Znani i mniej znani o MJu

Wyłącznie pewne i obiektywne informacje. Wielkie wydarzenia i ciekawostki, czyli kim jest naprawdę Michael Jackson. Uwaga - spamowanie w tym dziale jest niedozwolone.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

yarek
Posty: 123
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 15:18
Skąd: Kraków

Post autor: yarek »

Cyndi Lauper
He was always a really nice man and wonderful to me. (...) My heart goes out to his family and his children.
Więcej tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=ByfznbJGxwc
I małe wspomnienie odnośnie 'koligacji' Cyndi & Michael: http://www.youtube.com/watch?v=h0lort-U5qg
Obrazek
Larsi
Posty: 325
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 21:52
Skąd: Tychy

Post autor: Larsi »

Na CNN pojawiła się transkrypcja wywiadu z Larry King Live z Nishą Kataria.
Zabieram się do tłumaczenia - wrzucę jak skończę (co pewnie nie nastąpi dziś ;-) )
http://transcripts.cnn.com/TRANSCRIPTS/ ... kl.01.html
Awatar użytkownika
aga.mj
Posty: 163
Rejestracja: sob, 25 lip 2009, 18:07
Skąd: Warszawa

Post autor: aga.mj »

Jason Newsted- ex basista Metalliki

Co myślisz o tragicznym losie Michaela Jacksona?
Jason Newsted: To co się stało jest ogromną tragedią. Michael był ważną postacią dla wielu ludzi, swoją osobą stanowił ogromną część amerykańskiej kultury. Michael był częścią sceny przez niemal 50 lat. Ja jestem dzieckiem lat 60-siątych, dlatego też Michael był również dla mnie bardzo ważnym artystą. Pierwszym albumem jaki kupiłem był „Third Album” grupy Jackson Five, miałem wtedy jakieś 8 lat. Wtedy w Jackson Five na basie grał Jermaine Jackson i nie było nikogo, kto grałby lepiej od niego. Nauczyłem się od niego wiele, chociaż nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Obrazek
When will this mystery unfold?
serce pragnie uwierzyć, rozum nie daje na to zgody...
Larsi
Posty: 325
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 21:52
Skąd: Tychy

Post autor: Larsi »

Larsi pisze:Na CNN pojawiła się transkrypcja wywiadu z Larry King Live z Nishą Kataria.
Zabieram się do tłumaczenia - wrzucę jak skończę (co pewnie nie nastąpi dziś ;-) )
http://transcripts.cnn.com/TRANSCRIPTS/ ... kl.01.html
NISHA KATARIA W LARRY KING LIVE, rozmowę prowadzi Jim Moret.

MORET: Opowiedz o spotkaniu M’a – jak do tego doszło ?

KATARIA: Menadżer M’a dostał moje demo i przesłuchał moją wersję"I Will Always Love You", pierwotnie nagraną przez Whitney Houston. I pewnego dnia siedzieli w Neverland – on i M – i menadżer puścił M’owi moje wykonanie tej piosenki. Na co M: „Wow, kim jest ta dziewczyna? Możesz do niej zadzwonić? Następna rzecz, która się wydarzyła, to była podróż do Kalifornii na spotkanie z M’em. Gdy spotkałam Go po raz pierwszy, miał uśmiech od ucha do ucha, był bardzo, bardzo przyjacielski i przytulił mnie. Prince, Paris, Grace (niania) – wszyscy byli w pokoju i również mnie przytulili.

MORET: W danym czasie mieszkałaś w Phoenix, tak?

KATARIA: Tak. Mieszkaliśmy w Phoenix i pojechaliśmy do Kalifornii na spotkanie z Nim.

MORET: Zatem pojechałaś do Neverland aby go spotkać ?

KATARIA: Tak, do Neverland. I nie zapomnę dużego znaku Neverland Ranch przed wejściem do Neverland. Jeszcze Go nie spotkałam, a już Go czułam. Byłam bardzo zdenerwowana. Ale on miał taki wielki uśmiech na twarzy, gdy szedł przez pokój biblioteczny przywitać się ze mną.

MORET: Dla tych którzy tam (w Neverland) nie byli – ta brama jest w pewien sposób przerażająca, przejeżdżasz przez nią, potem jest dłuuuga droga, prowadząca do domu, aż w końcu dojeżdżasz do niego..

KATARIA: Tak

MORET: Jak to było? Opisz nam pierwsze spotkanie, jeśli możesz, i pierwsze wrażenie, jakie wywarł na tobie MJ.

KATARIA: Cóż, jest największą gwiazdą na świecie, najbardziej rozpoznawalnym człowiekiem na tej planecie. A ja byłam bardzo zdenerwowana tym spotkaniem.

Ale On przyszedł uśmiechnięty. Paris i Prince przyszli, przedstawili się i chcieli uścisnąć mi dłoń, na co M:” Nie, w tej rodzinie nie witamy się ściskająć dłoń; Przytulamy się”. Więc dzieci przytuliły mnie na powitanie.

Potem usiedliśmy i ucięliśmy sobie miłą rozmowę. Poprosił, żebym zaśpiewała dla Niego. Wstałam i zapytałam, co chciałby usłyszeć. Powiedział: „Czy mogłabyś zaśpiewać "I Will Always Love You?". Zaśpiewałam ją acapella. Pierwszą rzeczą, którą powiedział, było: “Nisha, masz głos jak anioł”.

MORET: Ostatecznie w krótkim czasie przeprowadziłaś się do Neverland, tak?

KATARIA: Tak. M zdecydował, że chce ze mną nagrywać. Więc ja i moja mama w pewien sposób przeprowadziliśmy się do Neverland, do części dla gości, i mieszkaliśmy tam.

MORET: Jak to jest mieszkać w Neverland ? Neverland było przedstawiane już wiele razy jako plac zabaw, park fantazji. Wszędzie były rzeźby (posągi). Było tam zoo.

KATARIA: Każdego ranka, gdy otwieraliśmy okna w naszym domku gościnnym, widzieliśmy jezioro. I były tam dwa słonie kąpiące się w jeziorze. Muzyka rozbrzmiewała na całym rancho. Zatem można było poczuć się jak w filmie. Znajdowała się tam sala teatralna i wszystko co można sobie było wymarzyć na rancho. Pobyt tam to była największa przygoda mojego życia.

MORET: Jak długo tam mieszkałaś?

KATARIA: Nieco ponad dwa miesiące.

MORET: I nagrywałaś z M’em?

KATARIA: Tak. Nagraliśmy utwór, który On napisał, w jego prywatnym studio na rancho.

MORET: Czy spodziewasz się, że ten utwór ujrzy kiedyś światło dzienne?

KATARIA: Mam nadzieję, że tak. Zastanawiamy się nad umieszczeniem jej na moim najbliższym albumie jako wyraz uznania.

MORET: Joe Jackson w wywiadzie dla News 1 potwierdził plotkę, że Omar Bhatti, którego pewnie znasz, jest synem M’a. Spójrzmy na ten wywiad:

-----
Niezidentyfikowany mężczyzna: M być może miał jeszcze jedno dziecko. Zdaje się, że ma na imię Omar. Wszyscy mówią: „Oh, siedział tuż obok Rebbie”; wszyscy starali połączyć się pewne fakty (everyone was trying to connect some dots). Czy wiesz coś o tym, jakoby M miał jeszcze jednego syna ?

JOE JACKSON: Tak, wiedziałem, że ma jeszcze jednego syna.

N m: I on wygląda jak Jackson

JACKSON: Oh, tak. Wygląda jak Jackson. Porusza się jak Jackson. Tańczy jak Jackson.
----

MORET: Nisha, znałaś Omara. Jaka była twoja reakcja na ten wywiad?

KATARIA: Widziałam go na rancho. Mieszkał tam, gdy ja tam mieszkałam. Pierwszy raz spotkała go, gdy po raz drugi śpiewałam dla M’a. To było "Because You Loved Me" Celine Dion. Przyszedł bratanek M’a - (lub siostrzeniec) Eli, Omar i Prince i usiedli, a M powiedział: “Dobra, musicie jej posłuchać”. To było zanim się tam przeprowadziłam. Pamiętam, że w momencie, gdy śpiewałam, oni patrzeli się na siebie i uśmiechali. On zawsze się uśmiechał. Przyjazny chłopiec

MORET: Muszę tu powiedzieć, że CNN nie jest w stanie potwierdzić zapewnień Joe odnośnie Omar’a, czy rzeczywiście jest on synem M’a. I zgodnie z news’ami – Omar sam zaprzeczył jakimkolwiek biologicznym spokrewnieniom z M’em.
Nisha, wspomniałaś o Paris, Prince’ie o Blankiecie. Paris miała wtedy około 6 czy 5 lat, Prince był rok starszy, Blankiet był maleńki. Widziałaś ich wzajemne relacje z M’em jako tatą?

KATARIA: Tak. Mogłoby się wydawać, że te dzieciaki mogły mieć wszystko, co tylko chciały, bo M był ich tatą. Pewnego razu była taka sytuacja, kiedy ja i moja mama, M i Prince, byliśmy w sali kinowej, w której jest przyzwolenie na jedzenie wszystkiego, o co tylko poprosisz – cukierki, popcorn, lody (And there's a concession stand with all the candy and popcorn and ice cream you could ever ask for) - mama chciała poczęstować Prince’a cukierkami. Ale M powiedział jej uprzejmie, że Prince nie może już dziś jeść łakoci. Zatem można było powiedzieć, że dzieciaki miały dyscyplinę (bądź: były zdyscyplinowane) i były naprawdę blisko z tatą – naprawdę miłe, grzeczne dzieciaki.

MORET: Świat po raz pierwszy ujrzał Paris podczas uroczystości w Staples. Wiele ludzi było zaskoczonych. Była niemal elegancka, przemiła, i mówiła prosto z serca. Co sądzisz o całej trójce?

KATARIA: Są urocze (lub: rozkoszne). Kiedyś zdarzyła się pewna sytuacja – Grace podwoziła nas z budynku sali kinowej do głównego domu (między tymi dwoma budynkami jest spora odległość). Ja siedziałam z przodu, a Paris i moja mama z tyłu. Paris zaczęła klepać mnie po ramieniu a potem chować. Odwróciłam się by spojrzeć na nią, a ona się uśmiechnęła. I tak kilka razy. Była słodkim, normalnym dzieciakiem. Wszystkie dzieci takie były (w domyśle: są nadal)

MORET: Tak wiele ludzi ma błędne wyobrażenie, że między M i Jego dziećmi były dziwne (osobliwe) (wzajemne) relacje. Możesz opisać ich relacje jako typowe relacje ojca z dziećmi?

KATARIA: Absolutnie. To były szczęśliwe dzieci.

(PRZERWA)

MORET: Jak już mówiliśmy, M’owi spodobał się głos Nishy. Piosenka “I Will Always Love You” odegrała kluczową rolę w jej kontaktach z M’em; posłuchajmy tej piosenki:

(MUSIC)

MORET: Nisha, miałaś wtedy 17 lat?

KATARIA: Tak.

MORET: Wow! Tylko tyle mogę powiedzieć. Wow!

KATARIA: Dziękuję.

MORET: Powiedziałaś, że M powiedział, że masz głos anioła i jest po prostu piękny. Jaki to uczucie nagrywać z M’em ?

KATARIA: Nieprawdopodobne. Wiesz, ten facet nagrał “Billie Jean” i wszystkie te niezwykłe piosenki. Być z Nim w studio, widzieć mistrza podczas pracy, widzieć go chodzącego (kręcącegosię) po studio i gdy wpada Mu do głowy jakiś pomysł. Na przykład, przychodziła Mu do głowy melodia i mówił: „Ok., Nisha, zaśpiewaj tą zwrotkę (linijkę)”. A potem śpiewał On, ja powtarzałam (śpiewałam do mikrofonu) i nagrywaliśmy to na taśmę. Jemu po prostu przychodziły do głowy te wszystkie pomysły i to było niezwykłe widzieć go tuż obok siebie wtedy. Niezwykłe uczucie.

MORET: Kiedy ostatni raz rozmawiałaś z M’em?

KATARIA: W 2003 podczas Radio Music Awards

MORET: Co zakończyło twój pobyt w Neverland?

KATARIA: To było bezpośrednio przed wejściem policji na rancho w związku z rozprawą.

MORET: Tą rozprawą, po której został uniewinniony?

KATARIA: Tak

MORET: I po tym procesie już nigdy nie chciał wrócić do Neverland

KATARIA: Nie, nigdy.

MORET: Rozmawiałaś z nim ? (Did you talk to him at all?)

KATARIA: Nigdy nie wrócił do Neverland. Byliśmy tam ostatnimi gośćmi. I On nigdy tam nie wrócił.

MORET: Jaka zareagowałaś na to, w jaki sposób M został publicznie przedstawiony i potraktowany? Spędziłaś z nim sporo czasu, więcej niż większość ludzi.

KATARIA: Jest najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Człowiek odnoszący największe sukcesy na świecie, otworzył swoje serce, zaprosił mnie i moją rodzinę do Neverland, przygarnął dziewczynę z wielkim głosem, która miała marzenie. Chciał pomóc mi w karierze i pokazać mnie światu. Myślę, że powyższe już wiele mówi o Nim – otworzył swój dom dla nieznanej (obcej) dziewczyny. Traktował mnie jak rodzinę.

MORET: Czujesz, że w pewnym sensie, straciłaś swojego anioła stróża?

KATARIA: Bardzo. Nadal jeszcze do mnie nie dociera, że On naprawdę odszedł. Ale zdecydowanie będzie przypominał o sobie poprzez swoją muzykę.

MORET: Jak dowiedziałaś si, że zmarł?

KATARIA: Byłam w Phoenix, gdzie mieszkam. Mój menadżer zadzwonił do mnie i powiedział, żebym włączyła CNN. W tym momencie mówili, że jest przewożony do szpitala. So I never imagined that it would get any worse than that. Wsiadłam do samochodu i pojechałam gdziekolwiek; wtedy zadzwonił mój menadżer i powiedział, że M zmarł. Więc zaparkowałam na parkingu i oboje się rozpłakaliśmy. Nigdy nie słyszałam go tak płaczącego. Mój menadżer pracował z M’em 10 lat, więc mieli ze sobą bliskie relacje. To było naprawdę smutne i niewyobrażalne.

MORET: Zaopiekował się tobą, mieszkałaś w Neverland kilka miesięcy. Dawał ci wskazówki – jak artysta drugiemu artyście ?

KATARIA: Jedną z najlepszych rzeczy, jaką mi powiedział (to była rozmowa telefoniczna), było: „Robisz postępy” (Larsi: moje wolne tłumaczenie  - „Nisha, you're going to do very well”. Odpowiedziałam: „Dziękuję”. A On powiedział: „Jeśli średniemu wokaliście dajesz niesamowitą piosenkę – wykona ją poprawnie. Ale jeśli cudownemu wokaliście, takiemu jak ty, dajesz niezwykłą piosenkę – to wykona ją właśnie w ten sposób” ("If you take an average singer and you give them an incredible song, then, you know, then they'll do -- then they'll do well. But you take a wonderful singer, such as yourself, and give them an amazing song, they've got it made”). Dla mnie Jego słowa znaczyły wiele.

KONIEC WYWIADU
Awatar użytkownika
Trust in me
Posty: 90
Rejestracja: pn, 13 lip 2009, 20:44
Skąd: Szkocja/ Wielkopolska

Post autor: Trust in me »

Doda

Nie byłam jakąś wielką jego fanką, ale mam pełną świadomość tego, że stworzył wiele innowacyjnych rozwiązań muzycznych: swój nurt muzyczny, swój taniec, styl ubierania. To masa rzeczy, które spowodują, że nikt o nim nigdy nie zapomni. Bardzo przeżyłam jego śmierć. Byłam wtedy na jakiejś imprezie w Trójmieście. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, to była jakaś 12 w nocy, impreza się skończyła. Jakoś nie chciałam już się bawić. Nie miałam już dobrego humoru.
Obrazek
Awatar użytkownika
tancerz
Posty: 1632
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 21:13
Skąd: Jarosław

Post autor: tancerz »

Frank Dileo dawny menager MJ gościł u Larryho Kinga opowiada o dniu smierci MJ i o MJ jako osobie.

http://www.youtube.com/watch?v=HTBRPcFr ... r_embedded
http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
Larsi
Posty: 325
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 21:52
Skąd: Tychy

Post autor: Larsi »

tancerz pisze:Frank Dileo dawny menager MJ gościł u Larryho Kinga opowiada o dniu smierci MJ i o MJ jako osobie.

http://www.youtube.com/watch?v=HTBRPcFr ... r_embedded
Pracuję nad tłumaczeniem tego wywiadu, zatem niedługo pojawi się na forum :)
Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Teddy Riley w CNN 27.06.2009:

http://vodpod.com/watch/1832544-bet-awa ... 7c-bet-com

Quincy Jones udzielił (ponoć...) wywiadu dla Men Style [o ile go nie sfabrykowali, bo wydaje się on dość... hm. W każdym razie umieszczam]:

http://men.style.com/details/features/l ... ntent_9937
Awatar użytkownika
Natalia-K
Posty: 129
Rejestracja: sob, 04 lip 2009, 16:46
Skąd: Gdańsk

Post autor: Natalia-K »

Pomyślałam, że to dobre miejsce... Na ten wiersz pamieci MJ autorstwa osoby skrywającej się pod pseudonimem Soroka:

http://www.portalliteracki.pl/artykul,40773.html
Obrazek
Awatar użytkownika
Luna
Posty: 153
Rejestracja: pn, 06 kwie 2009, 18:53

Post autor: Luna »

Michael i pluszowy miś ;-) - opowiada jego ochroniarz Michael La Perruque:


One afternoon I had to take Michael for a doctor's appointment in Santa Monica, CA. As the afternoon turned into the evening the doctor decided that Michael should spend the night in his office so that the nurse could monitor Michael all night. Around 7:00 at night Michael told me to go back to hotel in case his children needed anything.

Around 11:00 that night I got a call from Michael saying he was really bored and he asked me to bring him some magazines. Michael loved magazines and he loved to read and look at the pictures. His favorite was Robb Report with all the high end toys. I woke up the limo driver Kato, the chinese guy-do you remember him? and had him drive me to the all night store that sold magazines.

When I got to the store I must have bought over a dozen magazines. Magazines on big beautiful homes, magazines on fashion and the music industry. I got him anything I thought would be an interest to him. I must have been walking down the childrens toys aisle towards the cash register and saw a light brown medium sized stuffed teddy bear. It was sort of cute I guess. I thought it would be sort of a gag to give him a teddy bear so I bought it and put it in a brown paper bag.

I got to the doctors office and gave Michael all the magazines that I chose. He seemed delighted with all of my choices. He thanked me for coming out- He always thanked me-

As I was about to leave I gave him the brown paper bag which contained the teddy bear and said to him, "here ya go- in case you get lonely tonight, this will keep you company".I then said good night and told him that I would be there in the morning to pick him up. He said good night but still did not look in the bag-

The next day I got to the doctors office around 9:00 in the morning and told the nurse I was there to pick up Michael. I had the limo parked by the VIP door so that he could go directly from the office into the limo. The nurse came to the door and told me that he would be ready in a couple of minutes and would be coming out shortly. I did my usual security check around me making sure there were no cameras or paparazzis etc.

The door opened and Michael came out. He smiled and said "Good Morning Mike"
As I was saying good morning back to him, I saw that in his hands, holding it against his chest was the Teddy Bear that I gave him. It was the only thing he brought with him- he left all his magazines behind. In the limo I saw he held on to the teddy bear and in never came out of his hands.

So- that is the story of the teddy bear. I hope it was not too boring to you. It made me realize just how sensative and/or appreciative he was for small gestures of caring. We never spoke of the teddy bear. I never shared this story (if I remember correctly) with anyone else. You have my permission to share this story with as many friends or fans as you wish!

Okay, thats all for now- I hope everything is well with you.


znalezione na forum mjjc
Urszula
Posty: 117
Rejestracja: śr, 29 lip 2009, 10:02
Skąd: Drawsko

Post autor: Urszula »

Sara May bardzo dosadnie o ludziach wypowiadających się o MJ, a także o tym kim dla niej był MJ.
http://muzyka.onet.pl/10172,2034151,plotki.html
Jak umieściłam w złym miejscu to proszę moderatorów o przeniesienie.
Awatar użytkownika
Luna
Posty: 153
Rejestracja: pn, 06 kwie 2009, 18:53

Post autor: Luna »

Karen Faye nagrała krótką wiadomość dla fanów Michaela (z okazji jego urodzin)

http://www.youtube.com/watch?v=KdG9dGsNn38
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

Ratner opowiada, jak to się stało, że został przyjacielem MJa. Zdradził też min, że oglądali razem oryginalną wersję filmu "Willie Wonka i Fabryka czekolady". Mówi też o tym, jak wrażliwym facetem był MJ na krzywdę dzieci. Ponadto pada twierdzenie, jak bardzo dociekliwy i zaciekawiony był MJ wszystkim, co widział. Zawsze miał ten swój 'odrębny' świat.

Los Angeles Times
My father loves to brag to his friends that while his son is a big-shot Hollywood reporter, it was his father who actually met Michael Jackson. Until he retired a few years ago, my dad had a store called the 24 Collection on the Lincoln Road Mall in Miami Beach that specialized in fashion, jewelry, art and one-of-a-kind oddities (I still have a clock set into a Cuban cigar box with a portrait of Fidel Castro on the clock face). One day Brett Ratner, who grew up in Miami and whose mother was a regular customer at the store, called my dad and asked if he could bring his pal Michael Jackson by to look around. As he often did as a courtesy for celebrities who might be annoyed or hounded, my father closed the store that afternoon and put the staff at Jackson's disposal.
"Michael walked around every inch of the store, feeling things, smelling things," my father remembers. "He'd ask questions about what this was or that was, where it was from, how we found it. I made sure the staff didn't intrude on him, although one person did ask for an autograph, which made them an ex-employee right away. But Michael was just off in his own world, curious about everything he saw."
I think my dad got his hopes up when he saw that Jackson was also accompanied by an aide who had a zippered envelope full of cash. But the King of Pop never bought anything. After spending an hour in the store, he just thanked everyone for letting him look around and left.
I called Ratner this morning to ask him how he became such fast friends with Jackson. It turns out that they met in 1998 when Ratner was finishing his first "Rush Hour" picture. One day, Chris Tucker was doing a scene and broke into a wild, Michael Jackson-style dance. The sequence was so funny that when Ratner had test screenings of the film, it got one of the biggest laughs in the picture. But because it was an obvious Jackson impression, Ratner knew he had to clear it with the pop star before he could put it in the movie.
That presented a problem, since Jackson was so reclusive that even Ratner, one of the great celebrity schmoozers of our time, couldn't get to him. He even called Jackson's Neverland ranch but never got anywhere. Then he got lucky. "My editor was talking to the projectionist who ran the final screening and it turned out that he was Michael's personal projectionist," Ratner told me today. "So I gave him the print and asked him to play the beginning of the second reel for Michael, which had Chris' dance in it."
Two days later Ratner picked up the phone and heard the soft, feathery voice of Michael Jackson. So what did Michael say? Keep reading.
"Michael said he'd watched the whole movie and loved it, especially the scene Chris did with his dance. He said, 'You have my permission to use whatever you want.' " That was great, but Ratner needed something in writing. When he asked Jackson to sign something on a piece of paper, Jackson simply invited him up to the ranch. "So I drove up there and walked in, with all his giraffes and other animals, all out there to greet me." Ratner recalls. "I ended up staying at the ranch and we just became great friends. We both had this huge, almost childlike fascination with movies and music and all kinds of entertainment."
Over the years, Ratner and Jackson spent an enormous amount of time together. They would film each other, with Jackson asking Ratner about how he became a film director and Ratner asking Jackson about how he became an entertainer. "I have hours of footage of us, sitting around in our pajamas, with me asking him about what kind of music he loved as a kid, what kind of books he had on the wall as a kid. When you were with him, you really felt like God was within him. He was an amazing, superhuman kind of person, but he always treated you as an equal. He would be your friend and he never asked for anything in return."
One of their favorite activities was to have dance-offs in the game room at Jackson's house. Jackson would put on a record, usually a song by his sister, Janet, and unleash some awesome dance moves. Then Ratner or Chris Tucker, who would sometimes come along, would play Michael's records and dance along to them. I asked Ratner if that felt a little like a mere mortal playing one-on-one with LeBron James. "Hey, I wasn't self-conscious. I'm a pretty good dancer. It was just fun to do it together."
When they weren't dancing, Ratner and Jackson would watch movies together. He says they must've watched the original version of "Willie Wonka and the Chocolate Factory" 50 times over the years. "I know that people looked at Michael and thought he was strange, but to me, he was fascinating," Ratner says. "He was the most inspirational person in my life. His one dream was to cure all the sick children in the world. And when I'd say, 'Isn't that impossible?' Michael would just start to cry. He was very emotional about things that moved him. I guess you'd have to say he was a pure innocent in a world that wasn't so innocent anymore."
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Dave Dave, który jako dziecko został ciężko poparzony przez swojego ojca, opowiada jak poznał Michaela, który zaprosił go do Encino po tym strasznym wydarzeniu. Później wielokrotnie się spotykali. Dave mówi, że zmienił nazwisko, by odciąć się od swojego biologicznego ojca i że to Michael był dla niego jak prawdziwy, kochający ojciec. Piękne świadectwo:

http://www.youtube.com/watch?v=27apagLQ ... r_embedded
Awatar użytkownika
give in to me
Posty: 32
Rejestracja: śr, 22 paź 2008, 23:19

Post autor: give in to me »

Po raz pierwszy od śmierci brata Janet udzieliła wywiadu w październikowym numerze magazynu Harper's Bazaar.

Obrazek
Janet Jackson Takes Control: Her First Interview Since Michael Jackson's Death
The iconic pop star and loyal sister emerges stronger than ever, ready to embrace her new reality and share memories of her brother.
By Laura Brown

Janet Jackson hasn't watched television since her brother Michael died suddenly in Los Angeles on June 25. She has blocked herself off completely from the hysterical media coverage of his death — who did it, what did it. "It will drive you crazy," she says. "People can have rhinoceros skin, but there's a point when something's going to hurt you. Not everyone is stone, stone. I haven't watched the news in weeks. I had to ask my chef, How's Obama doing? I haven't read a newspaper. On top of that, [we've lost] a family member."

The last time Janet saw Michael was on May 14, two days before her 43rd birthday. It was a family celebration, the Jackson kids were running around, and she and her big brother hung out, ate Thai food, and tormented each other. "We had so much fun that day," she says, her soft voice almost inaudible. "We kept calling each other after and saying how great it was."

Janet left soon after to start work on Tyler Perry's Why Did I Get Married Too. She was on set in Atlanta when she got the call that Michael had died. She immediately returned to L.A., plunging headlong into a private family grief served up to a ravenous public. Of course, one of the most moving images from the memorial service was of Michael's daughter, Paris, who stepped up to the microphone and said, "Daddy has been the best father you could ever imagine" before grabbing her aunt Janet for support. "I was really proud," Janet recalls. "People said to me that Michael's daughter speaking really gave them a sense of how he was as a father, in her words. Paris is incredibly smart; they are all so smart. She's a sweet girl. The kids are doing well. They're with all their cousins; that family love will keep them going."

After the service, Janet and sisters La Toya and Rebbie went to speak to the fans. Janet, who said a brief and quiet thank-you, was greeted with thunderous applause. "I don't remember that at all," she says. "I really didn't want to say anything. I left that night to go back to Atlanta to film."

Work has always been a tonic for Janet. Today she is sitting in a bunkerlike recording studio in Hollywood, writing songs for a new album, due out next spring. Nickelodeon is on the TV (perhaps the only network not doing Michael 24/7), incense is burning, and she is trying to discourage her French bulldog, Bullwinkle, a birthday gift from brother Jermaine, from nibbling at her towering Azzedine Alaïa lizard sandals.

"I've been doing okay," she says. "Work helps focus all of that energy on something that is of value to you." She's just back from vacation, a princely three days on a beach. "It was the first time I had to myself since Michael passed, the first time I could get away since all of that."

Janet doesn't like talking much, so it's not hard to understand why people applaud when she opens her mouth. While she is the baby of the Jackson family, she is, in many ways, its nexus. "I have no clue why," she says, "but maybe sometimes when there's someone you don't hear from, it's the person you want to hear from the most."

She's learned a lot in these past weeks. "I always wanted to have my mother's [Katherine Jackson] strength, but I didn't know if it was really there. But a few years back, something happened and I learned that I did." She fixes you with a keen gaze. "I'm not going to mention it, but we all know what it is. And now, coming off all this, it's even beyond that. I was just focused on my job at that moment within my family." She pauses. "Now at least I know that I can step up to the plate and not crumble when I'm needed. When it comes to something like this that is so, so serious, so painful, so traumatic, I can handle it."

Janet has been handling it in public for more than two decades. Rhythm Nation 1814, her groundbreaking album, was released 20 years ago this fall. She has sold more than 100 million albums worldwide and had 41 Billboard number-one singles. Her out-of-this-world tours, indelible dance style, and bold, provocative, but always human presence is equaled by only that of her late brother. In 1995's futuristic "Scream" video, for which she collaborated with Michael, there is a telling scene where the space-age siblings are elbowing each other for the remote control. "Yeah," she says, smiling. "We had so much fun back then. We would organize our days together and go out for vegetarian lunch at the Golden Temple in L.A. We were so busy, but we'd make time."

While the $7 million video was the apex of art direction, Janet arrived at her look another way. "I've always been a tomboy," she says. "I've always liked to wear red, black, and white, and mostly pants." Her brother, of course, shared a love for the same palette. She lights up when she talks about Michael's style. "My brother is, I mean was..." She shifts on the couch and stares at the floor. "You have to forgive me, because it's really hard to believe he's passed. He'd have the same red shirt, the same black pants, the same white T-shirt. Mike was very simple. When I was 14 years old, I would shop for him. [Michael was then 21 and a megastar.] I washed his clothes, cleaned his room. When Mother would go out of town, she'd say, 'I'm leaving you in charge. Take care of Mike.' I would head home from school, see what he needed, then go straight to the stores." She giggles a little and says, "You know something else? He loved to wear his shoes all the way down. His penny loafers would have huge holes in the bottom."

One thing Michael did prize, of course, was his single white glove. "That was actually my brother Jackie's idea at home one day," Janet explains. "He just said, 'You should wear one glove. A white glove.' And then Mike studded it all. That was it." Did he wear the glove to Jackson family dinners? She laughs. "Nooo." And yes, Janet has moonwalked. "Uh-huh. No, no one does it like he does, though. Everybody else tried, but it was no good."

On stage, she adds, "if it was shiny, if it had any kind of bling, he loved it. It was that drummer-boy look. Do you remember that black jacket he wore for Motown's 25th anniversary? That's our mother's! He grabbed that from her closet! He loved anything that sparkled." Michael's love of all that glittered continued until his death. That last day Janet saw Michael, "he had a Balmain jacket on. He had a few of them — all black, jeweled, studded, with rhinestones." While the public obsesses over what will happen to Michael's estate, including his famous jackets, Janet is not interested in wearing them herself. "No," she says emphatically. "They should go to the children, if anything."

Janet made a poignant point about family and celebrity at June's BET Awards. ("To you, Michael is an icon. To us, Michael is family.") "You know, people see this of you," she says, gesturing to the television. "They have a fantasy in their mind, and to really get to know the true person, it's different. Michael was a big brother. He was always very protective of me." Even though they were stars since childhood, the two didn't speak about how brutal the spotlight could be. "It's part of the job, and we understood that. We never discussed it."

There are other things Janet would like the world to know about Michael. "He loved to laugh. The last time we were together, he'd laugh so hard, he would just start crying. Sometimes his humor would be corny, sometimes dry. He loved the Three Stooges, he loved slapstick, he loved Eddie Murphy in his silly comedies. He loved to have fun. He loved to play." If Janet had one more day with her brother (whose nickname for her, incidentally, was Dunk), she would "relive that moment we had when we were kids, do our little run: We'd wake up, feed the animals, spend the entire day together."

She smiles at the memory, and Janet's smile is magnificent. "People have actually said that I should get it insured, but I never liked my smile until about six or seven years ago. I thought it was too wide, that it looked like the Joker! So sometimes I wouldn't smile too wide and would just kind of grin."

Even though Janet has her trademarks — that smile being one of them — her style is evolving. Currently on the curvier side, she is exploring her love for the 1940s: "I love shoulder pads, a nipped waist." Today she's in harem pants by Ellie Mae Byars of Mizzae, a denim jacket, and armfuls of black bracelets by Claudia Tate. "Since I was 16, I used to shop at Maxfield in L.A. I loved Thierry Mugler, Gaultier..." Now Janet is a fan of Roland Mouret and Alexander McQueen, and she sheepishly admits she just had a room built for her shoes: "Louboutin, YSL, Alaïa, and Giuseppe Zanotti."

For all her quietness, Janet is acutely aware of image and the power she has, especially with young women. She is completing a book called True You, about diet and self-esteem. "It was originally about weight loss," she says. Famously up and down in weight, Janet shed 60 pounds in four months in 2006. She has been in turn envied and criticized for her figure, which has varied from girlish in Herb Ritts's 1990 "Love Will Never Do (Without You)" video to muscly (2004's infamous Super Bowl "wardrobe malfunction") to bigger when she takes time out. "But I wanted it to be more about my triggers. I can be an emotional eater." Her voice lowers. "Of late, I have been doing that, yes. It started when I was very little. My brothers were gone on tour a lot, and I would miss them so much. Certain things in my life would become triggers. I wish I'd had a book like this when I was that young. People forget that everyone has things going on." And with the album, tour, book, and film coming up next year, Janet has a lot going on. "It's still important to face reality, and not that I'm running, but sometimes you just need to get away for a second."

Janet is also now single, recently breaking off her seven-year relationship with music producer Jermaine Dupri. Does she still believe in marriage? "For [some] people, sure! I don't know if I'll get married again. [She's been married twice, as a teen to James DeBarge and to choreographer René Elizondo.] I'll put it like this: If God wants me to, then I will." Dating? "Yeah, I've had people ask me out. I haven't entertained any offers thus far, but I'm locking myself in my work right now." Some might say boys smell anyway. "Yeah, they stink," she chuckles, "and they're dirty."

Janet is similarly fatalistic on the topic of children: "Sure, I'd adopt. And I think that if I'm really supposed to have kids, it will happen, if that's God's plan for me." She wouldn't encourage her kids to go into entertainment "unless it was something they really wanted to do. If they knew what they were up against."

If Michael is the King of Pop, Janet is its princess. "I would hope my legacy would be bringing smiles to faces," she says. "Happiness with my music. Also, to make babies. I've had so many people come up to me and say, 'My child was conceived by listening to your music.'" She has more difficulty articulating Michael's. "It's so beyond. I can't even begin. It's on so many different levels. Bringing light and love and happiness. He's just got so much love, and so much heart, and so much power through his music. Children and his love for children. People have told me, 'I am an American citizen because of your brother.' He wrote them a letter or something. He was just that giving, loving person. And the greatest entertainer there ever was. And is. I hope people get a glimpse of him now, some sort of picture."

Now Janet sits atop an empire and a family mythology much of her own making and under her control, an iconic performer mourning her brother and planning what's next. "You know, I never look back on what I've done unless I'm asked," she says, "but I remember Mike saying, 'You need to stop and enjoy it. Think about everything you've done, all that you've accomplished.'

"But there's so much more I want to do," she adds. And the smile breaks out again.
W skrócie:
Janet opowiada o tym jak ostatni raz widziała się z Michaelem na spotkaniu rodzinnym i jak dobrze się bawili, o tym, jaka była dumna z Paris, która zdecydowała się przemówić na uroczystości pożegnalnej. Wspomina też pracę nad Scream oraz to, że zawsze była chłopczycą. Zawsze lubiłam nosić czerwony, czarny, biały i przede wszystkim spodnie. Jej brat oczywiście podzielał miłość do tej samej palety barw. Janet rozpromienia się mówiąc o stylu brata. Mój brat jest, to znaczy był... Przesuwa się na kanapie i spogląda na podłogę. Musisz mi wybaczyć, ponieważ naprawdę trudno uwierzyć, że odszedł. Mieliśmy takie same czerwone koszule, takie same czarne spodnie, takie same białe T-shirty. Mike był bardzo prosty. Kiedy miałam 14 lat, robiłam mu zakupy. [Michael miał wtedy 21 lat i był megagwiazdą.] Prałam jego ubrania, sprzątałam jego pokój. Kiedy mama wyjeżdżała mówiła "zostawiam cię na straży, opiekuj się Mike'iem." Wracałam do domu prosto ze szkoły, sprawdzałam, czego potrzebuje a potem szłam do sklepów. I wiesz, co jeszcze? Uwielbiał nosić swoje buty aż do zdarcia. Jego mokasyny miały dziury w podeszwach.
Janet mówi, że biała rękawiczka w rzeczywistości była pomysłem Jackiego. Wszyscy próbowali robić moonwalk, ale nikomu tak nie wychodził jak Michaelowi.
Na scenie Michael uwielbiał wszystko, co się świeciło. Potwierdza, że czarna marynarka z Motown 25 została wyjęta z szafy mamy.
Uwielbiał się śmiać. Ostatnim razem, kiedy byliśmy razem śmiał się aż do łez.
Jeśli miałaby jeszcze jeden dzień ze swoim bratem chciałaby ponownie przeżyć moment, kiedy byliśmy dziećmi: budzimy się, karmimy zwierzęta, spędzamy razem cały dzień.
Opowiada też o swojej twórczości i jaki ma wpływ na ludzi a także o twórczości Michaela, jej wpływie i ile z siebie dawał. Wspomina też, że Michael mówił by przystopowała i cieszyła się tym ile osiągnęła.

Źródło
ODPOWIEDZ