I co dalej?

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
dreamer
Posty: 44
Rejestracja: czw, 02 lip 2009, 2:19

Post autor: dreamer »

Ja mam takiego "brata" z Afryki. Jest w moim wieku. Dostałyśmy nawet z mamą jego zdjęcie i kilka listów (!). Praktycznie w każdym pisze,że strasznie nas kocha i bardzo nam dziękuje. Nie da się opisać uczucia jakie towarzyszy,gdy czytasz takie listy. Naprawdę.
Awatar użytkownika
giovanedonore
Posty: 103
Rejestracja: śr, 11 mar 2009, 23:00

Post autor: giovanedonore »

No właśnie. :) więc teraz, tak niedługo po tym wszystkim, zamiast myśleć o fundacjach i ogromnych przedsięwzięciach, lepiej zrobić coś małego. Ale od siebie.
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

Coś małego czy coś wielkiego- to nie ma żadnego znaczenia.
Grunt, żeby zrobić coś dla kogoś i nie wypalić się na poziomie planów i opowiadań.
Bo nie pomaga się po to, aby o tym mówić, lecz po to, żeby innym było lepiej....
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
MonikaS
Posty: 6
Rejestracja: śr, 08 lip 2009, 8:25
Skąd: Białystok

Post autor: MonikaS »

ważne jest działanie, bardzo ważne.

i wogóle to tak.. Michael zszedł ze sceny ziemskiej, to jest prawda, lecz marzeniem każdego artysty jest to aby jego muzyka była ponadczasowa, przeżyła jego samego. ostatnio pomyślałam, że chyba głównym zadaniem jego fanów jest słuchać go dalej i zarażać tym innych żeby można było o nim za parę lat powiedzieć "chociaż Michael Jackson zmarł w 2009 roku to jego muzyka jest numerem 1 dla fanów do dnia dzisiejszego i nic nie zapowiada końca"...

dlatego to jest bardzo ważne, że, co można obserwować na tym forum na przykład, dużo ludzi zafascynowało się nim mocniej już po jego śmierci. takich ludzi ma być jeszcze więcej... ja tak uważam.

człowiek nie jest nieśmiertelny ale miłość innych do niego może uczynić jego duszę obecną na świecie na zawsze.
will you be there, michael...!!!
Awatar użytkownika
Michael FOREVER!!!
Posty: 119
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 19:19
Skąd: Katowice

Post autor: Michael FOREVER!!! »

Mam wspaniałego męża,który od pewnego czasu dąży do tego aby dzieciom z rodzin patologicznych pomagać jak tylko się da.Już poczynił pierwsze kroki w tej sprawie. Jest naprawdę niesamowity!!! Nie jest nawet fanem Michaela ,a tu proszę............Dzięki niemu sama coraz częściej myślę o tych wszystkich dzieciach......wiem jedno napewno tak samemu sobie tego nie zostawie.......i tyle.......
NAZAWSZE w moim sercu!!!!!!MICHAEL JACKSON 1958-2009
Awatar użytkownika
moniazabak
Posty: 29
Rejestracja: pt, 31 lip 2009, 19:39
Skąd: Jacksonlandia ^^

Post autor: moniazabak »

Chce zeby Michael wrÓcil..
kaja-unbreakable

Post autor: kaja-unbreakable »

Jeszcze przed śmiercią Michaela bardzo mocno zastanawiałam się jak mu się odwdzięczyć i wymyśliłam, że chyba najpiękniejszą rzeczą, którą mogę zrobić byłaby kontynuowanie jego dzieła, pomoc ludziom i zwierzętom... Poprostu chciałabym, żeby ten świat był choć trochę lepszy, choć trochę chciałabym go zmienić... Wiem, że może są to wyświechtane frazesy ale wystarczy wziąć sobie je głęboko do serca i robić co w naszej mocy, nawet jeżeli nie możemy zdziałać wiele, to róbmy to na co nas stać. Ja Zdejmuję z ulicy każdego małego ślimaczka, by nikt go nie rozdeptał. Segreguję surowce wtórne... mogłabym wymieniać długo. Te uczynki może nie są wielkie i ja jedna wiele nie zdziałam, ale gdy czytam wasze posty to widzę, że są ludzie którzy myślą jak ja, czują jak ja... wystarczy się starać i mieć wiarę. WYSTARCZY CHCIEĆ.
Smile
Posty: 43
Rejestracja: pt, 03 lip 2009, 15:04

Post autor: Smile »

No więc nie jestem sama :)
Robię mało, ale staram się. Na więcej nie pozwala mi mój wiek. Mimo to np. przekładam ślimaki z ulicy (i inne stworzonka, raz nawet miałam przyjemność spotkać węża), wyławiam robaczki z basenu czy krzyczę, gdy ktoś zabija np. komara. I mam duuużo planów na przyszłość związanych z pomocą zwierzakom. Może jestem naiwna, ale wiem, że je spełnię.
Koniec marudzenia o mnie - tak jak już było napisane - musimy kontynuować dzieło Michaela i zmieniać świat na lepsze. Ja już zaraziłam miłością do Michala np. brata, który zakochał się w piosence Billie Jean :dance:
Awatar użytkownika
po-cichu
Posty: 288
Rejestracja: pn, 27 lip 2009, 20:21
Skąd: Łódź (podwodna)

Post autor: po-cichu »

giovanedonore
Dzięki za tego linka:) Ilekroć słyszałam o tej akcji, myślałam sobie, że trzeba się do niej przyłączyć, ale jakoś zawsze to odkładałam na "wieczne nigdy:P Teraz już wypełniłam formularz i jest mi z tym dobrze:)
girlonthebridge
Posty: 62
Rejestracja: sob, 25 lip 2009, 17:41

Post autor: girlonthebridge »

jeżeli kogoś nie stać na wspomnianą w poprzednich wątkach adopcję to polecam wolontariat. Miałam okazję kiedyś dość długo jeździć do domu dziecka, niestety na razie jestem uziemiona bo zmieniłam miejsce zamieszkania i poszukuję na swoim terenie takiej placówki... radość dzieci kiedy się je przytuli, gdy czują się samotne i smutne... bezcenna :)

dlatego nie "nie stać nas" bo są środki zamienne :).

Tak trzymajcie, sądzę, że o to właśnie chodziło Michaelowi kiedy śpiewał swoje piosenki.... :)
I'm humbled in Your grace....

Someone tell me why did You have to go and leave my world so cold...
Awatar użytkownika
Oluksandra
Posty: 129
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:14
Skąd: Wrocław

Post autor: Oluksandra »

Ja przez pewien czas pomagałam mojej drużynowej w świetlicy środowiskowej dla dzieci. Fajna sprawa, choc nie było łatwo. Dzieciaki pochodziły z patologicznych rodzin, więc trzeba było miec sporo cierpliwości.
Niestety świetlicę przejął ktoś inny i od tamtego czasu nigdzie się nie udzielałam. Zawsze miałam wymówkę: brak czasu. Ale jak się dobrze nad tym zastanowic, to tak naprawdę brak chęci, a nie czasu.
Awatar użytkownika
po-cichu
Posty: 288
Rejestracja: pn, 27 lip 2009, 20:21
Skąd: Łódź (podwodna)

Post autor: po-cichu »

Swojego czasu prowadziłam drużynę harcerską w szkole specjalnej, znaczna część tych dzieciaków mieszkała w domu dziecka. Kiedyś zaszła potrzeba, żeby je tam odprowadzić. Przyznam szczerze, że widok jest niezapomniany, w tym negatywnym sensie oczywiście.
Dzieciaki poupychane w norach, z początku myślałam, że to drzwi do szafy, a nie wejście do dziecięcego pokoju:( A to, co boli najbardziej, to fakt, że znaczna część mieszkańców tego domu MA RODZICÓW. Są tam, bo ten dom jest dla nich i tak lepszym wyjściem, niż dom rodzinny, że w tych klitkach jest im lepiej:( Ale od żadnego z tych dzieci nie usłyszałam złego słowa na swoich rodziców, wręcz przeciwnie. Jednak miłość dziecka nie zna granic. Ech.
Tak, czy siak po dwugodzinnej wizycie tam byłam tak niesamowicie przybita, że zaczęłam jeszcze bardziej doceniać wychowawców tam pracujących. Ja mam za miękkie serce, nie dałabym rady, ale jeśli ktoś z Was czuje, że mógłby coś zdziałać, to działajcie, bo uśmiech tych dzieci wart jest miliony.
ODPOWIEDZ