Strona 165 z 986

: śr, 23 kwie 2008, 18:45
autor: hubertous
You Are My LIfe... Jak się zaczyna, to automatycznie zmieniam na inny kawałek. Nie da się słuchać.

: śr, 23 kwie 2008, 18:57
autor: Szucia
Don't walk away. Jakoś wyjątkowo...taka nie "majkelowa"

: śr, 23 kwie 2008, 19:03
autor: Maro
The Lost Children piosenka bez smaku i jakiekolwiek gustu,a na dodatek przesłodzona.Z góry skazana na porażkę.

: śr, 23 kwie 2008, 19:15
autor: Małgosia
hmm... chciałam oddać głos na Butterflies, bo oryginał mi się nie podoba, ale a capella jest niesamowite. Zupełnie inny utwór. I to go ratuje.
Tak więc zagłosuję na Privacy.
Kolejna piosenka o paparazzi... ileż można?
Melodia i 'siła' z jaką MJ ją wykonuje jak najbardziej mi się podoba, no ale tekstu przeboleć nie mogę...
Pozdrawiam.

: śr, 23 kwie 2008, 19:56
autor: nikolka
Heartbreaker

Nie jestem krytykiem muzycznym i rozpisywac sie nie bede.Moge tylko powiedziec ze według moich subiektywnych odczuc ten utwór jest najsłabszy.Możecie na mnie krzyczeć :party: Drażni mnie nie tyle tekst,co sama muzyka.Jest bardzo "cieżkostrawna"

: śr, 23 kwie 2008, 20:23
autor: ZAQ84
You Are My Life - zawsze (a w najlepszym przypadku zazwyczaj) na tym kawałku przechodzę kryzys. Smętny, przesłodzony, nudny, itp., itd.
W moim odczuciu tak spowalnia ogólną rytmikę płyty, że już do końca nie może się ona podnieść z kolan. No i jeszcze kwestia Shout, przecież tam aż się prosi o trio: 2000Watts-Shout-Privacy :surrender:

: śr, 23 kwie 2008, 20:58
autor: Moon_Walk_Er
O matko, jaki wysyp...
Przyzwyczailiśmy się do kilku ludzi głosujących na Jackson 5, a tu już trzecia strona leci.

Ale do rzeczy.
Invincible jest jedną z moich ulubionych płytek. I choć jakimś przemądrzałym_krytykom oraz wielu z Was do gustu nie przypadła, to jednak zajmuje dość silną pozycję w mojej wieży.
Mamy na niej przeogromny przekrój przez wszystko, co tylko może być.
Ballady, taneczne r&b, ratowanie świata, dzieci oraz jakieś wariacje głosowe głównego zainteresowanego. Tak, tak - wiem, płytka jest dość niespójna, ale mi to jakoś wybitnie nie przeszkadza.
Napisałbym coś jeszcze, ale mi się straaaaaaasznie nie chce :ziew:

Przechodząc do meritum, swój głos oddaję na You are my life.
Piosenka zła nie jest, aczkolwiek uważam, że Michaela stać na więcej. Poza tym, w porównaniu do przepięknej Don't walk away, kładzie mnie na podłogę w jakimś sennym brzmieniu. Jeżeliby uściślić to brakuje jej po prostu wyrazu. Nie jest ani ciepła, ani zimne. Łeee.
Myślę, że Shout dużo lepiej by wpasowało się w klimat. Ale..., nie rozpamiętujmy...

: śr, 23 kwie 2008, 21:10
autor: Lika
Xander pisze: Odwalcie się od Break of Dawn i Butterflies!!!
Ostro pojechałeś Xander, ale się zgadzam!
Jeszcze Speechless objęłabym okresem ochronnym na tym etapie głosowania.
W ogóle mam wrażenie, że za chwilkę wymienicie tutaj do eliminacji całą tracklistę :hahaha:

No Ok...
To teraz napiszę coś, przez co prawdopodobnie narażę się przynajmniej połowie forum :diabel2:

Pierwsze trzy utwory z Vince'a brzmią jak syjamskie trojaczki z poważną wadą wrodzoną... :wariat:
/oczywiście w przenośni mówię, żeby to jakoś zobrazować.
Płytka wszak jest "dziecięciem" Michaela ;) /

Puste, płaskie, plastikowe, pozbawione duszy i smaku pseudo-r'n'b w najgorszym wydaniu... to nie jest dla mnie Michael!
Jakiś Marsjanin śpiewający w manierą wokalną Michaela - TAK... ale nie on!
Sama sztuczność i nic więcej.
Pamiętam swoją reakcję, kiedy kupiłam płytkę i pierwszy raz próbowałam ją odsłuchać:

Unbreakable... no ok. eksperyment z nowoczesnością, rozumiem ;)

Heartbreaker... zaraz, zaraz... ale to już było... nawet tytuł podobny :/
Czy to aby na pewno drugi utwór? Kurcze, a może ten pierwszy jeszcze się nie skończył... :/ ?
W najgorszym wypadku... przez pomyłkę, zamiast nowego albumu Króla kupiłam jakiegoś mega-maxi-singla :wariat:

Invincible... Michael człowieku, co Ty źeś najlepszego zrobił???? :-o
Oczadziałeś chyba! Zaprzedałeś duszę diabłu, czy jak?!
Jeszcze jeden taki kawałek i płytka marnie skończy... paragon jest, to może nawet w sklepie przyjmą :surrender:

Boję się słuchać dalej...

Boję się włączyć czwórki...

Boję się...

Naprawdę się boję... :nerwy:

i...

JEST!

Break Of Dawn :happy:


Jestem nawet w stanie wybaczyć Michaelowi to trzecie break, w czwartym z kolei utworze na płycie, bo BOD to miód dla mojego przeokropnie przerażonego serca :muzyka: /rzecz jasna nie mówię o tekście/
Zwątpienie w możliwości Michaela było tylko chwilowe... na szczęście!

Później na płycie / według mnie zaznaczam! / dzieje się coraz lepiej :)

Pierwszej trójki nie mogę zdzierżyć do tej pory. Utwory mi się zlewają.
/co za kretyn wpadł na pomysł umieszczenia tych piosenek tak blisko siebie?! /
Możliwe, że to kwestia słabej znajomości języka angielskiego... nie wiem... trudno wyrokować...
Do dzisiaj tak mam, iż słysząc któregoś z "braci syjamskich" - np. na MJowisku muszę się chwilkę zastanowić, zanim poprawnie przyporządkuje tytuł.
Po 7 latach od wydania płyty! Tragedia...

Można by było z powodzeniem zrobić z tej trójki jeden PORZĄDNY mix i wsio!

Może dzięki temu na album dostałby się GENIALNY!!!! Shout :beksa:

Wiem, że Shout wyeliminowało You Are My Life...
Tylko kurcze... w przeciwieństwie do tej bezpłciowej pierwszej trójki w You Are My Life są uczucia.
Sporo cukru w cukrze. Fakt!
Tyle, że według mnie to właśnie JEST prawdziwy Michael.
Wiadomo w jakim momencie życia się znajdował wydając Invincible...
Nie wątpię, iż o swojej miłości do dzieci mówi / śpiewa szczerze.
Wierzę mu.
Pytanie tylko, czy umieszczanie tych wynurzeń na płycie było właściwym posunięciem...
Cóż, sprawa do indywidualnego rozpatrzenia przez każdego z nas/Was

Mnie You Are My Life, czy The Lost Children absolutnie przekonuje, zaś
Unbreakable, Heartbreaker, Invincible to zakalce tego albumu :-P
Jego NAJSŁABSZE punkty. Ja takiego Michaela nie kupuję!
Takie coś, każda jedna gwiazdeczka pokroju r'n'b może sobie nagrać!
Biorąc pod uwagę dzisiejsze / znaczy się te sprzed 7 lat... to chyba już wczorajsze... / standardy, pewnie z powodzeniem wtargałaby to na listy przebojów...

O sile tego albumu stanowią BALLADY!
One nadają klimat. One czarują. One są duszą i esencją płyty.
Zaryzykuję nawet stwierdzenie, iż są pośród nich perły, dla których można stracić głowę, majątek, czy też przegrać własnego(własną) męża(żonę) w kasynie :smiech:.
NAJpiękniejsze nutki, KIEDYKOLWIEK wyśpiewane przez Michaela...

Jeśli ktoś nie lubi ballad, bo dajmy na to kłócą się z jego temperamentem :]
Woli Michaela w szybkich, energetycznych, drapieżnych utworach... nie pojmie potęgi Invincible.
To dla mnie jasne, jak słońce :)
I na tym na razie zakończę swoją dyskusję.


P.S. Czy jest na 4um choć jedna osoba, która zgodzi się z tym, co napisałam powyżej :>

P.S. 2 - Jeśli Michael chce wrócić i zatrząść muzycznym światem nie może wydać drugiego Vince'a...
Przynajmniej na chwilę obecną... Musi być ostry, drapieżny, twardy! Rytmicznie przycisnąć wszystkich do muru!

P.S. 3 - Póki co wstrzymuje się od typowania. Obserwuje rozkład Waszych głosów... Jeszcze tu wrócę ;)

: śr, 23 kwie 2008, 21:15
autor: Speed Demon
Propozycji do odrzutu mam bardzo wiele. Zastanówmy się chwilę nad zawartością albumu... pierwszy numer do czwartego trzymają się (z tendencją spadkową) całkiem nieźle. Za "Unbreakable" oszalałem od pierwszego przesłuchania, "Heartbreaker" za drugim, a "Invincible" spodobało mi się dopiero po którymś. "Break of dawn" w sumie niedoceniony numer, chociaż nie najgorszy, co odkryłem również dość niedawno.

Idźmy dalej. Z pewnością macie gigantyczną rację mówiąc o podobieństwie "Heaven can wait" i "You are my life", to wrzucam je do pieca.

"You rock my world" - o i tutaj utwór z kompletnie nie wykorzystanym potencjałem, miękki wokal, podkład mógłby mieć więcej "kopyta". To kolejna propozycja do Najsłabszego Ogniwa. Ale pojawienie się "Butterflies" i "Speechless" rozwiewa wszelkie wątpliwości:) to chyba po prostu najgorsza dwójka na płycie. Miałem głosować na "Speechless", ale widzę, że raczej nie odpadnie w pierwszej turze. Więc głosuję na "Butterflies", niech zmniejszy się zawartość tej płyty, to głosowanie zrobi się ciekawsze.

: śr, 23 kwie 2008, 21:31
autor: Kadia
Butterflies. Już gdzieś wspomniałam, że w tym utworze wokal MJ'a przypomina mi zawodzenie wykastrowanego kota :smiech:

: śr, 23 kwie 2008, 21:45
autor: Xander
Pozwoliłem sobie policzyć wszystkie głosy i jest tak, w tej chwili Butterflies i YAML mają po 6 głosów - odpadłyby!!!!

Ludziska na forumowisku!!!! Apeluje!!! Ratujcie Butterflies przecież powszechnie wiadomo jaka to głęboka piosenka i niezwykła skala głosu.... OMG!!!! Pokażcie mi piosenkę, która ma posiada takie operowania głosem Michaela... Przesłuchajcie do końca... Kiedyś sam nie myślałem ze będę jej bronił...

Cóż... Dziekuję za uwagę!!!

: śr, 23 kwie 2008, 21:59
autor: Mandey
Mój Boże Kochany :surrender:
Cały misterny plan mój piernik strzelił.
Chciałem głosować na... The Lost Children,
ale jak widzę to co tu się wydziwia to poprostu :rocky:
Nie mam się co zastanawiać. Butterflies będę bronił do czasu oczywiście, ale nie może być tak by na dzień dobry poleciało.
Butterflies to esencja wokalna Michasia. Floetry i te sprawy.
Zainteresowani wiedzą o co chodzi. Reszta niech się głowi :knuje:
W obronie powyższego tytułu nie pozostaje nic innego jak głosować na...
choć też szkoda... my vote You Are My Life
Maro? Wytrzymujesz to?
eh! fu**k this ogólnie

: śr, 23 kwie 2008, 22:01
autor: viva201
Mandey pisze:my vote You Are My Life
:podejrzliwy: Mandey :beksa: nic więcej nie powiem, bo wiesz o co chodzi

: śr, 23 kwie 2008, 22:03
autor: Ahsha
Dobra, to ja szybko zabieram się za obronę Butterflies!!
Głos na You are my life!! Ta piosenka psuje mi zawsze dobry nastrój i doprowadza mnie do szału. Co ona w ogóle robi na tej płycie??!! Niech sobie Michael śpiewa ją Blanketowi i Paris, ale to nie material na album!! Nie, nie i jeszcze raz nie!

: śr, 23 kwie 2008, 22:06
autor: Maro
Mandey pisze:Maro? Wytrzymujesz to?

______
Mogli by oszczędzić Motylki,ale jak na razie nikt moich faworytów nie atakuje więc sobie po patrzę.

Mandey pisze:You Are My Life
dlaczego nie The Lost Children? You're my life jeszcze jakoś daje radę:)