Michael Jackson - Invincible (2001)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Jak oceniasz tę płytę?

1
2
0%
2
8
2%
3
17
4%
4
73
17%
5
140
32%
6
193
45%
 
Liczba głosów: 433

Awatar użytkownika
la_licorne
Posty: 296
Rejestracja: sob, 12 mar 2005, 14:04
Skąd: nie powiem :)

Post autor: la_licorne »

Zauważyłam, ze MJ jest jednym z niewielu artystów, którzy potrafią łączyć w swojej twórczości zarówno dynamiczne, rokowe utwory jak i cukierkowe ballady... cenie go wlaśnie za to, ze nie jest artystą np. tylko pop czy rock, nie ograniczają go tzw. gatunki muzyczne. Nie istnieją dla niego tego typu bariery... Moim zdaniem określenie king of pop jest bardzo krzywdzące...nie odzwierciedla całej twórczości MJ.

Wydaje mi się, ze doskonały przykładem jest tutaj np. "Morphine", utwór, który uważam za jeden z najlepszych utworów MJ. Utwór bardzo surowy, wręcz agresywny, o ciężkiej tematyce, ale doskonale komponujący się z delikatną, melodyjną wstawką. Słuchając "Morphine" mam ciarki, zawsze... :wariat:

Czy to jest offtop...? :wariat:
Awatar użytkownika
THRILLER
Posty: 429
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:27
Skąd: Poznań

Post autor: THRILLER »

Epizod 1

.1. Break Of Dawn to utwór który mnie zachwycił od samego początku, jak się go puści na ful to dopiero się go czuje.

Epizod 2

1. Vinci jest nudny i męczący, gdzie się go nie puści tam po paru utworach każą ci płytę zmienić. Nie dziwie się bo mnie też męczy.
2. Zgadzam się w 100% z Yolą, medialne rozczarowanie Vincem polega na tym że za dużo naopowiadano o nim przed wydaniem i może żenująca promocja była by wybaczona ale gdyby materiał z płyty powalił ale nie powalił :(
3. No to jest oczywiste że gdyby nie było klipu do thrillera to może by nawet się 10 mil. mniej CD sprzedało ale wartość muzyczną thrillera i Vinca nie ma co porównywać…
4. Na Mjowisku zapuścimy Vinca, jestem pewien że impreza siądzie :]
5. Jeżeli na składankach znajduje się jeden utwór z Vinci to też o czymś świadczy.

Możecie sobie oszczędzić pisania że piszę jak rozgoryczony i wypalony fan, bo wcale tak nie jest. Mnie po prostu Vinci rozczarował i jest przeciętniakiem na 3+ którego już dawno nie słuchałem.
Awatar użytkownika
Schmittko
Posty: 412
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:09
Skąd: Katowice

Post autor: Schmittko »

THRILLER pisze:4. Na Mjowisku zapuścimy Vinca, jestem pewien że impreza siądzie :]
na MJowisku puścimy wszystkiego po trochu :D
a swoją drogą... słuchałem 22 wersji One More Chance (teraz słucham wszystkiego pod kątem MJowiska), i przy jednej z nich stwierdziłem: "wow, ta jest zdecydowanie najlepsza!". Okazało się, że to była zwykła wersja... :wariat: Niektórym ludziom powinno sie zabronić robić remixy :/
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

la_licorne pisze:Nie istnieją dla niego tego typu bariery...
Jakieś tam ograniczają - ani w hip-hopie (jako raper :> ), ani w reggae, ani tym bardziej w heavy-metalu i innych podobnych to go sobie nie wyobrażam. Duet z Marilyn Mansonem? :wariat:
la_licorne pisze:Moim zdaniem określenie king of pop jest bardzo krzywdzące...nie odzwierciedla całej twórczości MJ.
Mi to bardziej kojarzy się raczej z pop-kulturą - Michael na pewno jest jej ikoną. A to, że muzyki TYLKO popowej nie miał, to już aż tak nie ma nic do rzeczy. Pojęcie muzyki pop jest zresztą szeroko rozumiane.
Wikipedia pisze:W najszerszym sensie muzyka pop jest po prostu każdym rodzajem muzyki rozrywkowej, niezależnie od jej charakteru.
Co jak co, muzyka Michael jest bardziej "rozrywkowa" niż "ambitna"...
la_licorne pisze:Wydaje mi się, ze doskonały przykładem jest tutaj np. "Morphine", utwór, który uważam za jeden z najlepszych utworów MJ. Utwór bardzo surowy, wręcz agresywny, o ciężkiej tematyce, ale doskonale komponujący się z delikatną, melodyjną wstawką. Słuchając "Morphine" mam ciarki, zawsze... :wariat:
Mi się trudno przykonać do tego utworu - z pewnością jeden z najmniej normalnych, a najbardziej oryginalnych w jego karierze. Ale z premierowych kawałków na BOTDF tylko "Superfly Sister" mi się mniej podoba. A to już tylko moje skromne zdanie...
Awatar użytkownika
la_licorne
Posty: 296
Rejestracja: sob, 12 mar 2005, 14:04
Skąd: nie powiem :)

Post autor: la_licorne »

Pank pisze: Jakieś tam ograniczają - ani w hip-hopie (jako raper :> ), ani w reggae, ani tym bardziej w heavy-metalu i innych podobnych to go sobie nie wyobrażam. Duet z Marilyn Mansonem? :wariat:
A Money to nie rap...? nenene
Co do duetu z Mansonem...wiesz, że przeszło mi to kiedyś przez myśl...wyobrażałam sobie jakby mógł wyglądać teledysk... :wariat:

Pojęcie muzyki pop jest zresztą szeroko rozumiane.
no i w tym problem... Britney Spears tez robi pop, ale jakże inny... :wariat:

Co jak co, muzyka Michael jest bardziej "rozrywkowa" niż "ambitna"...
Muzyka MJ jest zarazem rozrywkowa i ambitna... glupija

[
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Post autor: KASIA »

Ja się przyznam, że może gdyby nie Invincible, to nie byłabym już fanką muzyki Mja. Główną zaletą (jak dla mnie) jest to, że jak mówicie ona nie ma "duszy". Wcześniejsze płyty Michaela ją mają i dlatego do słuchania ich trzeba się niejako przygotować, trzeba mieć odpowiedni nastrój, odpowiednią iliść czasu i jeszcze pare innych czynników musi być "odpowiednich". Sprawa całkowicie zmienią się gdy chodzi o Invincible, do słuchania tej płyty nie trzeba nic. Można poprostu siąść i słuchać. W moim odbiorze (np.) Dangerous coś mi narzuca, narzuca mi jakiś sposób odczuwania i odbieranie bodźców, a Invincible ma w sobie jakby "puste miejsce" do którego ja słuchając "wkładam" kawałek siebie, wtedy ta płyta czuje to co ja, ona jest wtedy jak ja, wyczuwa czego od niej chcę i potrafi mi to dać. A kiedy chcę sobie (np.) poprawić humor za pomocą innej płyty MJa, muszę dobrze dobrać właściwy utwór, żaby się przypadkiem bardziej nie dobić.
Invincible mogę słuchać przez cały dzień, na okrągło i jeszcze się nie zdarzyło żeby mi ta muzyka przeszkadzała. A wszystkich innych płyt (nie tylko Michaela) nigdy nie sałucham w całości, a bo jakaś tam ścieżka mi przeszkadza, albo coś... I słucham ich tylko nocą, albo wczesnym rankiem, kiedy nikt mi nie przeszkadza. I nie za długo, bo wkońcu zaczną mnie wku***ać.

Niech Michael nagra kiedyś jeszcze choćby jedną, króciutką taką płytkę japrosic (A to, że jakaś tam większość jej nie kupi? Wszyscy dobrze wiemy czego teraz ludzie słuchają... Podoba im się takie "coś", bo nie muzyka. I gdyby oprócz tego czegoś podobałoby im się jeszcze "moje" Invincible to coś muziałoby z płytą być nie tak :wariat:)

PS. O takich rzeczach jak genialny wokal i podobne już nie wspominałam - bo to oczywiste ;-) .
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Post autor: KASIA »

la_licorne pisze: Czy to jest offtop...? :wariat:
NIEEE :happy: To jest (za przeproszeniem) pierwszy, naprawdę sensowny temat od czasu, kiedy pierwszy raz weszłam na MJTP forum :happy:
Awatar użytkownika
Mike
Posty: 1010
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:54
Skąd: mam to wiedzieć?

Post autor: Mike »

To ja powiem wam, ze Vince mi się bardzo przydał jak byłem w depresji, za to, że słuchając Vinc'a też wyszedłem z deprechy dziękuje MJ'owi za nia, mam czasem takie przejściowe humory smutne i w tedy przydaje mi sie Vince bo ma te wole kawałki, Vince jest już płyta z nowej epoki XXI W. Oceniam ją jako płytę podnoszącą mnie na duchu. Ulubione kawałki moje z niej to wszystkie, choć 2000 Watts nie za bardzo przypadło mi do gustu, a tak słucham całej.
Rada dla tej części której nie za bardzo przypadła Vince do gustu.
Vince Nudna? Proś boga bądź bąź doberj myśli i czekaj na Nowy album!!:D "I Have A Dream"!
"LIES RUN SPRINTS, BUT THE TRUTH RUNS MARATHONS"- Michael Jackson
Obrazek
http://www.youtube.com/user/ktossomeone
Awatar użytkownika
MJJ
Posty: 573
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 12:08
Skąd: Someplace Else

Post autor: MJJ »

Temat oceny INVINCIBLE był już wielokrotnie poruszany na forum MJPT więc nie będę się rozpisywał za szeroko. Powiem tylko, że dla mnie INVINCIBLE jest najbardziej niedocenianą płytą Michaela. Nie jest to płyta łatwa i jako całość nie jest przebojem od pierwszego przesłuchania. W tę płytę trzeba się bardziej wczuć, dać jej szansę, posłuchać nie raz i nie dwa lecz dużo więcej razy aby docenić jej cały urok, jest trochę jak wino - im starsza tym bardziej się podoba wielu osobom, tym więcej osób ją docenia artystycznie.
Może wiele osób to zdziwi ale uważam, że HIStory (CD 2) też jest płytą niedocenianą i gdyby nie promocja, teledyski i trasa koncerowa wiele tzw. normalnych ludzi nie znałoby i nie doceniłoby ani EARTH SONG, ani YOU ARE NOT ALONE, ani SCREAM, itd.
Wielu tzw. "ekspertów" często pisze, że od czasu DANGEROUS do 2001 roku Michael nie wydał żadnej nowej płyty - i niestety tym szeroko rozumiana publiczność się kieruje. A przecież wiele osób uwielbia SMILE, TABLOID JUNKIE, IS IT SCARY, itp. nie znane szerokiej publiczności utwory i jestem przekonany, że wielokrotnie więcej by się w nich zakochało gdyby tylko mieli okazję ich posłuchać.
I tak samo jest z INVINCIBLE - płyta generalnie zjechana przez krytykę, później wmawianie ludziom o rzekomo kiepskiej sprzedaży, dokładając do tego brak promocji, brak trasy, tylko dwa teledyski i całą otoczkę o której nie trzeba przypominać i mamy cały obraz sytuacji, obraz ogólnie nieciekawy, obraz wykreowany przez media. Media niestety w obecnych czasach często kreują modę na to jaką muzykę się słucha a wiele osób za tą modą podąża. INVINCIBLE w tę modę się nie wpisało nie tylko z czysto muzycznych powodów. Gdyby tylko więcej osób miało szansę lub dało sobie szansę poznania tej płyty lepiej jestem przekonany, że ogólny obraz INVINCIBLE byłby oceniany pozytywnie.
Obrazek
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Skąd: Kraków

Post autor: KASIA »

SUNrise pisze: wielu ludzi spodziewało się więc co najmniej wydarzenia na skalę "Thrillera"..
Ja tam mogę Thrillera wyrzucić za okno i nie żałować. Co prawda "Bille" to dzieło sztuki muzycznej, ale na pewno nie nadaje się do częstego słuchania. Przejada się. A reszty utworów z tej płyty (powiem delikatnie) nie lubię :war:
SUNrise pisze: Dzięki tej płycie Michael na pewno nie zyskał sobie zbyt wielu nowych fanów o ile takowych w ogóle.
Ja tam przed wydaniem Vinca byłam pół-fanką, gotową żucić muzykę MJa, ( :wariat: bo na punkcie faceta mam już takiego świra, że nic mi nie pomoże :wariat:) gdy tylko na horyzoncie miało pojawić się coś leprzego. Czyli ja będę tym nowym fanem zdobytym dzięki
tej płycie
SUNrise pisze: Na całe szczęście jest i zawsze będzie "stary" MJ, z genialnymi płytami, które kocham wszystkie od "Off The Wall" do "Blood On the Dancefloor".
Jestem jedyną tutaj, która za "starym" Mjem nie przepada :podejrzliwy: Tego "środkowego"* już lubię ;-)

* dla mnie:
stary MJ : Off The Wall - Dangerous
środkowy MJ : History - BODF
nowy MJ : Invincilbe
SUNrise pisze: Ale dajcie komuś do posłuchania (komuś kto nie słucha Jacksona) np. płytę Dangerous i Invincible i zobaczcie, która z nich mu się bardziej spodoba. Jestem prawie pewna, że będzie to ta pierwsza.
Próbowałam... i była ta druga :wariat:
MMarjory pisze: Jeśli chodzi o 'Invincible', przyznam bez bicia-nie mam tej płyty. Ona jest... taka inna niż wszystkie.
I chyba dlatego trudn będzie znaleźć faka, który tak samo kochałby i Thriller i 'Bad i Dangerous i HIStory i Blood on the dancefloor, jak i Invincible, zbyt duża przepaść jest między tymi płytami. One są w zupełnie innym stylu, w porównaniu z tymi pierwszymi, Vince brzmi stanowczo jak płyta nie-Michaela.
MMarjory pisze: To nie jest ten sam Michael, to nie jest ta sama muzyka, to jest nie ten sam głos.
Coś tak myślę, że to nie miała być płyta dla was starych, wiernych fanów, tylko dla nas nowych, nastawionych na coś zupełnie innego.
MMarjory pisze: Mam wrażenie, że Michael stara się tu za wszelką cenę gonić za jakąś muzyczną modą, podporządkować się trendom, to wszystko wydaje mi się jakieś takie chaotyczne, to się nie klei, nie płynie...
Jeśli nawet chciał gonić za modą to mu się to w 100%... nie udało. Tego co zrobił z żadnej strony nie można nazwać "modnym". Naprawdę nie wiem co Ci tam nie płynie.
Każda płyta MJa ma jakiś swój charakter, swój temat i za każdym razem inny. W tym przypadku wyszedł poprostu zbyt-inny :wariat: Trzeba pamiętać, że Michael to artysta, który ma swój styl. A Ci właśnie artyści mają czasami ochotę zrobić coś zypełnie nie pasującego do ich stylu i musimy takim ludziom to wybaczać:smile:
Lika pisze:nie chce to już pisać elaboratów na temat Invincible, bo mówiliśmy o tym setki razy. Szanuje fakt, że ktoś ma odmienne zdanie, tylko wydaje mi się, że Invincible nie można zestawiać z zadną inną płytą Michaela, bo ona jest kompletnie... zupełnie... skrajnie... całkowicie... inna (...) Nie powiem, że to najlepsza - ale na pewno najambitniejsza płyta, jaką zdarzyło mu się nagrać!

Reszty cytować już nie będę, ale z całym Twoim postem Lika się zgadzam :mj:

[off top]Typy na wakacje mam dwa, choć też takie od biedy :ziew: [off top]
Schmittko pisze:Przewaga ballad, więc trudno do niej tańczyć...

I dobrze mieć choć jedną płytę Mja do której dobrze się zasypia. Bo wcześniej się przyznam drzemałam do Princa i trochę mi się przejadł :ziew:
Kermitek pisze: narodzily sie dzieci jego dzieci , otrzymal cos w rodzaju namiastki wlasnej rodziny (...)W tym momencie jego muzyka Łagodnieje staje sie subtelna delikatna czula miekka (...)ja to nazwalam mianem wiekszej dojrzalosci , mniej buntu wiecej spokoju

Ciekawa teoria i szłoby się z nią zgodzić

A co do Break of Dawn, to jest to jeden z tych utworów, których słuchanie bez słuchawek poprostu nie ma sensu. I faktycznie Heaven Can Wait jest "za blisko". To co mogę wytknąć Vincowi to właśnie złe ułożenie piosenek, te podobne do siebie melodią są w kupie i komuś nie znającemu dobrze tej płyty mogę się zajączkować. I to też trochę zniechęca do wsłuchiwania się. Wiecie kiedy Billie Jean robi na mnie największe wrażenie? Kiedy słucham go razem z Medullą, Bjork. Wtedy muzyka i wokal Billie dają najbardziej się odczuć. Inaczej mówiąć gdyby "przemieszali" w Invincible, to też by się tego inaczej słuchało :-)
SUNrise pisze: Po trzecie. To nie jest też tak jak napisała Lika, że stary Michael jest "cacy", nowy "be" , to w ogóle nie o to chodzi.


Powiedziałabym: dla Ciebie. Dlatego, że Ty masz swój gust muzyczny, do którego Vince nie pasuje. Ale nie wszyscy takie swoje gusty mają i czasami chodzi w aśnie o to, że stary Michael jest "cacy", nowy "be" .

To by było na tyle :wariat:
Awatar użytkownika
Schmittko
Posty: 412
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:09
Skąd: Katowice

Post autor: Schmittko »

Invincible... temat, który nie umiera :]
w 100% zgadzam się z MJJ
na naszym przykładzie widać, że media mogłyby o Vincu mówić w kategoriach "najbardziej kontrowersyjnej płyty", ale na pewno nie "porażki"... byłoby to znacznie bardziej prawdziwe.
niektóre poglądy KASI mnie zszokowały, ale u mnie też było podobnie - że dzięki Invincible poczułem się "nowym fanem", odświeżonym, dostałem kolejny powód by Michaela nie tylko nie skreślać, ale postawić go znów na pierwszym miejscu
mjjgirl
Posty: 61
Rejestracja: pt, 18 mar 2005, 14:31
Skąd: ENGLAND

Post autor: mjjgirl »

KASIA ZGADZAM SIĘ Z TOBĄ W 100%!!!!!!!!!!!!!!!!!

Znam wielu ludzi którzy właśnie dzięki płytce Invincible zostali fanami, więc ty nie jesteś tą jedyną.

Do płytek typu Off the Wall czy Thriller nie mam zbytniego sentymentu.

Ale już Dangerous czy Invincible mogę słuchać bez końca i nigdy nie będę miała dość.

HIStory - z tej płyty wybieram utwory które słucham.
Michael...
Obrazek
Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Skąd: Las Między Światami

Post autor: lunatyczka »

W zasadzie to nie mam ulubionej płyty Michaela. W kazdej z nich są utwory, które bardzo lubie i takie ktorych prawie nie słucham, ale to normalne, tak jest z kazdym artystą. A jesli chodzi o plytę "Invincible" dla mnie nie rozni się ona zasadniczo od poprzednich. Są tam utwory tj. "Cry" "Break of Dawn" czy "Whatever Happens" ktorych mogę słuchac w nieskończoność i takie jak np."2000 Watts", ktorych słucham rzadko.
Nie za bardzo rozumiem słów krytyki pod adresem tej płyty :wariat: :ziew:
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
Awatar użytkownika
Yana
Posty: 512
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 15:13
Skąd: Warszawa

Post autor: Yana »

Nie mam żadnych zastrzeżeń do Invincible. Lubię właściwie wszystkie kawałki znajdujące się na tej płycie, chociaż 2000 WATTS mie zaskoczył. W pierszej chwili myślałam, że to wogóle nie jest Michael.

Moje ulubione utory z tej płyty to You rock my world, Cry, The lost children.

Co do innych płyt to właściwie lubię wszystkie. Na każdej są jakieś kawałki, które przypadły mi szczególnie, jak również są takie, których wogółe nie słucham.
Speechless

Post autor: Speechless »

teraz to każdy może mówić ze Invincible to syf nawet sunrise czy jak jej tam. Ale kiedy ukazywała się tak nie było... pamietam jak w nocy w sieci ukazywały się kolejno utwory z tej płyty i w jaki zachwyt ludzie wpadali na całym świecie. Kiedy pojawiła się piosenka Unbreakable, a później coś cobardzo zaskoczyło - mnie także i to bardzo miło czyli tytułowa Invincible kocham tą piosenkę, co ważne trzeba mieć dobry sprzęt HiFi aby ją w pełni czuć (tak jak i zresztą Break Of Dawn).
Nie zgadzam się, że promocja nie ma nic do rzeczy. Mi nie chodzi o samą promocję ale o videoklipy promujace bądź co bądź album. Wielu ludzi pokochało piosenkę dzięki właśnie video nakręconemu przez MJ do niej. Czy ktoś z nas wyobrażałby sobie dziś Remember The Time w Egipcie czy też Scream w kosmosie gdyby nie MJ? dzięki niemu tak właśnie jest i słuchając później piosenki wyobrażamy (przypominamy) sobie to. Jestem przekonany, że gdyby pojawił się przepiękny videoklip do Break Of Dawn utwór ten stałby się przebojem, a tak tylko fani wiedzą, że taki utwór istnieje. W dodatku MJ w wielu video zmienia trochę sample w piosenkach tak jak np. w In The Closet pod koniec - rewelacja.
Wracając do Invincible - kiedy pojawił się utwór Whatever Happens fani oszaleli - pamiętam że była petycja do Sony Music aby nakręcić do niej videoklip - wtedy nie wiedzielismy jeszcze ze MJ sie z nimi gryzie.
Cenie MJ za to, że miesza style nie szufladkuje się. Takimi skrajnymi utworami moga być np. Shout i Speechless. Od popu rapu r&b soulu na rocku skonczywszy MJ ciągle się rozwija i wcale nie mowie ze wszystko musi się podobać bo nie znam artysty ktorego wszystkie piosenki wszystkim sie podobają :D.
Thretened to taki nowy Thriller ;) - pamietam ze opisywali kiedys ludzie z SONY MUSIC ze odsluchali nowy krazek MJ i ze np. Privacy poruszy nas bardziej niż Scream... no i... mnie jakoś nie poruszył bardziej :D wolę Scream ale cóż. Ogólnie MJ mile mnie zaskoczyl płytą Invincible choć przyznam, że za dużo mi ona "pachnie" samplami Rodneya Jerkinsa - sam Jerkins stwierdzil ze Invincible byla ostatnia plytą do ktorej wykorzystywal analogowy sprzęt - teraz nagrywa juz wszystko cyfrowo. Uwielbiam utwór promujący You Rock My World, Invincible, Unbreakable, Break Of Dawn, Cry a 2000Watts jakos mi nie "wchodzi" :).
Najbardziej to mi wchodzi In The Back z ostatniego albumu szkoda ze nie dokonczyl tego utworu :)
ODPOWIEDZ