Joseph Jackson - tyran czy zasłużony ojciec i manager?

Prince, Paris, Blanket, Rebbie, Jackie, Tito, Jermaine, LaToya, Marlon, Randy, Janet, 3T, Joseph, Katherine i pozostali członkowie rodziny Jackson - wiadomości i rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, kaem, @neta, anialim, Mariurzka, Mafia

Awatar użytkownika
PsychoButcher
Posty: 76
Rejestracja: ndz, 08 lis 2009, 15:00
Skąd: Neverland

Post autor: PsychoButcher »

Joseph by dobrym menagerem ale zrobił z Michaela i jego braci maszynę do pieniędzy, przez niego Michael nigdy nie miał dzieciństwa i złożę się że za to wszystko Michael nie zapisał mu żadnej części swojego majątku. Joseph był bardzo dobrym menagerem i podejrzewam że bez niego Jacksons 5 nie wybili by się za bardzo. Nie lubię go jako człowieka za zniszczone dzieciństwo Michaela ale szanuję za to że wybił mocno Jacksons 5. Pozdrawiam :mj:
I'm gonna make a change, for once in my life...
Awatar użytkownika
A-g-A
Posty: 433
Rejestracja: śr, 20 lip 2005, 22:30
Skąd: się biorą trolle internetowe?

Post autor: A-g-A »

Baby Jane, nie do końca się z Tobą zgodzę. Jasne, nikt nie ma wątpliwości, że Michael urodził się z talentem, ale mówiąc że ludzie szybciej czy później ten talent w sobie odkrywają nie jest do końca prawdą. Wyobraźmy sobie, że ktoś rodzi się ze wspaniałym talentem do gry na gitarze elektyrcznej, perkusji czy innego instrumentu. Nie ma pieniędzy na sprzęt, szkołę muzyczną, by choćby poprawić czy jeszcze bardziej udoskonalić swoje umiejętności i z tego powodu "odkłada" swój talent w zapomnienie. Nie wraca do niego już nigdy, a talent zostaje tylko ukryty gdzieś głęboko w środku niego.
Każdy z nas posiada jakiś talent - mocno w to wierzę - ale nie zawsze okoliczności, sytuacja życiowa pozwalają na to, by ten talent w sobie pielęgnować czy nawet odkryć. Masz talent do skoków narciarskich, ale nie wiesz o tym, by nigdy nie stanąłeś na progu skoczni.
Nie wiem, czy bez Joe, czy bez jego nie pozytywnej, ale jednak dyscypliny, upartości Michael zostałby tym kim był.
Joe ma mnóstwo wad, zrobił wiele złego w życiu, ale nie można mu zarzucić, że w pewien sposób nie pomógł Michaelowi osiągnąć sukces. Jak już mówiłam w innym temacie, nie wiadomo czy bez Joe dzieciaki nie wyladowałyby na ulicy sprzedawać dragi.
Joseph jaki był każdy wie, ale nie zapominajmy, że pracował ciężko by utrzymać rodzinę, a mimo to miał jeszcze czas i pragnienie (którego nie mógł spełnić na własnej osobie), by chłopcy osiągnęli sukces w karierze muzycznej. Próby, choć ciężkie, straszne, które zostawiły trwały ślad w psychice małego Michaela jednak osiągnęły swój cel. Sam Michael o tym mówił.
Oczywiście może szybciej czy później Michael osiągnąłby sukces, ale chyba większość z nas zgadza się, że świat showbiznesu z otwartymi rękami bardziej przyjmuje tych, którzy to mieli smutną, mroczną przeszłość niż tych z cukierkowo słodkimi przeżyciami. Nie chodzi mi o to, że twarda ręka Joe i jego sposób wychowywania dzieci był dobry, bo np. dzięki temu mieliśmy wspaniałego artystę, ale jednak może choć w małym stopniu, ale jednak sukces Michaela był sukcesem na skalę światową i jeszcze długo takim pozostanie.
Obrazek
Run, Forrest! RUN!
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

Baby Jane pisze: Nie wiemy jakie miał dzieciństwo Joe i co go ukształtowało. Na pewno wiemy za to, że ciężko pracował całe życie oraz że zależało mu na rodzinie. Byc może nie potrafił tego okazac w żaden sposób, gdyż go tego nie nauczono. Ale gdyby mu nie zależało, to by dużo wcześniej poszedł sobie w pizdu. Na pewno kocha wszystkich swoich synów i córki, nawet jeśli nigdy tego nie powiedział. Joe utkwił byc może w pułapce. Nie był nigdy zdolny do wyrażania uczuc, bo sam mógł nigdy nie zaznac ciepła w życiu. Dlatego bał się dac coś dobrego od siebie. Łatwiej było byc tyranem.
Joe bardzo działa mi na nerwy. Zwłaszcza to jego pazerstwo na pieniądze Michaela...nie mówiąc już o tym, jak traktował Michaela, gdy ten był dzieckiem.
Ale z drugiej strony, patrząc na samego Joe...też nie miał łatwo.
Chyba w filmie "Michael Jackson legenda", jest potwierdzone że Michael w sumie przebaczył ojcu. Potwierdzono, że Joe urodził się w bardzo biednej rodzinie. Sam od ojca, nigdy nie zaznał ciepłych uczuć. Wychowywano go twardą ręką. I chyba stąd brało się jego oziębłe i rygorystyczne traktowanie własnych dzieci. Nie umiał inaczej, nikt mu nie pokazał, że można.
Wiedział, że aby jego dzieciaki nie klepały takiej biedy, jaką on zaznał...musiały ciężko pracować. Może nie do końca zdawał sobie sprawę, że wprowadza nie wychowanie a tyranię :-/
Ale jego chyba też nikt wcześniej nie nauczył, że można inaczej postępować i osiągać sukces.
Jak człowiek dorasta w takim domu, gdzie nie okazuje się badź tłumi ciepło...sam potem nie potrafi okazać uczuć w swojej rodzinie.
Baby Jane pisze: A tam wcześniej pisaliście, że bez ojca Michael nie byłby sławny. Bzdury! Michael urodził się po to by występowac. Kochał to zanim zrozumiał, po co to robi. Pragnął to robic. Dlatego na pewno zostałby gwiazdą i bez pomocy ojca. Byc może zajęłoby mu to więcej czasu, byc może jego muzyka, teksty piosenek wyglądały by nieco inaczej. Bo cierpienie uszlachetnia, otwiera oczy na cierpienie innych. Ale z talentem ludzie się rodzą. Ludzie rodzą się przeznaczeni do czegoś. Jedni odkrywają tą drogę wcześniej inni później, ale zawsze odkrywają! Każdy ma tu na ziemi jakąś rolę. Kiedy się czegoś naprawdę chce cały Wszechświat sprzysięga się, żeby w tym pomóc. Więc wystarczy uwierzyc, że się da. Michael jest na to wyśmienitym przykładem. Cała jego historia dowodzi temu, że niemożliwe staje się możliwe. Wiele razy tego dowiódł.
Racja. Michael urodził sie po to by być na scenie. Był do tego po prostu stworzony. Takiego talentu nie można było zmarnować.
Owszem, ojciec bardzo mu pomógł...nie można zaprzeczyć.
Ale też wiadomo, że można było to robić w znacznie przyjemniejszy sposób niż zachowywał się Joe.
Michael kochał muzykę od samego początku. Więc, myślę że nie trzeba było go aż tak zmuszać do prób...nie bić za jakieś małe błędy...lepiej było wytłumaczyć i na spokojnie próbować znowu.
Michael był perfekcjonistą i pewnie sam, chciał zawsze robić wszystko najlepiej...Nie potrzebna mu była ciężka ręka ojca, by mobilizowała go do doskonalenia. Sam wyczuwał, kiedy trzeba jeszcze potrenować, bo efekt go nie zadowalał.
A niestety, sposób wychowywania Michaela spowodował, że z radosnego i otwartego na świat dziecka...wyrósł zalękniony, nieśmiały i zakompleksiony młody człowiek :smutek: . Przez całe życie borykał się z brakiem akceptacji samego siebie, co na pewno przełożyło się na szczęście w życiu prywatnym.
Zdobył wszystko w życiu zawodowym...ale czy zaznał szczęścia, w życiu osobistym...jako człowiek...
1958 - forever...
Awatar użytkownika
Mental
Posty: 165
Rejestracja: czw, 05 lip 2007, 21:19

Post autor: Mental »

Moja ocena osoby Joe Jacksona jest zdecydowanie negatywna.
Fakt, że gdyby nie Joe nie byłoby Michaela nie ma żadnego wpływu na ocenę jego jako człowieka. Jeśli można być komuś wdzięcznym za Michaela to Bogu (o ile się w niego wierzy), że 'zaplanował' takie istnienie bądź losowi. Uważam, że ojcu/matce można, a nawet trzeba być wdzięcznym za dobre wychowanie, wpajanie odpowiednich wzorców i zapewnienie normalnego dzieciństwa - jeśli oczywiście tego się doświadczyło - a nie za sam fakt przyczynienia się do powstania życia. Mam być wdzięczny staremu Joe, że np. nie zagłodził Michaela albo że od czasu do czasu miał przebłyski dobroci...? Cholera, przecież to nie łaska tylko obowiązek każdego rodzica.

Może dla artystycznej przyszłości Michaela takie traktowanie przez ojca było w pewnym stopniu dobre, bo jak zauważyła dawno temu M.Dż.* ciężkie dzieciństwo, "trening" umacnia, ale wszystko ma swoje granice. Nawet po 25.06 Joe utwierdza mnie w przekonaniu, że nie był dobrym ojcem. I tak się zastanawiam czy to wstawiennictwo w procesie nie było interesowne. Może to dosyć podłe podejrzenia, ale po tym wszystkim co Joe zaserwował Mike'owi nie byłbym zaskoczony. Nawet teraz widać, że Joe w pierwszej kolejności stawia swoje dobro i za wszelką cenę pragnie zarobić na synu. Zresztą - wyobrażacie sobie co by to było jakby Joe zachował się inaczej podczas procesu?
Uważam, że skradzenie dziecku dzieciństwa to jedno z najgorszych czynów, jakich może dopuścić się rodzic. W końcu dzieciństwo ma się tylko jedno, w dodatku to taki wyjątkowy czas kiedy człowiekowi kształtuje się światopogląd i osobowość. To naprawdę niesamowite, że Michael wyrósł na takiego człowieka, na jakiego wyrósł. Zupełne przeciwieństwo skrzywionego ojca.
Gdyby po latach Joe zaczął się zachowywać normalnie to może nawet byłbym skłonny dać się przekonać, że facet zrozumiał błędy z przeszłości a wychowywanie Michaela twardą ręką było w dobrej wierze... No, ale jak wiadomo Joe biedny już od dawna nie jest a wciąż myśli tylko o pieniądzach. To sprawia, że nie darzę go szacunkiem i już raczej tak zostanie.
Ostatnio zmieniony śr, 11 lis 2009, 13:26 przez Mental, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Saszka
Posty: 195
Rejestracja: pt, 31 lip 2009, 22:43
Skąd: Chrzanów

Post autor: Saszka »

Może i Joe był dobrym menegerem ale zapomniał o jednej istotnej sprawie, i nie miał do czynienia z osobami dorosłymi i uodpornionymi na stres i krzywdę, lecz z małymi dziećmi, które były w pewien sposób zagubione w tym show-biznesie.
On zamiast im pomóc, wpierać traktował jak przedmioty, które można schować i wyjąc gdy sa potrzebne na występ...
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

buziaczek pisze:
Baby Jane pisze: Nie wiemy jakie miał dzieciństwo Joe i co go ukształtowało. Na pewno wiemy za to, że ciężko pracował całe życie oraz że zależało mu na rodzinie. Byc może nie potrafił tego okazac w żaden sposób, gdyż go tego nie nauczono. Ale gdyby mu nie zależało, to by dużo wcześniej poszedł sobie w pizdu. Na pewno kocha wszystkich swoich synów i córki, nawet jeśli nigdy tego nie powiedział. Joe utkwił byc może w pułapce. Nie był nigdy zdolny do wyrażania uczuc, bo sam mógł nigdy nie zaznac ciepła w życiu. Dlatego bał się dac coś dobrego od siebie. Łatwiej było byc tyranem.
z drugiej strony, patrząc na samego Joe...też nie miał łatwo.
Chyba w filmie "Michael Jackson legenda", jest potwierdzone że Michael w sumie przebaczył ojcu. Potwierdzono, że Joe urodził się w bardzo biednej rodzinie. Sam od ojca, nigdy nie zaznał ciepłych uczuć. Wychowywano go twardą ręką. I chyba stąd brało się jego oziębłe i rygorystyczne traktowanie własnych dzieci. Nie umiał inaczej, nikt mu nie pokazał, że można.
Wiedział, że aby jego dzieciaki nie klepały takiej biedy, jaką on zaznał...musiały ciężko pracować. Może nie do końca zdawał sobie sprawę, że wprowadza nie wychowanie a tyranię :-/
Ale jego chyba też nikt wcześniej nie nauczył, że można inaczej postępować i osiągać sukces.
Jak człowiek dorasta w takim domu, gdzie nie okazuje się bądź tłumi ciepło...sam potem nie potrafi okazać uczuć w swojej rodzinie.
O ojcu MJa mam mieszane odczucia. Ale jeśli MJ mu przebaczył, to jestem to w stanie uszanować. Nie zapominajmy też, że MJ sam stawiał się ojcu i nie był taki potulny, gdy czuł się bardzo zagrożony w jego obecności.

Mnie natomiast zapadło w pamięć, jak Joe, po raz pierwszy chyba, publicznie wyznał w wywiadzie Larry'ego Kinga:

You know what this beat started -- beat started in the slavery days. Where they used to beat the slaves and then they used to torture them.

That's where these beating started. These slave masters, and that's where that come from. But, hey, there's a lot of people in America, Larry, a lot of people in America spank their kids, you know? They say they don't, they're lying. They're lying.


Wiesz kiedy bicie się zaczęło? Kiedy zaczęło się niewolnictwo. Wtedy zwykle bito i torturowano niewolników.

Od tego się zaczęło. Larry, wiele Amerykanów daje klapsa swoim dzieciom. Jeśli mówią, że tego nie robią, to kłamią.


Nie zapominajmy, że w latach 1920 / 1930 - rodzice i (pra)dziadkowie Joego, byli żywymi świadkami bezwzględnego okrutnego niewolnictwa sprzed 50-ciu laty...być może pozostałości tamtych okrucieństw / metod były jeszcze stosowane, za jego dzieciństwa i jako mężczyzna sam stosował te metody wobec swoich dzieci.
Ostatnio zmieniony śr, 11 lis 2009, 16:54 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
BettyBlue1982
Posty: 131
Rejestracja: wt, 12 maja 2009, 3:02
Skąd: Bydgoszcz

Post autor: BettyBlue1982 »

To jak dzisiaj zachowuje się Joe po śmierci syna zostawmy bez komentarza i nie marnujmy na to swojej energii, niech Joe mówi sam za siebie.
Bite i wykorzystywane dzieci są rozdarte między bezwarunkową miłościa do rodzica a powstałą nienawiścią. Jeśli miłość zwycieża dziecko wygrywa podwójnie.
Michael powiedział kiedyś ważną prawdę, ze wszyscy jesteśmy produktami dzieciństwa. Czytałam kiedyś taki artykuł na onecie o Żydówce Evie Schloss, która przeżyła obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, która stwierdziła że przeżyła obóz bo dla niej wsparciem było jej dzieciństwo pełne miłości i radości. Dziś mało kto zdaje sobie sprawę jakie to jest ważne, całe szczęście my fani MJ o tym już wiemy ;-)
"Możesz być, czymkolwiek chcesz
Po prostu przemień się w to czym myślisz, że zawsze mogłeś tym być
bądź wolny ze swoim tempem, bądź wolny,
Zrzeknij się swego ego - bądź wolny, bądź sobą!"

I love you MJ :*...
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

BettyBlue1982 pisze:To jak dzisiaj zachowuje się Joe po śmierci syna zostawmy bez komentarza i nie marnujmy na to swojej energii, niech Joe mówi sam za siebie.
Na szczęście, jak podają media...Joe nie uda się zarobić na zmarłym synie.
Jeśli potwierdzi się to, co ukazuje się w mediach...Joe nic nie zyska swoim zachowaniem :happy:

"...Joe wynajął prawników, którzy mieli doprowadzić do podważenia testamentu.
Tatuś, który znęcał się na młodym Michaelam, chciał nie tylko dostać znaczną cześć spadku, ale także otrzymać prawo do nadzorowania pieniędzy swoich wnuków! Na szczęście w miniony poniedziałek sędzia uznał, że testament jest zgodny z prawem, a wykonawcami zapisanych w nim punktów zostaną John Branca i John McClain. Wybrani spoza rodziny Jacksonów specjaliści od prawa spadkowego mają zadbać, aby nie doszło do żadnych nadużyć..."
1958 - forever...
Awatar użytkownika
karolinaonair
Posty: 80
Rejestracja: ndz, 09 sie 2009, 12:35
Skąd: hollyłódź

Post autor: karolinaonair »

Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Joe dobrał sie do tego spadku.
Jest znany z tego, że w bardzo krótkim czasie potrafi stracić masę pieniędzy na wątpliwych interesach i rozrywkach... Biznesman z niego marny. Nie miał tej smykałki, którą miał Michael.

Odkąd był młodym chłopakiem Michael wiedział co, gdzie, z kim i dlaczego.. :mj:
Obrazek

"Kłamstwa biegną sprinty, prawda biegnie maratony" - Michael Jackson
Awatar użytkownika
JoannaTempest
Posty: 167
Rejestracja: wt, 01 wrz 2009, 13:44

Post autor: JoannaTempest »

Ja mam bardzo negatywny stosunek dla Joe. Wiemy, że Michael nigdy nikogo nie atakował w mediach, więc jego uwagi dot. ojca na pewno były prawdziwe. To go bardzo dużo kosztowało, owszem dyscyplina i systematycznośc w tym businessie sie sprawdzają ,ale nie takimi sposobami. Michael pisał w autobiografii ,że to co robi, swoją sztukę kocha i nie widzi siebie w innym zawodzie, więc myślę,że bicie nie było potrzebne do zachęty. Trauma do końca życia została, smutne ale prawdziwe...
Awatar użytkownika
invincible_girl ;)
Posty: 550
Rejestracja: ndz, 15 cze 2008, 18:23
Skąd: Capricious anomaly in the sea of space

Post autor: invincible_girl ;) »

Jak to powiedział Michael; gdyby nie on, Michael nie byłby takim perfekcjonistą... I gdyby nie on, to nie byłoby Michaela ;-) Nie znam go, ale chyba chciał dobrze dla swych dzieci. Nie chciał, by były dyskryminowanymi Czarnymi, więc ich wybił. Dobre strony i wiele wad... Nie wiem, jak podsumować...
Obrazek
Never say goodbye, because saying goodbye means going away. And going away means forgetting. Peter Pan
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

ja wciąż nie rozumiem jednego

jesteśmy dziećmi swoich rodziców i dostajemy w spadku od nich cechy charakteru które są miksem mamy i taty to co

że niby Michaela to kosmici przywieźli???
Ma niesamowity talent i to dawało mu fory ale nie był oderwany od reszty rodziny jak jakiś obcy.
Jest mnóstwo inwestycji dotyczących Michaela - obiecanych które nigdy nie doszły do skutku jak i piosenek, filmów , duetów które nie zobaczyły światła dziennego przez wiele lat.
Nie osądzajcie nikogo póki nie przejdziecie jednego kilometra w jego butach.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Skąd: z innej bajki

Post autor: @neta »

Noemi.best pisze:
@neta pisze:
jesteśmy dziećmi swoich rodziców i dostajemy w spadku od nich cechy charakteru które są miksem mamy i taty to co
W spadku to sie dostaje od rodzicow geny, ktore odpowiadaja np za wyglad, natomiast cechy charakteru sa nabyte w procesie socjalizacji, najpierw pierwotnie w rodzinie, pozniej w spoleczenstwie, no i oczywiscie wplyw jeszcze na to maja przerozne zdarzenia z naszego zycia. Tym bardziej ze ludziom z wiekiem moga sie te cechy zmianiac, np ktos zawsze bardzo spokojny staje sie nerwowy etc.

MJ mysle byl zawsze bardziej synem mamusi niz tatusia, i dlatego sie w ojca nie wdal i nie zachowywal sie jak on. Widzac tez i odczuwajac na wlasnej skorze jak niewlasciwie jest zachowanie ojca byc moze rekami i nogami bronil sie, aby nie stac sie taki jak on. I dzieki Bogu - udalo mu sie to. Jeszcze jedno: wychowywala go matka w wierze w Boga i w wierze Swiadkow Jehowy, a z doswiadczenia wiem, ze religia ta kladzied duzy nacisk na prace nad soba, tj. nad swoim charakterem. I mimo ze MJ Swiadkiem Jehowy przestal byc, to mysle ze to co w mlodosci mu matka zaszczepila zaowocowalo pozniej.
owszem zgadzam się że proces socjalizacji, że naśladownictwo, że środowisko, że społeczeństwo ale....

nie można oderwać cech fizycznych którym dajesz prawo do dziedziczenia od cech psychicznych jakby były czymś co się kupuje.
Jesteśmy kompletną całością i fizyką i psychiką i dostajemy komplet w spadku.
To co zrobimy z nim później to inna bajka...lub inni naukowcy których czytamy.
Ja osobiście uważam że nikt nie rodzi się zły i nie dostajemy tych złych cech w spadku jak np a to że Joe jest bee.
wszystkie negatywne cechy których nie chcemy od rodziców wykształciły się u nich właśnie w procesie doświadczeń życiowych, socjalizacji, trudnych zdarzeń i braku wzorców czy terapii.Ten bagaż ciągniemy na sobie od pokoleń.
Michael miał w sobie cechy i ojca i matki.Opluwacie tego Joe a on zwyczajnie tak jest i zawsze taki był Joeowaty.Na starość nie stał się cud który go zmienił.Michael Jackson nigdy nie byłby Michaelem Jacksonem takim jakiego znamy i kochamy gdyby nie Joe.Czy byłby lepszym czy gorszym nie mnie oceniać.Zapewne innym.Jednakże bardzo mocno i silnie powiązanym ze swoim ojcem choćby w nienawiści i z matką.
Szczerze mówiąc w bajkach wole zawsze czarne charaktery.Wróg ale swój.Te anioły jakoś do mnie nie przemawiają.

-> temat posprzątany 24 czerwca 2010.
mav.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Ojciec Michaela zrąbał mu psychikę na maxa, wpędzając w patologiczne kompleksy "leczone" przez operacje plastyczne, co jak wiemy, przyniosło mu co najmniej więcej szkody niż pożytku. Niewątpliwie zawdzięcza mu sukces, szkoda tylko, że kosztem tej poranionej psychiki. Wydaje mi się (chociaż mogę się mylić i mam nadzieję, że tak jest), że mimo iż wybaczył ojcu krzywdy, niektóre rany mogły nigdy nie zagoić się do końca. Nie podoba mi się, że matka nie umiała go uchronić przed nim, chociaż rozumiem, że pewnie została tak wychowana, że rodzinę trzeba utrzymać wbrew wszystkiemu. Brakło jej też odwagi. On (ojciec) z kolei wygląda na typa człowieka któremu ciężko przyznać się do błędów. Przynajmniej przed kamerami bo może przyznał się przed najsławniejszym synem.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrusia Pani
Posty: 139
Rejestracja: sob, 03 paź 2009, 1:58

Post autor: Piotrusia Pani »

Margareta pisze:zrąbał mu psychikę na maxa
Margareta pisze:patologiczne kompleksy
Margareta pisze:poranionej psychiki
Jeju, jak czytam takie zwroty, to mam wrażenie jakby Michael był jakimś psychopatą.
Pomimo tego co ojciec Mu zrobił, nie wpędził Go przecież w chorobę psychiczną. Na pewno wpłynął na Jego osobowość i to w przygnębiający sposób. Z wieloma rzeczami Michael nie mógł sobie poradzić. Może raczej próbował sobie radzić, a nie zawsze Mu to wychodziło. Ale z drugiej strony potrafił też wyjść ponad to wszystko co widać w tym, że okazał się zupełnym przeciwieństwem swojego ojca w relacjach do własnych dzieci. To też świadczy o sile Jego osobowości i psychiki. A przecież wiemy, że historie lubią się powtarzać i dzieci często powielają wzory zaczerpnięte od rodziców, paradoksalnie nawet wtedy kiedy ze wszystkich sił starają się tego nie robić. Dlatego myślę, że pomimo całego cierpienia i uszczerbku psychicznego, Michael mimo wszystko wyszedł z tej historii rodzinnej obronną ręką. Co nie znaczy, że rany się zabliźniły.
Love lives forever
ODPOWIEDZ