: śr, 22 wrz 2010, 11:11
Ufff nareszcie wróciłam... przepraszam, że tyle mnie nie było ale ciągle mam problemy z internetem (tak to jest, jak się na wsi mieszka).... dzisiaj wieczorkiem wrzucę CD :)
Atonia prosze się nie znecać nad tymi, którzy nie mają książki :P (btw- została mi tylko jedna, jakby ktoś chciał)
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze :) to one dodają mi sił, chociaż ostatnio tyle mam na głowie, że niestety zaprzestałam pisanie....
jak dobrze pójdzie to niebawem wydam drugą (!) moją książkę z 4-5 krótkimi fickami. :) info wkrótce :)
i do wieczora :)
e.
No i się doczekaliśmy :) CD! Milego czytania :)
Kilka chwil odpoczywałam przy stole z napojami. Zamyśliłam się zupełnie nie zauważając gdy nagle ktoś pojawił się za moimi plecami. Gdy czyjaś dłoń znalazła się na moim ramieniu aż podskoczyłam
Mike! Boże… ale mnie wystraszyłeś!
No ładnie… boisz się własnego Męża… chyba powinienem się obrazić.
Gapo Ty Moja… nie obrażaj się tylko więcej mnie nie strasz.
Pomyślę… jak się bawisz Kochanie?
Cudownie. Ale przyznaję szczerze, że jestem już bardzo zmęczona. Troszkę jakby kręciło mi się w głowie a dużo nie wypiłam.
No to lepiej usiądź i odpocznij bo przed nami jeszcze długa noc….- mówiąc to objął mnie wyzywająco
O czym ty znów myślisz?
No o Tobie jak zawsze…. i o tym co będziemy robić później- przyciskając mnie do siebie puścił mi oczko. Na wysokości podbrzusza poczułam jego twardego członka.... obudził we mnie ogień...
Obejmując mnie w pasie poprowadził do stołu. Usiedliśmy, rozmawialiśmy z gośćmi. Wszyscy zapewniali nas, że wesele jest cudowne i bawią się wspaniale. Świadomość tego dodała mi skrzydeł. Wypiłam jeszcze kilka drinków. W głowie zaczęło mi niebezpiecznie wirować i lekko szumieć. Mike wyglądał na dość wstawionego ale trzymał się twardo. Jakiś czas później poprosiłam Lise aby poszła ze mną do toalety, pomóc z suknią. Gdy wyszłam z łazienki bardzo mocno zakręciło mi się w głowie, poczułam się słabo, zaczęłam osuwać się bezwładnie na podłogę. W około zapanowała ciemność…
Wydawało mi się, że minęło strasznie dużo czasu, w ciemności usłyszałam głosy Conrada i Lisy wołające moje imię.
Lily! Ocknij się! Lily!
Mmm… moja głowa
Lily!- ktoś poklepał mnie po policzkach
Ała…
No jesteś wreszcie… ale napędziłaś nam strachu. Co się stało?
Ał… jakoś słabo mi się zrobiło..
A teraz jak się czujesz?
Strasznie boli mnie głowa.
Dużo wypiłaś?
Nie… kilka kieliszków. Pomóżcie mi wstać…
Tylko powoli bo znowu ci się w głowie zakręci…
Długo mnie nie było?
Na szczęście nie… nikt nie zorientuje się, że coś było nie tak…
Lily czy ty jesteś….- zapytała Lisa patrząc mi głęboko w oczy
Nie wiem Lisa ale wszystkie znaki wskazują na to, że tak..
W takim razie, w poniedziałek z samego rana spotkamy się u mnie w gabinecie. Jasne?- spytał Conrad z lekką złością w głosie
Jasne Doktorku. Ale dzisiaj nie mówmy już o tym…
Zabawa trwała w najlepsze. Czas leciał ale nie zbyt szybko pozwalając nam nacieszyć się tym wyjątkowym dniem. Rozglądałem się dookoła i wszędzie widziałem szczęśliwych ludzi. To było super. Dzięki temu ja czułem się jeszcze lepiej. Nie dość, że dostała mi się najwspanialsza kobieta na Ziemi to jeszcze jest tu tyle szczęśliwych ludzi. Tak bym chciał żeby świat zawsze był taki radosny i szczęśliwy. Byłoby tak pięknie.
O północy część gości wybrała się do domu. O czwartej kolejna duża grupa opuściła plac boju. Zostali właściwie tylko Ci, którzy nocowali w Neverlandzie. Gdy żegnaliśmy wychodzących gości spojrzałem na moją Śliczną żoną i po raz setny stwierdziłem, że jestem niesamowitym szczęściarzem. Jak zostaliśmy już sami przy wyjściu objąłem ją, pocałowałem najpierw w szyję, potem delikatnie musnąłem ucho. Uśmiechnęła się. Przesunąłem dłonią wzdłuż jej smukłej talii. Nie chciałem już czekać. Ale to ona złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę domu. Lily… ona to ma temperament. Nie mówiąc i nie pokazując się nikomu przemknęliśmy po cichutku do kuchni. Czuliśmy się jak złodzieje przemykając pod osłoną nocy korytarzami, kierując się do sypialni. W brzuchu wirowały mi motylki. Nogi drżały… Gdy znaleźliśmy się pod drzwiami sypialni, Lily już chciała nacisnąć klamkę ale zatrzymałem ją. „Czeka na Ciebie niespodzianka” powiedziałem i zasłoniłem jej oczy.
Lekko pchnąłem drzwi i mimo, że od kilkunastu miesięcy przyprowadzałem ją tu codziennie wieczorem to czułem się jak gówniarz, który jeszcze nie wie co się robi z kobietami. To ona tak działała, onieśmielała mnie całkowicie. Przy niej czułem się taki mały i bezradny. Odsłoniłem jej oczy..
Sypialnia wyglądała zupełnie inaczej niż gdy widziałam ją po raz ostatni. Kilka mebli zmieniło swoje miejsca. Przy drzwiach wejściowych do garderoby zawisło wielkie, piękne lustro, które pokazywało nasze odbicie. Na ścianach wisiały nasze zdjęcia z ostatniej sesji. Wyglądało to cudownie. Ale nie to najbardziej mnie zaskoczyło…. Łóżko… łóżko było inne! To które stało tu jeszcze zanim ja się wprowadziłam zniknęło! A pojawiło się całkiem nowe! Rama z bardzo ciemnego drewna ozdobiona rzeźbionymi kwiatami. Wezgłowie ozdobione w ten sam sposób z wplecionymi w kwiaty naszymi imionami. Każdy róg zakończony dość wysokim cokołem. A całość osłonięta baldachimem.
O Boże… Michael! To cudowne! Ale… kiedy ty to…
Nudziło mi się jak zostawiłaś mnie samego…
Jesteś niesamowity!
Wydaje Ci się… zakochałaś się..- mówiąc to uśmiechnął się do mnie.
Gdy odwzajemniła mój uśmiech podszedłem do niej bardzo blisko. Zacząłem całować, najpierw w usta, potem szyję, dekolt, ramiona. Już dłużej nie mogłem czekać, nie chciałem czekać. Przesuwałem dłonie wzdłuż jej cudownie zgrabnej talii, nie zatrzymując ich nigdzie na dłużej. Jedwab sukni był tak niesamowicie delikatny i taki chłodny. W głowie mi huczało, nie byłem nawet pewny czy tej nocy dam radę ugasić ogień, który w niej zapłoną. Ale postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby zapamiętała tą noc na zawsze. Przez kilka chwil poddawała się moim pieszczotom ale potem delikatnie odsunęła mnie. Pokręciła głową i do ucha szepnęła „Dzisiaj to ja zrobię wszystko co tylko będę chciała z Michaelem, którego zawsze oglądałam w telewizji a teraz jest już tylko MÓJ”. Popatrzyła na mnie swoimi błyszczącymi oczami. Oblizała usta. Powoli rozpinała moją marynarkę. Obiema rękami zsunęła ją z ramion, rzucając niedbale na podłogę. Przesunęła dłońmi wzdłuż mojego torsu, wsunęła dłonie pod szelki opuszczając je tak, że luźno zwisały przy spodniach. Groźnym ruchem złapała mnie za krawat i mocno przyciągnęła do siebie, spojrzała głęboko w oczy ale gdy chciałem ją pocałować znów tylko pokręciła głową. Rozluźniając chwyt rozplątała krawat, który też wylądował na podłodze. Oblizała usta. Jej zgrabne dłonie przesuwały się wzdłuż torsu doprowadzając moje ciało do drżenia. Każdy jej ruch potęgował moje podniecenie. Zaczęła rozpinać koszulę najpierw powolutku i delikatnie.. każdy kolejny guzik rozpinała coraz szybciej.. Gdy zostały dwa ostatnie złapała za poły koszuli i brutalnie je rozerwała. Guziki potoczyły się po ciemnym parkiecie. Jej mina zdradzała, że to dopiero początek atrakcji. Stanęła za mną. Drapiąc powiodła dłońmi wzdłuż pleców a następnie skierowała je w kierunku brzucha. Przylgnęła do mnie całym ciałem. Ręce, które przed chwilą splecione spoczywały na moim brzuchu wolnym ruchem powiodły do spodni. Całując mnie po plecach rozpięła guziki a jej ręce wsunęły się w spodnie. Zadrżałem… z ust wydobył się jęk rozkoszy…
Atonia prosze się nie znecać nad tymi, którzy nie mają książki :P (btw- została mi tylko jedna, jakby ktoś chciał)
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze :) to one dodają mi sił, chociaż ostatnio tyle mam na głowie, że niestety zaprzestałam pisanie....
jak dobrze pójdzie to niebawem wydam drugą (!) moją książkę z 4-5 krótkimi fickami. :) info wkrótce :)
i do wieczora :)
e.
No i się doczekaliśmy :) CD! Milego czytania :)
Kilka chwil odpoczywałam przy stole z napojami. Zamyśliłam się zupełnie nie zauważając gdy nagle ktoś pojawił się za moimi plecami. Gdy czyjaś dłoń znalazła się na moim ramieniu aż podskoczyłam
Mike! Boże… ale mnie wystraszyłeś!
No ładnie… boisz się własnego Męża… chyba powinienem się obrazić.
Gapo Ty Moja… nie obrażaj się tylko więcej mnie nie strasz.
Pomyślę… jak się bawisz Kochanie?
Cudownie. Ale przyznaję szczerze, że jestem już bardzo zmęczona. Troszkę jakby kręciło mi się w głowie a dużo nie wypiłam.
No to lepiej usiądź i odpocznij bo przed nami jeszcze długa noc….- mówiąc to objął mnie wyzywająco
O czym ty znów myślisz?
No o Tobie jak zawsze…. i o tym co będziemy robić później- przyciskając mnie do siebie puścił mi oczko. Na wysokości podbrzusza poczułam jego twardego członka.... obudził we mnie ogień...
Obejmując mnie w pasie poprowadził do stołu. Usiedliśmy, rozmawialiśmy z gośćmi. Wszyscy zapewniali nas, że wesele jest cudowne i bawią się wspaniale. Świadomość tego dodała mi skrzydeł. Wypiłam jeszcze kilka drinków. W głowie zaczęło mi niebezpiecznie wirować i lekko szumieć. Mike wyglądał na dość wstawionego ale trzymał się twardo. Jakiś czas później poprosiłam Lise aby poszła ze mną do toalety, pomóc z suknią. Gdy wyszłam z łazienki bardzo mocno zakręciło mi się w głowie, poczułam się słabo, zaczęłam osuwać się bezwładnie na podłogę. W około zapanowała ciemność…
Wydawało mi się, że minęło strasznie dużo czasu, w ciemności usłyszałam głosy Conrada i Lisy wołające moje imię.
Lily! Ocknij się! Lily!
Mmm… moja głowa
Lily!- ktoś poklepał mnie po policzkach
Ała…
No jesteś wreszcie… ale napędziłaś nam strachu. Co się stało?
Ał… jakoś słabo mi się zrobiło..
A teraz jak się czujesz?
Strasznie boli mnie głowa.
Dużo wypiłaś?
Nie… kilka kieliszków. Pomóżcie mi wstać…
Tylko powoli bo znowu ci się w głowie zakręci…
Długo mnie nie było?
Na szczęście nie… nikt nie zorientuje się, że coś było nie tak…
Lily czy ty jesteś….- zapytała Lisa patrząc mi głęboko w oczy
Nie wiem Lisa ale wszystkie znaki wskazują na to, że tak..
W takim razie, w poniedziałek z samego rana spotkamy się u mnie w gabinecie. Jasne?- spytał Conrad z lekką złością w głosie
Jasne Doktorku. Ale dzisiaj nie mówmy już o tym…
Zabawa trwała w najlepsze. Czas leciał ale nie zbyt szybko pozwalając nam nacieszyć się tym wyjątkowym dniem. Rozglądałem się dookoła i wszędzie widziałem szczęśliwych ludzi. To było super. Dzięki temu ja czułem się jeszcze lepiej. Nie dość, że dostała mi się najwspanialsza kobieta na Ziemi to jeszcze jest tu tyle szczęśliwych ludzi. Tak bym chciał żeby świat zawsze był taki radosny i szczęśliwy. Byłoby tak pięknie.
O północy część gości wybrała się do domu. O czwartej kolejna duża grupa opuściła plac boju. Zostali właściwie tylko Ci, którzy nocowali w Neverlandzie. Gdy żegnaliśmy wychodzących gości spojrzałem na moją Śliczną żoną i po raz setny stwierdziłem, że jestem niesamowitym szczęściarzem. Jak zostaliśmy już sami przy wyjściu objąłem ją, pocałowałem najpierw w szyję, potem delikatnie musnąłem ucho. Uśmiechnęła się. Przesunąłem dłonią wzdłuż jej smukłej talii. Nie chciałem już czekać. Ale to ona złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę domu. Lily… ona to ma temperament. Nie mówiąc i nie pokazując się nikomu przemknęliśmy po cichutku do kuchni. Czuliśmy się jak złodzieje przemykając pod osłoną nocy korytarzami, kierując się do sypialni. W brzuchu wirowały mi motylki. Nogi drżały… Gdy znaleźliśmy się pod drzwiami sypialni, Lily już chciała nacisnąć klamkę ale zatrzymałem ją. „Czeka na Ciebie niespodzianka” powiedziałem i zasłoniłem jej oczy.
Lekko pchnąłem drzwi i mimo, że od kilkunastu miesięcy przyprowadzałem ją tu codziennie wieczorem to czułem się jak gówniarz, który jeszcze nie wie co się robi z kobietami. To ona tak działała, onieśmielała mnie całkowicie. Przy niej czułem się taki mały i bezradny. Odsłoniłem jej oczy..
Sypialnia wyglądała zupełnie inaczej niż gdy widziałam ją po raz ostatni. Kilka mebli zmieniło swoje miejsca. Przy drzwiach wejściowych do garderoby zawisło wielkie, piękne lustro, które pokazywało nasze odbicie. Na ścianach wisiały nasze zdjęcia z ostatniej sesji. Wyglądało to cudownie. Ale nie to najbardziej mnie zaskoczyło…. Łóżko… łóżko było inne! To które stało tu jeszcze zanim ja się wprowadziłam zniknęło! A pojawiło się całkiem nowe! Rama z bardzo ciemnego drewna ozdobiona rzeźbionymi kwiatami. Wezgłowie ozdobione w ten sam sposób z wplecionymi w kwiaty naszymi imionami. Każdy róg zakończony dość wysokim cokołem. A całość osłonięta baldachimem.
O Boże… Michael! To cudowne! Ale… kiedy ty to…
Nudziło mi się jak zostawiłaś mnie samego…
Jesteś niesamowity!
Wydaje Ci się… zakochałaś się..- mówiąc to uśmiechnął się do mnie.
Gdy odwzajemniła mój uśmiech podszedłem do niej bardzo blisko. Zacząłem całować, najpierw w usta, potem szyję, dekolt, ramiona. Już dłużej nie mogłem czekać, nie chciałem czekać. Przesuwałem dłonie wzdłuż jej cudownie zgrabnej talii, nie zatrzymując ich nigdzie na dłużej. Jedwab sukni był tak niesamowicie delikatny i taki chłodny. W głowie mi huczało, nie byłem nawet pewny czy tej nocy dam radę ugasić ogień, który w niej zapłoną. Ale postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby zapamiętała tą noc na zawsze. Przez kilka chwil poddawała się moim pieszczotom ale potem delikatnie odsunęła mnie. Pokręciła głową i do ucha szepnęła „Dzisiaj to ja zrobię wszystko co tylko będę chciała z Michaelem, którego zawsze oglądałam w telewizji a teraz jest już tylko MÓJ”. Popatrzyła na mnie swoimi błyszczącymi oczami. Oblizała usta. Powoli rozpinała moją marynarkę. Obiema rękami zsunęła ją z ramion, rzucając niedbale na podłogę. Przesunęła dłońmi wzdłuż mojego torsu, wsunęła dłonie pod szelki opuszczając je tak, że luźno zwisały przy spodniach. Groźnym ruchem złapała mnie za krawat i mocno przyciągnęła do siebie, spojrzała głęboko w oczy ale gdy chciałem ją pocałować znów tylko pokręciła głową. Rozluźniając chwyt rozplątała krawat, który też wylądował na podłodze. Oblizała usta. Jej zgrabne dłonie przesuwały się wzdłuż torsu doprowadzając moje ciało do drżenia. Każdy jej ruch potęgował moje podniecenie. Zaczęła rozpinać koszulę najpierw powolutku i delikatnie.. każdy kolejny guzik rozpinała coraz szybciej.. Gdy zostały dwa ostatnie złapała za poły koszuli i brutalnie je rozerwała. Guziki potoczyły się po ciemnym parkiecie. Jej mina zdradzała, że to dopiero początek atrakcji. Stanęła za mną. Drapiąc powiodła dłońmi wzdłuż pleców a następnie skierowała je w kierunku brzucha. Przylgnęła do mnie całym ciałem. Ręce, które przed chwilą splecione spoczywały na moim brzuchu wolnym ruchem powiodły do spodni. Całując mnie po plecach rozpięła guziki a jej ręce wsunęły się w spodnie. Zadrżałem… z ust wydobył się jęk rozkoszy…