To co tutaj mówicie ma sens. Naprawdę Wam wierzę. Czasem wyobrażam sobie spotkanie z Michaelem. Tam...
Pod jego zdjęciem codziennie zapalam świeczkę. Najważniejsze aby pamięć o nim nigdy nie wygasła.
"I Love You.. I Really Do"- pamiętajmy te słowa...
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
- Weronika22
- Posty: 100
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009, 12:47
- Skąd: Wrocław
Pamiętam jak 29 sierpnia-dzień 51 urodzin Michaela zapaliłam świeczkę na balkonie, powiedziałam-To dla Ciebie Michael,kocham Cię i tak już na zawsze pozostanie i coś jeszcze powiedziałam ale już nie pamiętam. I wtedy popatrzyłam w piękne gwieździste niebo i ogarnęło mnie jakieś dziiwne uczucie. Tak dziwne że nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Poczułam się jakby...Jego wzrok był skierowany na mnie, jakbym w jakiś niewidoczny sposób Go zobaczyła. Potem szczęście ogarnęło mnie tak wielkie że nawet na następny dzień mi to zostało i poczułam taki wewnętrzny spokój. Nie da się tego opisać...Było niesamowite.
Ja wierzę w takie rzeczy, w moc snów itp.
W środę albo czwartek , w pierwszym tygodniu po śmierci Michaela, leżałam dosyć długo zanim zasnęłam i słuchałam mp3, bardzo płakałam, trzęsłam się, nie mogłam się po prostu opanować i nagle przeszedł mnie dziwny dreszcz i się uspokoiłam... Ja czuję, wiem, że to był Mike...
W środę albo czwartek , w pierwszym tygodniu po śmierci Michaela, leżałam dosyć długo zanim zasnęłam i słuchałam mp3, bardzo płakałam, trzęsłam się, nie mogłam się po prostu opanować i nagle przeszedł mnie dziwny dreszcz i się uspokoiłam... Ja czuję, wiem, że to był Mike...
- Dama Kameliowa
- Posty: 374
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009, 12:52
"Musiałem umrzeć, żeby być szczęśliwy."
To przekazał we śnie jednej z użytkowniczek naszego forum, nie będę mówiła "po nazwiskach", chyba że sobie tego życzy.
Wiem, że on jest przy nas. Kiedy u mnie jest już naprawdę źle, myślę sobie, że Mike jest obok. I nawet wtedy, kiedy nie mogę opanować płaczu, kiedy jedyne, co przychodzi mi do głowy to skoczyć przez okno, powtarzam sobie "Czy Michael chciałby, żebym się poddała?"...
On słyszy nasze modlitwy, słowa, które do niego kierujemy. Myślę, że jest szczęśliwy. Odpoczywa, bo na to w pełni zasłużył. Nie pamiętam, kto to napisał, jednak zacytuję-"Jest w niebie. I na pewno bawi się z innymi dziećmi, i jest szczęścliwy..."
A tak w ogóle, dla rozluźnienia trochę pasa powagi-czy ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym, że on wie teraz, co mówiliśmy (a raczej łyśmy, bo w większości były to fanki xD) o jego tyłku itp.? Albo co myśli o wierszytku Capitana Eo? ;D
Pozdrawiam serdecznie!
To przekazał we śnie jednej z użytkowniczek naszego forum, nie będę mówiła "po nazwiskach", chyba że sobie tego życzy.
Wiem, że on jest przy nas. Kiedy u mnie jest już naprawdę źle, myślę sobie, że Mike jest obok. I nawet wtedy, kiedy nie mogę opanować płaczu, kiedy jedyne, co przychodzi mi do głowy to skoczyć przez okno, powtarzam sobie "Czy Michael chciałby, żebym się poddała?"...
On słyszy nasze modlitwy, słowa, które do niego kierujemy. Myślę, że jest szczęśliwy. Odpoczywa, bo na to w pełni zasłużył. Nie pamiętam, kto to napisał, jednak zacytuję-"Jest w niebie. I na pewno bawi się z innymi dziećmi, i jest szczęścliwy..."
A tak w ogóle, dla rozluźnienia trochę pasa powagi-czy ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym, że on wie teraz, co mówiliśmy (a raczej łyśmy, bo w większości były to fanki xD) o jego tyłku itp.? Albo co myśli o wierszytku Capitana Eo? ;D
Pozdrawiam serdecznie!
Michael to opisał... to jak spotkanie z Bogiem.Weronika22 pisze:Pamiętam jak 29 sierpnia-dzień 51 urodzin Michaela zapaliłam świeczkę na balkonie, powiedziałam-To dla Ciebie Michael,kocham Cię i tak już na zawsze pozostanie i coś jeszcze powiedziałam ale już nie pamiętam. I wtedy popatrzyłam w piękne gwieździste niebo i ogarnęło mnie jakieś dziiwne uczucie. Tak dziwne że nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Poczułam się jakby...Jego wzrok był skierowany na mnie, jakbym w jakiś niewidoczny sposób Go zobaczyła. Potem szczęście ogarnęło mnie tak wielkie że nawet na następny dzień mi to zostało i poczułam taki wewnętrzny spokój. Nie da się tego opisać...Było niesamowite.
Nie wiem, czy każdy to zna, dlatego wkleję tutaj linka.
"God" z "Dancing the Dream" (1992): http://www.mjtranslate.com/poems/263
Poza tym, bardzo ładny wątek, dopiero teraz na niego trafiłam.