Witam wszystkich
Przypadkiem znalazłem to forum i post odośnie fenomenu głosu M.J.
W związku z tym, że trochę interesuje się śpiewaniem i jego technicznymi aspektami pomyślałem, że napiszę parę słów na temat jego głosu. Być może wniosę coś nowego ( o ile nie zdubluję poprzednich postów)...
Michael Jackson był jednym z wielu znanych piosenkarzy, którzy stosowali bardzo popularną technikę śpiewu zwaną Speech Level Singing, którą stworzył właśnie Seth Riggs. Historia Seth-a sama w sobie jest ciekawa bo jego metoda nie spotkała się z uznaniem jego uniwersyteckich kolegów dlatego w pewnym okresie życia odciął się od nich i kontynuował prace nad swoją wizją nauczania co później okazało się przełomem...
SLS można próbować przetłumaczyć na "śpiewaj tak jak mówisz" czyli z takim ustawieniem aparatu głosowego, które pozwala wydobywać dowolne dzwięki (niskie, wysokie) bez użycia siły, bez pchania, naciągania mięśni krtani itd często spotykanego u niezbyt wprawnych piosenkarzy rockowych...
Oczywiście technika to jedno a naturalne predyspozycje czyli barwa, tembr głosu to drugie. O ile to pierwsze każdy z Was może wyćwiczyć, to barwę ma się od urodzenia i tego nic nie zmieni. Można co najwyżej delikatnie coś koloryzować ale zasadniczo ma się "to coś" lub nie.
Wystarczy posłuchać występów M.J. z czasów Jackson 5 - tam już słychać te piękne,pełne zwarcie strun głosowych, zwinność, lekkość. Jednym słowem urodził się by śpiewać...
W odpowiednim momencie miał szczęście, że ktoś to odkrył i kazał ćwiczyć,być może nawet zmuszał do pracy...Pamiętajmy o tym, że często osoby z talentem nie dochodzą tak daleko jak ktoś kto ma go mniej ale bardzo dużo nad sobą pracuje i rozwija się.MJ miał jednak tego świadomość i pokonywał wszystkie przeciwności co w zasadzie gwarantowało sukces.
Sama technika SLS polega na wykonywaniu szeregu różnych ćwiczeń, czasem śmiesznie brzmiących, które prowadzą do osiągania o wiele lepszych rezultatów niż inne tradycyjne metody, kładące nacisk tylko na śpiewanie i ćwiczenie przepony...
Tutaj lekcja M.J przeprowadzona z jego pokoju hotelowego z Sethem Riggsem:
http://www.youtube.com/watch?v=pMMSR4Ad14g
Ćwiczenie to nazywa się "lip rolls" i jest bardzo efektywne jeżeli chodzi o rozluźnienie mięśni krtani i jej obniżenie, pozbawienie napięcia wokół szyi i doskonali płynne przechodzenie między rejestrami co jest fundamentem tej techniki. MJ przed każdym występem robił zestaw takich ćwiczeń.
Świadomość posiadania takiego głosu oraz tego, że można go zniszczyć przez nieodpowiednie "wydzieranie się" powodowała, że na codzień mówił bardzo delikatnie, cicho a czadu dawał tylko na koncertach.
Śpiewał głównie w tzw. MIX-ie czyli połączeniu niskiego rejestru piersiowego (chest voice) i wysokiego rejestru głowy (head voice). Spróbujcie sobie śpiewać samogłoskę "A" startując komfortowo w rejestrze piersiowym. Idąc w górę po skali np.5 tonowej, dojdziecie do punktu, w którym trzeba będzie przejść przez pewien swoisty próg co najprawdopodobniej spowoduje "puszczenie" strun głosowych i wejście w zapowietrzony falset (często stosowany jako efekt w muzyce RnB) lub w najlepszym wypadku w head voice (tutaj już pełne,równe brzmienie z wibracjami ale jeszcze bez tej mocy, którą daje dopiero MIX)...Cały problem polega na tym aby znaleźć sposób na zamaskowanie tych progów (mostów) i zabrzmieć od dołu do góry pełnym, podpartym głosem - MJ wiedział jak to robić i robił to perfekcyjnie.
Jeszcze dla porównania...Napewno znacie Michaela Boltona (When a man loves a woman, That's what love is all about). On również był swego czasu uczniem Riggsa. W szczytowych momentach jego kariery wyraźnie słychać olbrzymią moc w głosie a zarazem lekkość śpiewania bardzo wysokich partii. Różnica jest taka, że miał w głosie naturalny "piach" i dodawał troszkę rockowego "brudzenia" co moim zdaniem na stare lata mu zaszkodziło. Obecnie już nie jest w stanie śpiewać tak jak kiedyś i słychać zmęczenie w jego głosie a na koncertach wiele utworów śpiewa w niższych tonacjach niż oryginały.
Z polskich wokalistów, niezbyt dobrym przykładem (przynajmniej moim zdaniem) do naśladowania jest Janusz Radek. Oczywiście uwielbiam tego gościa za to co potrafi robić z głosem, te emocje i olbrzymi talent ale...boje się, że jego "darcie się" nie jest do końca zdrowe i Riggs kazałby mu przestać!:) Kilku fachowców,z którymi miałem okazję rozmawiać również to potwierdziło a jedni nawet teraz twierdzą, że słyszą zmęczenie strun po kilku latach na scenie.
Pozdrawiam!