Michael Jackson - Invincible (2001)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Jak oceniasz tę płytę?

1
2
0%
2
8
2%
3
17
4%
4
73
17%
5
140
32%
6
193
45%
 
Liczba głosów: 433

Awatar użytkownika
SmoothCriminalistka
Posty: 101
Rejestracja: sob, 18 lip 2009, 11:36
Skąd: Neverland

Post autor: SmoothCriminalistka »

A ja oceniam na 5. Oczywiście, uważam, iż jest to płyta niesamowita, bo w końcu stworzona przez samego geniusza. Mimo wszystko jednak nie dam 6, bo jakoś no.. niektóre piosenki mi nie wpadają w ucho po prostu, wolałam klimaty Bad'owe ;-)
Styl, w jakim Mike śpiewa te wszystkie piosenki bardzo różni się od poprzednich, bardzo bardzo nawet. Ale i tak uważam, że płyta
G-E-N-I-A-L-N-A!! :-D

Uwielbiam "You rock my world", mogę jej słuchać again and agaaaain, tak jak "Smooth Criminal", "Thriller", "Beat it" itd. Kocham te rytmy ;-)
A poza YRMW.. to kocham wszystkie utwory, jak swoje normalnie! :D Nie potrafię nie kochać tego, co On stworzył. Są jednak piosenki, które kocham tylko w 99,9 %, czyli brakuje jednak troszkę do idealnej miłości nenene. Są to: "Break of down", "Heaven can wait", "2000 watts" i "The lost children".
Nie chodzi o to, że ja ich nie lubię! Uwielbiam je :) Tylko, że jakoś no.. Mimo wszystko nie czuję tego, co czuję przy innych utworach.
Aaaaamen! :P
~ * ~
Kiedy nie ma Ciebie,
Smutno płynie czas.
Nie ma gwiazd na niebie,
Nawet księżyc zgasł......
~ * ~
Awatar użytkownika
Moonwalk_Girl
Posty: 150
Rejestracja: ndz, 09 sie 2009, 11:44
Skąd: Katowice

Post autor: Moonwalk_Girl »

Za to ja kocham kawałki "Break of Dawn" i "Heaven Can Wait" są takie nastrojowe i dla mnie wyjątkowe. "Break of Dawn" pokochałam od kiedy go po raz pierwszy usłyszałam to utwór, który trafia do mojego serca, kiedy go słucham wszystko odpoczywa, zarówno umysł jak i ciało. No i zdecydowanie to są kawałki w moim klimacie :)
Co do całego albumu "Invincible" oczywiście to całkiem inna bajka, porównując go z poprzednimi płytami Michael'a, ale dla mnie równie piękna i warta docenienia oraz uwagi co poprzednie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Phoenix
Posty: 523
Rejestracja: czw, 27 sie 2009, 20:30
Skąd: Bydgoszcz

Post autor: Phoenix »

Niektórzy napisali tutaj, że nie przepadają za "Invincible", bo ta płyta jest inna. Owszem jest inna. A to dlatego, że Michael był perfekcjonistą. Widziałam wypowiedź Akona na temat współpracy z MJem. Michael uważał, że zawsze można zrobić coś lepszego niż to, co już zostało zrobione. Michael miał 43 lata, kiedy płyta "Invincible" została wydana. Ciężko oczekiwać, by utwory były podobne do poprzednich, kiedy sam Michael był bardziej dojrzały i nie lubił się powtarzać. Zawsze chciał się doskonalić. Inny powód, dla którego "Invincible" jest mniej doceniana, to brak odpowiedniej promocji płyty.
Jeśli chodzi o samą zawartość, to Michael dalej pamiętał o tym, by zmieniać świat. "Cry" to kolejny apel o zmianę świata. To właśnie mi się podoba w MJu, że potrafił wyśpiewać przesłanie. Piosenka "The lost children" dla mnie jest dowodem, że Michaelowi nie był obojętny los żadnego dziecka. Potem utwory o miłości: "You are my life", "Speechless", "Butterfiels" - świetne. Miłość, która sprawia, że lśnisz, a z drugiej strony, tak piękna, że brak ci słów, by ją opisać. Michael też potrafił pięknie pisać o końcu miłości - "Don't walk away", ja po czymś takim bym nie odeszła. ;) Następnie - "You Rock My World". Nogi same rwą się do tańca. A te dialog Michaela i Chrisa na początku? Przezabawny :D Nie można też nie wspomnieć o współpracy z Carlosem Santaną i jej efektem - "Whatever Happens", kolejny świetny kawałek. A reszta utworów? Też są bardzo dobre. "Invincible" to świetna płyta, ale chyba trzeba troszeczkę dojrzeć, by dostrzec jej piękno ;) Sam tytuł z resztą mówi sam za siebie. Michael jest niezwyciężony.
Obrazek
missi
Posty: 58
Rejestracja: sob, 08 sie 2009, 6:20

Post autor: missi »

BadJack, tak się złożyło, że już po raz drugi w tym temacie pozwolę sobie zacytować fragmenty Twoich wypowiedzi ;) Wynika to z faktu, że moje odczucia wobec Invincible są (z tego co wywnioskowałam) bardzo podobne do Twoich. W podobny sposób także odczucia te ewoluują ;)
BadJack pisze:Szkoda że na tracklistę nie weszła np. Xscape lub We’ve had enough. Od razu byłoby inaczej.
W pełni się zgadzam! A w szczególności nie mogę przestać ubolewać nad We’ve had enough :( Gdy po raz pierwszy usłyszałam ten kawałek, pomyślałam: To jest właśnie Michael, którego tak uwielbiam!!!
BadJack pisze:Mimo, że uważam Invincible za najsłabszą jego płytę (po prostu pozostałe były genialne) to stwierdzam, że Michael nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu i zawsze nagrywał udane utwory, w których widać jego niepowtarzalny talent. :mj:
nic dodać, nic ująć
Obrazek
Awatar użytkownika
Lea
Posty: 7
Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 14:05

Post autor: Lea »

Ja do Invincible musiałam się przekonać. Jednak gdy usłyszałam Heaven Can Wait, to totalnie się zakochałam!!! Threatened jest jak dla mnie jedną z lepszych piosenek z płyty. You rock my world też jest świetne i bardzo rytmiczne.

Można zarzucić płycie, że jest bardziej komercyjna niż poprzednie, lecz prawda jest taka, że czasy się zmieniły, a wraz z nimi zmieniła się muzyka MJ'a. W nowych utworach słychać wiele innowatorskich, elektronicznych brzmień, których nie używają zazwyczaj artyści popowi, więc mimo, że nie jest w takim samym klimacie jak poprzednie płyty, to nadal jest bardzo dobra i w pewnym sensie jedyna w swoim rodzaju.

Moim zdaniem nie można też porównywać wskaźników sprzedaży z dziś ze wskaźnikami z przed 20 lat. Dzisiaj z internetu można ściągnąc wszystko, więc oryginalną płytę w sklepie kupią tylko osoby, którym nie tylko zależy na dobrej muzyce, ale kupno płyty ma dla nich jakieś głębsze znaczenie. Biorąc to pod uwagę, moim zdaniem Invincible odniosło spory sukces, choć pewnie nie na skalę zadowalającą Michaela. Z drugiej jednak strony Michael być perfekcjinistą, więc jeśli sprzedałby tyle samo płyt co Thrillera, to pewnie też by nie był w 100% zadowolony ;)
Obrazek

I'll never let you part - for you're always in my heart.
Awatar użytkownika
Katarina
Posty: 38
Rejestracja: sob, 01 sie 2009, 17:24
Skąd: Wrocław

Post autor: Katarina »

Ja osobiście lubię tą płyte.
Jest na pewno inna od poprzednich ale nadal w klimacie Michaela.
Jest dojrzalsza ale przeciez nie można sie spodziewać, że facet po czterdziestce będzie wciąż śpiewał o tym co śpiewał w wieku lat dwudziestu.
Pewnie muzycznie nie jest to najlepsza płyta MJ ale gdyby nagrał ją jakikolwiek inny wykonawca podejrzewam, że mogła by być uznana za genialną. Wg krytyków jak na Michaela była "za słaba". Zresztą Michael sam postawił sobie wysoką poprzeczkę, która ciężko jest pokonać. Jeśli chodzi o popularność tej płyty to chyba czas, w ktorym zostala wydana nie byl najlepszy. Poza tym brak promocji. Michael mial racje, mowiac ze wlasnie brak promocji spowodowal taki slaby wynik sprzedazy. Co prawda zarzad wytworni przekonywal, ze podobno wydano 10 mln $ na to ale ja nie nie wiem czy to faktycznie wystarczajaco duzo na promocje. Dla mnie taka kwota to niewyobrazalny majatek ale w biznesie muzycznym to moga byc grosze.
Jesli chodzi o piosenki z plyty to dla mnie "Unbreakable" to swietyny taneczny utwor. Az dziw bierze, ze nie trafil na parkiety taneczne. Moje inne ulubione to "Break of Dawn", "Butterflies", "Don't walk away". "You are my life" w stylu "You are not alone" ale tez fajne ( ehh, gdyby tak do mnie moj mezczyzna spiewal:" you are the sun, you make me shine..." ).
Ale moj ulubiony utwor to "whatever happens".
Jak dla mnie to prawdziwy numer na przeboj. Nie moge zrozumiec, dlaczego tego utworu nikt nie wypromowal. Przede wszystkim przydaloby sie fajne video, cos w klimacie "poludniowym", z jakimis fajnymi widoczkami i na prawde mamy swietny przeboj na lato. Moze ktos kiedys odkryje ten utwor...
Zreszta do "Unbreakable" tez mozna bylo zrobic dobry teledysk z fajnym ukladem tanecznym i z pewnoscia spodobalby sie szerszej publicznosci.
Osobiscie uwazam, ze jedynym minusem tej plyty, jesli moge tak to nazwac, to byl wyglad Michaela. Uwazam, ze wtedy wygladal na prawde bardzo niekorzystnie i mogl sobie darowac wystepy w teledyskach a zatrudnic dobrych tancerzy lub robic teledyski bez jego udzialu jak np. "cry". Po prostu wtedy wygladal zle, bardzo zle a to mu nie zdobywalo nowych fanow a "starzy" sa wierni i jakos mu to wybaczyli... Dlatego ja lubie sluchac tej plyty ale obraz Michaela mam z lta 80'tych.
Podsumowujac: dla mnie plyta bardzo dobra, mila do sluchania a i do potanczenia tez. Fajne teksty i kilka dobrych, melodyjnych piosenek. Polecam wszystkim szczegolnie teraz, na dlugie jesienne wieczory. Na prawde mozna poczuc Michaela przy sobie w kazdej nucie....

Pozdrawiam
One day in your life
When you find
That you’ll always longing
For the love we used to share
Just call my name, and I’ll be there
Awatar użytkownika
raven
Posty: 23
Rejestracja: czw, 22 lis 2007, 20:06
Skąd: Warszawa

Post autor: raven »

Oczywiście na początku tak jak większośc ,nie byłam za dobrze nastawiona do Invincible. Po pewnym czasie wsłuchując się w każdą piosenkę oddzielnie polubiłam tą płytkę. Oczywiście na albumie znajdują sie piosenki ,które dla mnie są za wolne ,ale znalazłam tez piosenki z tą "magią" której zawsze potrzebuje na każdym albumie . Daje 4 ;-)
Awatar użytkownika
Abe
Posty: 641
Rejestracja: pt, 16 gru 2005, 0:35
Skąd: Kamienna Góra

Post autor: Abe »

Invincible zostało wznowione na LP. Data wydania: 23.10.2009. Można zamawiać na FaN.pl
Wydanie identyczne jak pierwsze, rozkładana okładka, wszystkie nadruki.
Cena także przystępna, bo za wydanie z 2001 roku trzeba wydać na aukcjach nie raz ponad 600zł ....
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

Bardzo lubię tę płytę, choć muszę przyznać, że musiałam do niej dojrzeć...jak to ktoś tu zgrabnie napisał.
Uwielbiam tytułową Invincible, Don't walk away.
Przy Rock my world, buźka się uśmiecha a nogi same tańczą.
Spechlees to piękny i wzruszający numer.
Podoba mi się też Heartbreaker i Break of down, unbrekable. Nie mogę nie wspomnieć o Lost Children czy Whatever Happens...a ostatnio uległam też Threatened.
I wyszło na to, że prawie cała płyta mi się wymieniła ;-)
1958 - forever...
Awatar użytkownika
luksqon
Posty: 18
Rejestracja: wt, 20 paź 2009, 18:26
Skąd: Konin

Post autor: luksqon »

Bardzo lubię ta płytę, ale właśnie dużo ludzi uważa że to jego najsłabsza pyta. Ja uważam, że akurat na odwrót. To prawda krążek jest troszkę inny niż pozostałe, ale moim zdaniem Michael tutaj również udowodnił że jest geniuszem. Kawałki takie jak Invincible, czy Heartbreaker, albo Threatened są po prostu świetne ;)
Awatar użytkownika
I'm Bad
Posty: 16
Rejestracja: sob, 17 paź 2009, 18:38
Skąd: małopolska

Post autor: I'm Bad »

Nie wiem co niektórzy chcą od tej płyty. To, że jest inna, ma całkiem inny klimacik nie znaczy gorsza.
Spotkałam się z określeniem (nie wiem czy na tym forum) Invincible = komercja. Co za bdzury! Michael pokazał na niej nowe oblicze, słychac, że piosenki płyną prosto z serducha.
Zapomniałabym! Bardzo mi się podoba "Invincible", ma swój specyficzny urok.
Awatar użytkownika
MJwroc
Posty: 512
Rejestracja: sob, 03 paź 2009, 9:03
Skąd: Wrocław i Poznań

Post autor: MJwroc »

Zdecydowanie najbardziej kręcą mnie Badowe i Thrillerowe klimaty, ale Invincible ma swój specyficzny, cudowny urok. Ocenilam na 6.

Bardzo wpadają w ucho ballady w stylu Cry i The lost children, Speechless, Don't walk away...

You rock my world- nie muszę tego komentować-największy hit płyty.

Nie podchodzą mi za to piosenki Invincible i threatened. Może się jeszcze do nich przekonam?

Piosenki o miłości najlepsze są właśnie z płyty Invincible... Może do podejmowania tego tematu potrzebna jest ta 40tka na karku?

arcydzieło!
Awatar użytkownika
component
Posty: 186
Rejestracja: śr, 30 wrz 2009, 21:48
Skąd: Śląsk

Post autor: component »

Invincible, invincible... Przed zakupieniem owej płyty miałem co do niej duże obawy (głównie ze względu na opinie innych, którzy uznali album za zdecydowanie najgorszy i najbardziej infantylny ze wszystkich wydanych przez Michaela), aczkolwiek, jak się już później przekonałem - całkiem niepotrzebnie, pomimo iż potrzebowałem trochę czasu, aby w pełni odkryć urok tej płyty.
Jestem miłośnikiem ballad, więc już po pierwszym przesłuchaniu zachwyciły mnie Speechless, Don't walk away, Cry i The lost children. W dalszym ciągu właśnie te utwory zajmują u mnie na tej płycie czołowe miejsce.
Jeżeli chodzi o pozostałe kawałki, to przyznaję się bez bicia, że na początku miałem wobec nich baardzo mieszane uczucia, ale na szczęście doszło do tego, że również i one mnie do siebie przekonały, a szczególnie Heartbreaker, 2000 Watts, Whatever happens oraz Threatened. Nie mogę natomiast znieść takich piosenek jak Heaven can wait czy Butterflies, bo za każdym razem, gdy je słyszę, zaczyna boleć mnie głowa glupija Jak to ktoś kiedyś mądry powiedział - ile ludzi, tyle gustów, a to po prostu nie są moje klimaty. Mimo wszystko płytę oceniam na 5.
Ostatnio zmieniony pt, 09 lip 2010, 17:25 przez component, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jfive
Posty: 63
Rejestracja: pt, 23 lis 2007, 14:38

Post autor: jfive »

http://muzyka.onet.pl/10172,56204,recenzje.html

na poprawę humoru niezawodny onet.
Awatar użytkownika
breakofdawn
Posty: 78
Rejestracja: pn, 02 lis 2009, 21:56

Post autor: breakofdawn »

Invincible hmm.. Invincible to zdecydowanie na mojej liście numer 1. Zakochałam się w takich kawałkach jak "Break of dawn" "Privacy" "Heaven Can Wait" i tak mogłabym wymienić całą płyte..
I nie zgodze się z tym że Michael ma na niej słaby wokal. Śpiewa tak samo, jak nie lepiej.
Mogłabym cały czas słuchać tej płyty.
Obrazek
'Cause You Can Climb The Highest Mountain, Swim The Deepest Sea
ODPOWIEDZ