bj pisze:give_in_to_me, piszesz że MJ nie wyglądał ostatnimi laty najlepiej... No cóż, wspomnij te słowa za jakieś 15 lat na spotkaniu klasowym. Ja na takim byłam i nie uwłaczając moim kolegom, to chciałabym, żeby niektórzy z nich wygladali w wieku 36 lat tak jak MJ w wieku 51! Wiadomo, że był szczupły, ale nawet oglądając This is it i jego zdjęcia z maja 2009 trudno mi uwierzyć, że to pan po pięćdzieciątce.
Podtrzymuję zdanie. Nie wyglądał. Po takim kuku, które mu zostało zrobione przez ten cały chory proces był nienaturalnie chudy (mimo że w 2005 r. wyglądał dobrze). Już nawet nie szczupły, bo Michael był zawsze szczupły, takie geny, ale on był chudy. Myślę, że depresja czy załamanie około- i po-procesowe miało na to wpływ. Jeśli
This is it by się udało, MJ by żył i nie wpierdzielał tylu tych leków, to by wyglądał pewnie teraz lepiej niż przed śmiercią. Osobiście myślę, że wyglądał już mimo tej chudości lepiej podczas TII niż okresu
Invincible. Wiadomo, MJ się starzał jak każdy człowiek i trudno wymagać żeby wyglądał tak ładnie jak w okresie
Dangerous, bo jest różnica między 35-latkiem a 50-latkiem, ale mnie jego wygląd w ostatnim okresie jego życia uwiera, bo wiem i wszyscy wiedzą CO za tym stało, jak od życia dostał w kość. I dlatego jakoś nie potrafię rozpatrywać go w kategoriach estetycznych wtedy.
bj pisze:Dziewczyny, a czy zauważyłyście jaka to kokietka z give_in_to_me?
Tak głosowała tutaj tydzień temu, że my takie o mężów nie dbające, a sama wyszła za mąż dopiero dwa miesiące po śmierci MJa.
Odkryłaś mnie
A tak serio: nigdy nie chciałąm wyjść za Michaela. Nawet jako dziecko, jak byłam małą fanką. Przecież Michael był dla mnie "taki stary jak tata" :P Chciałam wyjść z Leonardo DiCaprio albo Robocopa

Michael to jest dla mnie materiał na spotkanie w stylu dobra kolację zakończona jeszcze lepszym śniadaniem a nie materiał na męża. Kto by z takim wytrzymał? Lisa nie dała rady, Debbie też zwiała, podejrzewam że każda z nas spieprzałaby od niego, gdzie pieprz rośnie jeszcze szybciej, niż one :) Dobry mąż to mój mąż, ale nie oddam :P Marzenia, nawet te dotyczące nieba, powinny być realistyczne. Małżeństwo z MJ'em? Jak niebo ma tak wyglądać, to ja dziękuje, postoję :P Kilka miłych kolacjo-śniadań to co innego :P
A, i jeszcze co do Leszczyńskiego- tekst o suni mnie zabił :P BTW, tak się nabijał po śmierci Jacksona, że w latach 80-tych MJ to był ktoś a w 1996 r. do Polski wg pana L. "kukła przyjechała". I wtedy ktoś w jakimś komentarzu pod jego uroczymi wypocinami mu przypomniał artykuł prasowy, jak to Leszczyński opisywał koncert MJ-a w Pradze w tamtejszym czasie, że to wg niego był "koncert, na jakim najlepiej się bawił w dotychczasowym życiu". Jak widać skleroza czy demencja go już zaatakowała i nie pamięta... A GW przeginała nie tylko podczas procesu (choć pamiętam, że jak relacjonowali proces MJ'a a ja Wybiórcza miałam wtedy zwyczaj przy śniadaniu zawsze czytać, to czasem od tych opisów pt. "co Gavinkowi zrobił zły wujek Jacko" jedzenie mi w gardle stawało przygotowując się do cofnięcia). GW przeginała również po śmierci MJ'a, przepisując (tak, tak, otwarcie do podawali jako źródła!) newsy z brytyjskich tabloidów. Jak chcecie jeszcze jakieś dzeinnikarskie świadectwo "historyczne", to proponuję też zajrzeć do prawicowych czy katolickich gazet i portali z czerwca i lipca 2009, tam miłość chrześcijańska wobec MJ'a lała się po prostu strumieniami...