Dziękuję Ci Michael, czyli refleksje nad definicją miłości

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
Lady_Banana
Posty: 103
Rejestracja: pt, 02 mar 2007, 22:58
Skąd: Płock

Post autor: Lady_Banana »

Invincible pisze:Może mi ktoś tu znowu zarzuci, że jestem fanatyczką, ale podobnie Majkel jak dla Ciebie dla mnie Michael to nie tylko Król popu i gwazda to przyjaciel więc doskonale cię rozumiem
To nie jest fanatyzm ;-) Nigdy nie miałam go za jakąś 'gwiazde' on był zawsze kimś wspaniałym...a myśle że każdy kto pozna Michaela z tej prawdziwej strony odnajdzie w nim swojego przyjaciela :knuje: :mj:
ObrazekI will never, ever sell Neverlend. Neverland is me(...)
Awatar użytkownika
Damita Jo
Posty: 120
Rejestracja: śr, 26 lip 2006, 19:18
Skąd: Mława <2300 JacksonStreet>

Post autor: Damita Jo »

Invincible pisze:Może mi ktoś tu znowu zarzuci, że jestem fanatyczką, ale podobnie Majkel jak dla Ciebie dla mnie Michael to nie tylko Król popu i gwazda to przyjaciel więc doskonale cię rozumiem :-) :-) :-)
Ciesze się, że znalazł się ktoś, kto zrozumniał mnie i Majkela za Stalowej... Pozdrowienia dla Invincible...
Bo tak naprawde chcieliśmy sie z Wami podzielić naszą wspólna radością... Zrorobliscie z tym tematem co chcialiście...Wasza decyzja....


Pozdrowienia.
Obrazek
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Tak sobie patrzę z boku na losy tego tematu i rozumiem, że został przeniesiony z działu głównego, bo to kompletnie nie to miejsce było. Tam są fakty dotyczące Michaela.
Dla takich tematów jest Hydepark.
Ale kosz...kurcze, trochę mi smutno, że miłość wylądowała w koszu.
Mimo wszystko...

Ale najbardziej nie rozumiem tego ostrzeżenia.
Na forum jestem na tyle często żeby jako tako przyuważyć co kto pisze. I ile.
Damita Jo mi nie podpadła.
Gorsze rzeczy się dzieją na forum, jakoś bez konsekwencji.
Szkoda mi jej, bo takie ostrzeżenie zostaje, nie wiem kto potem będzie pamiętał, że dostała ostrzeżenie za to, że się zakochała i pod wpływem tego uczucia napisała posta nie tam gdzie trzeba.
Pochopnie się rozpędziła, ale czy naprawdę zrobiła coś złego?
Pank, robisz dużo dobrego na forum, naprawde doceniam Twoją pracę, ale tego tu nie rozumiem. Miałeś zły dzień i tak wyszło, czy co?

Damita, ja też pośrednio dzięki Michaelowi poznałam Buszmena.
Dzięki temu, że ma tak wielu fanów, poznałam wielu ludzi.
Niektórych z Was, fanów, osobiście.
A śledząc poczynania mojego idola, poszerzam sobie horyzonty.
Awatar użytkownika
Damita Jo
Posty: 120
Rejestracja: śr, 26 lip 2006, 19:18
Skąd: Mława <2300 JacksonStreet>

Post autor: Damita Jo »

hm... dostałam ostrzezenie.... trudno... przemilcze to... przykro mi........ :smutek:.Fakt, sorki wszystkich, ze ten temat zamiesciłam w MJ-wokoł artysty.... bardzo przepraszam jesli kogos uraziłam w ten sposob.... :smutek:
Obrazek
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Skąd: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

Zabawne jak wiele przy okazji tak niepozornego, wręcz trywialnego tematu wychodzi na jaw.

Tu chcę zwrócić uwagę na manipulację, bo chyba wszyscy dobrze wiemy za co ostrzeżenia trafiło do autorki tematu. Bynajmniej nie za pomylenie działów, a za zakładanie nic nie wnoszącego tematu, od których roi się w koszu. Nikt nie stał się mądrzejszy od tego co napisała Damita Jo, nie jest to też wyjątkowo oryginalnie napisane.

Zwykłe szastanie słowami tak ważnymi jak miłość...


MJ to zdecydowanie coś więcej niż artysta. Dlatego jak słyszę JAM w czyichś słuchawkach w pociągu to zaraz się w stronę tej osoby uśmiecham i zaczynam nucić, dlatego zaczepiają mnie ludzi kiedy idę w koszulce MJ i pozdrawiają kolejnego fana.

Ale MJ robi z ludzi też coś złego, o czym przekonuje mnie coraz bardziej forum, grono i komentarze na youtube. Sprawia że stają się ślepo zapatrzonymi w idola fanatykami, osobami nic nie rozumiejącymi z przekazu piosenek(nie zna angielskiego :wariat: ) Nazywają MJ przyjacielem, mówią że go kochają. Oczywiście, żeby nie było nie ze wszystkimi się tak dzieje. Są normalni ludzie, którzy mają wiele do powiedzenia, ich komentarzy i postów czyta się z przyjemnością. Mam jednak nieodparte wrażenie, że są w mniejszości.
Obrazek
Majkel ze Stalowej
Posty: 58
Rejestracja: pn, 31 lip 2006, 16:19
Skąd: Stalowa Wola

Post autor: Majkel ze Stalowej »

:smiech:

Archi - myślę, że Cię dobrze rozumiem. Ta.... wiem o co Ci chodzi. Więc ja nazywam się ślepym fanatykiem MJa.... hmmm.... a więc są dwie grupy polityczne: FANATYCY i FANI.

Jest pewna sprawa: fan pozostanie fanem. On reprezentuje ideał klasyczny, oświecony, rządzi się rozumem. Jest bowiem w naszym słownictwie określenie: FAN i po prostu niektórzy legalnie go używają w stosunku do siebie. I nie ma w tym nic złego. W całym "sporze romantyków z klasykami" chodzi o rewolucję. Chodzi o transformację. FANATYK jest romantykiem, on widzi w danej Osobie nie zwykłą ikonę, która produkuje potencjalnych FANÓW, ale widzi w Niej Znak Boży, Idealną Szansę na podjęcie jakiegoś dzieła. I w całym tym zamieszaniu dochodzi do drugorzędności IDOLA... staje się On tylko narzędziem.

Sam widzisz, że mówiąc "Michael nas połączył" nie mam na myśli czegoś dosłownego..... tu chodzi o miłość, jaka powstała dzięki wspólnemu zainteresowaniu tą samą Osobą. Gdybyś przeczytał "Genezis z Ducha" Juliusza Słowackiego, sczaiłbyś natychmiast, o co chodzi. Tam Słowacki kreuje się na Główną Siłę.... Bóg jest w zasadzie Nim samym. Podobnie tutaj: Ja, będąc fanatykiem MJa, uważam, że MJ to moje własne wyobrażenie, które używam do różnych celów.

I nie mów, że cokolwiek wiesz o Michaelu.... i Ty posługujesz się wyobrażeniem, bo Twoja wiedza uprzednio została przerobiona przez Media....


Bez stereotypów please.......
Majkel ze Stalowej życzy wszystkiego najlepszego!
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

Majkel ze Stalowej pisze:FANATYK jest romantykiem, on widzi w danej Osobie nie zwykłą ikonę, która produkuje potencjalnych FANÓW, ale widzi w Niej Znak Boży, Idealną Szansę na podjęcie jakiegoś dzieła.
Nie :mlotek: Nie :mlotek: Nie :mlotek:
Proszę mi tu fanatyzmu nie mieszać z Bogiem.
Wystarczająco dużo takich po świecie chodzi, którzy zbyt dosadnie biorą sobie swoje przekonania do serca, co rodzi tylko nieszczęścia.
Nie zgadzam się na takie szaleństwa na tym forum :war:

P.S. O fanatyzmie już była dyskusja.
Ostatnio zmieniony sob, 19 maja 2007, 6:56 przez M.Dż.*, łącznie zmieniany 1 raz.
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Niestety nie mogę sobie teraz pozwolić na większe poszukiwania w Internecie i ksiązkach, bo magisterka dostarcza mi wystarczająco dużo radości w tym zakresie, ale...
Majkel ze Stalowej pisze:FANATYK jest romantykiem
...coś mi tu nie pasuje.
Wydaje mi się, że gdyby porównywać pojęcie fanatyzmu i romantyzmu nieco szerzej niż Ty w swoim poście, doszlibyśmy do wielu sprzeczności.
Ale możliwe, że się mylę. Jeśli tak, to mnie popraw, Twoja wiedza jest w końcu duża.
Otóż fanatyzm kojarzy mi się z ludźmi, którzy w coś silnie wierzą i są gotowi zabić innych za swoją wiarę.
Romantyzm kojarzy mi się natomiast z ludźmi, którzy w coś silnie wierzą i są gotowi zabić samych siebie.
W każdym razie bardzo dużo samobójstw mi się z tym pojęciem kojarzy.

A porównanie klasycyzmu do bycia fanem już mi nie pasuje kompletnie.
Klasycyzm przypada na druga połowę XVII wieku, wczesniej był barok (tzn zalezy w którym kraju, ja mówię o zachodniej Europie) a epoka ta była dośc optymistyczna, ludzie szukali Boga w naturze, sami siebie pojmowali jako mikrokosmos, za niemal półbogów i choć Kopernik już swoje trzy grosze powiedział, to jego idee zbyt znane nie były.
Czasy geocentryzmu wiecznie nie trwały, kiedy ludzie sie zorientowali, że ziemia to nie centrum świata, a sam świat jest nieskończony, wpadli w depresję. Klasycyzm to okres skrajnego pesymizmu. Jest to tez okres poszukiwań rozumowych, wszystko musiało być poukładane, zwięzłe i jasne. Tępiono natomiast tych, którzy nie przestrzegali tych reguł, tych, którzy ośmielali się uznać, że Arystoteles i inni starożytni nie mieli we wszystkim racji. Nie mam teraz głowy do wyszukiwania przykładów prześladowań, ale nie był to wesoły okres dla wszystkich. Własne zdanie wcale nie spotykało się ze zrozumieniem, a fan kojarzy mi się z kimś, kto takie własne zdanie nie tylko ma ale i mieć może. A przede wszystkim, w przeciwieństwie do wielu klasyków, pozwala innym na swoje zdanie i je szanuje.

Wiesz, fajnie się czyta Twoje posty bo wyglądają mądrze, ale jakoś tak się nigdy z nimi zgodzić nie mogę. Bo jak trochę sie zastanowię nad tym co piszesz, to mi wychodzi, że głównie forma jest u Ciebie ciekawa, ale jeśli chodzi o treść to jakoś nie bardzo.
Może kiedys się to zmieni, kto wie.

Pozdrawiam,
MJowitek (ani nie klasyczny, ani nie romantyczny)
Majkel ze Stalowej
Posty: 58
Rejestracja: pn, 31 lip 2006, 16:19
Skąd: Stalowa Wola

Post autor: Majkel ze Stalowej »

hehe - Mjowitku:

ja chciałem tylko cieniowo oddać moją myśl. Można być KLASYCZNYM FANEM jak Archi, a można być ROMANTYCZNYM FANATYKIEM jak ja...

oczywiście - to wszystko co napisałaś jest Prawdą.

Respect!
Majkel ze Stalowej życzy wszystkiego najlepszego!
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Majkel ze Stalowej pisze:Można być KLASYCZNYM FANEM jak Archi, a można być ROMANTYCZNYM FANATYKIEM jak ja...
Aha. To może od razu tak pisz, bo w Twoim poście nie było miejsca na niuanse. Napisałeś, że fan reprezentuje ideał klasyczny, a fanatyk-romantyczny. I kropka. A nie, że według Ciebie Archi nalezy do tej pierwszej grupy (swoją drogą, ciekawe co on na to, hehe, Archi, no to Ci przyszło być na starość klasykiem, hihi) i że Ty zaliczasz się do tej drugiej.

A z tego posta teraz wynika, że fan może być klasykiem, czyli z tego wynika też, że równiez może być romantykiem.
A fanatyk również może być romantykiem, ale co za tym idzie, również klasykiem.
Ponadto zarówno fan i fanatyk mogą nie być ani klasykiem ani romantykiem.

Oczywiście w umownym znaczeniu "klasyk" i "romantyk".

Ale jakoś ostatecznie mi z tego masło maślane wyszło. Bo każdy może być każdym.

Mjowitek Barokowy
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Skąd: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

Moim zdaniem prezentowany podział jest delikatnie mówiąc nie na miejscu.

Oceniasz tutaj co jest lepsze, postrzeganie idola jako wyobrażenie(umownie nazwane romantyk) lub opieranie się o to co o nim wiemy=RACJONALISTA, EMPIRYSTA(literatura i historia nie wprowadzała takiego pojęcia jak klasyk w takim znaczeniu jak go używasz). Otóż warto zacząć od tego, że spór o rozum i serce toczy się od XV wieku i nie takie już głowy nie potrafiły tego rozstrzygnąć. Epoki się przeplatały, to rozum to serce i stanęło na tym, że teraz mało kto kieruje się rozumem, dominuje raczej owczy pęd i racjonalizm tłumu. A serce... noo tu sytuacja wygląda jeszcze gorzej o czym już zdarzyło mi się pisać na początku tematu.

Przed wyprowadzeniem posłużę się krótką analizą forumowiczów, celem analizy postaw ludzkich w tejże sprawie. Jestem tutaj już dość długo i
mam pewne refleksje na temat wielu osób. Kiedy wchodzę na forum nauczyłem się selekcjonować temety przez autorów. Kiedy widzę, że temat jest podtrzymywany przez Lika, siadeh, kaem, moonwalker,MJowitek i jeszcze kilka osób wiem że będzie to temat ciekawy, post nie będzie w stylu:

"Ależ MJ tu jest słodki" nie chcę czegoś takiego czytać bo ...NIE

Nie da się ukryć, że są to dojrzałe osoby ciekawie myślące i przedstawiające pewne sprawy. Kiedy się nie zgadzamy potrafią argumentować bez użycia erystycznych zagrań.

Oczywiście mamy też znacznie większą grupę "fanów". Co mnie w nich uderza to to że często nie znają języka, nabijają posty w życzeniach i przedstaw się. Kiedy już zajmują stanowisko na pewien temat to piszą takie pierdoły jak:

"I wy się uważacie za fanów"

Ci co po 3stronie tego tematu wpadną i stwierdzą że też trzeba podziękować MJ za coś.

To jest fanatyzm!

Nie to że masz go za wielkiego człowieka. Tylko bezkrytyczny podejście do niego i zapominanie, że to też człowiek, tylko człowiek.

Nie fascynacja często prostymi tekstami, tylko nieznajomość języka i fascynacja nimi. Nazywanie go przyjacielem i setki innych.

Fanatyk w moim(ogólnym także) nie jest niczym dobrym.


P.S. Widzę, że jesteś po sporej dawce J.polskiego. Przypomnij może sobie dokładniej podejście romantyków do pewnych spraw. Jak podchodzili do miłości(Nie-boska, Mickiewicz i Wereszczakówna) to jest sztuczne, to nie istniało, tak samo jak fanatyzm w takim znaczeniu w jakim chcieli żeby był rozumiany.
Obrazek
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Archi pisze:trzeba podziękować MJ za coś.
Tak sobie jeszcze myślę o tym dziękowaniu i myślę i się waham.

Bo odruchowo ja też mówię, że jestem wdzięczna Michaelowi za to, jak wpłynął na moje życie (poznałam Buszmena i parę innych osób) ale z drugiej strony...

...fanką zostałam gdzies tak w liceum, dosyć późno by mówić o jego większym wpływie na mój charakter, tym bardziej, że mam super rodziców, a i sama z siebie zawsze lubiłam czytać i się rozwijać.
Michael jest tu fajny o tyle, że śledząc jego kariere i życie można trafić na ciekawe rzeczy związane z historią, kulturą dawną i współczesną i tym podobne. Ale ja i bez niego mniemam, że bym się światem interesowała. Z nim jest to po prostu przyjemniejsze.
Ale nie wiem czy to słuszne, żeby Michaelowi za to dziękować.
Raczej rodzicom i niektórym nauczycielom, że starali się wzbudzic we mnie to zaintersowanie światem i pokazać, jak jest bogaty.

Czy można w ogóle być wdzięcznym za cos komuś, kogo się nigdy nie spotkało i kto by i tak robił to co robi czy żyjemy na tym świecie, czy nie.
On chyba pisze i nagrywa muzykę, bo to kocha i chce to robić.

Odnośnie Buszmena i innych wspaniałych ludzi.
Cóż, ja ich nie kocham za to, że są fanami Michaela.
Owszem, dzięki temu, że nimi są miałam okazję ich poznać.
Inaczej nigdy by się to nie stało (chyba, że jakiś wielki przypadek, wpadłabym pod rower Schmittka czy coś...).
Ale kurcze, jak ja mogę być wdzięczna Michaelowi za to, że ma fanów? Jakoś dziwnie trochę. Mogę mu ich pogratulować, to tak.
A to, że ich podziwiam, lubię lub kocham nie ma nic wspólnego z tym, że mają taki a nie inny gust muzyczny.
Gdyby taka Kasia na przykład nagle przestała śpiewać i tańczyć, gdyby znalazła sobie inne zainteresowania a nawet gdyby MJ jej się kompletnie znudził i na dobre zaniechała wszystkiego, co z nim związane - nadal bym ją lubiła. Bardzo.
Kasia to dla mnie Kasia, a nie sobowtór Michaela, nie fanka Michaela ani nie moderator na forum Michaela.
Jeśli się tak zastanowię za co ją w sumie lubię, to mi wychodzi, że chyba za nic związanego z MJ.


I podobnie jest z takim Schmittkiem, kaemem i..i nie będę wymieniać.
Chociaż w sumie to kosz i mało kto tu zagląda. A tym tematem to chyba tylko my się interesujemy.
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

Po pierwsze zmieniłam temat, żeby lepiej oddawał co w sobie kryje :-)
Po drugie, wyciągnęłam go z kosza, bo od kilku postów nie zasługuje aby w nim być (mam nadzieję, że się Pank nie obrazi :hug: )
MJowitek pisze:Czy można w ogóle być wdzięcznym za cos komuś, kogo się nigdy nie spotkało i kto by i tak robił to co robi czy żyjemy na tym świecie, czy nie.
On chyba pisze i nagrywa muzykę, bo to kocha i chce to robić.
A wiesz, MJowitku, miałam taki bardzo natchniony okres w swoim życiu i rozmyślałam nad różnymi mądrymi rzeczami (teraz to już niestety proces szczątkowy :wariat: ) i również długo zastanawiałam się nad tym, co napisałaś.
Ale koniec końców, doszłam do wniosku, że tak- można być wdzięcznym :-)
Bo to, że Michael tworzy coś, co mnie osobiście, nierzadko rzuca na kolana, rozdziera, porusza najgłębsze emocje, to jedno....
Ale to, że sam Michael jest taki, jaki jest - to zupełnie inna para kaloszy.
A patrząc na siebie, wiem, że choćby nie wiem, jak genialnym artystą byłby Michael, nie byłabym "z nim", gdyby na codzień był aroganckim bufonem.
I w sumie, to za to myślę, że można być wdzięcznym.
Że mimo, iż męczymy go ciągle swoimi piskami, podglądaniem, natręctwem (to znaczy... ja się nie przyznaję :party: ), Michael nadal znajduje chęć i czas, żeby a to machnąć łapką, a to coś zagadać, a to się po prostu uśmiechnąć :-)
I dlatego, ja jestem Michael'owi wdzięczna :mj:

No, i dziękuję Ci, MJowitku, za tę osobistą wstawkę :calus:
A'propos bycia wdzięcznym.....
Jestem, w sporej części, taka a nie inna, właśnie przez Michael'a- w moim życiu, przez wiele lat, tylko ten człowiek był czymś stałym i pewnym.....
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

M.Dż.* pisze:No, i dziękuję Ci, MJowitku, za tę osobistą wstawkę
Kurcze no, jak sie człowiek zacznie wypowiadać od serca bez stresu, że go przyłapią, to przyjdzie taka Kasia, przeczyta i jeszcze na widok da.
Aaaaaaaaaaa.

M.Dż.* pisze:A wiesz, MJowitku, miałam taki bardzo natchniony okres w swoim życiu i rozmyślałam nad różnymi mądrymi rzeczami
Jak ja kocham takie teksty.
Ja to czytam jak: "Kiedy byłam młodym żółtodziobem jak Ty MJowitku, to wtedy coś tam coś tam tak jak Ty, MJowitku, ale potem dojrzałam i stałam się mądra."
Ahhhhhhhh.

M.Dż.* pisze:Ale to, że sam Michael jest taki, jaki jest - to zupełnie inna para kaloszy.
No to tak, to mi się w nim najbardziej podoba.
Bo w zasadzie to ja go niewiele słucham.
Jeno nie wiem, czy ja faktycznie mu jestem wdzięczna za to, jakim jest człowiekiem. Nie to, że ja jakaś nieuczuciowa, tylko to jakiś jest inny rodzaj uczuć. Jakoś akurat nad tym się nigdy bardziej nie zastanawiałam.
A jak sobie kiedyś gdybałam, co by było, gdybym go dajmy na to spotkała w hotelu, była z nim sama w pokoju, to owszem, chciałabym z nim o paru rzeczach pogadać, ale na dobrą sprawę to...wsadziłabym go pod kocyk i kazała iść spać, bo pewnie zmęczony. A że bym nie pogadała przez to za wiele, to trudno. I tak by mi było dobrze. Lubię ten spokojny rodzaj szczęścia.
Aha, a w tym czasie jakby spał, to bym chętnie pooglądała jego książki.
Tzn na tyle, na ile bym mogła.
I powiedzmy, że to była "definicja" mojego uczucia do Michaela. :wariat:

Swoją drogą, fajna sygnaturka.
To teraz Ci powiem, że to była ta, która najbardziej mi się podobała :party:
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Skąd: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

Dwa wyżej zamieszczone opisy "miłości" są przykładowymi od fanów, nie fanatyków. Osoby nie używają bez przerwy słowa "miłość", opisują rzeczywisty wpływ na życie a nie tylko hasłowo:


"On zmienił moje życie"

Czytając te posty sami odkrywamy kim jest dla tych osób MJ, nie jest to dane na tacy co zmusza do wytężenia głowy, tym samym staje się bardziej atrakcyjne.
Obrazek
ODPOWIEDZ