: wt, 20 lis 2007, 23:34
Kingoosiu... iluzja to złudzenie optyczne.
I na tej podstawie śmiem skłaniać się ku stwierdzeniu, iż dzieło zapodane przez Ernę to właśnie iluzja /złudzenie/ słonia.
Czym według Ciebie jest iluzja w takim razie?
Jestem niezmiernie ciekawa...
***
A link do tancereczki to jeszcze coś innego.
Chociaz podobnego.
Tamto to nie wiem czy można nazwac iluzją, to chyba bardziej pokazuje pracę naszego mózgu, tego, która półkula w danym momencie jest dominującą.
To, że to zmienia kierunek to normalne, raz przeważa lewa, a raz prawa półkula. Nie wiem jakim cudem aż taki efekt można uzyskać, no ale można.
Cały "myk" polega tu na tym, żeby spróbować mieć władzę na d tymi półkulami i decydować co CHCE się widzieć.
W każdym razie tak myślę, posiłkując się opisem na stronie i własnym doświadczeniem.
Tak MYŚLĘ.
Ale niczego nie jestem PEWNA.
W przeciwieństwie do większości osób, które się wypowiedziały w tym wątku.
Jeśli jesteście tacy pewni tego, ze to ściema, podpucha i że "niektórzy" dają sobą manipulować, to chętnie wysłucham wytłumaczenia jak to sie dzieje.
Na czym polega ten trick?
Fakty poproszę.
Dowody.
Tok myślenia.
Ja wierzę w potęgę umysłu.
Lubię się zastanawiać, nie dowierzać nawet własnym zmysłom, sprawdzać i szukać.
Kiedyś kochałam ludzi za to, że są niepowtarzalni, niezwykli, ze sie od nich uczyłam czegoś nowego, nowego sposobu patrzenia an świat.
Bo choć wszyscy żyjemy na tej samej planecie, każdy widział cos zupełnie innego.
Tak jak z tą tancereczką...
Można w kilka osób patrzeć się na nią w tym samym czasie, a widzieć coś zupełnie innego.
I to mnie w ludziach fascynowało, ich odmienny tok myślenia, ich indywidualność.
Za to pokochałam Michaela.
On jest dla mnie jak milion takich tancereczek w jednym.
To był ten powód, dla którego zaczęło mnie ciągnąć do innych fanów.
Wierzyłam, że nie dość, że każdy człowiek jest fantastycznym bytem, to fani michaela, karmieni magią, sa jeszcze bardziej niezwykli.
Oczywistym mi się wydawało, że jeśli ktoś jest tak związany emcjonalnie z człowiekiem, który pisze rzeczy typu:
You an I were never seperate
It`s just an illusion
Wrought by the magical lens of
Perception
to po prostu musi być kimś, z kim wymiana myśli będzie ciekawym doznaniem.
Okazało się, że nie z każdym, ale ludzie nadal mnie fascynowali.
Od jakiegoś czasu przestają.
Przestają być nietuzinkowi, oryginalni, przestają mnie fascynować indywidualizmem.
Zaczynają się przerażająco powtarzać, powielać myśli, wzorce.
Coraz rzadziej widze w nich coś, czego nie spotkałam u nikogo innego.
Są perełki.
Bywa, że ktoś jednak ma własne zdanie.
Bywa, że ktoś jednak słucha.
Wyciąga wnioski.
Ma odwagę być sobą.
To chyba jest to. Ta odwaga.
Chwytam się tej myśli, że każdy człowiek jednak jest wspaniałym, oryginalnym, rozwijającym się bytem, tylko się tego boi.
Boi się tego jak jest potężny.
I ze strachu upodabnia się do reszty, skrzętnie ukrywając to co w nim najpiękniejsze. Swoje emocje, marzenia.
Nie wiem już czy w to wierzę.
Staram się.
I na tej podstawie śmiem skłaniać się ku stwierdzeniu, iż dzieło zapodane przez Ernę to właśnie iluzja /złudzenie/ słonia.
Czym według Ciebie jest iluzja w takim razie?
Jestem niezmiernie ciekawa...
***
A link do tancereczki to jeszcze coś innego.
Chociaz podobnego.
Tamto to nie wiem czy można nazwac iluzją, to chyba bardziej pokazuje pracę naszego mózgu, tego, która półkula w danym momencie jest dominującą.
To, że to zmienia kierunek to normalne, raz przeważa lewa, a raz prawa półkula. Nie wiem jakim cudem aż taki efekt można uzyskać, no ale można.
Cały "myk" polega tu na tym, żeby spróbować mieć władzę na d tymi półkulami i decydować co CHCE się widzieć.
W każdym razie tak myślę, posiłkując się opisem na stronie i własnym doświadczeniem.
Tak MYŚLĘ.
Ale niczego nie jestem PEWNA.
W przeciwieństwie do większości osób, które się wypowiedziały w tym wątku.
Jeśli jesteście tacy pewni tego, ze to ściema, podpucha i że "niektórzy" dają sobą manipulować, to chętnie wysłucham wytłumaczenia jak to sie dzieje.
Na czym polega ten trick?
Fakty poproszę.
Dowody.
Tok myślenia.
Ja wierzę w potęgę umysłu.
Lubię się zastanawiać, nie dowierzać nawet własnym zmysłom, sprawdzać i szukać.
Kiedyś kochałam ludzi za to, że są niepowtarzalni, niezwykli, ze sie od nich uczyłam czegoś nowego, nowego sposobu patrzenia an świat.
Bo choć wszyscy żyjemy na tej samej planecie, każdy widział cos zupełnie innego.
Tak jak z tą tancereczką...
Można w kilka osób patrzeć się na nią w tym samym czasie, a widzieć coś zupełnie innego.
I to mnie w ludziach fascynowało, ich odmienny tok myślenia, ich indywidualność.
Za to pokochałam Michaela.
On jest dla mnie jak milion takich tancereczek w jednym.
To był ten powód, dla którego zaczęło mnie ciągnąć do innych fanów.
Wierzyłam, że nie dość, że każdy człowiek jest fantastycznym bytem, to fani michaela, karmieni magią, sa jeszcze bardziej niezwykli.
Oczywistym mi się wydawało, że jeśli ktoś jest tak związany emcjonalnie z człowiekiem, który pisze rzeczy typu:
You an I were never seperate
It`s just an illusion
Wrought by the magical lens of
Perception
to po prostu musi być kimś, z kim wymiana myśli będzie ciekawym doznaniem.
Okazało się, że nie z każdym, ale ludzie nadal mnie fascynowali.
Od jakiegoś czasu przestają.
Przestają być nietuzinkowi, oryginalni, przestają mnie fascynować indywidualizmem.
Zaczynają się przerażająco powtarzać, powielać myśli, wzorce.
Coraz rzadziej widze w nich coś, czego nie spotkałam u nikogo innego.
Są perełki.
Bywa, że ktoś jednak ma własne zdanie.
Bywa, że ktoś jednak słucha.
Wyciąga wnioski.
Ma odwagę być sobą.
To chyba jest to. Ta odwaga.
Chwytam się tej myśli, że każdy człowiek jednak jest wspaniałym, oryginalnym, rozwijającym się bytem, tylko się tego boi.
Boi się tego jak jest potężny.
I ze strachu upodabnia się do reszty, skrzętnie ukrywając to co w nim najpiękniejsze. Swoje emocje, marzenia.
Nie wiem już czy w to wierzę.
Staram się.