Jest na to sposób, który ja wcielam w życie - nie oglądam polskich wiadomości, nie włączam komercyjnego radia. Da się tak, a wiedzę o tym,co dzieje się na świecie (poza procesem) czerpię z innych źródeł (CNN, strony tematyczne w internecie, gdzie sama mogę decydować o tym,co oglądam). Ale mimo wszystko żyjemy w tym świecie i nie da się omijać wszystkich kiosków, gdzie w witrynach wisi i straszy Super Exces i inne śmieci tego typu, które oczywiście na pierwszej stronie mają to* zdjęcie i w ogóle: "Szok!", bardzo sugestywne słowa, aby tylko przyciągnąć mniej lub bardziej durnych czytelników, przyciągnąć uwagę. Wkurza mnie to bardzo, ale nic na to nie poradzimy, niestety.@neta pisze:Ja nie chciałam zobaczyć tego zdjęcia i usłyszeć głosu w każdych wiadomościach.Nie chce słyszeć głupich pytań i znowu tłumaczyć ignorantom.
Wczoraj w shoutboxie wywiązała się też mała wymiana zdań o polskich mediach, taka dygresja trochę od podobnego tematu jak powyżej.
Polskie media mają takie, a nie inne zasady funkcjonowania, zupełnie różne od wyobrażeń przeciętnego człowieka i widza,który widzi to tylko z jednej strony i uważa względnie wszystko za wiarygodne. Zresztą, nie tylko polskie, ale w tym przypadku skupiam się na rodzimych mediach, bo to one mnie drażnią na co dzień. Kasa, sensacja, komercja - tak jest zawsze i wszędzie. Subiektywne komentatorstwo, niekiedy tak zmanipulowane sprytnie, że tego nie widać. Przemycanie różnych treści, w zależności od opcji,przekonań szefów stacji czy indywidualnych dziennikarzy/reporterów. Na studiach uczą o obiektywizmie, że news musi być sprawdzony w 3 niezależnych źródłach, uczą o etyce mediów itd. - to jest niestety tylko czysta teoria,która nie ma absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością, w dzisiejszych czasach przynajmniej. Wszystkie media są komercyjne, inaczej by nie istniały. Wszystkie portale internetowe - WP, Onet, Interia itd. są komercyjne, są e-tabloidami, e-brukowcami. Zawsze jest jakiś trend - powiedz to, napisz to, to ludzi przyciągnie zainteresuje, niezależnie od tego jaki procent prawdy w tym jest. Obiektywizm to rzecz dziś prawie niemożliwa, subiektywizm wkrada się wszędzie, choćby w tembr / ton głosu reportera, wydźwięk tekstu w prasie. ....
Dlatego, gdy jest jakiś kontrowersyjny (sam w sobie, choć w dużej mierze też podsycany przez media i zmanipulowany) temat, który dotyczy bezpośrednio, czy dotyka jakąś grupę ludzi, w tym przypadku nas, fanów Michaela Jacksona, to tak bardzo drażni to,co mówią w tv i piszą w gazetach, bo te złe tendencje widać, przekorę, prowokację, stronniczość. I smutne jest też to, że nawet w tych tak zwanych "lepszych", "ambitniejszych" na oko mediach wielokrotnie zdarzają się też takie nadużycia.... "Wprost", "Przekrój" i nawet "Press" też nie są bez skazy.
I według mnie jedynym medium jakie zasługuje na większe zaufanie dziś jest CNN. Im ufam, choć nigdy nie do końca, ale najbardziej spośród wszystkich innych. Od lat trzymają dobry poziom, autentyczność i starają się jak mogą być obiektywni, przyjaźni. Bardzo mi się podoba w jaki sposób przedstawiają całą tą sprawę, jak mówią, co pokazują, nawet dżingiel w tv jest taki... pozytywny, po stronie Michaela, rzec by można.
- Ale to moje zdanie i odczucia. Możecie się ze mną nie zgodzić.
Więc trzeba uzbroić się w pancerz teraz, znów na jakieś 2-3 miesiące, jak podejrzewam. Postanowiłam nie dyskutować z ignorantami, szkoda czasu i moich nerwów. Również z osobami o odmiennych poglądach, co do których mam wrażenie, że chcą się kłócić, nie chcę wchodzić w polemiki jakiekolwiek. Ten czas już minął. Ktoś ma takie,ktoś ma inne zdanie, jeden wierzy w śmierć i nóż mu się otwiera w kieszeni na to, co słyszy, drugi wierzy, że Jackson żyje (...) i podchodzi do tego z trochę większym dystansem. Myślę, że nie ma sensu się kłócić i robić poglądówki - to i tak niczego nie zmieni, a tylko budzi negatywne emocje. Po prostu szanujmy się na wzajem, unikajmy tego, co nas drażni. :)
Wczoraj zeznawali Michael Amir Williams - osobisty asystent MJ'a i Faheem Muhammed - szef ochrony. Mieli niemal taki sam zestaw pytań i odpowiadali jak umieli. Kilka kwestii troszkę się nie zgadzało i nie pamiętali, albo tak twierdzili, niektórych rzeczy. Jednak najbardziej dotknęło mnie zeznanie Faheema, że gdy wozili Michaela do dr Kleina, nie raz bywało tak, że musieli pomagać mu zejść ze schodów. Klein wstrzykiwał mu coś (demerol?), po czym Michael mówił wolniej i nie raz kiepsko się czuł. Amira ponoć zbytnio nie zszokowało nagranie z 10 maja, choć przyznał, że był zaskoczony, że wcześniej aż tak dramatycznie źle mówiącego MJ'a nie słyszał, choć przyznał, że czasami po lekach i tejże wizycie u Kleina mówił powoli. Zdenerwowałam się. Czy Klein zeznaje w tej sprawie?? Jeśli nie, to powinien. I jakkolwiek uważam, że Murray też jest winny w tej sprawie (to wszystko, co robił, co się działo, te leki, butle z tlenem <masakra>, galony propofolu itd.), głównie realnego niewykwalifikowania, zaniedbań, głupoty... tak Klein siedzi razem z nim w tym g..nie i też powinien odpowiedzieć przed sądem, być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Pamiętam jeszcze chyba w listopadzie 2010 jak na Twitter Elizabeth Taylor wyrażała ogromne oburzenie i pisała do Kleina, który organizował wyjazdowe konferencje naukowe bazując na przykładzie medycznym Michaela (dość jawnie), oskarżając go o to, że przez niego Michael był uzależniony od jakichś leków. Jak widać, to prawda, jak też zeznał Faheem i uważam, że powinien odpowiadać. Nie może mu to ujść płazem!!
Swoją drogą, tak...
Michael był uzależniony... nie tylko od tych 2 miesięcy,kiedy Murray podawał mu co noc propofol. Był już dużo wcześniej i to właśnie między innymi sprawka Kleina! Ale jednocześnie nie można też bronić i "uniewinniać" Michaela, bo co jak co, to już dorosły facet, 50 lat i nie powinien mieć tzw. "fiu bździu" w głowie. A miał, niestety, mam tylko nadzieję, że przynajmniej(!) w ostatnich tygodniach, może dniach(?) uświadamiał sobie, do czego to prowadzi (bazuję tu na rozmowach z fanami, relacji m.in. Talithy i nie tylko). Ja mimo wszystko wierzę, że chciał wyrwać się z uzależnienia, nawet jeśli świadomość rozsądek doszły do niego w ostatniej chwili i musiał zrobić coś, coś desperackiego, by ratować swoje życie. Tak, ja tak twierdzę. To było ważniejsze niż cokolwiek innego - koncerty, powrót na scenę, fani itd. - bo musiał zdawać sobie sprawę z tego, że w takim stanie w jakim był i tak długo by nie pociągnął i i tak to wszystko by nie wypaliło. Wiedział, że ludzie martwią się o niego. (...) Chyba, że te wszystkie medykamenty siadły mu już na psychę i zapominając, że ma dzieci między innymi, ładował w siebie te świństwa naiwnie myśląc, że będzie super itd. ;pLouie pisze:I jeszcze uwaga, do tych którzy przeżywają... którzy boją się jak ognia słów lekoman, narkoman etc. Którzy sami siebie chcą przekonać, że Michael nie był uzależniony
Z pewnymi obawami, ale i z ciekawością oczekuję dalszego rozwoju zdarzeń, co się jeszcze okaże, co wyjdzie na jaw. Chernoff zadaje w 99% głupie pytania, w ogóle jakby nie wiedział, o co właściwie ma pytać i bronić Murray'a, ale wczoraj trafił, przynajmniej raz. Swoją drogą słuchanie i oglądanie go to czysta rozrywka, pośmiać się można, aż spaść z krzesła czasami (jak w przypadku wypytywania Michaela Amira wczoraj). W ogóle, jakaś luźna atmosfera panuje na sali sądowej, sędzia Pastor przeciąga się na swoim fotelu, buja się, mówi jak na talk show (takie odnoszę wrażenie).
Zwykle najlepsza relacja live jest na CNN.com (linki są po lewej z boku niżej na stronie albo od razu można wyGoogle'ać "cnn live".