola żony nie jest dla mnie jakimś priorytetem, to Wasze posty napawają nadzieją, że rzesze moich znajomych za jakieś pięć lat znajda tego jednego jedynego, za którym teraz tęsknią. Fajnie jakby tak się stało, zasługują na to. Ba, sama nie pogardzę kolczykami, i - co mi szkodzi - chętnie wdam się w romans z facetem poznanym na plaży. Wybudujemy razem zamek w kształcie żółwia, będziemy pić wino i puszczać latawce.


edit:
bj pisze:My odejdziemy od mężów do Michaela, na serio Buhahahaha i to grupowo!
Oho, zbiorowe sepuku będzie.

Kaśka, pakuj krzyż, ruszamy w Polskę!

: sob, 14 sie 2010, 23:36
autor: Chriek
Cóż, będąc fanem przed 35. rokiem życia mogę być kimś z zewnątrz, bo czasem warto spojrzeć na pewne sprawy z takiej właśnie perspektywy.

Nie znam was i waszych związków, ale kiedy to czytam, to wysłałbym was na terapię małżeńską. Jak się zbierzecie w większą grupę może będzie taniej.

Poważna wada - niebycie Michaelem Jacksonem... Brawo. "Mój mąż jest niebieskookim blondynem i nie chce się zmienić :surrender: Pomocy!" miałoby tyle samo sensu.

Jak napisała (uwaga!) moja żona ja też mam idolkę, którą uważam za dobrą piosenkarkę, ciekawą osobę a do tego całkiem seksowną kobietę. I co z tego? Mojej żony nie zamieniłbym na nikogo innego, bo to właśnie ją wybrałem. Przypuszczam, że wy też pobrałyście się świadomie, nikt wam nie trzymał broni przy głowie (ani noża na gardle Michaela Jacksona, żebyście wyszły za mąż, żeby go ratować). Staż małżeński mam zdecydowanie krótszy niż wy, ale ogólna idea jest dla wszystkich taka sama - wkładając komuś obrączkę na palec uznaję, że to właśnie ta osoba jest najważniejsza w moim życiu. Jeśli kimś ważniejszym staje się pan/i z telewizora, to chyba pora poważnie porozmawiać. Chyba, że to wszystko piszecie dla jaj. Jeśli tak, to w porządku, ale widocznie bardzo różnimy się poczuciem humoru.

EDIT:
bj pisze:Mój mąż bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest superojcem, a MJ nim był.
Znaczy doszliśmy do ściany. Nie pozostaje mi nic innego, jak w stylu z pierwszego "Matrixa" się od niej odbić i uciekać w przeciwnym kierunku.[/quote]

: sob, 14 sie 2010, 23:48
autor: bj
MJowitek pisze:Ba, sama nie pogardzę kolczykami, i - co mi szkodzi - chętnie wdam się w romans z facetem poznanym na plaży. Wybudujemy razem zamek w kształcie żółwia, będziemy pić wino i puszczać latawce.
No tak, to już przesądzone. Nasi mężowie podadzą jako przyczynę rozwodu Zdrada z Michaelem Jacksonem.

Dziewczyny poniżej 35 roku życia, wyluzujcie, bo tak fajnie w tym wątku było...

Mjowitek ja poniekąd rozumiem o czym piszesz. Jest w tym dużo prawdy, ale to raczej te realne, przyziemne problemy i nieumiejętność ich rozwiązania, prawdziwe zdrady są przyczyną rozwodów. Rozumiem też, że jako bezdzietna singielka myślisz o tym, żeby być z kimś (niekoniecznie zaraz ślub). Bo to jest na prawdę fajna sprawa mieć przy sobie kogoś bliskiego plus tupot małych stóp. Czyż nie o tym marzył również MJ? Jemu nie wyszło, jeśli chodzi o drugą połówkę.
Wierz mi, że od fanowania Mjowi, nawet takiego, jak w ostatnich postach w tym wątku, daleko jeszcze do rozwodu.
A poza tym, jeśli dokładnie przeczytałaś mój post, to zwróć uwagę, że mój mąż na prawdę nie boi sie, że zostawię go dla MJa. Dowiedział się natomiast ode mnie, ze Michael Jackson, to nie piosenkarz, który się wybielił i śpiewał Thrillera, ale prawdziwy muzyczny i taneczny geniusz, wspaniała, kochająca wszystkich istota. I kiedy często płaczę przy filmikach na YT, to podchodzi, obejmuje mnie i mówi, że Michael był dobrym czlowiekiem.

Nie ma się co naburmuszać.
L.O.V.E.

: ndz, 15 sie 2010, 0:04
autor: buziaczek
Wiem że to wątek dla osób po 35 roku życia, ale miło mi się go czytało. Dlatego postanowiłam się wtrącić. Do tych, co negują "miłość, zachwyt itd" dziewczyn tutaj do Michaela. Ludzie, wyluzujcie trochę! Żadna z nich nie będzie odchodzić od męża, nie zrobi nic głupiego. A forum jest też miejscem od tego, by sobie pożartować. Przecież to jasne, że wiele dziewczyn wzdycha do MJ (panowie do jakiejś seksbomby i jest ok), ale na żartach się kończy. Co w tym złego? Dajcie sobie na luz i nie pouczajcie starszych od Was. Błagam. Nie piszcie, że Wy wybraliście swoją żonę czy męża. Wyobraźcie sobie, że one też. Przecież z MJ się nie ożenią, bo się nie da. Żyje się z namacalnym człowiekiem, MJ zawsze był nieosiągalny. Ale to nie powód, by sobie czasem nie puścić wodzę fantazji. Nie porównujcie też Waszych małżeństw z ich, bo to indywidualna sprawa. Więc co to za pouczanie w sprawach stosunków mąż - żona. Nie znacie nawet tych osób, więc nie wiecie jak jest u nich naprawdę. Więc nie osądzajcie. Nie wiem dlaczego, żartobliwe posty, które z góry widać było że nie są przecież śmiertelnie poważne, spowodowały że mam odczucie iż...w Wawie jest sprawa obrony krzyża, a tutaj obrona moralności :-/ . Dajcie spokój i nie wyolbrzymiajcie spraw. Piszecie o upokorzeniu, że żal Wam mężów dziewczyn. Strasznie to wyolbrzymiacie i zbyt serio podchodzicie do luzackich wypowiedzi. Jeśli mężowie tych dziewczyn i one, tworzą fajne i kochające się pary, to żaden post nie wywoła negatywnych odczuć u panów. Bo są pewni uczuć żon. Nawet jeśli rzeczywiście mąż nie da rady "dorównać" MJ. Wiadomo, że żyje się z człowiekiem z krwi i kości, z wadami i zaletami. A idol zazwyczaj ma same zalety. Tak samo panowie. Wzdychają do piekności i wierzcie, że też między sobą nie jeden raz powiedzą że ich żona nie dorówna tej czy tej z plakatu. Ale to nie oznacza, że nie kochają swych małżonek. Więc sfolgujcie i nie bawcie się w psychologów. Bo niedługo zrobicie tu poradnię małżeńską. Fajnie czytało się postych dziewczyn, a niektórzy młodzi...wydawałoby się że bardziej wyluzowani i zdystansowani, bawicie się w nauczycieli i wygłaszacie kazania. Niech chcecie czytać? Nie czytajcie. Ale pozwólcie innym być sobą i dobrze się bawić na forum. Odejść na chwilę od powagi i szarzyzny życia codziennego.

: ndz, 15 sie 2010, 0:04
autor: MJowitek
Sęk w tym, że ja jestem bardzo wyluzowanym człowiekiem, również daleko mi do naburmuszenia bo nie mam o co.
Uważam po prostu, że zagalopowałyście się w niektórych swoich postach. Co innego urządzić piżama party, dostać głupawki i się wyluzować ma maksa (mam na koncie sporo yyyy mało mądrych yyyy wypowiedzi, w gronie przyjaciół), a co innego pisać na ogólnopolskim forum, że mąż nigdy nie dorówna idolowi.

Posty czytałam dokładnie, niektóre fragmenty nawet po kilka razy.

Piszesz, że tak było fajnie.
Tak, a ja kiedyś uwielbiałam tu zaglądać, poczytać o wspomnieniach sprzed lat, o radości ze zdobyczy, o plakatach, o audycjach radiowych. Poczuć tę atmosferę. Z tych wcześniejszych postów wywnioskowałam, że jesteście zajebiste babki i że wiele wniesiecie do naszej mjowej społeczności. Chciałabym wierzyć, że miałam rację.

: ndz, 15 sie 2010, 0:04
autor: bj
Chriek pisze:Poważna wada - niebycie Michaelem Jacksonem... Brawo. "Mój mąż jest niebieskookim blondynem i nie chce się zmienić Poddaję się Pomocy!" miałoby tyle samo sensu.
Ha! Ja nie napisałam, że jest to wada dyskwalifikująca, da sie z tym żyć i to całkiem nieźle!!!

Proszę was, czy wy na prawdę nie widzicie, że z tych dywagacji porobił się jakiś PIS?! Tu na prawdę było miło, dopóki nie zaczęliście siać chorobliwego strachu o nasze małżeństwa. Takie ocenianie i osądzanie, a w dodatku w takim temacie jest i smieszno i straszno.

Na poważnie. Doceniam troskę, ale nie ma o co sie martwić.

Chriek, MJowitek, give_in_yo_me
będziecie na MJowisku? Chętnie się z wami spotkam i uspokoję odnośnie zgubnego wpływu MJa na związki przy jakiejś kawce lub herbatce. Męża nie będzie - ktoś musi zostać z dzieckiem i padło na niego, bo MJ w tym czasie jest zajęty ;-)

Pozdrawiam was na prawdę serdecznie.

PS. Niemniej jednak wasze posty mogą się komuś przydać. Wg mnie raczej nie tym, którzy są fanami jakiegoś Pana z TV, ale np. zauroczeni zostali przez inną osobę, realną z krwii i kości. To z czym się w 100% zgadzam, to to, że związek to super sprawa i jeśli ktoś się zdecydował, żeby być z drugą osobą na dobre i na złe, to musi uważać, by wkraczając w meandry zafascynowania osobą "trzecią" nie zranić ukochanego.

: ndz, 15 sie 2010, 0:05
autor: give_in_to_me
bj pisze:Z całym szacunkiem dla wszystkich opcji politycznych i religijnych, ale twój post zabrzmiał troszkę jak spod krzyża przy Pałacu Prezydenckim.
No ba! Ta Pani burej spódnicy co się przywiązała do krzyża tak jak ja chce się kochać z Jacksonem! Jesteśmy takie podobne! Wiedziałam to od początku! nenene

bj, ja mam naprawdę duży dystans do świata. Nieskromnie polecam uważniejszą lekturę moich postów. Choćby w temacie świerszczyki MJ-a. nenene

Czytałam już o Twojej idei poświęcania całego dnia córce i uważam, że jest kapitalna, ale naprawdę zachodzę w głowę, jak to jest- nigdy w życiu nie widziałaś i nie spotkałaś Michaela, nie znasz Paris ni Prince'a a był Twoim zdaniem super ojcem a swojego męża widujesz codziennie i on wypada gorzej. Zadziwiające.

I ja w ogóle wcale nie sugeruję żadnych rozwodów, nawet nie sugeruję że ktokolwiek ma tutaj problemy w związku. Nie wiem, czy Wasze małżeństwa są szczęśliwe czy nie, nie znam ich. Nie chodzi mi też przecież o ero-fantazje z Michaelem, bo to lajt. Tylko zwracam uwagę, że dla osoby z zewnątrz to, co piszecie o mężach w sferze emocjonalno-charakterologicznej porównując ich z Michaelem nie wygląda za ładnie. Krótko mówiąc, urywacie im trochę jaja i tyle.


EDIT:
bj pisze:Chriek, MJowitek, give_in_yo_me będziecie na MJowisku? Chętnie się z wami spotkam i uspokoję odnośnie zgubnego wpływu MJa na związki przy jakiejś kawce lub herbatce. Męża nie będzie - ktoś musi zostać z dzieckiem i padło na niego, bo MJ w tym czasie jest zajęty
Będziemy, cała trójca. I jako że jesteśmy krzyżową, pisowską (no nie, że mnie taka obelga trafiła) moralizatorską watahą to Cię wychłostamy trzcinką i złożysz uroczyste ślubowanie trzymania rąk na kołdrze podczas oglądania klipów MJ'a. :diabel1: Michael nie wpływa zgubnie na związki i my dobrze o tym z mężem wiemy. Michael ma dobry wpływ na związki, np. jak jego plakat wisi obok małżeńskiego łoża :)

A tak w ogóle to przyłączam się do prośby Jowity, żebyście coś znowu poopowiadały nam, dzieciom, o tym, jak się za komuny fanowało i kombinowało, żeby zdobyć jakieś fanowskie gadżety.