Tak czytam ten temat i normalnie nie mogę wyjść z podziwu, co niektórzy potrafią wymyślić. Z biegiem lat głos się zmienia, to fakt, ale są to zmiany niewielkie, zaś wokaliści takiego pokroju jak MJ mają ten głos tak bardzo wyćwiczony, że potrafią te zmiany zakamuflować. Z pewnością MJ mógłby zaśpiewać tak, że w ogóle fani nie mogliby go rozpoznać, ale pytam się PO CO? PO CO miałby to robić przy nagrywaniu dem itp? PO CO miałby likwidować ze swoich utworów to, dzięki czemu miały one w sobie to COŚ, po czym można go rozpoznać już po jednym słowie? Chyba nie po to pracował pół życia aby być rozpoznawalnym, żeby nagle stać się innym wokalistą i zaczynać od początku?
Posłużę się tu innym wykonawcą, który zszedł ze sceny muzycznej ale powrócił o tutaj:
http://www.dailymotion.pl/video/x4suam_ ... roud_music
Powiedzcie mi, czy "babcia" Turner straciła głos i czy stracił on swój charakterystyczny "podpis"? (zaraz się pewnie znajdą tacy, którzy powiedzą, że to przerobiony playback z lat jej świetności) Skoro ona tego nie straciła to dlaczego miałby to stracić Michael? Opanujcie się!!!
Jeśli mam w coś wierzyć, to tylko w to, że piosenka ta została wyprodukowana z jakichś "ochłapów" wokalnych, z których tak naprawdę nie było jakichkolwiek szans, aby stworzyć utwór (mimo to stworzono) albo ci co to robili totalnie przegięli pałę z masteringiem. Kto wie, może wokale do tego utworu pochodziły z wcześniejszych lat? Tak modyfikowali, tak majstrowali, żeby utwór przypominał dzisiejszą muzykę, że wyszła z tego lekka kiszka jeśli chodzi o same wokale. Utwór sam w sobie wpada w ucho i z pewnością osiągnie dzięki nazwisku swoje.
Pamiętajcie o tym, że skoro spuścizna nieopublikowanego MJ'a jest tak wielka, to z pewnością SONY i inni będą chcieli żerować na niej jak najdłużej... tym bardziej, że na scenie muzycznej jest teraz takie zatrzęsienie wykonawców, że nic tak naprawdę nie przykuwa uwagi na więcej niż rok (z pojedynczymi wyjątkami ale z tych wyjątków więcej kasy już się nie wyciśnie). Wypuszczenie naraz całego ostatniego materiału jaki stworzył Michael jest im po prostu nie na rękę. Lepiej większość posklejać z jakichś resztek i podrzucić do albumu jeden prawdziwy utwór "skończony" przez MJ'a, niż wypsztykać się w rok z wszystkiego wielkiego co się posiada, a potem serwować same zlepki.
Mi się wydaje, że na albumie będą utwory takie trochę nijakie, ale będą też takie, w których wokal MJ'a będzie po prostu niszczył