: pt, 03 wrz 2010, 14:48
Mam małą prośbę, żeby dalsze dyskusje o dawnych imprezach prowadzić w innym temacie, odkopać ten stary, założyć nowy, wszystko mi jedno.
Na forum przeznaczam niewiele czasu i zaglądam tylko w parę miejsc, historia amfiteatru, skądinąd może i ciekawa bo jakże bogata w emocje, budzi moje obawy odnośnie toru jaki znowu przybierze ten wątek.
Fani z MJ Polish Team zabrali się za tę płytę zatem niezależnie od historii z imprezą na Bemowie wg mnie jak najbardziej ten podpis może tam figurować.
Ludziom z ulicy niewiele ta nazwa mówi, dla nich to będzie płyta od fanów i już.
Zresztą to, co Kinga mówiła, że mówić o niej "nasza" mogą wszyscy bez wyjątku, ja rozumiem na swój sposób.
Kiedy Michael umarł, na wrocławskim rynku powstał "ołtarzyk", fani dbali o świeże kwiaty każdego dnia, o znicze i porządek. Wzbudzało to wiele pozytywnych emocji, poniekąd lubiłam to miejsce ale jako że nie jest to mój sposób czczenia zmarłych - w ołtarzyku nie uczestniczyłam czego nie kryję. Ja tam sobie musiałam w moim kokonku przemyśleć parę spraw, zrobić wewnetrzny porządek wartości i tak dalej. Czułam jednak że czegos się pozbawiłam, i stąd zainteresowała mnie ta cała płyta, choć wciąż jest sprzeczna z moja ulubioną formą upamiętniania tych, którzy odeszli.
Michael nie żyje, ale idee które głosił mogą pozostać całkiem żwawe. Dla mnie mało liczą się słowa, wyżej w hierarchii są czyny, a jeszcze wyżej - intencje. Nieważne jest dla mnie kto tam będzie podpisany, ważniejsze jest, że ta płyta powstaje, a najwazniejsze - co kieruje ludźmi, którzy ją tworzą. Z ich myślami złączą się moje. Ta płyta to dla mnie jakby zapalenie świeczki, która ma przypieczętować obietnice złożone samej sobie, wtedy po smierci MJa. Takie tam, fanfarów z nich nie będzie, ale nie potrzebuję, żeby mi ktoś klaskał (no czasem troszeczkę, no... ) bo liczy się dla mnie to drobne klaskanie gdzieś w duszy.
O ile dyskusje o interpunkcji śledzę z zapartym tchem, to akurat kto tam na dole będzie podpisany to mało ważne.
Jeśli ktoś przy niej przystanie za kilaknaście lat, nie wiedząc nawet co to MJPT, ale poczuje, że pora spełnić swoje marzenia, i zrobi to, dla mnie ta płyta będzie też w pełni jego.
I bardzo proszę o próbę zachowania dobrego nastroju w tym temacie, bo jako narcyz lubię się napawać wzniosłą atmosferą.
Dziękuję.
EDIT. O, jak szybko!
Na forum przeznaczam niewiele czasu i zaglądam tylko w parę miejsc, historia amfiteatru, skądinąd może i ciekawa bo jakże bogata w emocje, budzi moje obawy odnośnie toru jaki znowu przybierze ten wątek.
Fani z MJ Polish Team zabrali się za tę płytę zatem niezależnie od historii z imprezą na Bemowie wg mnie jak najbardziej ten podpis może tam figurować.
Ludziom z ulicy niewiele ta nazwa mówi, dla nich to będzie płyta od fanów i już.
Zresztą to, co Kinga mówiła, że mówić o niej "nasza" mogą wszyscy bez wyjątku, ja rozumiem na swój sposób.
Kiedy Michael umarł, na wrocławskim rynku powstał "ołtarzyk", fani dbali o świeże kwiaty każdego dnia, o znicze i porządek. Wzbudzało to wiele pozytywnych emocji, poniekąd lubiłam to miejsce ale jako że nie jest to mój sposób czczenia zmarłych - w ołtarzyku nie uczestniczyłam czego nie kryję. Ja tam sobie musiałam w moim kokonku przemyśleć parę spraw, zrobić wewnetrzny porządek wartości i tak dalej. Czułam jednak że czegos się pozbawiłam, i stąd zainteresowała mnie ta cała płyta, choć wciąż jest sprzeczna z moja ulubioną formą upamiętniania tych, którzy odeszli.
Michael nie żyje, ale idee które głosił mogą pozostać całkiem żwawe. Dla mnie mało liczą się słowa, wyżej w hierarchii są czyny, a jeszcze wyżej - intencje. Nieważne jest dla mnie kto tam będzie podpisany, ważniejsze jest, że ta płyta powstaje, a najwazniejsze - co kieruje ludźmi, którzy ją tworzą. Z ich myślami złączą się moje. Ta płyta to dla mnie jakby zapalenie świeczki, która ma przypieczętować obietnice złożone samej sobie, wtedy po smierci MJa. Takie tam, fanfarów z nich nie będzie, ale nie potrzebuję, żeby mi ktoś klaskał (no czasem troszeczkę, no... ) bo liczy się dla mnie to drobne klaskanie gdzieś w duszy.
O ile dyskusje o interpunkcji śledzę z zapartym tchem, to akurat kto tam na dole będzie podpisany to mało ważne.
Jeśli ktoś przy niej przystanie za kilaknaście lat, nie wiedząc nawet co to MJPT, ale poczuje, że pora spełnić swoje marzenia, i zrobi to, dla mnie ta płyta będzie też w pełni jego.
I bardzo proszę o próbę zachowania dobrego nastroju w tym temacie, bo jako narcyz lubię się napawać wzniosłą atmosferą.
Dziękuję.
EDIT. O, jak szybko!