Co to znaczy być fanem?

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

User avatar
MJkacper
Posts: 159
Joined: Fri, 12 Mar 2010, 15:22
Location: okolice Wa-wy

Re:

Post by MJkacper »

Dla mnie bycie fanem oznacza wspieranie Michaela w trudnych chwilach naśladowanie go.Prawdziwy Fan jest ze swoim idolem na dobre i na złe kocha go nie zwracając uwagi na wszystkie plotki które wypływają do mediów.
We Love You MICHAEL :mj:
Mike Nie Odszedł, On Po Prostu Zmienił Scenę...
User avatar
Kermitek
Posts: 480
Joined: Mon, 28 Mar 2005, 15:43
Location: Ustronie Morskie taka sobie mieścina

Post by Kermitek »

Przepraszam ale nie zgodę sie z tym że musze naśladować to tak jakbym nie miała własnego ja. Ja to ja, Michael to Michael. Nigdy nie nauczyłam tsie tańczyć jak on, nigdy nie ubieralam sie jak on(śmiesznie bym w tym wyglądała, nie pasuje mi). A wiec może nie powinnam nazywać sie fanem . Więc jak zatem wytłumaczyć że przetrwałam z nim te 23 długie cięzkie lata.
Cóż to takiego zatem fan , no cóż długo nad tym myślałam. Dla mnie fan zawiera pakt przyjaźni szacunku dla człowieka . Dzieki fanowaniu mozna poznac cała palete uczuć od strachu , gniewu złosci, smutku do akceptacji. Fan to nie zaslepiona osoba, która widzi w Michael'u boga. To ktoś kto szanuje uczucia, decyzje. Kto wspiera w trudnych chwilach. To ktoś...kogo fascynuje postawa i czerpie inspiracje.
No cóż zawiązałam pakt z MJ a ponieważ nigdy mi nie powiedział ze mogę obserwować i śledzić jego dzieci więc tego nie robie. Ponieważ nigdy tego nie usłysze z jego ust:" dobrze one dorosły moga decydowac same", a tylko rodzina wystawiła je naforum publiczne, to dotrzymam tego paktu. Może sie wam to nie podobać. Możecie mówic że skoro rodzina je pokazała to Mj na to pozwolił ..Nie dla mnie, nie... Póki tego nie usłysze z jego ust. A że sie tak nigdy nie stanie to trudno. Ale tego dotrzymam słowa, dotrzymam słowa jego decyzji, że te dzieci maja prawo do prywatności. ..
Podziwiam go za wysportowanie, za kokieterie ( w domu czasami nazywałam go męska kokieta), za poczucie humoru i za podejście do ludzi słabych. Szanowałam za nie oszukiwanie mnie od strony artystycznej ( jego glos na koncertach brzmiał pół tonu niżej ale nie był rzęchotem kota) za taniec pełen pasji i energi , za umiejętnośc łączenia tych dwóch dziedzin w jedna calość.
i może ktoś mi zarzucić że mam go za Boga, ale to nie prawda ja szanuje jego decyzję. Były chwile że sie z jego zdaniem nie zgadzalam, były chwile że coś nie pochwalałam, ... ale przecież w fanowaniu nie chodzi o to by wszysko łykać jak bezmyślne stworzenie

-> temat posprzątany 2 września 2010.
mav.
Kultura umożliwia rozkwit najpiękniejszych zdolności człowieka
Post Reply