Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Ależ to bardzo dobra pora na dyskusję o tłumaczeniu! Jakd la mnie toto jedna wielka katastrofa, moje rozterki kaem już ujawnił, to się nie musze w poście powtarzać:) Liczę na to, że analiza treści pomoże mi w dojściu do takiego poziomu o jakim marzę.

A nawiązując póki co do rozterek, to co z tym baby?
If you can't feed your baby.

Feed.
Można powiedzieć Art feeds the spirit albo Don't say anything to feed his ego.
Zatem feed to nie tylko dosłowne żywienie. Może być tez żywienie uczucia, jak po polsku?
Czy babe to inaczej nazwana milość? Czy to gra słów, bo babe=kobieta=miłość=wynik związku czyli dziecko?
Zatem teraz zgadujemy - czym lub kim jest to niedożywione babe?

Czy też Michas zrobił nas w konia i baby to tylko nic nieznazcący przerywnik. Jedno z "tutu" dla zachowania rytmu.

Czy też MJ przestrzega przed nieodpowiedzialnym płodzeniem dzieci jeśli nie ma sie warunków na jego wyżywienie, wychowanie?
Przestrzega przed sławą, jeśli nie jest się na nią gotowym?
Przestrzega przed zabieraniem się za coś, co i tak umrze nim sie rozwinie?


A co do rytmu jeszcze, nie po raz pierwszy MJ stosuje ten zabieg, że manierą śpiewania i rytmem, krótkimi sylabami, stwarza wrażenie rymu. Michael trzeszczy, syczy, szumi, buczy, podobne dźwięki stwarzają iluzję powtarzających się wyrazów.
Tu specyficzne jest tez to, ze zwrotki maja po kilka wersów, z czego część to tutu tu tu tu tu lala lala la la, by przejść z nienacka do tonu pełnego pretensji. W dobrym tłumaczeniu to tez powinno być zauważalne. Jeszcze nad tym siądę i policze, czy Michael pretensje ma regularnie, czy tez strzela nieprzewidywalnego focha. Chyba, ze ktos juz to wytropił?
Według mnie ton jest tu na równi z treścia: Usmiechamy się, usmiechamy, machamy łapką do ludzi, a w środku coś sie wzbiera aż w końcu wybucha.

Ten temat to analiza tekstu, nie analiza tłumaczenia tekstu. Tłumaczenie ma pomóc w zrozumieniu oryginału, tak jak u MJa wiele jest dwuznaczności, tak w przekładach tez chyha wiele podobnych pułapek. Tłumacz to takie ogniwo w głuchym telefonie pomiędzy artystą a odbiorcą. Marzy mi sie umiejętnośc tłumaczenia z zachowaniem maksimum treści i formy. A poki co, zakłócam to jedno to drugie.

Ponadto, myśle, że gdyby MJ chciał położyć nacisk na tekst - wybrałby bardziej odpowiednia do tego formę ballady.
Jeśli jednak wybor padł na skoczny kawałek, te rymy, rytmy i krótkie sylaby były celowe. U mnie i tak tego jeszcze nie ma, ale może będzie? Ważne jednak, by w pogoni za własna radosną twórczościa nie zagubiło sie przesłanie. Ono jest nadrzędne. Mam nadzieje, że nasze analizy zaowocują tym, że będe dysponować całą gamą wyrażeń odnoszących sie do emocji zawartych w utworze.
Awatar użytkownika
Estrella
Posty: 163
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 18:43
Skąd: Radom

Post autor: Estrella »

kaem pisze:Zastanawia mnie często, skąd w ludziach biorą się takie uczucia, takie postawy. Jak myślicie?
Zawiść w 99% bierze się z poczucia, że to co mamy nie dorównuje ilością, jakością temu co ma ktoś inny.. Uczucie stare jak świat i wg mnie trochę prymitywne. Nie sądzicie? ,,Ja też chcieć, ja też mieć, a jak ja nie mieć to jemu zniszczyć". Gdzie wtedy podziewa się człowieczeństwo z empatią, para niełatwa w obsłudze ale ofiarowana ludziom do umiejętnego użytkowania... Lenistwo? Bo łatwiej pielęgnować złe uczucia niż włożyć odrobinę serca i się uśmiechnąć? Chyba tak to jakoś jest...?

Obłuda wydaje mi się, że jest tylko o krok dalej niż zawiść... na pewno obłuda może być powodowana zawiścią. Tak bardzo chcemy zdobyć to magiczne czyjeś coś, że kłamiemy jak z nut.
Ale co by to zrozumieć... my chcemy kogoś, czegoś wiec udajemy, że zgadzamy się z tym co ogół uważa za dobre i cichcem robimy swoje docierając do celu. Poco? dla zaspokojenia własnych zachcianek, dla pieniędzy, dla władzy..
wszystko jakieś to takie niskie wyrachowane.......

Sama się czasem zastanawiam kaem skąd w ludziach tyle złych emocji, bezmyślności... do żadnych odkrywczych wniosków niestety nie doszłam, ale liczę, że jak Ty jakieś wysnujesz to się nimi podzielisz :szepcze:


MJowitka kochana... moim zdaniem tłumaczenie zrobiłaś odważnie i bardzo mi się podoba :-) Co do przetłumaczenia baby jako kochanie to chyba dobrze wybrałaś bo np. w pierwszej zwrotce jest mowa o depresji, załamywaniu się.. Michael chyba nie przypisywałby dziecku takiej przypadłości? Szukanie drugiego dna zazwyczaj dopiero wydobywa sens wielu słów. Rymy, które udało Ci się wpleść naprawdę fajnie oddają klimat oryginału. Całkiem nieźle się sprawdzasz jako to ogniwo w głuchym telefonie ;-) bo ważne jest aby poza przepuszczeniem tekstu przez umysł poszło też ścieżką przez serce.... a niewielu na to zwraca uwagę...

Jeśli chodzi o reklamacje.. Xander to tłumaczenie wg mnie jest dużo więcej warte właśnie dlatego, że nie jest dosłownym tłumaczeniem za przeproszeniem na pałę ... a jakiekolwiek niedociągnięcia zdarzają się najlepszym ;-)
But if you came to see
The truth, the purity
It's here inside a lonely heart
moon_song
Posty: 248
Rejestracja: śr, 02 wrz 2009, 8:08
Skąd: z gór

Post autor: moon_song »

Estrella pisze:Ta swojego rodzaju walka ewoluuje, począwszy od (...)
Estrella, jak Cię spotkam to Cię uduszę.
To ja tu od wczoraj sobie na brudno kaligrafowałam tekst o ewolucji, przychodzę dzisiaj z pracy i co widzę :beksa:
Byłaś szybsza :piwo:
To ja się już chowam bo wpadłam właśnie w depresję i straciłam wenę :surrender:
"Would you hold my hand,
If I saw You in heaven..."
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Estrella pisze: Zawiść w 99% bierze się z poczucia, że to co mamy nie dorównuje ilością, jakością temu co ma ktoś inny..
i co, wedle naszego przekonania, nam też się należy.
Z przekonania, że byśmy sobie lepiej na czyimś miejscu radzili.
Bo jesteśmy wielcy.
Zatem dlaczego nie mamy tego co inni?
Rodzi się żal do losu.
Dlaczego nie mamy żadnej rekompensaty?
Dlaczego nie jest sprawiedliwie?

To chyba stąd, że człowiek postrzega się jako jednostka. Gdybyśmy wszyscy uważali sie za jedną wielką Istotę, cieszyłaby cudza siła. Bo byłaby moją.

Zawiść może być fajnym uczuciem, może być bodźcem do działania, jeśli szybko ją odpowiednio ukierunkować. A może to raczej cecha frustracji?


EDIT:
Hah, ja tu gadu gadu, teoretyzuję sobie, a przecież ten utwór o zawiści sam mógł do niej doprowadzić. Jakby nie było, MJ zerżnął Dibangowy rytm, nie pytając się faceta o zdanie, dostając się ze "swoja" piosenką na szczyty. No, ja bym się zdenerwowała.

Nie zajrzałam wczesniej do artykułu podrzuconego przez kaema, a przecież conieco się może przydać w tym wątku.

Jeden fragment plus minus:

Kiedy Dibango był w Paryżu, usłyszał w radiu znajomą melodię, te same sylaby, ale w innym kontekście. To było “Wanna Be Startin’ Somethin’,” pierwszy utwór z Thrillera. Trwa ponad sześć minut i chociaz muzyka jest pełna życia, tekst wcale nie jest tak głupi jak by się mogło wydawać. Jest tam paranoja (“Still they hate you, you’re a vegetable/You’re just a buffet, you’re a vegetable”), która przeradza się w napomnienie (“If you can’t feed your baby, then don’t have a baby”) i, można by rzec, inspirację (“I believe in me/So you believe in you”).
Galopujący rytm brzmi podobnie do utworu Soul Makossa a pod koniec Michael potwierdza to śpiewając słowa, które wielu odebrało jako nonsens: “Ma ma se, ma ma sa, ma ma coo sa.” Niedługo potem Dibango zaczął odbierać telefony od przyjaciół i krewnych, którzy dzwonili z gratulacjami: Michael Jackson śpiewał jego piosenkę! Jednka duma Dibango przerodziła się w zmieszanie, gdy, kupiwszy płytę, nie odnalazł nigdzie swojego nazwiska.
Ostatecznie doszło do ugody pomiędzy Jacksonem a Dibango.
Awatar użytkownika
nice girl
Posty: 112
Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 23:17
Skąd: Kraków

Post autor: nice girl »

Według mnie tekst Wanna Be Startin’ Somethin’ mówi nie tylko o znalezieniu się w sytuacji bez wyjścia, czy bezradności. Wydaje mi się być zaznaczone przez podmiot liryczny dojście do wniosku, że najwyższy czas zacząć walkę z pomówieniami, poczuciem niesprawiedliwości, jakie go dotknęło poprzez obłudę, zawiść ludzką, czy tak po prostu stając się łatwym kąskiem dla tabloidów, w świecie, gdzie rządzi czysty zysk, a nie uczucia ludzkie. Bolą go oszczerstwa, plotki pojawiające się na jego temat nawet nie tyle ze względu na siebie, tylko na swych najbliższych, przysparzające im trosk, niepotrzebnych łez. Powoli przerastająca go sytuacja, nie możność pogodzenia się z tym, że najbliższa sercu osoba cierpi, sprawia jej ból, mimo iż nie zadaje go osobiście, tylko poniekąd poprzez sprawy dotyczące właśnie Jego, właściwie to i chyba zauważa, że nie jest już chyba w stanie o nią w należyty sposób zatroszczyć, otulić płaszczem ochronnym, przed bezwzględnością świata. Postanawiając, aby kochanie umarło, to być może i forma ucieczki, przed odpowiedzialnością, jaką wnosi w życie bliska sercu osoba. Zgodzę się z Estrellą, poprzez ucieczkę w pracę w to, co sprawia dużo satysfakcji(tworzenie nowych utworów muzycznych w studiu nagrań, trasa koncertowa, scena), to wszystko może zwiastuje nagromadzeniem w sobie tej siły, wiary, przekonanie, że prawda i tak zwycięży. Końcówka utworu z wartościowym przesłaniem, skłaniająca do optymizmu, skoro ja potrafiłem znaleźć wiarę w sobie, to i Ty uwierz siebie.
Tak w ogóle to też i bym nie odzwierciedlała tego tekstu tylko i wyłącznie do tematu massmediów, ale i do sytuacji znajdujących się w kręgu swego otoczenia, bo i tam zawsze znajdzie się jakaś czarna owca, która swym postępowaniem sprawia nam przykrość, czy naszym najbliższym. Osoba, która nie ma czystych intencji, jest nieszczera, może i tylko udaje dobroć, zdaje sobie sprawę, że dobre znajomości przysporzą jej korzyści. W otoczeniu Michaela pewnie nie jedna osoba się znalazła z nieczystymi intencjami wobec niego.

kaem pisze: Zastanawia mnie często, skąd w ludziach biorą się takie uczucia, takie postawy. Jak myślicie?

Nie będę się już rozpisywała, dziewczyny w swych postach dużo prawdy napisały na ten temat, to są uczucia rodzące się z niskiej samooceny, niedowartościowania, spoglądania na siebie dość krytycznym okiem. Towarzyszące poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, że nie jest nam dane mieć, tego, na co w swym mniemaniu zasługujemy, ( czy to talent, majątek, prestiż). Żal do losu, myślenie na wyrost, że dla bliźnich los jest łaskawy, a mnie natomiast doświadcza, przysparza tylko problemów. Mam wrażenie, że dużą rolę w tym odgrywa czyste lenistwo, że nie chce się zmagać z przeciwnościami losu, zadbać o to, aby coś osiągnąć, tylko łatwiej jest pozostać biernym i zazdrościć. Tak na sam koniec to dopiszę, aby walczyć z owymi uczuciami, postawą życiową, to należy odnaleźć w sobie wiele pokory.
Moją grą jest nieśmiertelność
Ze Szczęśliwości przyszedłem
W Szczęśliwości jestem zdeterminowany
Do szczęśliwości wracam
Jeśli teraz tego nie wiesz
Wstyd
Czy słuchasz ? Michael Jackson .
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Trafne uwagi co do przyczyn obłudy i zawiści.

Ciekawe że wszyscy pominęli kwestię tytułową.
Ja wiem, że Ty znów chcesz coś zacząć,
po prostu, Ty musisz coś zacząć,
Ja wiem, że Ty znów chcesz coś zacząć,
po prostu, Ty musisz coś zacząć,
(...)
Jesteś jak warzywo, jesteś jak warzywo
nienawidzą Cię, jesteś jak warzywo
jesteś jak bufet, jesteś jak warzywo
żywią się Tobą, jesteś jak warzywo.
Zakładając że La Toya pisze prawdę, Michael nie tylko stanął w obronie osoby pomawianej, wskazując oskarżycielskim paluchem na obmawiaczy rzucających fałszywe oskarżenia, ale też na osobę obmawianą, która jest bierna, jak warzywo. To ciekawy wątek, dotyczący wyuczonej bezradności, kiedy człowiek jest osaczony tak, że pozostaje mu tylko przyjmować ciosy. Tyle tylko potrafi zrobić, kiedy nie jest w stanie zmierzyć się z krzywdzicielem.
Michael w swojej książce (albo właśnie La Toya) pisze, że w pewnym momencie Michael przestał dementować plotki, bo wywoływało to odwrotny skutek- szum wokół tematu i większe zainteresowanie.
Mnie ciekawi to, bo czasem myślałem, że szkoda, iż Michael żywiej nie reagował na plotki. Wywiad z Oprah przecież wiele oczyścił wokół niego. A mimo to, siedząc 31. grudnia wśród innych, słyszałem komentarze nt. Michaela w związku z Sylwestrem na Polsacie, o wybielaniu. To kłamstwo tak bardzo wdrukowało się w świadomość społeczną, iż dementi z nim nie ma szans, przegrywa.
I co wtedy? Walczyć w poczuciu bezsensu czy zostawić w poczuciu rezygnacji. A może jest trzecie wyjście, ukryte w tekście piosenki? I czwarte- Wasze własne?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Estrella
Posty: 163
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 18:43
Skąd: Radom

Post autor: Estrella »

Jesteś jak warzywo, jesteś jak warzywo
nienawidzą Cię, jesteś jak warzywo
jesteś jak bufet, jesteś jak warzywo
żywią się Tobą, jesteś jak warzywo.
A gdyby podejść do tego nieco inaczej? ,,Jesteś jak bufet (...) żywią się Tobą" może Michael miał bardziej na myśli karmienie się plotką, skandalami, ta całą tabloidową otoczką, która mogła zaistnieć właśnie dzięki obłudzie i doprowadzać do łez ,,kochanie". Cała ta otoczka powstaje bazując na czyimś prywatnym życiu, bez tej osoby nie było by czym się żywić, więc jest tak pokarm jak warzywo. Michael mógł przykładowo wybrać warzywo, bez głębszych przekazów tego detalu.

Jeśli chodzi o walkę z ,,pogłoskami" od życzliwych. Dementowanie przez Michaela faktycznie dawało głównie wiele uciechy tym którzy wyznają zasadę ,,tylko winny się broni" i z namiętnością czepiali się nowych kontrargumentów tłumacząc je tak aby były kolejnymi zarzutami. Nie mniej jednak myślę, że my inne możliwości, możemy prywatnie z człowiekiem porozmawiać i odpowiedzieć na ewentualne pytania.
Niedługo po śmierci Michaela znajomy mnie zapytał jak to było z tym wybielaniem, on wiedział o chorobie ale nie wierzył bo w objawach wymienia się białe plamy co ciężko w tym przypadku zauważyć. Porozmawialiśmy, wyjaśniłam jak mogłam, uwierzył. My prywatnie możemy dużo więcej zdziałać niż On publicznymi wystąpieniami.
But if you came to see
The truth, the purity
It's here inside a lonely heart
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Witam całą grupę interpretacyjną w Nowym Roku :-)

Ja się tylko tak w biegu przez wątek prześliznę, bo tydzień w pracy zaserwował mi taką masakrę, że nie mam już siły na cokolwiek, a nie chcę się wbijać wam w wątek moimi bardzo chaotycznymi przemyśleniami. ;-)

Zastanawiałam się nad tym tropem z byciem warzywem. Na dzień dzisiejszy skłaniam się ku wersji Estrelli - metaforycznie żywić się kimś jak warzywem tak samo, jak można karmić się plotką. I tu właśnie powstaje pytanie: czy reagować, walczyć, dementować, czy też może mniej lub bardziej świadomie pozwolić innym na traktowanie się jak warzywo? Być buntownikiem, czy biernym w myśl zasady, że z głupimi przekonaniami, pomówieniami się nie dyskutuje? Dokładnie tak, jak pisze Estrella:
Estrella pisze: Dementowanie przez Michaela faktycznie dawało głównie wiele uciechy tym którzy wyznają zasadę ,,tylko winny się broni" i z namiętnością czepiali się nowych kontrargumentów tłumacząc je tak aby były kolejnymi zarzutami.
Bo przecież nie ma tu reguły. Czasem dyskusja, obrona swojego stanowiska ma sens, a czasem choćbyś tłukł głową w ścianę - zdania innych nie zmienisz. Nawet jeśli "utknąłeś gdzieś pomiędzy i boli cię ten grzmot"... Tak, wiem, bycie warzywem jest zachowawcze, ale co zrobić, gdy brakuje sił?

Z drugiej strony patrząc na "warzywnicze" kwestie zastanawiam się, czy nie widać tutaj pomiędzy wierszami czegoś jeszcze: pytania o to, czy lepiej jest egzystować (tylko) czy może raczej żyć? Pytania o to, co jest ważniejsze: egzystencja czy esencja (jakby to powiedzieli egzystencjaliści). Co powinno być najpierw? To, co robimy, czy to, jacy jesteśmy? Czy da się być "warzywem" dla mediów, będąc jednocześnie kimś, nie tracąc swojego ja? Czy jest tak, że egzystencja wyprzedza esencję, więc to, co robimy sprawia, że jesteśmy jacyś, bo świadomie wybieramy wtedy siebie, kreując własny byt?
Wracając do punktu wyjścia: tkwię pośrodku, nie robiąc nic, stając się warzywem - przestaję być jakiś, staję się pusty. Podnoszę głowę, krzyczę całemu światu, dostrzegam prawdę, wierzę w siebie - jestem jakiś. Czyli przekaz spod znaku hasła "stop existing and start living"?
Namotałam filozoficznie? Bo już sama nie wiem, czy moja zmęczona wyobraźnia nie ma jakichś nadgodzin, ale tak to dzisiaj czuję.

OT: Kaem, sylwester w Lublinie? O proszę, byłeś w moich stronach ;) Hmmm, zaintrygowały mnie Twoje wrażenia nt mojego studenckiego miasta ;-)
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
moon_song
Posty: 248
Rejestracja: śr, 02 wrz 2009, 8:08
Skąd: z gór

Post autor: moon_song »

Estrella pisze:Michael mógł przykładowo wybrać warzywo, bez głębszych przekazów tego detalu.
Warzywo...
to niezbyt piękne określenie człowieka bez kontaktu z otoczeniem, nieprzytomnego, często nawet nie oddychającego samodzielnie.
Ale jego serce wciąż bije i nikt nie wie jak jest naprawdę.
Teoretycznie człowiek taki jest zupełnie bezwolny, zdany na łaskę i niełaskę otoczenia, które często jest przekonane, że on nic nie odczuwa.
Ale czy tak jest na prawdę?
Nie reaguje, ale czy rzeczywiście nic nie czuje???

Tak mi się skojarzył wątek warzywny.
Są ludzie, którzy w samotności będą przeżywać swoje klęski, niepowodzenia, plotki o sobie, fałszywe oskarżenia, a na zewnątrz nosić maskę zadowolenia z życia i sprawiać wrażenie, że wszystko spływa po nich jak po kaczce. Ich znajomi, przyjaciele, otoczenie nigdy się nie dowie co naprawdę czują tam w środku, że ich to boli.
W tej piosence jest krytyka takiej postawy - nie bądź jak warzywo, nie bądź bezwolnym bo inaczej Cię zjedzą. Będziesz dla nich jak bufet, będą Cię jeść po kawałku aż zjedzą Cię zupełnie. Nie bądź biernym, podnieś głowę, walcz z tym...
Coś w tym jest. Michael do pewnego momentu walczył, a później przestał...
"Would you hold my hand,
If I saw You in heaven..."
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Na szczęście na koniec Michael daje pozytywne przesłanie, o czym pisała a_gador. Chyba każda konfrontacja zaczyna się od gotowości w sobie na nią, w zdolności do powiedzenia samemu sobie słów, które padają na końcu piosenki.
Podnieś wysoko głowę
I wykrzycz całemu światu
wiem, że jestem kimś!
I pozwól prawdzie się rozpostrzeć
nikt cie już nie może zranić
Umiesz już prawdę dostrzec
Tak, wierzę w siebie
więc Ty wierzysz w siebie
Pomóż mi to wyśpiewać
Ma ma se, ma ma sa, ma ma coo sa
Ma ma se, ma ma sa, ma ma coo sa
Zmienia się nastawienie, zwiększa się umiejętność zawalczenia o swoje. Wtedy pojawia się gotowość zacząć coś nowego.


No właśnie.
Cisza wyborcza zakończona, czas na ten tekst. Z dedykacją dla powracającego Mandeyratora.

Tekst tygodnia:

The Man
Album: Pipes Of Peace (1983)
Autor tekstu: Michael Jackson, Paul McCartney


posłuchaj na YT<<

Trochę historii:
Utwór był planowany do wydania na singlu w lutym 1984 roku, po poprzednim, będącym również owocem współpracy Michaela Jacksona i Paula McCartneya, Say Say Say. Singiel jednak został wycofany przez wytwórnię. Na singlu miała się znaleźć wydłużona, 12" wersja utworu.
Singiel ukazał się jednak oficjalnie w kilku miejscach na świecie, min. w Peru, a w innym krajach jako singiel promocyjny.
Piosenka też funkcjonuje pod tytułem This Is The Man. Album, z którego pochodzi jest ostatnim dziełem McCartneya, który osiąga status platynowy zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w USA. Kolejne albumy zaczęły niżej plasować się na listach, aż do czasu płyty Flaming Pie z 1997 roku.
Część nagrań z płyty Pipes Of Peace pochodzi z sesji nagraniowej do poprzedniej płyty McCartneya, która z kolei była pierwszą nagraną po śmierci Johna Lennona. Na niej też Paul kolaboruje z afroamerykańskim muzykiem soulowym, Steviem Wonderem. Ich współpraca również, jak i ta z Michaelem, była wielkim sukcesem. Ich duet Ebony & Ivory stał się międzynarodowym hitem.


Obrazek

There's a man
Who plays the game of life so well
Ooh, there's such a man
His thoughts you can never tell, ooh
And it's just the way he
Thought it would be
'Cause the day has come
For him to be free
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man

And it's just the way he
Thought it would be
'Cause the day has come
For him to be free
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man

There's a man
Everybody thought they knew
Ooh, there's such a man
He's not like me and you, ooh
And it's just the way she
Thought it would be
As he says, something has
Happened to me
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man

And it's just the way he
Thought it would be
'Cause the day has come
For him to be free
Then he laughs, as he smiles
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man

Did you know -
This man can do anything?
Ooh, there's such a man
I wish that we could bring
And it's just the way he
Thought it would be
'Cause the day has come
For him to be free
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This Is The Man


And it's just the way he
Thought it would be
'Cause the day has come
For him to be free
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man



Oto Człowiek
tłum. Speed Demon, MJowitek, kaem

Jest taki człowiek
Który sztukę życia opanował tak dobrze
Och, jest taki człowiek
Jego myśli,nie odgadniesz nigdy
I wszystko idzie tak
Jak sobie to zaplanował
I nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
Zaśmiał się, bryknął
Podwinął rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek
(x2)

Jest taki człowiek
I każdy myślał, że go zna
Och, jest taki człowiek
Zupełnie inny ode mnie i od ciebie
Wszystko idzie
Po jego myśli
Jak zwykł mówić: "Coś
Mi się przydarzyło"
Wtedy śmieje się, bryka
Podwija rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek

Wszystko idzie
Po jego myśli
Jak zwykł mówić: "Coś
Mi się przydarzyło"
A wtedy nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
Wtedy śmieje się, uśmiecha
Podwija rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek

Czy wiedziałeś
Ten człowiek może wszystko?
Och, jest taki człowiek
Chcielibyśmy być tacy jak on (chcielibyśmy go ujawnić)
I nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
Zaśmiał się, bryknął
Podwinął rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek


Wszystko idzie
Po jego myśli
I nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
Wtedy śmieje się, bryka
Podwija rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek


Tolka text!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Iskierka
Posty: 159
Rejestracja: wt, 05 sty 2010, 19:22
Skąd: wlkp.

Post autor: Iskierka »

ja to widzę tak jakby pisząc ten tekst myśleli o samym sobie lub nawzajem o sobie.
kaem pisze:Który sztukę życia opanował tak dobrze
dla nich życie jest sztuką, ciągłym procesem twórczym, ale też i sztuką pod względem przetrwania, tego jak pokazać się w korzystnym świetle, uniknąć sytuacji które tabloidy mogłyby przedstawiłyby w złym nie korzystnym świetle, źle wpływającym na wizerunek artysty.
kaem pisze:Jego myśli,nie odgadniesz nigdy
no tak, przecież nigdy do końca nikt nie będzie wstanie się domyśleć o czym tak naprawdę myślą/myśleli np. pisząc tę piosenkę, czy postępując tak a nie inaczej
kaem pisze:I nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
czy to nie aluzja M.J. od wyswobodzenia się z pod wpływów wytwórni mottown i ojca?

kaem pisze:Czuję, że żyję
czuli, że żyją ponieważ właśnie tworzyli, mogli to napisać pod wpływem chwili,
kaem pisze:i zostanę tu na zawsze
wydaje mi się, iż to mogła być taka aluzja, do tego, że nawet jeśli odejdą to pozostaną na ziemi w sercach kolejnych pokoleń fanów

kaem pisze:I każdy myślał, że go zna
hmm, bo każdy się na czyta plotek, książek i już myśli że zna drugiego, a przecież by kogoś poznać trzeba z nim przebywać...
kaem pisze:Chcielibyśmy być tacy jak on
zwyczajni, nieznani ludzie chcą być tacy jak gwiazdy, szukają sobie wzorców, idoli, autorytetów, a M. i P. są świadomi, że inni chcą być tacy jak oni.

dobry tekst i dobra muzyka i dobry wokal - myślę, że tworząc choć trochę rozumieli się wzajemnie, bo inaczej bym im tak nie wyszło. Tak jak by każdy z nich pisał o samym sobie, lub ewentualnie nawiązywał do drugiego.
a może tak naprawdę pisali o zupełnie innej osobie którą cenili i nie chcieli by świat dowiedział się kim jest ów osoba...
i to w sumie tyle, moja pierwsza upubliczniona interpretacja (wyłączając te czytane na ramach lekcji j.polskiego)... nie krzyczcie ;)
moon_song
Posty: 248
Rejestracja: śr, 02 wrz 2009, 8:08
Skąd: z gór

Post autor: moon_song »

Panowie mieli wspólny temat ;-)
Myślę, że na Michaela największy wpływ miało nie tyle opuszczenie Motown co uwolnienie się od ojca. Wreszcie mógł rozwinąć skrzydła sam, tak jak chciał.
Natomiast Paul będąc członkiem The Beatles zawsze był nr 2. Miał w sobie ogromny potencjał, ale to zawsze John grał pierwsze skrzypce. Utalentowany Paul był w jego cieniu dopóki tarcia w zespole nie doprowadziły do rozpadu w 70 roku kiedy to Paul odszedł z The Beatles.
Wtedy Paul mógł rozwinąć swoje skrzydła. Podobnie jak Michael rozwinął swoje nie przedłużając kontraktu z ojcem.
Ich historia była więc zbieżna - obydwoje wyswobodzili się spod wpływów.
Tekst jest przepełniony radością.
Jakby otworzyć ptakowi klatkę i wypuścić go na wolność.
A ptaszek na wolności śpiewa o wiele piękniej niż w klatce :)
"Would you hold my hand,
If I saw You in heaven..."
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Ale...
Ooh, there's such a man
He's not like me and you, ooh


Panowie raczej śpiewają o kimś z podziwem, nie o sobie. Z podziwem, że chcą być tacy jak on i że cieszą się, że mogą o kimś takim opowiedzieć.

Ooh, there's such a man
I wish that we could bring


Opowiedzieć o człowieku świadomym siebie, wiedzącym, czego chce od życia, umiejącym przewidzieć konsekwencje i podejmującym słuszne decyzje. Mającym w sobie dużo energii. Mnie trochę przypomina ten tekst słowa, które kieruje się do dzieci na zasadzie- "Popatrz i bierz z niego/z niej przykład".

Ten fragment jest dla mnie zagadkowy:

As he says, something has
Happened to me
Then he laughs, he kicks
And rolls up his sleeves
I'm alive and I'm here forever
This is the man


Jakieś pomysły?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
GosiOla
Posty: 234
Rejestracja: śr, 09 gru 2009, 23:58
Skąd: Łódź

Post autor: GosiOla »

Jeśli mogę wtrącić swoje 3 grosze...
Dla mnie tekst tej piosenki to swego rodzaju "oda do wolności": tylko wolność daje nam poczucie bycia prawdziwym człowiekiem, daje możliwość wyboru kiedy, gdzie i z kim chcemy realizować swoje życiowe plany i marzenia. Nie każdy jednak może czuć się wolny i niezależny, wtedy przystosowuje się do warunków, ale w głębi duszy cały czas marzy o tej wolności:
kaem pisze:Jest taki człowiek
Który sztukę życia opanował tak dobrze
Och, jest taki człowiek
Jego myśli,nie odgadniesz nigdy
kaem pisze:Jest taki człowiek
I każdy myślał, że go zna
więc ze wszystkich sił dąży do tego aby osiągnąć to co chce:
kaem pisze:I wszystko idzie tak
Jak sobie to zaplanował
I nadszedł dzień
Który uczynił go wolnym
A kiedy dzięki swojej determinacji otrzymuje wreszcie nagrodę w postaci wolności, kiedy poczuje jej smak, to już nigdy nie dopuści do tego aby utracić to, co sobie wywalczył:
kaem pisze:Zaśmiał się, bryknął
Podwinął rękawy
"Czuję, że żyję i zostanę tu na zawsze"
Oto człowiek
To "podwinięcie rękawów" kojarzy mi sie ze znanym powiedzonkiem "zakasać rękawy" czyli po prostu wziąć się ostro do roboty, nie zmarnować tego daru jakim jest wolność.
kaem pisze:Panowie raczej śpiewają o kimś z podziwem, nie o sobie. Z podziwem, że chcą być tacy jak on i że cieszą się, że mogą o kimś takim opowiedzieć.
Może podziwiają ludzi, którzy mimo przciwności losu nie poddają się, tylko podążają własną drogą. Nawet jeżeli inni nie wierzą w ich mozliwości i podcinają im skrzydła, oni potrafią znaleźć w sobie motywację do działania i do wyjścia poza utarte i bezpieczne schematy, nie boją się zaryzykować.
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

A ja będę tym razem przekorna. Dla mnie to nie jest oda do wolności. Dla mnie to jest tekst o człowieku, który umie się "odnaleźć" w każdej sytuacji. Umie znaleźć wyjście, umie się tak ustawić, że wszystko toczy się po jego myśli - stąd ten śmiech, podskoki itp. Możliwości są dwie - albo opanował sztukę życia w pozytywnym tego terminu znaczeniu, albo po prostu umie żyć (w pewnym sensie) powierzchownie, płynąć z prądem...
kaem pisze:Panowie raczej śpiewają o kimś z podziwem, nie o sobie.
No właśnie nie wiem... Znów: albo z podziwem (na zasadzie "też bym tak chciał sobie umieć radzić, nie przejmować się"), albo ze zdziwieniem, że oto można żyć, jakby problemów nie było. Pytanie - co gorsze? Że tak powrócę do poprzedniej mojej wypowiedzi - egzystować czy żyć? I co to znaczy "opanować dobrze sztukę życia"? Czy rozumieć to pozytywnie, czy może jednak nie?

Wybaczcie, że nie rozwijam teraz moich pomysłów, ale pora późna. Jutro postaram się usiąść nad tekstem i jak przyjdzie mi coś odkrywczego do głowy, to zedytuję posta.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
ODPOWIEDZ