Patty wrote:Majkel ze stalowej wieszco jak zrobisz se trwala to bedziesz musiala co dwa tygodnie chodzic do fryzjera....pewnie
NAJLEPIEJ SOBIe KUP LOKOWKE pianke i lakier do wlosow!!!...
Broń BOŻE!
Codzienne używanie lokówki powoduje koszmarne niszczenie włosów.
Nie ma co się oszukiwać- kręcenie włosów lokówką to przypalanie ich, co daje efekt złamania włosa.
Jeśli mowa o dodaniu lakieru.... ufff... w wieku 40 lat- peruka
Tak na serio, to nie ma chyba złotego środka na uzyskanie efektu "michael'owego" bez niszczenia włosów.
Wszelkie próby skręcenia włosa to przeciwdziałanie naturalnym jego predyspozycjom- czy poprzez chemię (trwała) czy też temperaturę (lokówka).
Co dwa tygodnie do fryzjera z trwałą lepiej nie chodzić, bo niewiele nam w końcu na głowie zostanie
Wszystko też zależy od fryzjera i jego staranności.
Moja pierwsza trwała to był majstersztyk- bardzo ładnie skręcone włosy, nie przesuszone.
Ale powiedziałam fryzjerce, że jak mi spali włosy, to wrócę do niej.... czołgiem
Moja ostatnia trwała to już porażka (w innym studio była robiona).
Baba spaliła mi włosy pozostawiając siano- dwa miesiące wklepywałam sobie maseczki i odżywki różnej maści, żeby jakkolwiek odzyskać choć w części jakość włosa.
Nie próbowałam proponowanego przez Agaa styling'u.
Proszę napisz mi coś więcej na ten temat
W jaki sposób "łamie" się w tym przypadku włos?
Moje są niestety bardzo niepokorne i wszelkie nawet lokówki z pianką i lakierem zdają egzamin na jakąś godzinę
Ale może to jest jakiś złoty środek....?
Agaa wrote:M.Dż.* wrote: Ja na pzykład jestem blondynką (nie wiem, czy powinnam o tym publicznie pisać )
no pewnie,ze powinnas,tym bardziej brawa za poświecenie
Wiesz, poświęcenie to to było w 1999, kiedy postanowiłam na stałe zmienić kolor, bo mialam dosyć jednorazowych spray'ów barwiących
Teraz nie wyobrażam sobie być na powrót blondynką, bo najzwyczajniej, strasznie blado wtedy wyglądam i gorzej się czuję.
Ino moja babulka nigdy nie mogła przeboleć, że ja już nie jestem "taką ładną blondyneczką"
