Jak podaje Vegas DeLuxe na 4 godziny przed każdym z 33 show Immortal Tour Cirque du Soleil w LV fani w zupełnie nowy sposób będą mogli doświadczać dziedzictwa Króla Popu.
Pokazane zostaną pamiątki po Michaelu, przedmioty z Neverland, które nigdy wcześniej nie były wystawiane, będzie możliwość zrobienia zdjęć w odtworzonej scenerii z KFM-ów, fani będą mogli również zajrzeć za kulisy The Immortal World Tour i zadawać pytania twórcom show oraz innym współpracownikom Michaela.
Podczas Fan Fest będzie można zmierzyć się z innymi fanami grając w MJ: The Experience Ubisoftu.
Dostęp do wszystkich atrakcji Fan Fest zagwarantowany będzie dla posiadaczy biletów na The Immortal oraz wszystkich chętnych. Całość odbędzie się w Bay East i West Halls Mandalay Bay Convention Center.
Robin Leach: Biorąc na siebie tak ogromną odpowiedzialność, myślę, że usprawiedliwionym jest twierdzenie, że ani twoja rodzina, ani Jego fani nie za bardzo rozumieli, jaka była pańska rola. Nie tylko dbał pan o Jego reputację, ale chronił ją oraz wybudował spore przedsięwzięcie, które wciąż się rozwija. Kiedy po Jego tragicznej śmierci powiedział do siebie jestem współwykonawcą Jego woli, co pomyślał pan sobie o osiągnięciach tego człowieka, którego był pan kiedyś managerem?
John Branca: To trudne pytanie. Przede wszystkim, kiedy otrzymałem to zadanie, byłem wdzięczny za wsparcie wielu fanów Michaela. Sądzili oni, że ponieważ byłem z Nim od stycznia 1980 roku, John McClain ja będziemy właściwymi osobami do tego zadania. Dodało mi to pewności, jednak musieliśmy jeszcze udowodnić sobie, że się do tego nadajemy, a przed nami było bardzo wiele wyzwań. Z przerwami pracowałem z Michaelem przez 30 lat oraz bardzo dobrze znałem jego podejście do biznesu, dzięki temu miałem tu sporą przewagę.
Jakby od samego początku czułem, że wiem, co robić dobrze. Sądzę, że jeżeli miałyby się tym zająć osoby zupełnie nowe, potrzebowały roku czy dwóch, by w ogóle zorientować się w sytuacji. A John McClain chodził z Michaelem do liceum, ja zaś z przerwami pracowałem z nim przez 30 lat. Taki obrót sprawy wydawał się naturalny.
I to nie było jak "Dobra, musimy to przemyśleć." Po prostu, kiedy sędzia przekazał nam pałeczkę, zaczęliśmy działać. Jedną z rzeczy, która moim zdaniem ułatwiła nam zadanie, była autoryzacja i wydanie filmu "This Is It", ponieważ kiedy zobaczyłem ten materiał, pomyślałem, że ludzie będą mieli okazję zobaczyć Michaela w innym świetle. Zobaczą Michaela perfekcjonistę, przekonają się, dlaczego był tak wspaniałym artystą. A jednocześnie dostrzegą Jego człowieczeństwo. Michael nie wywyższał się wobec swoich muzyków i tancerzy. Był bardzo uprzejmym, choć wymagającym człowiekiem.
Sądziliśmy, że kiedy wydamy film, wiele osób zobaczy Michaela w zupełnie nowym świetle i szczęśliwie tak też się stało. Jak do tej pory jest to najlepszy koncertowy film dokumentalny wszech czasów. Mimo, że Michael był bardzo zajęty, jestem pewien, iż znalazł czas, by obejrzeć te nagrania z ostatnich prób. Jestem pewien, że oglądał je i zastanawiał się, które części chciałby poprawić. Nie wiem tego na pewno, ale jestem pewien, że choć nie wszystkie, to choć część z nich obejrzał.
RL: Czy spotyka się pan z krytyką lub co odpowiada pan na zarzuty o zarabianiu tak ogromnych pieniędzy na Jego nazwisku? Przypuszczam, że trzeba było sporo zarobić, by spłacić Jego długi.
JB: Z naszego punktu widzenia pracujemy tak naprawdę dla Michaela, Jego dziedzictwa i dzieł oraz dla Jego matki i Jego dzieci. Chcieliśmy doprowadzić Estate do takiego stanu, że kiedy w końcu zarządzaniem w nim zajmą się Jego dzieci, fundusz będzie w dużo lepszym stanie, niż kiedy rozpoczynaliśmy naszą pracę. Naszym zadaniem więc jest pomnażanie zysków. Jeśli siedzielibyśmy tylko nic nie robiąc, byłaby to dla nich niedźwiedzia przysługa.
RL: Czy ostateczne zamierza pan zrezygnować ze swojej pracy, a zarządzanie przekazać trójce Jego dzieci?
JB: Za jakiś czas. Tak, za jakiś czas. Zgodnie z wolą Michaela, jest taka data, kiedy dzieci osiągną określony wiek, majątek zostanie podzielony - często bywa tak w bogatych, wysoko postawionych rodzinach, majątku nie przekazuje się od razu. Czeka się, aż dzieci podrosną.
RL: Zatem będą musiały skończyć 21 lat. Jeśli Michael byłby świadkiem tego wszystkiego, co się teraz dzieje, gdyby widział, co udało się panu osiągnąć, czy sądzi pan, iż przyklasnąłby na to wszystko i miałby pan Jego błogosławieństwo?
JB: Sądzę, że tak. Myślę tak z uwagi na wiele rozmów, jakie w przeszłości z nim odbyłem. Nie były to rozmowy o Jego nieśmiertelności, On mówił o własnym dziedzictwie. Spotkałem się z Michaelem tydzień przed Jego śmiercią, musieliśmy omówić kilka przyszłych spraw. Kilka miesięcy wcześniej przez swojego managera Franka DiLeo przekazał mi, iż chciał, bym wymyślił kilka rzeczy, przemyślał parę pomysłów i na tym spotkaniu pojawiłam się z całą ich masą. Zaś wyszedłem z niego wiedząc, których Michael chciał, zatem to, co robimy teraz, jest tym, czego On i tak by chciał.
Inną rzeczą jest to, że John McClain powiedział mi, że jeśli poszlibyśmy do Michaela i zaproponowali Mu opublikowanie filmu z Jego prób, zapytałby: "Zwariowaliście?" Michael był perfekcjonistą, zatem nie zgodziłby się na czysty materiał z prób. Ale jeśli powiedzielibyśmy Mu, "Michael, zapłacą Ci tyle pieniędzy, będzie to najlepszy koncertowy film wszech czasów, zaś towarzyszący mu album znajdzie się na szczycie list przebojów i sprzeda się w większej ilości egzemplarzy niż płyty Taylor Swift i Justina Bibera razem wzięte, co ty na to?" Bez namysłu odparłby, "Gdzie mam podpisać?"
RL: Wróćmy do tego spotkania na tydzień przed Jego śmiercią. Czy towarzyszyło temu jakieś przeczucie czy po prostu przygotowywaliście się do wyjazdu do Londynu (...)?
JB: Od 2006 roku nie pracowałem z Michaelem. Zrezygnowałem. Jednak w 2009 roku podpisał kontrakt na trasę This Is It. Skromnie powiedziałem sobie, "Nie jestem pewien, czy jest ktokolwiek inny, kto pomógłby osiągnąć Michaelowi to, co zamierza." Nie miałem na myśli względów artystycznych, ponieważ w tym nie miał sobie równych, ale chodziło mi o kwestie biznesowe. Zadzwoniłem do ludzi z AEG oraz do Jego managera, by po prostu dać Michaelowi znać, iż jeśli tylko potrzebowałby jakiejś pomocy, jestem do dyspozycji.
Oddzwaniano do mnie, mówiono mi, że Michael chce, bym przygotował plan. Na przestrzeni kilku miesięcy myślałem nad nim i w tamtą środę byłem gotów na spotkanie z nim, do głowy mi nie przyszło, że zaraz umrze. Chodziło m.in. o plany po koncertach. Data tego spotkania była całkowicie przypadkowa... Nie było to przeczucie. Jednakże zarys tego, co ustaliliśmy, uczyniliśmy naszym planem ochrony i dbania o Jego dziedzictwo. Sam również tego by chciał.
JR: Czy chciałby tej niesamowitej współpracy z Cirque du Soleil?
JB: Zabrałem Michaela na pierwsze show Cirque. Jeszcze na początku lat 80. Był to występ w namiocie, na parkingu przed molo w Santa Monica. Ogromnie mu się podobało! Po występie poszliśmy za kulisy, ponieważ chciał przywitać się z wszystkimi artystami. Był ogromnym fanem Cirque. Widzieliśmy każde z ich show. Pojechaliśmy do Montrealu, by zwiedzić siedzibę Cirque i podpatrywać artystów podczas ich pracy. W pewnym sensie, teraz pracuje z Cirque, a tego zawsze chciał.
RL: Jakie są pana prognozy w związku z trasą Cirque oraz odtwarzaniem muzeum pamiątek z Neverland?
JB: Wedle mojej filozofii, pracując nad czymś należy dać z siebie wszystko. I jeśli twoja praca okaże się wystarczająco dobra, a do tego jeśli chodzi o połączenie muzyki Michaela z Cirque i Jamie Kingiem, cóż - efekty mówią same za siebie.
RL: Ostatnie pytanie: pracował pan z Nim przez długi czas. Co stanowiło Jego geniusz, co sprawiało, że potrafił dotrzeć do ludzi na całym świecie? Czy On sam to rozumiał?
JB: Geniusz Michaela miał wiele aspektów. Zaczynał jako niesamowity młody wokalista i tancerz, następnie wytwórnia Motown Berry'ego Gordy'ego zamieniła Go w prawdziwego artystę. Później sam zaczął pisać własną muzykę. Kto wtedy wiedział, iż był kompozytorem? Po Off The Wall sam zaczął produkować swoje utwory. Wyprodukował "Billie Jean" i "Beat It" razem z Quincy Jonesem oraz był współproducentem "Bad.
Wciąż odkrywał i rozwijał swój talent - częściowo ponieważ nieustannie dążył do perfekcji i uczył się od innych wielkich artystów. Ale była też w nim wrodzona sympatia. Można zaleźć historie o wspaniałych artystach i ich wielkich ego, w otoczeniu których nikt nie chciał przebywać. Michael taki nie był. Michael był wspaniałym artystą, niezwykłym geniuszem i wszyscy Go kochali.
RL: Miałem okazję zjeść z nim chińską kolację pewnego wieczoru w hotelu Wynn. Był zwyczajnym, sympatycznym facetem.
JB: Dokładnie, a później, kiedy wychodził na scenę, zamieniał się w supergwiazdora.
John powiedział mi jeszcze, że Michael ma 32 miliony znajomych na Facebooku oraz, że Jego starszy brat, Jackie Jackson jest bardzo zaangażowany w pracę Estate. "Jackie pracował z nami przy wielu projektach, łącznie z tworzeniem linii wysokiej jakości kurtek skórzanych, inspirowanych KFM-ami Michaela, które dostępne będą w sprzedaży podczas MJ Zone w Mandalay Bay," powiedział.
(...)
rozmowę z Jackie Jacksonem. Później pojawią się wywiady z reżyserem Jamie Kingiem oraz szefem Cirque, Danielem Lamarre.
.