To co teraz napiszę nie będzie szczególnie odkrywcze, bo wiele osób wspominało już, że ma podobne odczucia...
Ja nie jestem nawet zła z powodu tego singla... Prędzej czuje się rozżalona, zawiedziona, oszukana... To jest brak szacunku dla nas...

Jak świat ma traktować Michaela poważnie, jak fani mają go szanować, skoro on sam siebie nie szanuje i nie traktuje poważnie... Papla o tym singlu od września, czy października - nie pamiętam dokładnie (w każdym razie od jesieni), tym czasem w kwietniu nadal nic z tego nie wynika... Nawet się nie obejzymy, a nastanie maj... czy nie lepiej by było najpierw przygotować sobie grunt pod nogami, a dopiero potem trąbić na cały świat o swoich planach... Michael za dużo gada, a za mało robi

i żeby było jasne nie należę do osób, które uważają, że Michael ma wobec nas jakieś zobowiązania, że coś musi, że coś nam się należy... Nie, on nic nie musi - zrobił już w życiu dostatecznie dużo i dla mnie i dla świata. Jestem gotowa zaakceptować
naprawdę każdą jego decyzję, tylko niech nie bawi się z nami w kotka i myszkę. Niech skończy te podchody i przestanie zwodzić nas słowami pustych obietnic, bo to już robi się niesmaczne.

(najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa... ) A jemu chyba wciąż się wydaje, że będziemy przyklaskiwać niezależnie do tego co powie lub zrobi... Myślę, że to błąd... poważny błąd... nie powinien tak mocno nadwyrężać zaufania ludzi, którzy od lat deklarują swoją lojalność wobec niego... Jeśli napniemy strunę zbyt mocno, to struna w końcu kiedyś pęknie...
Nie znam się na wielu sprawach... na dystrybucji piosenek w szczególności... Nie wiem, jak to wszystko wygląda zza kulis, od tej drugiej strony, nie mam pojęcia co może być przyczyną takiego opóźnienia... nie wiem jakie statusy prawne trzeba uregulować w tym całym Bahrajnie, by singiel mógł zostać "puszczony w obieg", ale też nie muszę tego wszystkiego wiedzieć... Irytuje mnie tylko jedno - Michael już tyle lat siedzi w tym biznesie, a wciąż zdarza mu się zachowywać tak, jakby się wczoraj urodził

! Jeśli największy żyjący artysta naszych czasów i sam książę (który jak przypuszczam coś jednak we własnym kraju do powiedzenia ma

) nie mogą się przebić z promocją chrytatywnego singla mniej więcej od pół roku, to ja już obu tym panom serdecznie podziękuję

Kolejny smutny dowód na to, jak długa i wyboista potrafi być droga od słów do czynów... Osobiście uważam, że singiel ten wcale się już nie ukaże... a nawet jeśli to zadra pozostanie... przykro mi Michael... ogromnie mi przykro, że mnie tak zawiodłeś... i chyba nie tylko mnie...

Zawsze myślałam, że w Twoich oczach każdy człowiek zasługuje na odrobinę szacunku... teraz jednak widzę jak bardzo się myliłam...
