give_in_to_me pisze:
Jak się ma potrzebę mówienia, to się idzie do przyjaciół, spowiednika, psychoterapeuty albo "duchowych przewodników" z Kościoła Scjentologicznego do którego należy LMP, którzy się specjalizują w wyciąganiu zwierzeń od ludzi, ba, nawet specjalną aparaturę do mierzenia czegoś tam podczas owych sesji podłączają (poczytajcie sobie). Czy idzie się do Opry?
Pewnie, że "idzie się do Oprah". A dlaczego? Ano dlatego, że u spowiednika czy psychoterapeuty, nie ma się milionowej widowni.
A dzięki tejże właśnie, można nadal bywać w TV. Nie czarujmy się. Lisa, nawet jeśli ma dobre intencje, nie jest naiwna. Wie, że taki wywiad spowoduje zainteresowanie wokół jej osoby. A o to chodzi w "ich" świecie.
give_in_to_me pisze:
LMP odgrzewa stare kotlety sprzed wielu lat, w KAŻDYM wywiadzie opowiada o związku, który zakończył się 14 lat temu. LMP bez tego tematu nie istnieje. Nie sprzedaj się jej muzyka, wypływa medialnie jedynie przy okazji rocznic związanych z Elvisem Presleyem no a teraz ma okazję wypłynąć znów dzięki Michaelowi Jacksonowi.
Jest w tym dużo racji. Ale jakby nie było, musi być popyt na tego typu wywiad. Lisa sama sobie nie wymyśliła zapotrzebowania na kolejne zwierzenia o życiu z MJ. Skoro Oprah daje tego typu temat w swoim talk show, widocznie wie że to przyciągnie i widzów i kasę.
give_in_to_me pisze:
Od śmierci MJ-a minęło prawie półtora roku, to nie tak dużo, więc temat jest jeszcze w miarę nośny. Za kilka lat to już będzie przebrzmiałe, nieatrakcyjne, wtedy zainteresowanie mediów będzie można zdobyć li tylko opowiadając coś pikantniejszego, może jaki kolor majtek były mąż lubił najbardziej albo jakich prezerwatyw używali?
Mam nadzieję, że tego typu osobiste zeznania, zachowa jednak dla siebie. I powstrzyma się przed ich upublicznianiem. Już bez przesady.
give_in_to_me pisze:
Lisa nie jest jednak głupia i doskonale wie, że to jej wersja wydarzeń będzie się liczyć. Wciąga w te rozmowy, wywiady innych ludzi, ale oni już nie dadzą swoich zeznań. Michael Jackson nic nie powie, bo leży w grobie, a nawet za życia mówił niewiele, bo miał zasadę, że nie komentował tak prywatnych spraw.
No niestety tak to wygląda że wiele osób, które np. do teraz, nie interesowały się specjalnie Michaelem, wyrobi sobie zdanie o niej i MJ właśnie jedynie na podstawie jej relacji. Ale tak to bywa, jeśli druga strona nie ma już możliwości się wypowiedzieć
.
give_in_to_me pisze:
obecne małżeństwo jest czym? Zastępstwem? Posiadaniem podróbki, bo na oryginał nie ma już szans a miło jest, kiedy ktoś mnie kocha?
Te zacytowane słowa padają publicznie, są wypowiadane przez osobę, która jest już z nowym partnerem, ba, ten partner jest mężem i ojcem jej dzieci. Te zacytowane słowa mogą być prawdziwe. Ale jest pewien kontekst wypowiadania ich, ponieważ oficjalnie w życiu Lisy Marie jest inny mężczyzna i ich wspólne dzieci, ona nie jest sama.
Nie wiemy tak naprawdę jak układa się jej w obecnym związku. Może źle ujęła to co chciała powiedzieć? Może nie chciała by jej obecny mąż poczuł się urażony. Faktem jest, że słowa o małżeństwie z MJ: "being with him was the highest highs", "I have never been so high in my life"...mogłyby bardzo zaboleć jej teraźniejszego partnera, ojca jej dzieci. Jeśli przyjąć jedynie tę interpretację.
Aczkolwiek jest też taka opcja, że chodziło jej w tym stwierdzeniu o to, że z MJ, można było wznieść się ponad wszystko, ale potem był bolesny upadek. A z obecnym mężem, jest jej zwyczajnie bezpiecznie i stabilnie...czego z MJ nie zaznała.
1958 - forever...