: pt, 29 lut 2008, 20:41
Michael na zywo jest niesamowity! Nawet na probach przed koncertami czasami brzmi jak z playbacku, bo po prostu wtedy jest mniej zmeczony i mniej dyszy. O tym, ze jest to live swiadcza jedynie przerwy w spiewaniu, wtracenia słowne i na przeklad nucenie lalala
Nie nalezy zapominac, ze Michael niesamowicie wielokrotnie spiewal na zywo. Z czasem tracil kondycje i np. Dangerous Tour jest w większosci jest zadyszana. Istnieje też - niepotwierdzona teoria [plotka] - że MJ mógł stracić głos i dlatego zaczął wystepowac z playbackiem.
Jedną piosenke i w dodatku musicalowa ballade mogl z powodzeniem wykonac na zywo. Podobnie brzmi w WMCIG. nie trzeba trzymac mikrofonu tuz przy ustach, zeby bylo dobrze slychac. MJ o tym wie lepiej niz inni wykonawcy. W koncy spiewa od lat na scenie. Tez kiedys myslalem, ze MJ ma udawane playbacki. Jednak Michael jest po prosty niesamowity live. Caly koncert moze trwac 2-4 godzin. Dlatego zaczal uzywac momentami playbacku (już od Dangerous Tour). Roznica playback i live jest slyszalna u Michaela od razu np. przy koncertowych Billie Jean.
Nie nalezy zapominac, ze Michael niesamowicie wielokrotnie spiewal na zywo. Z czasem tracil kondycje i np. Dangerous Tour jest w większosci jest zadyszana. Istnieje też - niepotwierdzona teoria [plotka] - że MJ mógł stracić głos i dlatego zaczął wystepowac z playbackiem.
Jedną piosenke i w dodatku musicalowa ballade mogl z powodzeniem wykonac na zywo. Podobnie brzmi w WMCIG. nie trzeba trzymac mikrofonu tuz przy ustach, zeby bylo dobrze slychac. MJ o tym wie lepiej niz inni wykonawcy. W koncy spiewa od lat na scenie. Tez kiedys myslalem, ze MJ ma udawane playbacki. Jednak Michael jest po prosty niesamowity live. Caly koncert moze trwac 2-4 godzin. Dlatego zaczal uzywac momentami playbacku (już od Dangerous Tour). Roznica playback i live jest slyszalna u Michaela od razu np. przy koncertowych Billie Jean.