Slave To The Rythm Duet with justin bieber???????
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
- Billie Jean
- Posty: 60
- Rejestracja: wt, 13 maja 2008, 19:11
- Skąd: Warszawa
Och, jak miło! Kolejny odcinek telenoweli pt. "Wrzucamy dorobek Michaela Jacksona do najbardziej oślizgłej i śmierdzącej kloaki, jaką znajdziemy, trzepiemy na tym miliony, a ludzkość się raduje!" W końcu tylko o to w tym wszystkim chodzi. Nie o sztukę. Wszak ani pan jerkins, ani, o zgrozo, pan biber nie są żadnymi artystami, tylko nazwiskami, dzięki którym tłumy pędzą do sklepów po płyty i bilety na koncert. A Estate może sobie mówić, co zechce na temat kultywowania legendy MJ; ich zadanie ogranicza się do generowania odpowiednich profitów z osiągnięć Artysty, nie natomiast sprawowania pieczy nad wysoką jakością estetyczną wydawanych produktów, co jest nam udowadniane raz po raz.
Uważam, że pośmiertne wydawnictwa powinny zawierać utwory w dokładnie takim stanie, w jakim pozostawił je Artysta, bo każda próba ukończenia dzieła przez innych muzyków (?) zaburza oryginalną wizję i jest w moich oczach całkowicie bezwartościowa. Co by nie mówić, podany w takiej formie utwór jest tylko i wyłącznie remixem, a więc czyjąś interpretacją. I nazywanie "niewydanymi utworami" czegoś, co jest dość bezczelną ingerencją nie tylko w instrumentarium i produkcję, ale często również w strukturę harmoniczną dzieła w imię pieniędzy i popularności, jest zwykłym chamstwem. Nie żebym próbowała temu nowemu, wspaniałemu tworowi nadać status "interpretacji", bo nie sądzę, że jakiekolwiek procesy myślowe były zaangażowane w jego powstanie.
Niestety Michael nie żyje i rzeczą absolutnie naturalną jest, że nie okupuje pierwszych miejsc na listach przebojów. I nigdy już nie będzie. Osobiście razi mnie sposób, w jaki jego niewydana twórczość jest traktowana, bo tworzenie sztucznych duetów z byle kim w celu wciśnięcia go na listy, jest pozbawione jakiejkolwiek godności, a wykopywanie spod ziemi piosenek sprzed lat i udawanie, że są "nowe i świeże", jest trochę jak usilne próby wskrzeszania czyichś zwłok. Nie łudźmy się, że komukolwiek przyświeca cel inny niż możliwość łatwego zarobku. Nikt tego nie robi z dobrej woli. Sztuka Michaela nie potrzebuje "życzliwych" promotorów ani stałego utrzymywania się w sferze najbardziej popularnych, bo popularność nie stanowi o jakości i artystycznej wartości, a jego dorobek najlepiej obroni się sam. Ludziom, którzy chcą poszerzać swoje muzyczne horyzonty, nie trzeba niczego podstawiać pod nos (a już na pewno nie w takiej formie!), bo sami znajdą swoją drogę do tego.
Byłoby miło, gdyby w końcu wszyscy dali MJ spokój, na który sobie zasłużył i celebrowali to, co stworzył, a nie to, czego nie stworzył.
Uważam, że pośmiertne wydawnictwa powinny zawierać utwory w dokładnie takim stanie, w jakim pozostawił je Artysta, bo każda próba ukończenia dzieła przez innych muzyków (?) zaburza oryginalną wizję i jest w moich oczach całkowicie bezwartościowa. Co by nie mówić, podany w takiej formie utwór jest tylko i wyłącznie remixem, a więc czyjąś interpretacją. I nazywanie "niewydanymi utworami" czegoś, co jest dość bezczelną ingerencją nie tylko w instrumentarium i produkcję, ale często również w strukturę harmoniczną dzieła w imię pieniędzy i popularności, jest zwykłym chamstwem. Nie żebym próbowała temu nowemu, wspaniałemu tworowi nadać status "interpretacji", bo nie sądzę, że jakiekolwiek procesy myślowe były zaangażowane w jego powstanie.
Niestety Michael nie żyje i rzeczą absolutnie naturalną jest, że nie okupuje pierwszych miejsc na listach przebojów. I nigdy już nie będzie. Osobiście razi mnie sposób, w jaki jego niewydana twórczość jest traktowana, bo tworzenie sztucznych duetów z byle kim w celu wciśnięcia go na listy, jest pozbawione jakiejkolwiek godności, a wykopywanie spod ziemi piosenek sprzed lat i udawanie, że są "nowe i świeże", jest trochę jak usilne próby wskrzeszania czyichś zwłok. Nie łudźmy się, że komukolwiek przyświeca cel inny niż możliwość łatwego zarobku. Nikt tego nie robi z dobrej woli. Sztuka Michaela nie potrzebuje "życzliwych" promotorów ani stałego utrzymywania się w sferze najbardziej popularnych, bo popularność nie stanowi o jakości i artystycznej wartości, a jego dorobek najlepiej obroni się sam. Ludziom, którzy chcą poszerzać swoje muzyczne horyzonty, nie trzeba niczego podstawiać pod nos (a już na pewno nie w takiej formie!), bo sami znajdą swoją drogę do tego.
Byłoby miło, gdyby w końcu wszyscy dali MJ spokój, na który sobie zasłużył i celebrowali to, co stworzył, a nie to, czego nie stworzył.
- michael mckellar
- Posty: 289
- Rejestracja: sob, 16 mar 2013, 16:58
- Skąd: Płock
- Damianos60
- Posty: 466
- Rejestracja: pt, 12 gru 2008, 10:57
- Skąd: Legnica
Boże, widzisz to i nie grzmisz ?????????? Jak oni mogą robić coś takiego Jacksonowi? To tak jakby zrobić duet Phila Collinsa i gościa z Weekendu :(. Nic mnie nie obchodzi, że kawałek jest chwytliwy... Jakim kosztem?
Najgorsze jest to, że jedynym który wyjdzie na tym dobrze będzie Bieber, a Michaelowi to zaszkodzi jak diabli. I nikogo nie będzie obchodzić, że nie miał na to wpływu :(. Jesteśmy świadkami mieszania jego legendy nawet nie z błotem, a szambem...
Najgorsze jest to, że jedynym który wyjdzie na tym dobrze będzie Bieber, a Michaelowi to zaszkodzi jak diabli. I nikogo nie będzie obchodzić, że nie miał na to wpływu :(. Jesteśmy świadkami mieszania jego legendy nawet nie z błotem, a szambem...
Nie przesadzajcie, "Slave" w wersji demo też nie było arcydziełem. Bieber "podkręcił" go na potrzeby współczesnych trendów, to nic dziwnego, że brzmi jak sieczka. Poza tym po "Hold My Hand" z Akonem na którego też się w większości krzywiliście nie jestem taka pewna, że Michael "na pewno" nie zaakceptowałby go w takiej postaci gdyby żył.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
No, ba. Z naszego punktu widzenia na pewno. Ale komercyjnie to miałby "chody" gdyby go wydano. Bieber, czy tego chcemy czy nie, ma swoje "5 minut", Michael to tragicznie zmarła "ikona" muzyki popularnej, a takie połączenie byłoby idealne dla wiekowej "grupy docelowej" jego fanów. No i kolejne duże wydarzenie medialne związane z jego nazwiskiem.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
- michael mckellar
- Posty: 289
- Rejestracja: sob, 16 mar 2013, 16:58
- Skąd: Płock
Margareta, chyba nie piszesz poważnie. Pochlebiasz Justinowi, naprawdę.Margareta pisze:Michael to tragicznie zmarła "ikona" muzyki popularnej, a takie połączenie byłoby idealne dla wiekowej "grupy docelowej" jego fanów.
Muzyka ikon popkultury zawsze będzie sprzedawała się "jak świeże bułeczki" i nie rozumiem wywyższania ponad to chwilowego trendu związanego z jakimś nastolatkiem.
Nie będzie. Bad 25 nie było hitem już, jakiego moglibyśmy sobie życzyć. Nie wiem czy poza fanami ktoś czeka na nowe nagrania Michaela, którego ostatnim dużym hitem i do dziś rozpoznawanym nagraniem było chyba Stranger In Moscow z 1996 roku. A z wszelkich przecieków wynika, że Michael po płycie HIStory cierpiał na niemoc twórczą, przytłoczony problemami osobistymi. Nie ma nigdzie Billie Jean 2 czy choćby nagrania na miarę They Don't Care About Us. Inna sprawa jest taka, że dziś płytami w ogóle niewielu się interesuje.Talitha pisze:Muzyka ikon popkultury zawsze będzie sprzedawała się
Nie wiem o co chodzi Estate. Jak już doszliśmy do tego poziomu dna że cieszymy się gdy nie jest bardzo źle, to powiem że wolę duet jawny niż niejawny, jak mieliśmy do czynienia na patchworku z 2010 roku.
Sony mogłoby robić cuda z tymi wszystkimi demami, gdyby obiecało prostą rzecz, że na koniec wydadzą Ultimate Collection 2 z tymi wszystkimi nagraniami raz jeszcze, ale bez obróbki. Tymczasem mogą sobie wyczyniać takie duety. Jest szansa na hit. Wolałbym innego Justina, ale jest jak jest. Tamten tego nie potrzebuje, jak widać.
Ostatnio zmieniony ndz, 18 sie 2013, 22:47 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
W sumie na tę chwilę nie wiadomo jak doszło do tego kontrowersyjnego duetu. Krążą różne teorie począwszy od takiej w której Justin piosenkę dostał od Jacksonów z błogosławieństwem na skończenie jej, bo Michael by tego chciał. Być może otrzymał ją od zaprzyjaźnionego producenta, dograł swoje partie, zaproponował całość Estate, ci ją odrzucili a Bieber czy jego ludzie w odwecie wpuścili ją do internetu. Najbardziej prawdopodobne jednak wydaje się, że to efekt jakiegoś oficjalnego przedsięwzięcia, które być może zostało porzucone albo przedwcześnie ujawnione. Estate co prawda wydało zdawkowe oświadczenie o nieautoryzowanym nagraniu, ale niewiele z niego wynika.
Fani wiązali duże nadzieje z Slave to the rhythm, widząc w niej hit, który pozwoliłby Michaelowi wrócić na listy przebojów. Michaelowi samemu, a nie jako przystawka dla nastoletniej sensacji, która ogólnie mówiąc nie cieszy się poważaniem poza dość licznym, trzeba dodać, gronem zaślepionych fanek. Ta nadzieja została wdeptana w ziemię, Justin porwał i przywłaszczył sobie to potencjalnie przebojowe nagranie. Jeśli dodamy do tego, że maczać w tym palce mogła Estate to mamy gotową kolejną zadymę.
Kilka słów jeszcze o samym utworze. Autorami jego są L.A. Reid i Babyface. Wokal który znamy pochodzi ponoć z 1989 roku. Podczas powstawania Invincible Michael pokazał Jerkinsowi tę piosenkę, ale nad nią nie pracowali. Producent zaprzeczył także, że miał coś wspólnego z duetem z Justinem. Wersja która wyciekła jakis czas temu to niedokończony mix Tricky Stewarta z 2010. Skończona wersja wyciekła na dniach, w odpowiedzi na zamieszanie z Bieberem.
Fani wiązali duże nadzieje z Slave to the rhythm, widząc w niej hit, który pozwoliłby Michaelowi wrócić na listy przebojów. Michaelowi samemu, a nie jako przystawka dla nastoletniej sensacji, która ogólnie mówiąc nie cieszy się poważaniem poza dość licznym, trzeba dodać, gronem zaślepionych fanek. Ta nadzieja została wdeptana w ziemię, Justin porwał i przywłaszczył sobie to potencjalnie przebojowe nagranie. Jeśli dodamy do tego, że maczać w tym palce mogła Estate to mamy gotową kolejną zadymę.
Kilka słów jeszcze o samym utworze. Autorami jego są L.A. Reid i Babyface. Wokal który znamy pochodzi ponoć z 1989 roku. Podczas powstawania Invincible Michael pokazał Jerkinsowi tę piosenkę, ale nad nią nie pracowali. Producent zaprzeczył także, że miał coś wspólnego z duetem z Justinem. Wersja która wyciekła jakis czas temu to niedokończony mix Tricky Stewarta z 2010. Skończona wersja wyciekła na dniach, w odpowiedzi na zamieszanie z Bieberem.
To raczej 'odgrzewany kotlet', wydawnictwo jubileuszowe przede wszystkim skierowane do fanów, a oni mają w posiadaniu po trzy jego egzemplarze. Poza ścieżką z demami, po których wyraźnie daje się słyszeć upływ czasu. Tutaj trzeba czegoś więcej, na pewno nie drugiego Billie Jean ani They Don't Care About Us.kaem pisze: Bad 25 nie było hitem już, jakiego moglibyśmy sobie życzyć.
Slave 2 The Rythm ma potencjał i mógłby stać się przebojem bez żadnego dodatkowego 'wspomagania'. Nie oczekuję już żadnych fajerwerków, ale niech Estate i Sony nie robią z tego co jest promocyjnej szopki.
Niedługo zapowiadane wydawnictwo z niepublikowanymi utworami Queen. Przekonamy się jak ono będzie się sprzedawało.
Edit: Wiem, że to co napisałam może wydawać się określonemu gronu osób naiwne. Jednak wolę to od wręcz ignoranckiego założenia, że Jackson twórczo jest skończony i nic ciekawego "nie będzie miał" już nigdy do zaoferowania. Taka opinia wypowiadana w momencie gdy pojawia się perspektywa na coś naprawdę dobrego - boli, tym bardziej.
Duety, przy których tworzeniu współpraca nigdy nie miała miejsca, absurdalne.Billie Jean pisze:Osobiście razi mnie sposób, w jaki jego niewydana twórczość jest traktowana, bo tworzenie sztucznych duetów
Oj tam. Nie pochlebiam, ani też nie widzę powodu żeby się tym faktem emocjonować. "Przerobiłam" to już przy płycie Michael. Poza tym nie oszukujmy się, współczesnej młodzieży jednak więcej mówi nazwisko Justina Biebera niż Michaela Jacksona, a im dalej, tym bardziej muzyka tego ostatniego będzie kojarzyć się następnym pokoleniom z czasami młodości rodziców, a nawet dziadków, a nie swojej.Talitha pisze: Margareta, chyba nie piszesz poważnie. Pochlebiasz Justinowi, naprawdę.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/