Strona 2 z 4
: sob, 04 lut 2006, 12:47
autor: Pank
Bardzo podoba mi się ten fragment z "Życia Warszawy": "Rozumie on intencje przedstawicieli Kościoła, bo gwiazda muzyki pop przyciąga nową publiczność, która normalnie nie sięgnęłaby po taką płytę." - ciekawa metoda ewangelizacji! :] A przy okazji, byłaby to też chyba najambitniejsza płyta w dyskografii Michaela.
Witold pisze:A nawet gdyby śpiewał po włosku to nie musi go znać.
Wiesz, to tak jakby Polakowi, który nie zna języka angielskiego, kazać śpiewać w tym języku - skutek opłakany, parę przykładów w naszym kraju zresztą już słyszeliśmy. Mam wrażenie, że dla kogoś, kto zna angielski, śpiewanie w języku włoskim byłoby może nie tyle trudne, co w tym przypadku, ale... Nauka wymowy trochę na pewno by zajęła czasu.
Z kolei tłumaczenie modlitw na język angielski. Dałoby się. Ale modlitwy na pewno coś by z tego straciły.
Michael śpiewał już po francusku i po hiszpańsku. Nie znam tych języków; czy ktoś, kto je zna bardzo dobrze, mógłby powiedzieć, jak w przypadku tych utworów było z wymową Michaela? Czy śpiewał poprawnie, czy kaleczył akcent?

: sob, 04 lut 2006, 13:00
autor: Witold
Pank pisze:<cytuj tylko to, co potrzeba!>
Michael śpiewał już po francusku i po hiszpańsku. Nie znam tych języków; czy ktoś, kto je zna bardzo dobrze, mógłby powiedzieć, jak w przypadku tych utworów było z wymową Michaela? Czy śpiewał poprawnie, czy kaleczył akcent?

Tylko raz słyszałem Mike'a śpiewającego po hiszpańsku. Nie sądze, żeby kaleczył akcent, bo jest perfekcjonistą.
: sob, 04 lut 2006, 13:30
autor: staszic_pawel
Witold pisze:
Nie musi znać włoskiego. Po pierwsze może śpiewać po angilesku lub jakim kolwiek innym języku. A nawet gdyby śpiewał po włosku to nie musi go znać.
..." w jakimkolwiek języku", to on zna jakiś inny język prócz angielskiego ,albo zna ich aż tyle

czy chodzi Ci o to,że na dniach jest w stanie się tego nauczyć
plany palnami,a potem rzeczywistość okazuje się zupełnie inna
ciekawe co na to moja babcia Halinka i jej koleżanki od modlitwenika powiedzą jak to usłyszą, ehh

: sob, 04 lut 2006, 13:47
autor: Witold
staszic_pawel pisze:Witold pisze:
Nie musi znać włoskiego. Po pierwsze może śpiewać po angilesku lub jakim kolwiek innym języku. A nawet gdyby śpiewał po włosku to nie musi go znać.
..." w jakimkolwiek języku", to on zna jakiś inny język prócz angielskiego ,albo zna ich aż tyle

czy chodzi Ci o to,że na dniach jest w stanie się tego nauczyć
plany palnami,a potem rzeczywistość okazuje się zupełnie inna
ciekawe co na to moja babcia Halinka i jej koleżanki od modlitwenika powiedzą jak to usłyszą, ehh

Co z wami?

Przecież, żeby śpiewać nie trzeba znać języka.
: sob, 04 lut 2006, 13:51
autor: SUNrise
Na razie jest to dyskusja taka trochę na wyrost. O ile dawać wiarę tym kilku gazetom, to wiadomo tyle, że ktoś MJ'owi coś takiego zaproponował. Jednak info. ta nie została potwierdzona jak dotąd ani przez Watykan, sam Michael też na ten temat milczy.
Witold pisze:Nie musi znać włoskiego. Po pierwsze może śpiewać po angilesku lub jakim kolwiek innym języku. A nawet gdyby śpiewał po włosku to nie musi go znać.
Tak jak już napisał Pank, poprawna wymowa słów i akcent to podstawa, żeby ludzie słuchając tych utworów nie śmiali się, lub żeby tych bardziej "poważnych" ludzi, jakieś ewentualne niedociągnięcia nie bulwersowały, że Jackson się dopuszcza profanacji. A więc czekają go setki godzin w studio i nagrywanie po kilkaset razy tego samego, żeby końcowy efekt brzmiał tak jak powinien brzmieć. Poza tym MJ musi rozumieć co śpiewa. Fakt MJ coś tam zaśpiewał kiedyś nie po angielsku. Ale teraz to jest inna sytuacja, bo co innego śpiewać piosenki pop, których jest się samemu autorem, a więc można robić sobie z nimi co się tylko autorowi podoba. A co innego wykonywać poważne, uduchowione, skłaniające do zadumy sakralne modlitwy, w dodatku których autorem jest ktoś taki jak Jan Paweł II. Takie rzeczy pisze się i wykonuje zazwyczaj albo po łacinie albo po włosku. Nie wiem czy ci którzy wyszli z taką propozycją, biorą w ogóle pod uwagę wykonywanie tego w j. angielskim. Gdyż to już nie będą te same utwory, żadne tłumaczenie nie odda w pełni oryginału. Prawa autorskie do tych modlitw posiada jego autor, a w tej chwili to chyba Watykan. Więc to w jaki sposób i w jakim języku będą te modlitwy zaśpiewane, zależy chyba w dużej mierze od władz Kościoła, a nie od samego MJ'a.
: sob, 04 lut 2006, 18:18
autor: thewiz
Pank pisze:
Michael śpiewał już po francusku i po hiszpańsku. Nie znam tych języków; czy ktoś, kto je zna bardzo dobrze, mógłby powiedzieć, jak w przypadku tych utworów było z wymową Michaela? Czy śpiewał poprawnie, czy kaleczył akcent?

W jezyku hiszpanskim I just can't stop loving you wyszlo mu ponoc bardzo poprawnie- mial calkiem dobry akcent. Jezyk francuski w jego ustach jak mowia Francuzi brzmi jednak strasznie. (Mowa o opiniach fanow z Francji ,zeby nie bylo ze jacys antymichaelowi eksperci sie wzieli i wypowiedzieli.)
: sob, 04 lut 2006, 19:25
autor: Willy
Pank pisze:Michael śpiewał już po francusku i po hiszpańsku. Nie znam tych języków; czy ktoś, kto je zna bardzo dobrze, mógłby powiedzieć, jak w przypadku tych utworów było z wymową Michaela? Czy śpiewał poprawnie, czy kaleczył akcent?

Z tego co wiem to IJCSLY po francusku brzmi, jakby to powiedzieć, trochę niezgrabnie i nie jest zupełnym tłumaczeniem wersji angielskiej. Wymowa jest czasem gorsza , czasem lepsza a czasem jest wręcz niezrozumiała nawet dla rodowitego Francuza, który żeby coś zrozumieć musi posilić się tekstem. Ale i tak MJ brzmi znacznie lepiej niż dziewczyna (Siedah Garret?), która z nim śpiewa.
Co do tego niecodziennego projektu to trudno w tej chwili cokolwiek przesądzać. Nie zdziwiłbym się gdybyśmy o nim usłyszeli po raz pierwszy i ostatni. Ja jestem ciekaw jak te modlitwy wyglądają w oryginale, czy posiadają już melodie, czy może jest to tylko słowo mówione, które trzeba dopiero "ubrać" w muzykę.
Czy MJ musi znać język, w którym te modlitwy zostały napisane (przyjmijmy, że jest to włoski), żeby je potem dobrze odtworzyć? Wg mnie nie. Tak samo jak nie potrzebna jest mu znajomość tegoż języka w celu zrozumienia przesłania Papieża. Myślę, że w tym przypadku wystarczy dobre tłumaczenie na język angielski. Ktoś powie, że tłumaczenie nie oddaje w pełni oryginał, ale od tego są specjaliści, którzy przekładają różne dzieła na inne języki w sposób możliwie bliski swojej pierwotnej wersji. Zresztą, tak na chłopski rozum, te modlitwy coś ze sobą niosą, jakiś przekaz, przesłanie. Watykan decydując się na zatrudnienie MJ'a, jak to jest napisane w "Życiu Warszawy", ma nadzieję, że gwiazda muzyki pop przyciągnie nową publiczność, która normalnie nie sięgnęłaby po taką płytę. Ta publiczność, w znakomitej większości nieznająca włoskiego i tak będzie skazana na lepsze czy gorsze tłumaczenie żeby cokolwiek zrozumieć. No bo co z tego, że Jackson się nauczy perferk włoskiego i zaśpiewa wszystko poprawną włoszczyzną jak i tak mało kto pojmie co to wszystko ze sobą niesie. I idąc dalej tym tropem wcale nie skreślałbym j. angielskiego jako tego, który znajdzie się na tej bardzo ewentualnej płycie. Dlatego wydaje mi się że takie dobre tłumaczenie byłoby wystarczającą podstawą do poprawnego zrozumienia i odtworzenia modlitw Wojtyły w ich rodzimym języku, biorąc pod uwagę ich merytoryczny i duchowy aspekt oczywiście. Jeśli zaś chodzi o poprawną wymowę to jest to kwestia fonetycznego wkucia na pamięć tekstu, godzin nauki i prób pod okiem ludzi, którzy już zadbają o to żeby całość miała ręce i nogi. Oczywiście proces nagrywania płyty jest długotrwały, szczególnie jeśli mówimy o Michaelu Jacksonie. W tym czasie chcąc czy nie chcąc "liznąłby" pewnie trochę włoskiego czy może nawet przeszedłby jakiś ekspresowy kurs tegoż języka, ale bądźmy realistami, wątpliwym jest żeby tylko na potrzeby nagrania płyty posiadł umiejętność poprawnego władania językiem obcym, no chyba żeby sam chciał, tak dla siebie. Zresztą nawet jako taka znajomość włoskiego nie gwarantowałaby od razu poprawności wymowy.
: ndz, 05 lut 2006, 2:41
autor: Xscape
Nad wieloma rewelacjami i doniesieniami się zastanawiałem.Jednak to bije wszystkie inne po całej linii.I napisze że z moich odczuć wynika to że takjak Willy napisał usłyszelismy o tym prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz.Było o wiele wiecej planów i projektów do zrealizowania o których sam michael mówił.To wydaje mi sie jednak tak niewiarygodne że według mnie nie bedzie miało miejsca.Ja nawet jakos niespecjalnie sie wzruszyłem czytając te wieści,i nie bede sie zastanawiał więcej nad autentycznościa tego pomysłu bo ostatnio nad wieloma pomysłami michaela skończyło sie na mysleniu i oczekiwaniu na nic.
: ndz, 05 lut 2006, 20:02
autor: Jeanny100
Xscape pisze:Nad wieloma rewelacjami i doniesieniami się zastanawiałem.Jednak to bije wszystkie inne po całej linii.I napisze że z moich odczuć wynika to że takjak Willy napisał usłyszelismy o tym prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz.Było o wiele wiecej planów i projektów do zrealizowania o których sam michael mówił.To wydaje mi sie jednak tak niewiarygodne że według mnie nie bedzie miało miejsca.Ja nawet jakos niespecjalnie sie wzruszyłem czytając te wieści,i nie bede sie zastanawiał więcej nad autentycznościa tego pomysłu bo ostatnio nad wieloma pomysłami michaela skończyło sie na mysleniu i oczekiwaniu na nic.
POpieram wg. mnie ta cała wiadomość to jakiś głupi żart.
: ndz, 05 lut 2006, 22:29
autor: M.Dż.*
Dokładnie w tym momencie mówią o tym w głównym wydaniu "Panoramy"
To chyba jednak nie jakaś kaczka dziennikarska w takim razie....
Materiał może średnio Michael'owi przyjazny (co zresztą wcale nie zaskakuje, bo i pomysł przewrotny), ale dość pełny i wydawać by się mogło rzetelny.
Oczywiście dopiero przeprowadzono rozmowy w tej sprawie, zatem żaden dokument nie został jeszcze podpisany.
Był i krótki wywiad z wydawcą (ponoć nosi miano "super-menedżera"

), który zwrócił uwagę na udział Michael'a w dotychczasowych projektach charytatywnych (m.in. "We are the World"), jak i na Jego umiejętnośc trafienia do młodych ludzi.
Podkreslił również, że Michael został oczyszczony z zarzutów.
Były wypowiedzi przypadkowych ludzi, w tym i Gustawa Holoubka- niektórym pomysł się spodobał (panu Holoubkowi spodobał się średnio, ale na oburzonego nie wyglądał

).
Zauważono również, że gdyby doszło do realizacji projektu, to trudno by było wykluczyć występ Michael'a w Watykanie.
Tak sobie myślę....
Gdyby fani Michael'a mieli wtargnąć do Watykanu, to....
Nie, no- to musiałby być koncert "za zamkniętymi drzwiami" jednak, bo nie sądzę, aby nas tam chcieli

: ndz, 05 lut 2006, 22:41
autor: Pank
M.Dż.* pisze:Dokładnie w tym momencie mówią o tym w głównym wydaniu "Panoramy"

http://ww6.tvp.pl/video/2006/02/05/62524/film.asf, właśnie ściągam ;]
: ndz, 05 lut 2006, 23:20
autor: Willy
Dzięki, sam sam urywek o MJ'u:
http://rapidshare.de/files/12646632/MJ_JP_II.wmv.html
thanks to mjfan1000 ;)
: pn, 06 lut 2006, 0:35
autor: THRILLER
Ja pomysłu z Jacksonem bym nie skreślał.
Sam pomysłodawca ks. Giuseppe Moscati jest za pewne bardziej biznesmenem niż duchownym – tak to bywa. Jego ofertę w moim odczuciu powinien Michael potraktować jako pewne wyzwanie, nad którym musi się bardzo poważnie zastanowić zanim podejmie decyzję. „Bóg” daje mu szanse pokazać swoją inną twarz, daje mu szanse, aby „przemówił” do tych, którzy go nie chcą, Michael ma szanse pokazać się tym którzy go w ogóle nie znają i tam gdzie nie wielu ma zaszczyt występować – to powinna być dla niego ciekawa propozycja. W końcu może wziąć udział w czymś w czym na pierwszym miejscu nie będzie marketing (przynajmniej oficjalnie…)
Jeżeli los sprawi, że będzie występował na deskach Watykanu to ufam, że zobaczę Michaela innego niż zwykle, że jego awangarda na ten czas opuści jego ciało i wzniesie się ku niebiosom. I nie mówię tak bo tak chcę tylko dlatego że to wyszło by Michaelowi na dobre, w końcu krytyka będzie czekała tylko na skandal - na codziennego Michaela…
Pomijając czy to się Michaelowi opłaci czy nie, czy odbuduje to jego reputacje czy nie to warto sobie zdać sprawę z tego, jakie by to było przewrotne wydarzenie. Wszystkie moherowe berety, wszyscy nawiedzeni inaczej katolicy po prostu dostali by pstryczka w nos i to od samego Watykanu, niemal od papieża :)
A co z muzyką? Nie czuje się kompetentny aby oceniać możliwości Michaela i wierze w talent Jacksona – zaskoczył mnie tyle razy, myślę że zaskoczy mnie teraz.
P.S.
Mam nadzieje że moich płonnych nadziei nie rozwieje na dniach wiadomość z MJ Team „Panu Michaelowi Jacksonowi odpadł nos z wrażenia kiedy rano przeczytał w La Repubblica w czym ma wziąć udział.
: pn, 06 lut 2006, 1:22
autor: THRILLER
Ja się obawiam że to całe przedsięwzięcie to jakiś pic fotomontaż aby uwieść Michaela. Przeczuwam że może dojechać do Watykanu ale już z niego nie wyjechać

. Na razie Benedykt jest cały i zdrów ale kto wie co będzie jutro, kto będzie szukał później MJa po całym świecie na ostatni moment? Lepiej mieć go pod ręką.
Czasy są niepewne, amerykanie znowu zgubią jakąś atomówkę, ponieważ do 3 razy sztuka więc tym razem już wybuchnie na pewno, najpierw będą rosły metrowe grzyby, gołębie zamienią się w pterodaktyle, później ogarnie ziemie pył po wybuchowy, nastanie atomowa zima no i koniec. I co? I później z reklamacjami do Św. Piotra? Był czarny? No był czarny więc o co chodzi? Przeznaczenie, Destiny…
A jak się nic nie stanie? Jak się okaże że słońce wstało? I jak znowu przyjdzie ktoś rozczarowany, że czeka, czeka i nic? No to co? No Panie! Jaki czarny jak biały? No co pan, nienormalny czy ślepy? A może rasista?
No i później się dwóch takich dziwi że pielęgniarki wyjeżdżają. Tu to tylko nocny koszmar się może im przyśnić a tam czeka na nie amerykański sen. To tylko tam można urodzić się synem robotnika, zostać gwiazdą rock and roll’a a umrzeć jako papież.
Mówię wam, znowu będzie śmierdząca sprawa. No i jak? Z transparentem do Watykanu? Teraz to już w ogóle rodzina powie że mi odbiło. Ojciec pewnie powie, że to nie jego. Już po mojej karierze, a miałem zostać stolarzem.
: pn, 06 lut 2006, 9:25
autor: kaem
THRILLER pisze:Ja się obawiam że to całe przedsięwzięcie to jakiś pic fotomontaż aby uwieść Michaela. Przeczuwam że może dojechać do Watykanu ale już z niego nie wyjechać

. Na razie Benedykt jest cały i zdrów ale kto wie co będzie jutro, kto będzie szukał później MJa po całym świecie na ostatni moment? Lepiej mieć go pod ręką.
Czasy są niepewne, amerykanie znowu zgubią jakąś atomówkę, ponieważ do 3 razy sztuka więc tym razem już wybuchnie na pewno, najpierw będą rosły metrowe grzyby, gołębie zamienią się w pterodaktyle, później ogarnie ziemie pył po wybuchowy, nastanie atomowa zima no i koniec. I co? I później z reklamacjami do Św. Piotra? Był czarny? No był czarny więc o co chodzi? Przeznaczenie, Destiny…
A jak się nic nie stanie? Jak się okaże że słońce wstało? I jak znowu przyjdzie ktoś rozczarowany, że czeka, czeka i nic? No to co? No Panie! Jaki czarny jak biały? No co pan, nienormalny czy ślepy? A może rasista?
No i później się dwóch takich dziwi że pielęgniarki wyjeżdżają. Tu to tylko nocny koszmar się może im przyśnić a tam czeka na nie amerykański sen. To tylko tam można urodzić się synem robotnika, zostać gwiazdą rock and roll’a a umrzeć jako papież.
Mówię wam, znowu będzie śmierdząca sprawa. No i jak? Z transparentem do Watykanu? Teraz to już w ogóle rodzina powie że mi odbiło. Ojciec pewnie powie, że to nie jego. Już po mojej karierze, a miałem zostać stolarzem.
THRILLER, skąd wytrzasnąłeś grzybki halucynogenne o 1 w nocy?
