Strona 2 z 9

: pt, 25 cze 2010, 10:46
autor: Tomo128
Dla mnie ten rok zleciał niesamowicie szybko. Dokładnie pamiętam ten wieczór, dopiero za parę godzin świat miał się o tym dowiedzieć. Miałem okazję ujrzeć na żywo wspaniały tribute Madonny na warszawskim koncercie 15 sierpnia.
Dziękuję za wszystko Michael! You are the BEST!!!!!

: pt, 25 cze 2010, 10:52
autor: MajkellowaxD
Ten rok miną jak mgnienie oka , ale i tak nikt nam nie zastąpi Michaela [*] . Michael fruwa sobie ... Aniołek kochany . Patrzy na nas z góry i jest szczęśliwy . Choć chce być teraz z Nami , może być tylko duszą [*] . Michael tęsknie za tobą całym moim sercem ! Kocham Cię ! Do zobaczenia w Twojej wyśnionej Nibylandi <3 Pa Aniołku ! Zobaczymy się u góry ;(((((((( [*] . :mj: :smutek: :smutek: :smutek: :smutek:

: pt, 25 cze 2010, 11:20
autor: Annie Angel
25 czerwca to dla mnie symboliczna data. O tym strasznym wydarzeniu dowiedziałam się jakoś w południe na drugi dzień. Babcia mi powiedziała, że Michael Jackson zmarł. Moja pierwsza reakcja była taka, że pomyślałam od razu o fanach. Zawsze uważałam, że Michael ma bardzo oddanych fanów i zrobiło mi się żal, tych wszystkich ludzi, którzy będą przeżywać trudne chwile po odejściu idola. Wtedy jeszcze ja nie zaliczałam się do fanów.

Nie pamiętam dokładnie tego dnia... Jest bardzo zamazany w mojej pamięci. Później z ciekawości zaczęłam szukać informacji o MJ (w końcu coś musiało w nim być, co tak przyciągało do niego tłumy). I tak oto trafiłam 26 czerwca na moją ukochaną piosenkę z dzieciństwa "Will You Be There". Przypomniałam sobie, że co jakiś czas ten utwór pojawiał się w moim życiu. Od niej się zaczęło. Cały lipiec spędziłam przy komputerze przesłuchując kolejne piosenki i oglądając wywiady/koncerty.

Zadziałała na mnie ta magia Michaela. Poczułam, że jest on bardzo podobny do mnie w pewien sposób. Odkryłam na nowo uczucia, które miałam schowane głęboko w sercu, odkryłam "człowieka w lustrze" i jego siłę.

Ten rok był dal mnie bardzo ciężki. Spotkało mnie kilka trudnych chwil. Ale myślę, że dzięki przykładowi Michaela, który się nie poddawał i potrafił przetrwać nie jedne przeciwności losu, czuję że ja też dam radę.
blackvarnish pisze:I powiem wam, że gdzieś głęboko w serduchu też się bałam, że mi przejdzie. Ten rok był dla mnie takim wyznacznikiem. Że jak po roku mi nie przejdzie, to już chyba tak zostanie na dłuuuugo. No i jestem tutaj w rok później, piszę tego posta. Nie przeszło mi. Codziennie dowiaduję się czegoś nowego.
Dokładnie Cię rozumiem. Czułam i czuję to samo. Możemy być z siebie dumne, że przeszłyśmy tą próbę czasu i że nadal jesteśmy z Michaelem. I oby tak dalej.

Dzisiaj jak wstałam, wyjrzałam przez okno i na balkonie zakwitły mi wreszcie słoneczniki...

: pt, 25 cze 2010, 11:26
autor: MJwroc
To był ciężki rok... Michael i jego muzyka była ze mną od dawna, dlatego jego strata była dla mnie jakby utratą części mnie samej. Po 25 czerwca 2009 zdałam sobie sprawę jakie nikłe mam pojęcie o Jacksonie. W sumie o nim jako o człowieku nie wiedziałam za dużo, bo w mediach krążyły same plotki i bzdury(pamiętam że kilka lat wcześniej czytałam plotkę o przejściu MJ na islam). Nadal jednak wydaje mi się że ja tego człowieka nie znam i że nie uda mi się go nigdy zrozumieć, poznać.
Wiele dowiedziałam się też z tego forum.

Pamiętam ten dzień, ranek 26 czerwca... ;/

Źle wspominam wakacje 2009...
W czerwcu było niedowierzanie i olewanie wszystkiego.
7 lipca był szok.
31 lipca-koncert w Multikinie- 'on naprawdę nie żyje'.
Teraz pozostał już tylko głeboki żal.
Michael jednak nie był moją rodziną ani nigdy go nie widziałam na żywo, więc nie mogę powiedzieć że tonęłam we łzach 356 dni, bo tak nie było.

Moje życie nie zmieniło się radykalnie, ale dzięki temu forum poznałam cudownych fanów i tańczę w MJWrocław Dance Team (pozdrawiam Was;* ).

: pt, 25 cze 2010, 11:33
autor: alexis
Dla mnie najbardziej zaskakujące jest to, jak szybko rok zatoczył koło. Pamiętam ten dzień jakby to naprawdę było wczoraj. Pamiętam każdą kolejną godzinę, słowa mamy przez telefon do tej pory brzmią tak samo i potrafię je dokładnie odtworzyć, słowa spikerki w radiu, nagłówki w telewizji...swoją rozpacz, bezsilnośc i ten paniczny strach przed dalszym zyciem bez niego...bałam się słuchać, widzieć go uśmiechniętego, to mnie po prostu dobijało a czas na akceptację tego co się stało wydłużal się w nieskończoność. Wtedy miałam wrażenie, że nigdy w życiu się z tym nie pogodze, że już nigdy nie będę potrafila wysłuchać piosenek z tą samą radosćią czy patrzeć na jego uśmiechniętą twarz. Dzięki Bogu mogę to robić, choć nie raz łza pocieknie mi po policzku a serce niemiłosiernie się zaciśnie... Nigdy nie bylam dobra w wyrażaniu uczuć slowami, ale w przypadku Michael'a w ogole trudno mi dobrać odpowiednie słowa. Nie potrafię w nie ubrać tego jak wiele dla mnie znaczy i jak bardzo Go szanuję i podziwiam. Może wszystko co powinnam napisać to po prostu to, że Go kocham!

Wierzę, że jest szczęśliwy, bo zasłużył na szczęście, którym sam tak chętnie dzielił się z innymi. I zyczę nam wszystkim abyśmy pielęgnowali w sobie to wszystko co Michael nam przekazał, żeby pamięć o Nim trwala jak najdłużej!

Long Live The King!

: pt, 25 cze 2010, 11:34
autor: Marie
Kilka słów.
Od 25.06.09 juz nigdy nie będę taka jak byłam kiedyś.
ten dzień zmienił wszystko, WSZYSTKO.
I mogłabym pisać jak bardzo tęsknie ale nie umiem.
25.06 zawsze będzie dla mnie koszmarem.

A w głośnikach właśnie you are not alone
Though you're far away
I am here to stay

: pt, 25 cze 2010, 11:51
autor: Moonwalk_Girl
To była jedna z najgorszych wiadomości jakie kiedykolwiek usłyszałam...
Minął rok, a ja się czuję jakby to było wczoraj...pamiętam wszystko dokładnie...te ciągle napływające wiadomości itd...dziś czuję się tak jakby to wszystko miało się zacząć od nowa...nie wiem, ale tak się właśnie czuję...Ciężko będzie mi przejśc przez ten dzisiejszy dzień...
Michael był, jest i będzie w moim sercu. On i jego muzyka. Był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju...
Dziękuję Ci za wszystko Michael, to piękne doświadczać tego co stworzyłeś...nigdy nie zapomnę tego najpiękniejszego, najszczerszego i najprawdziwszego uśmiechu... :mj:

: pt, 25 cze 2010, 11:51
autor: KamilMJ
25 czerwca 2009.
Obudzony przez siostrę dowiaduje się o śmierci mojego idola. Poduszka przesiąknięta łzami, mocno ściśnięta z niedowierzania, kto odszedł ? Król. Zaledwie 50-latek w wielkiej formie, w wieku mojego taty a mój tato na pewno nie zatańczyłby tak jak on, nawet by nie miał takiej formy. Cały czar prysnął, wszystkie radości z trasy koncertowej i nadchodzącej nowej płyty można było zaliczyć do odłożonych. Pierwsza rocznica, jak to jest ? Na pewno nie należy się pogrążać lecz starać się aby inne pokolenia miały lepiej niż my. Na pewno Michaelowi przyda się modlitwa, na pewno większość z was odmawia poranną czy też wieczorną modlitwę więc można dodać intencje za Michaela. Dzień dla mnie trochę smuty, choć z drugiej strony wiem, że Michael ma tam lepiej niż tu, tam się nie liczą dobra majątkowe lecz nasza dusza, Michael miał z pewnością dusze magiczną i nie powtarzalną. Trudno mi trochę pisać gdyż zaciskam wargi gdy wspominam tą szokującą wiadomość. Przepraszam za błędy itp.

Michael, I love you more....4 ever [']

: pt, 25 cze 2010, 12:07
autor: Damianos60
Do tej pory pamiętam jak brat powiedział mi koło 24 że Michael nie żyje,a ja mówiłem że to nie możliwe że zaraz trasa,nowa płyta.Cała noc nie spałem.Jeszcze do dziś do mnie nie doszło to że Michaela już nie ma.

: pt, 25 cze 2010, 12:13
autor: SuperFlyB.
KamilMJ pisze:Obudzony przez siostrę dowiaduje się o śmierci mojego idola.
I pełen wątpliwości włączam MTV. Najgorszy był czarny pasek. Nigdy tego nie zapomnę...

: pt, 25 cze 2010, 12:15
autor: KateMJ
Ja również tak jak i Wy dobrze pamiętam dzień, w którym dowiedziałam się o tej tragicznej informacji. A dziś, w tak ważny dzień dla każdego fana MJ, chcę się z Wami zjednoczyć!

Michael kochamy Cię i tęsknimy! <3

: pt, 25 cze 2010, 12:21
autor: M.J.[*]
Wszystko to co napisaliście leżało mi na/w sercu....
dokładnie pamiętam ten dzień i pewien zapach mi ten dzień przypomina gdyż akurat mama kupiła nowy zapach do domu..gdy tylko go poczuje czują tą 'aurę' te nagłówki w telewizji,ten szok...
dzisiaj czuję się zagrożona tak wewnętrznie bo ten cały rok poznawałam i pokochałam Michael'a a teraz na dzień dzisiajszy jest moim przycielem...zwierzam mu się ze wszystkiego,płaczę do niego a nawet dziele się moim szczęściem...''jest'' ze mną każdego dnia,bez wyjątku...dzisiaj słucham cały czas we are the world demo tak jak to robiłam w ten dzień rok temu..łzy napływają mi do oczu i w cale nie mam ochoty iść na zlot bo chyba chcę sobie sama na sama z ''nim'' posiedziec....jest ciężko kiedy nawraca się myśl,że Michael już odszedł.
Czy my się kiedyś z nim spotkamy ? tak chciałabym Go przytulić....

[*]

: pt, 25 cze 2010, 12:47
autor: Wiśnia
pamiętam ten dzień kiedy Mama obudziła mnie i powiedziała że Michael nie żyje, nie wieżyłem. Wszedłem na wp i ta infromaCJA coraz bardziej zaczeła do mnie docierać , następnie dla upewnienia mjpt i poczułem że to wszystko czego dokonał przechodzi do historii , a tak wyczekiwałem jego powrót na scene i koncerty This is it

: pt, 25 cze 2010, 12:58
autor: invincible_girl ;)
Jak teraz Go znowu widze w telewizji, to placze... tak, siedze w domu i placze. Dlaczego on odszedl??
Pomyslec, ze juz nigdy nie bedzie... ze juz nigdy go nie bedzie...
Zobaczcie, jak ludze przegapili, tak, przegapili okazje by poznac go za zycia i zrozumiec, co tak na prawde chcial nam przekazac...
teraz juz nie ma jego, nie ma... jest pustka...
myslalam, ze sobie juz z tym poradzilam, ale nie moge... no nie moge zniesc mysli, ze nie spelnia sie juz jego marzenia, ze nie bedzie koncertow...
chce mi sie znowu pakowac.... tak, jechac do Londynu i czekac az przyjedzie swoim vanem...
kurrde, jak to moglo sie stac.... no jak??...
jednak doceniam to, co stalo sie przez ten rok. jak duzo sie nauczylam, jak wiele zrozumialam dzieki Niemu. bo moze niektorzy z was mnie rozumieja, co tak na prawde on dla mnie znaczy. bez plastiku, bez tego wszystkiego... to, czego mnie nauczyl...
przynajmniej to mi zostanie..... tak malo, a tak wiele.

: pt, 25 cze 2010, 13:01
autor: Dirty-Diana07
Tak to prawda. Niektórzy przegapili to co robił, to jak uczył, jak dawał nadzieję za życia... A to jest chyba najbardziej dobijające w tym wszystkim.
I mnie osobiście jako jedną z tych osób to najbardziej dręczy.