Maharet pisze:Iza - widzę, że lubisz relacjonować, możesz przejąć tę funkcję (choć początkowo miała należeć do mnie), bo ja po prostu nie ogarniam nas już !
I tak czekam na Waszą dzisiejszą relację
Maharet pisze:ioreta pisze:
no i mam moją długą relację po drugim razie, która co poniektórym się chyba podobała. Przepadła w czeluściach awarii forum. Jak coś to mogę wkleić Buhahahaha
Tak, tak wklejaj...a kiedy to był ten drugi raz?
Hmm... drugi raz <sprawdza bilet> był po pierwszym razie, dokładnie 2 listopada. To wtedy, jak na seans w IMAX-ie o 17.45 przybiegłam o godz. 17.42 :D
Elen pisze:Poza tym pierwszy raz przez cały film śmiałam się (na I'll be there było drobne "chlip" ale to normalka)- jeju jaką Mj miał radochę z wszystkiego co robił, tak się cieszył na te koncerty Poddaję się
Ja właśnie też się śmiałam prawie cały film

Bo Michael ciągle się śmieje, jest taki radosny, zaraża tym wszystkich dookoła.
Elen pisze:Mamie zapowiedziałam, że w weekend idziemy do kina i nie ma, że boli sesese
No i bardzo dobrze :D Tatę też zabierz, a co! Ja też w weekend wybieram się do kina, ale martwię się, że już nie do IMAX-a :( A nie IMAX-owy Michael to taki dziwny będzie... chyba... Jak to dobrze, że weekend zaczyna się już jutro
I'm Little Susie! Szybkiego powrotu do zdrowia!
Dobra, więc moja relacja z drugiego razu, chcecie to czytajcie te głupoty
Drogi Pamiętniku...
A nie, to Wy :D
No więc tak, zwierzeń ciąg dalszy.
Po pierwsze to Lena - masz rację, od dzisiaj chodzę tylko do IMAX-a. Są pewne rzeczy na świecie, co jak spróbujesz/usłyszysz/zobaczysz to po prostu skrzywiają psychikę już do końca życia. Np. taki Michael... albo taki IMAX
A wczoraj... 18-metrowy Michael to tak jakby prawdziwy. I to nagłośnienie. Extra!
Tak jak to Basia powiedziała, wczoraj dopiero można to było obejrzeć jakoś tak bardziej "na trzeźwo", bardziej świadomie niż ostatnio o 4" nad ranem. No więc moje przemyślenia z wczorajszej projekcji:
Po pierwsze, gdybym była na tych koncertach to... jeden tancerz na początku mówi: "tańczę z MJ, nie wiem, co można po tym robić". Gdybym była na Koncercie to nawet nie żal by mi było umrzeć następnego dnia. To miało być naprawdę Coś. This Is It! Skoro nam po obejrzeniu prób szczena opada to pomyślcie, jak mogłoby to wyglądać na żywo, dopracowane przez Michaela w każdym calu...
Mam trochę mieszane uczucia względem tych koncertów. Nie wybierałam się na nie, bo myślałam, że mimo wszystko jeszcze kiedyś będę miała Go okazję zobaczyć na żywo. Bo On zawsze był. Ale z drugiej strony moja historia fanowania jest trochę dziwna. Bo miałam dość długą przerwę. Ale nie uważam się za "fana po". Po prostu teraz podchodzę do tego całkiem inaczej niż w dzieciństwie.
Po drugie, nie wierzę, że ten Człowiek ma 50 lat. Tańczy, śpiewa, żartuje. To jakaś ściema chyba, ktoś się pewnie walnął w metryce

Piosenki śpiewane przez Niego brzmią tak samo "jak znają to fani", jak na płycie. Brzmią tak samo, jak 10, 20 czy 30 lat temu. Ten sam głos. Ta sama pasja... Energia...
Po trzecie, powiedzcie, dlaczego Ten Człowiek wzbudzał i nadal wzbudza tyle emocji? Jak to się dzieje? Ludzie przy nim płaczą, mdleją, śmieją się. Jak to możliwe? Dobra, wiem, że trochę filozofuję, ale... hmm... ostatnio się nad tym zastanawiam. Co takiego w Nim było? Co takiego w Nim nadal jest?
Po czwarte, dopiero wczoraj zdałam sobie sprawę CO to za film. Przecież nikt wcześniej tego nie robił. No ale taki jest przecież Michael. Przecież nikt wcześniej nie wypuszczał do kin filmu z prób do koncertów. Zwłaszcza, że nie dane nam będzie obejrzeć ich już nigdy na żywo. Możemy obejrzeć je jedynie od kuchni. Zza sceny… I to, że każdy chce to oglądać. Chcemy oglądać, jak ćwiczył, jak wszystko dopasowywał, zmieniał, ustalał. Jak żartował, mówił, śmiał się.
Przesłanie TII?
- Heal the World (niezmienne od 20 lat)
- God bless you (tłumaczone jako: dziękuję wam)
- That's all for love. L-O-V (tłumaczone jako: to tak, żeby było dobrze)
- This is an adventure. This is a great adventure.
- Make the change. Make the change.
- Love lives forever.
Malwina, fajnie było Cię poznać. To ile nas już jest - Mjówek z Łodzi i okolic? 15? 20? Bo już się gubię.