Nie lubię słuchać tej piosenki
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
a więęęęęęęc:Speed Demon pisze:Takie wyliczanie bez uzasadniania to naprawdę nie ma sensu. DLACZEGO nie lubisz tych piosenek?
nijaki utwór. najsłabszy na płycie. zamiast niego mógł wrzucić np. Love Never Felt So Good na lepszym bicie.majkelzawszespoko pisze:girlfriend.
rzygam tym utworem już. po prostu mi się znudził.majkelzawszespoko pisze:the girl is mine.
drażni mnie troche ten podkład i głos Michaela w tym utworze. jedyny plus dla mnie to refren.majkelzawszespoko pisze:bad.
ten podkład z kolei to jest walenie na zmiane łyżką w garnek, pilnikiem w kieliszek i plastikowe drinki.majkelzawszespoko pisze:speed demon.
słabiutko. nie lubie. nie wiem czy kiedykolwiek dotrzymałem do końca tego kawałka. męczy ucho.
ogólnie fajny kawałek, ale nie lubię go słuchać tylko i wyłącznie przez ten długi ciągnący się w nieskończoność wstęp. odrzuca mnie. już wole to wycie w Will You Be There albo pozytywke z Little Susie.majkelzawszespoko pisze:black or white.
to to w ogóle jest tak przereklamowane że mam dość.majkelzawszespoko pisze:heal the world.
takie utopijne bardzo.
tu zaś mamy ciekawą linie melodyjną i Slasha na gitarze, ale refrenu nie zdzierże ; Dmajkelzawszespoko pisze:d.s
Michae Jackson na rapera sie nie nadaje. nie ten flow charyzma i styl. mówcie co chcecie, ale poza tym śpiewanym refrenem, to dla mnie ten kawałek jest jednym ze słabszych kawałków w dyskografii.majkelzawszespoko pisze:money.
nie lubie kiedy przeplatają się dwa tempa i style w jednym kawałku. pozatym za dużo tam udziwnień typu głosy z radia, chórek, jakieś jęki i te dzieciiiiiiimajkelzawszespoko pisze:history.
gdyby ten podkład został rozłożony na czynniki pierwsze i przedstawiony za pomocą kolorów, wszyscy umarlibysmy na padaczke. rozsadza mi czaszke od tych zmiksowanych, dziwnych dźwięków.majkelzawszespoko pisze:heartbraker.
o co chodzi z tym kawałkiem?majkelzawszespoko pisze:2000 watts.
a to jest w ogóle główny zamulacz na tej płycie. ciągnie się jak podgrzany ser.majkelzawszespoko pisze:you are my life.
tu zaś ciekawy floł Michaela ale jakoś taki jednak nie do końca.majkelzawszespoko pisze:privacy.
nie lubie po prostu.
haha to sie przyznam że napisałem w pośpiechu ; Dmajkelzawszespoko pisze:cry.
wymazać tooo! ; )
...majkelzawszespoko pisze:the lost children.
no nie mam wytłumaczenia żadnego.
kolejna wymówka będzie w stylu "po prostu nie lubię słuchać"
może przez te dzieci.
raczej się nie boje.majkelzawszespoko pisze:threatend.
a podkład brzmi jakby zmiksował wszystkie poprzednie i dodał grzechotke. y yyy.
to tak po krótce.
hmmm zobaczmy. może dlatego że tak jest?hubertous pisze:Nie wiem dlaczego uważasz, że Invincible odstaje poziomem od reszty...
wszystkie najlepsze pomysły Michael miał już za sobą, pozostało mu więc zrobić coś takiego jak Invincible. coś takiego nijakiego.
widać po recenzjach, widać po sprzedaży, widać po wszystkim.
ja się spodziewałem czegoś lepszego. no ale już to nieważne bo to jakiś czas temu było.
Po tekście i tempie piosenki - nie ma wątpliwości, że to kołysanka. Kołysanka, którą śpiewa mężczyzna dojrzały do ojcostwa. Kołysanka śpiewana dla własnych pociech, które są dla niego radością i sensem życia.majkelzawszespoko pisze:you are my life.
a to jest w ogóle główny zamulacz na tej płycie.
Nie wiem czym kierował się MJ, że umieścił ją na krążku. Równie dobrze mógł zachować tę piosenkę tylko dla swoich pociech. Może chęcią uzewnętrznienia światu (swoim fanom) swoich ojcowskich uczuć? Z drugiej strony MJ jest tylko współautorem tekstu (utworu?) obok Babyface'a i Carol Bayer Sager...to najbliżsi przyjaciele MJ'a...
Nie każdemu piosenka musi się podobać. Po dziś dzień słucham jej bardzo sporadycznie...ale ten tekst mogą zrozumieć głównie tacy ludzie, którzy dojrzali do świadomego macierzyństwa i ojcostwa, a dzieci są bardzo przez nich oczekiwane...
Tak odbieram tę piosenkę od pierwszego przesłuchania płyty Invincible...ponad to można też podciągnąć głębię przebijającą z prostego tekstu na kołysankę śpiewaną osobom z którymi MJ jest silnie związany emocjonalnie (niekoniecznie swoim dzieciom)...
Jasne, że to nie jest materiał na megahit...raczej dla wąskiego grona wielbicieli MJ'a, którzy jeszcze nie znali go z tej strony...
ps. To tylko moje subiektywne dywagacje o tekście You are my life.
Ostatnio zmieniony czw, 23 sie 2007, 13:00 przez cicha, łącznie zmieniany 3 razy.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Skąd: Otwock
Tekst utworu nie jest aż tak ważny jak muzyka. W sumie tekst to 25% a muzyka 75% - można napisać genialny utwór (że posłużę się przykładem Beatlesów), który trwa 7 minut i zawiera kilkanaście w kółko powtarzanych słów ("I want you"), można napisać mocny utwór, który zawiera bezsensownie posklejane słowa ("Helter Skelter"), co więcej, można napisać utwór instrumentalny, opowiadający jakąś historię, natomiast utwory acapella do historii nie przeszły (zapewne jest kilka przykładów). Dlatego jeśli muzyka jest kiepska, to tekst, niezależnie, jak doskonały by był, jej nie uratuje.
Jest w tym trochę prawdy...Speed Demon pisze:Dlatego jeśli muzyka jest kiepska, to tekst, niezależnie, jak doskonały by był, jej nie uratuje.
ps. Muzyka, tekst, wokal i taniec...jeśli coś z tych 4 elementów można natychmiast ocenić (że jest kiepskie i słabe)...to próbuję na przekór dopatrzeć się w którym elemencie tkwi potencjalna siła ratująca utwór. Ale mam tak tylko i wyłącznie w przypadku MJ'a.
W przypadku innych wykonawców...to nie ma taryfy ulgowej. Tak to wygląda u mnie jako subiektywnego odbiorcy (a nie obiektywnego krytyka ;))
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Skąd: Otwock
Ja mam takich bardzo dużo. Procentowo jest to bardzo mało, ale są. I nie ma się co dziwić - nawet u moich najdroższych na świecie Beatlesów, z piosenek, których nie lubię można by wydać ze dwie płyty (jak nie więcej). Ale co do Michaela...
Nielubiane utwory zaczynają się od "Dangerous". Motown zostawiam, bo MJ był młody i mu wiele wybaczam, nie była to jeszcze ta klasa.
Z "Dangerous": "Heal the world" - pisanie utworów dla dzieci nigdy nikomu nie wyszło na zdrowie (przepraszam, że przynudzam, ale podeprę się Beatlesami). Beatlesi mieli takich kilka - "All together now" czy "Yellow submarine" do dziś zaliczane do najgorszych ich utworów. Po prostu - pisząc dla dzieci, przestawia się na specyficzny, infantylny styl (co słychać w wokalu MJa). No, ale refren jest dość melodyjny, co sprawia, że utwór przełknę (z bólem).
"Gone too soon" - dla mnie coś w rodzaju wypełniacza. I nie trawię tej barwy wokalu Michaela - jakby się nie przykładał, nie chciał przemęczać gardła (w studiu?)
Z "HIStory":
"Childhood" - wokal, podobnie jak w "Heal the world". Najgorsza jest jednak muzyka - absolutnie nie zapadająca w pamięć, brzdąkająca gdzieś w tle. Utwór - pomyłka. Można z niego wyciąć tekst i napisać coś lepszego.
"HIStory" - podobnie jak z "Heal the world". To chyba najgorszy wybór na zakończenie koncertu.
"Little Susie" - MJ stara się być dramatyczny. Utwór pewnie jest dobry. Pewnie bym go lubił, gdyby nie nagrał go Michael Jackson (podobnie mam w przypadku Red Hot Chili Peppers i ich poczynań od 1999 roku).
Z "Invincible":
Tutaj za dużo wymieniać... po prostu, utwory są lekkie, łatwe w odbiorze, coś jakby zebrać do kupy największe przeboje sezonowych gwiazd popu i wydać na jednej płycie, z kilkoma świetnymi perłami.
Dziękuję za uwagę;)
Speed Demon
Nielubiane utwory zaczynają się od "Dangerous". Motown zostawiam, bo MJ był młody i mu wiele wybaczam, nie była to jeszcze ta klasa.
Z "Dangerous": "Heal the world" - pisanie utworów dla dzieci nigdy nikomu nie wyszło na zdrowie (przepraszam, że przynudzam, ale podeprę się Beatlesami). Beatlesi mieli takich kilka - "All together now" czy "Yellow submarine" do dziś zaliczane do najgorszych ich utworów. Po prostu - pisząc dla dzieci, przestawia się na specyficzny, infantylny styl (co słychać w wokalu MJa). No, ale refren jest dość melodyjny, co sprawia, że utwór przełknę (z bólem).
"Gone too soon" - dla mnie coś w rodzaju wypełniacza. I nie trawię tej barwy wokalu Michaela - jakby się nie przykładał, nie chciał przemęczać gardła (w studiu?)
Z "HIStory":
"Childhood" - wokal, podobnie jak w "Heal the world". Najgorsza jest jednak muzyka - absolutnie nie zapadająca w pamięć, brzdąkająca gdzieś w tle. Utwór - pomyłka. Można z niego wyciąć tekst i napisać coś lepszego.
"HIStory" - podobnie jak z "Heal the world". To chyba najgorszy wybór na zakończenie koncertu.
"Little Susie" - MJ stara się być dramatyczny. Utwór pewnie jest dobry. Pewnie bym go lubił, gdyby nie nagrał go Michael Jackson (podobnie mam w przypadku Red Hot Chili Peppers i ich poczynań od 1999 roku).
Z "Invincible":
Tutaj za dużo wymieniać... po prostu, utwory są lekkie, łatwe w odbiorze, coś jakby zebrać do kupy największe przeboje sezonowych gwiazd popu i wydać na jednej płycie, z kilkoma świetnymi perłami.
Dziękuję za uwagę;)
Speed Demon
co sie Superfly sister uczepiliscie fajna jest :P
ja za to nie jestem w stanie wprost organicznie przetrawic You Are Not Alone, drgawki i wysypka przy pierwszych sekundach tego kawalka....a klip powoduje niestrawnosc :]
nie lubie tez Thriller i Bad, piosenek jako takich, bo klipy sa swietne.
no i wszytkie ballady z chorkami dzieciecymi...Heal The World itp. plus te wszystkie porazkowe zewne balladki z Invincible, wstyd mi za Majkela jak ich slucham ;)
ja za to nie jestem w stanie wprost organicznie przetrawic You Are Not Alone, drgawki i wysypka przy pierwszych sekundach tego kawalka....a klip powoduje niestrawnosc :]
nie lubie tez Thriller i Bad, piosenek jako takich, bo klipy sa swietne.
no i wszytkie ballady z chorkami dzieciecymi...Heal The World itp. plus te wszystkie porazkowe zewne balladki z Invincible, wstyd mi za Majkela jak ich slucham ;)
'the road's gonna end on me.'
Ja natomiast uwielbiam ballady z Invincible.
Przy nich po prostu zasypiam do snu, szczególnie słucham ich na bezsenne noce. :)
Mam tylko 'niestrawności' słuchając Butterflies.
Zawsze ją omijam szerokim łukiem.
Drażni mnie sposób śpiewania i wokal MJ'a w tym kawałku...
Natomiast te szybkie kawałki z Invincible...to zależnie od nastroju.
Przy nich po prostu zasypiam do snu, szczególnie słucham ich na bezsenne noce. :)
Mam tylko 'niestrawności' słuchając Butterflies.
Zawsze ją omijam szerokim łukiem.
Drażni mnie sposób śpiewania i wokal MJ'a w tym kawałku...
Natomiast te szybkie kawałki z Invincible...to zależnie od nastroju.
Ostatnio zmieniony czw, 14 lut 2008, 23:43 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
Jak różne mogą być gusta Utwory, które wymieniłes to same perełki, no oprócz History. Dziwi mnie trochę jak można nie lubić utworu Gone too soon. Nie wyobrażam sobie piękniej zaspiewanej piosenki na pożegnanie niż ta. Jest to jedyny taki utwór Michaela, więc ciężko z czymś go porównać. Taka sama jest muzyczna formuła utworu Childchood, przy czym jest to utwór jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Jak można być fanem jacksona i nie trawić jego najbardziej autobiograficznej piosenki, można by powiedziec środka, esencji jego duszy. Ta piosenka jest przepięknie zaśpiewana, sama muzyka akompaniuje, mozna by rzec ten wiersz, w sposób jaki ma miejsce w muzyce klasycznej czy operowej. Radze posłuchać wersji instrumentalnej, dla mnie to takie połączenie kołysanki z muzyką symfoniczą. Słuchając tego czuje się jakbym był w zaczaorowanej krainie " of pirates and adventure dreams". Poza tym jak wielkie emocje są w głosie Jacksona, on przyznał, że to najbardziej szczera piosenka, którą spiewał. A jesli mówicie że pisenka jest za słodka, za smętna, no cóz, sam Jackson taki jest i albo sie to lubi albo nie. Trzeba sobie uświadomić jakie jest zadanie piosenki i czy mozna by to zrobic, lepiej, a tu jestem przekonany, że nie moznaby było. Sam na codzień słucham metalu ale stać mnie na docenienie szczerości artysty w najczystrzej formie. A piosenka nosi tytuł Childhood a nie Apocalipse Rising przykładowo. Poza tym i tak wiemy, że MJ jest wszechstronny i potrafi raz śpiewać ostro, raz łagodnie, tak samo jak jest z jego osobowością na scenie, poza nią itd. Jako fani Jacksona powinniście to już dawno wiedziec i akceptować.Speed Demon pisze:Nielubiane utwory zaczynają się od "Dangerous". Motown zostawiam, bo MJ był młody i mu wiele wybaczam, nie była to jeszcze ta klasa.
Z "Dangerous": "Heal the world" - pisanie utworów dla dzieci nigdy nikomu nie wyszło na zdrowie (przepraszam, że przynudzam, ale podeprę się Beatlesami). Beatlesi mieli takich kilka - "All together now" czy "Yellow submarine" do dziś zaliczane do najgorszych ich utworów. Po prostu - pisząc dla dzieci, przestawia się na specyficzny, infantylny styl (co słychać w wokalu MJa). No, ale refren jest dość melodyjny, co sprawia, że utwór przełknę (z bólem).
"Gone too soon" - dla mnie coś w rodzaju wypełniacza. I nie trawię tej barwy wokalu Michaela - jakby się nie przykładał, nie chciał przemęczać gardła (w studiu?)
Z "HIStory":
"Childhood" - wokal, podobnie jak w "Heal the world". Najgorsza jest jednak muzyka - absolutnie nie zapadająca w pamięć, brzdąkająca gdzieś w tle. Utwór - pomyłka. Można z niego wyciąć tekst i napisać coś lepszego.
"HIStory" - podobnie jak z "Heal the world". To chyba najgorszy wybór na zakończenie koncertu.
"Little Susie" - MJ stara się być dramatyczny. Utwór pewnie jest dobry. Pewnie bym go lubił, gdyby nie nagrał go Michael Jackson (podobnie mam w przypadku Red Hot Chili Peppers i ich poczynań od 1999 roku).
Przy Little suzie i Gone too soon jest to samo. Piosenki są smutne, opowadają o stracie, nie sa to bynajmniej przeboje do radia ale to jedne z najbardziej przejmujących i chwytających za serce piosenek Jacksona jakie znam.
Ciekawy jestem opini osób które tak nie lubią tych piosenek jak w takim razie odbierają utwór Someone in the dark? Wg mnie jest to własnie tego typu piosenka, magiczna, dziecięca, z nibylandii. No a heal the world. Ona jest z kolei popowa i wcale nie dla dzieci tylko dla całego świata. Poniekąd dziecięcy, niewinny wokal Jacksona i lekkość a zarazem emocje z jaką śpiewa ten światowy hymn pokoju są bezbłedne.
A na koniec przykłady piosenek, którą ja uważam za kiepskie. This Time around. Najsłabasza piosnka z History, prawie wogóle nie melodyjna, monotonna, nic się w niej nie dzieje, refreny i zwrotki szwankuja, nie da się przy tym nawet tańczyć. Bywały lepsze, TDCAU, Scream, Tabloid.., Unbreakable. Przykład kiepskiej ballady Butterflies. To wogóle nie jest piosenka Jascksona tylko Floetry. Nie pasuje do niego. Jego ballady romantyczne to np Liberian Girl, YANA, for all time, ale nie Butterflies. Poza tym MJ jest w tej piosence facetem więc teksty typu, że ma motylki w brzuchu tak średnio przystają. Co innego Childhood, tam jest dzieckiem, jest sobą, to jego utwór i muzyka.
chiałem tylko przedstawić moje gusta, nie musicie się z nimi zgadzać i nie zamierzam nikogo nawraceac na te piosenki. Pozdrawiam.
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
widocznie słabo z Twoimi umiejętnościami tanecznymi.BadJack pisze:A na koniec przykłady piosenek, którą ja uważam za kiepskie. This Time around. Najsłabasza piosnka z History, prawie wogóle nie melodyjna, monotonna, nic się w niej nie dzieje, refreny i zwrotki szwankuja, nie da się przy tym nawet tańczyć.
ta piosenka jest rytmiczna przecież.
dobrze że przy heal the world da sie tańczyć ; P
proszę wklejam Ci parę słów mojego serdecznego kolegi Speed Demona, na temat TTA (mam nadzieje Demon że nie masz nic przeciwko).
zgadzam się w stu procentach.
Speed Demon pisze:4.This Time Around - gdy pierwszy raz usłyszałem "TTA" można powiedzieć, że mój pęcherz zadrżał w wyniku akustycznych konwulsji. Wokal MJa mnie wbił w ziemię. No ok, rozumiałem moc na "Dangerous", "Give in to me" czy "Scream"... ale tutaj? Niesamowita chrypa, mroczny refren, "shit, spit" - niesamowite przeżycie przy każdym przesłuchaniu. W ogóle, przez wiele numerów na "HIStory" przemawia agresja i wkurzenie, wyładowanie emocji, tłumionych od paru lat. Arcydzieło.
napisałeś Jack, że uważasz ten numer za najsłabszy?
My uważamy za najlepszy, z porażającym wokalem.
to wszystko już było argumentowane w dyskografii, na płycie Dangerous.BadJack pisze:Dziwi mnie trochę jak można nie lubić utworu Gone too soon.
Speed Demon pisze:13. Gone Too Soon
I mamy nagranie, o którym powiem "najgorszy utwór na płycie". Całkowicie nie potrzebna kompozycja, którą spokojnie możnaby zastąpić (w innym miejscu oczywiście) choćby "For all time". Drażniący, słodki wokal MJa. Nie wiem, kto odpowiadał za ostateczny rozkład utworów, ale powinnien przerzucić się na inne zajęcie...
majkelzawszespoko pisze:masakra. utwór kompletnie chybiony. no coż, pewnie MJ bardzo nalegał, ze wzgędu na tego chłopca.
For all time pasowałoby bardziej. o wiele.
jestem fanem muzyki, nie życia.BadJack pisze:Jak można być fanem jacksona i nie trawić jego najbardziej autobiograficznej piosenki,
nie obchodzi mnie słaba muzycznie piosenka o pięknym życiu.
ja chcę klasyków! majstersztyków!
chociaż falset w childhood jest ciekawy.
zdecydowanie najlepszy utwór, spośród przykładów, jakie podałeś.BadJack pisze:Ciekawy jestem opini osób które tak nie lubią tych piosenek jak w takim razie odbierają utwór Someone in the dark?
skonfrontuj proszę swój punkt widzenia, z tą opinią:BadJack pisze:No a heal the world. Ona jest z kolei popowa i wcale nie dla dzieci tylko dla całego świata. Poniekąd dziecięcy, niewinny wokal Jacksona i lekkość a zarazem emocje z jaką śpiewa ten światowy hymn pokoju są bezbłedne.
ja to popieram w 100%.Speed Demon pisze:7. Heal The World
Utwór zapowiadający nadchodzącą katastrofę w postaci "Childhood". Najbardziej sucha, łagodna, banalna i "kobieca" barwa głosu MJa - nijak ten kawałek nie pasuje do "Dangerous". Nędzna próba dorównania muzycznie (nie mówię, że komercyjnie) "We are the world". Do dziś nie rozumiem, jak można w ten sposób zakańczać koncerty (razem z "HIStory"), po otwarciu w postaci "Jam" i "WBSS".
napisałeś o Butterflies:
to w takim razie kim jest w Heal The World?BadJack pisze:Poza tym MJ jest w tej piosence facetem więc teksty typu, że ma motylki w brzuchu tak średnio przystają.
hemafrodytą chyba, w dodatku wykastrowaną.
doceniamy : )BadJack pisze:chiałem tylko przedstawić moje gusta
i to się chwali ; )BadJack pisze:nie zamierzam nikogo nawraceac na te piosenki.
również pozdrawiam.BadJack pisze:Pozdrawiam.
Don't Walk Away - nigdy nie przesłuchałem do końca
Little Susie - zupełnie nie potrzebny utwór, który na History mógł być zastąpiony czymś super - nie wiem może nawet Sunset driver (nagrany przy Off the wall) lub Monkey Buisness (Dangerous) , w końcu album History przypomina historię ;)
Kiedyś nie lubiłem Childhood... ale teraz jest nawet spoko :)
Little Susie - zupełnie nie potrzebny utwór, który na History mógł być zastąpiony czymś super - nie wiem może nawet Sunset driver (nagrany przy Off the wall) lub Monkey Buisness (Dangerous) , w końcu album History przypomina historię ;)
Kiedyś nie lubiłem Childhood... ale teraz jest nawet spoko :)
Powiedziałem przecież w pierwszym zdaniu, że mamy wielką róznorodność gust a w ostatnim, że nie zamierzam nikogo przekonywać. Natomiast czuje jakby majkelzawszespoko chciał mi koniecznie coś udowodnić. Ponadto po co przytaczasz opinie swojego kolegi jakby był on jakąś wyrocznią muzyczną? Poza tym zapoznałem się dokładnie z jego opiniami i się z nimi nie zgadzam i chciałem zaprezentowac inny punkt widzenia.
Jesli mam skonfrontować moją opinie o HTW z waszą to powiem tylko, że nie zgadzam się z każdym wyrażeniem i myślę dokładnie odwrotnie. Puść utwór heal the world, jakiemuś dziecku, osobie młodej, w średnim, wieku i starszej. Założe się, że prawie każda powie, że to piekny, melodyjny utwór, który się po prostu podoba. Poza tym to jedna z ballad rozpoznawczych Jacksona. Wy chyba naprawde nie rozumiecie go i jego poczynań, skoro on i przy HTW i Childhood specjalnie mówił jak ważne sa to dla niego piosenki i ile dla niego znaczą.
i to by było na tyle. To jest mój punkt widzenia i szanuje i akceptuje inne. Wiesz, są ludzie, którym głos jacksona jako taki się nie podoba bo 'brzmi pedalsko" i z takimi ludzmi już nie ma rozmowy. Oczywiście to za srogie porównanie, ale chodziło mi tylko o to, że w pewnym momencie dyskusja się kończy i zaczyna się gust i wrażenia związane z osobistym przezyciem.
Pozdawiam.
widocznie słabo. Za to jak Ty umiesz tańczyć przy takich balladach to gratuluję.majkelzawszespoko pisze:widocznie słabo z Twoimi umiejętnościami tanecznymi.
ta piosenka jest rytmiczna przecież.
dobrze że przy heal the world da sie tańczyć ; P
to sobie uważajcie nikt wam tego nie broni. Ja uważam odwrotnie i to uzasadniłem. Piosenka nudna, monotonna, mało melodyjna, bez żadnej zmiany harmonicznej, oparta własciwie tylko na niezmieniającym się podkładzie, która to nie jest ani tak porywająca jak unbreakable ani tak rytmiczna jak TDCAU. Jedyne co mnie podnieca w tym utworze to jak Jackson mówi shit, ale to za mało, żeby mnie przekonaćmajkelzawszespoko pisze:napisałeś Jack, że uważasz ten numer za najsłabszy?
My uważamy za najlepszy, z porażającym wokalem.
a ja jestem fanem i muzyki i jego osoby, w końcu to mój idol. Swoją drogą myslę, że większoć fanów na tym forum czuje coś więcej do Jacksona niż tylko fascynację jego muzyką. Dla niektórych nawet ja nie jestem prawdziwym fanem. Pozdrawiammajkelzawszespoko pisze:jestem fanem muzyki, nie życia.
Jesli mam skonfrontować moją opinie o HTW z waszą to powiem tylko, że nie zgadzam się z każdym wyrażeniem i myślę dokładnie odwrotnie. Puść utwór heal the world, jakiemuś dziecku, osobie młodej, w średnim, wieku i starszej. Założe się, że prawie każda powie, że to piekny, melodyjny utwór, który się po prostu podoba. Poza tym to jedna z ballad rozpoznawczych Jacksona. Wy chyba naprawde nie rozumiecie go i jego poczynań, skoro on i przy HTW i Childhood specjalnie mówił jak ważne sa to dla niego piosenki i ile dla niego znaczą.
Dla mnie to pięknie zaspiewana piosenka, tyle. Każda piosenka ma swoją wymowę i tu pasuje taki śpiew moim zdaniem. W takim razie ciekawe co powiesz o Someone put you hand out. Pewnie ją zjedziesz za falset. A kim w takim razie jest Prince w większości swoich utworów?majkelzawszespoko pisze:to w takim razie kim jest w Heal The World?
hemafrodytą chyba, w dodatku wykastrowaną.
i to by było na tyle. To jest mój punkt widzenia i szanuje i akceptuje inne. Wiesz, są ludzie, którym głos jacksona jako taki się nie podoba bo 'brzmi pedalsko" i z takimi ludzmi już nie ma rozmowy. Oczywiście to za srogie porównanie, ale chodziło mi tylko o to, że w pewnym momencie dyskusja się kończy i zaczyna się gust i wrażenia związane z osobistym przezyciem.
Pozdawiam.
Ostatnio zmieniony czw, 14 lut 2008, 22:50 przez BadJack, łącznie zmieniany 1 raz.
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
nienie, źle zrozumiałeś.BadJack pisze: Natomiast czuje jakby majkelzawszespoko chciał mi koniecznie coś udowodnić.
to nie była ofensywa, tylko zaprezentowanie zupełnie innych poglądów na muzyke Michaela. taki kontrast chciałem pokazać nie tylko Tobie, innym także, jak różne mogą być gusta, bo idealnie do tego pasowałeś.
jak poczułeś się atakowany w jakikolwiek sposób, przepraszam.
przytaczam, ponieważ kolega potrafi idealnie przemienić moje myśli w tekst pisany, w sposób, w jaki niestety ja nie dałbym rady.BadJack pisze:Ponadto po co przytaczasz opinie swojego kolegi jakby był on jakąś wyrocznią muzyczną?
to była taka docinka, żeby przekonać Cię do rytmiczności TTA.BadJack pisze:widocznie słabo. Za to jak Ty umiesz tańczyć przy takich balladach to gratuluję.
przecież nie ma problemu z kicaniem do tego utworu.
no i to jest w tym wszystkim piękne ; DBadJack pisze:Jesli mam skonfrontować moją opinie o HTW z waszą to powiem tylko, że nie zgadzam się z każdym wyrażeniem i myślę dokładnie odwrotnie.
a nie można Go zrozumieć, czując niechęć do tych piosenek i uważając je za niekoniecznie cudowne? ; >BadJack pisze:Wy chyba naprawde nie rozumiecie go i jego poczynań, skoro on i przy HTW i Childhood specjalnie mówił jak ważne sa to dla niego piosenki i ile dla niego znaczą.
widzisz, to pokazuje, że nie popadamy w rutyne.
tak na marginesie, żeby dobudować sobie większej martyrologii do rzeczy banalnej, napiszę, że każdy zachwyt nad Heal The World powoduje u mnie odruch wymiotny. ; D
no cooo Ty! kocham falset Michela jacksona : )BadJack pisze: Pewnie ją zjedziesz za falset
najlepszy jest. miszcz falsetu! ; D
mam nadzieję, że już sytuacja wyjaśniona. : )
pozdrawiam kontrastowego fana : )
- Asieńka =D
- Posty: 76
- Rejestracja: czw, 22 cze 2006, 17:06
Ja nie znosze 2000Watts... wiele razy próbowałam przekonać się do tej piosenki ale nei wyszło.. jest w niej za dużo hałasu... za mało muzyki.
Nie rzepadam też za "Get on the floor", nie potrafie wyjaśnić dlaczego ale dla mnie jest poprostu mało ciekawa
I nie moge udawać że nie widziałam jak ktoś krytykuje Heal the world....:( ja wiem że to że mi sie podoba nie znaczy że komuś też musi ale to poprostu musi ze mnei wyjść bo od tej piosenki wszystko z MJ się zaczęło także łapy precz od "Heal the world"!!!!!! - najpiękniejsza piosenka jaka kiedykolwiek powstała - ulżylo :P
Nie rzepadam też za "Get on the floor", nie potrafie wyjaśnić dlaczego ale dla mnie jest poprostu mało ciekawa
I nie moge udawać że nie widziałam jak ktoś krytykuje Heal the world....:( ja wiem że to że mi sie podoba nie znaczy że komuś też musi ale to poprostu musi ze mnei wyjść bo od tej piosenki wszystko z MJ się zaczęło także łapy precz od "Heal the world"!!!!!! - najpiękniejsza piosenka jaka kiedykolwiek powstała - ulżylo :P