No to mamy oficjalnie zapowiedziane 3 płytowe wydawnictwo zatytułowane "Vision". W skład którego maja wchodzić prawdopodobnie nowe, niepublikowane klipy MJ
TMZ zapowiada premierę na 22. listopada. Wg nich, wydawnictwo zawierać będzie jeden niepublikowany klip (chodzi zapewne o OMC) -> temat posprzątany 2 października 2010.
mav.
Maverick pisze:Gatica uważa, że album będzie sukcesem, ale nie usłyszymy niczego olśniewającego. "Są to bardzo dobre i niezłe piosenki, ale nie genialne. Dlatego sam Michael nigdy ich nie wydał".
No proszę, trzeba było Chilijczyka, żeby powiedział jakieś dwa prawdziwe zdania...
A najbardziej znaczące jest to ostatnie.
Kurde niby do premiery coraz bliżej i powinien czuć jakieś podekscytowanie a tu nic. Totalnie to spływa po mnie. Jak dla mnie mogłoby tej płyty jak i wszystkich następnych w ogóle nie być.
No to super wreszcie ktoś powiedział coś konkretnego.Ciekawe kto należy do grona tych producentów.Mam nadzieje że nie zrobią z tych piosenek takiego popu jakiego słyszymy w radiu mam na myślisz takie "Dancingowe".
Gościu twierdzi, że większość nagrań pochodzi z sesji do Invincible. Jak dla mnie może być słabo.
Już wtedy Michael chciał uwspółcześnić swoje nagrania, jeśli wkręcą się w to jeszcze 'spece' z wytwórni może z tego wyjść komercyjna, łatwo strawna papka. Tego bardzo bym nie chciała.
To co się teraz dzieje, nowa płyta- będzie promocja, zapewne będzie sukces, będziemy biec do sklepu w dzień premiery. Brakuje jednego, Michaela. Przez to, całe to wydarzenie nie robi na mnie większego wrażenia.
Cholera, przykro mi..tak jakoś.
Maverick pisze:Gatica uważa, że album będzie sukcesem, ale nie usłyszymy niczego olśniewającego. "Są to bardzo dobre i niezłe piosenki, ale nie genialne. Dlatego sam Michael nigdy ich nie wydał".
Amelia pisze:To co się teraz dzieje, nowa płyta- będzie promocja, zapewne będzie sukces, będziemy biec do sklepu w dzień premiery. Brakuje jednego, Michaela. Przez to, całe to wydarzenie nie robi na mnie większego wrażenia.
Cholera, przykro mi..tak jakoś.
Otóż to. Cieszę się, że usłyszymy coś, co do tej pory było niedostępne, ale z drugiej strony... Kto wie, czy nie zrobią z tego czegoś, czego Michael by się powstydził. Nikt nie potrafi myśleć tak, jak on. Nikt nie jest w stanie czuć muzyki tak, jak on. Istnieje ryzyko, że wyjdzie z tego muzyka, z którą Michael nie miał nic wspólnego, a do której jedynie dorzucono jego głos.
Smutno. Mam złe przeczucia.
Maverick pisze:Gatica uważa, że album będzie sukcesem, ale nie usłyszymy niczego olśniewającego. "Są to bardzo dobre i niezłe piosenki, ale nie genialne. Dlatego sam Michael nigdy ich nie wydał".
Jeśli tylko ten album będzie {a jestem przekonany że tak} lepszy od Invincible. To mi wystarczy.
Another Day to niezły prognostyk.
Jednak zgadzam się , że jeśli ta piosenka pojdzie jako singiel promujący płyte, to będzie znak , że nie ma się co spodziewać jakichś przełomowych ,wyznaczających nowe trendy,genialnych dzieł.
Ja chce po prostu usłyszeć dobrą muzyke ,nie ciężkostrawną,nie nudną lecz pobudzającą,energetyczną, nie oczekuje przełomu.
Tzn nie oczekuje przełomu po piosenkach --odrzutach z vicka w dół.
Ale po utworach nagrywanych w ostatnich 3 latach takiej nowej jakości bym oczekiwał.
I najbardziej czekam na którąś piosenke właśnie z ostatniego okresu. Ale czy się doczekam...?
M - chora z 'Miłości'. J - Jebus z pseudo mafii. P - zakompleksiony Psychol/og o tysiącu nickach. T - użyteczne Tłuki.
Genialne utwory chyba już mu się nie przytrafią. I tak ma u mnie dużo szacunku za to czym zasłynął do tej pory.
Z mojej strony jest obawa, że ten album będzie zbyt nowoczesny w sensie produkcyjnym i za bardzo będzie przypominał te wszystkie naładowane elektroniką nagrania z Auto Tune zamiast prawdziwych wokalnych popisów i w rezultacie nie będzie się niczym wyróżniał. Oczywiście wszystko dozwolone, byle z umiarem - tak jak ze wszystkim. Boję się też, że po nprzesłuchaniu tych kawałków stwierdzę, że nic by mnie nie ominęło gdybym ich nie poznała.
Od kogoś takiego jak Michael oczekuje się, że znowu czymś zaskoczy - wokalem jakiego jeszcze nie pokazał nigdy wcześniej, oryginalnym brzmieniem albo jeszcze czymś innym czego byśmy się po nim nie spodziewali, a w czym by się odnalazł.
Proszę, nie piszcie że Invincible była nowoczesna, bo płyta była toporna już w roku wydania. Poza zniekształceniami głosu a'la Cher, modnymi w latach 90-tych, gdzie tam nowoczesność?
Bardzo dobre kompozycje, które położył team produkcyjny. Ot, co.
Jeżeli będziemy mieć Invincible pt.2 z utworami typu Xscape, to ja się boję. Nie mówię, bardzo fajny kawałek, ale też muzycznie archaiczny.
I denerwuje mnie gadanie, że boją się ruszać coś, co Michael raz zrobił, "więc lepiej niech zostanie jak jest". Michael kochał innowacyjność, nowoczesność. Gonił za nowinkami. I tak też mogliby postąpić. Jak chcą być nowocześni, niech sięgną po producentów niszowych, jeszcze nieznanych, nie- jak Michael w ub. dekadzie, po topowych, a już nudzących na maksa. MJ wtedy był zaszczuty, można zrozumieć. Ale wcześniej robił rewolucje- i z Quincym i z Rileyem.
Nawet jak kompozycje nie są genialne, można je tak podać, że mucha nie siada. No ale.. Trzeba by było człowieka z polotem, nie Jerkinsa. Kogoś, kto ma serce do MJ, ale też ma dystans do jego muzycznej spuścizny.
Łotever. Dla mnie to będzie more Michael. Będę się cieszył. Ale też pamiętał, że to z szuflady.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Zawsze było tak, że jak wychodziła jakaś nowa płyta, to większość kręciła nosem. Tak też było w przypadku HIStory, niewielu spodobało się wówczas, że Michael zdecydował się na taką składankę. Nawet takie SIM było postrzegane jako smętne. A dziś? - weszło do obiegu, że to świetny album.
Pamiętam jak sama dąsałam się jak zobaczyłam teledysk BOTDF, wtedy mi się nie podobał.
Another Day, wnioskując z fragmentu, który mieliśmy okazję usłyszeć to mocna piosenka, coś na miarę wymienionych na początku DD czy GITM, chodzi mi tu o podobne prawdopodobieństwo sukcesu jaki może odnieść.
Wartość tej płyty natomiast zweryfikuje czas. Wiadomo, że nie będzie Thrillera czy Bad.
Ostatnio zmieniony pn, 17 gru 2012, 23:06 przez Talitha, łącznie zmieniany 1 raz.
Give In To Me odwoływało się do popularności Guns'N'Roses, Dirty Diana do mody na hard rocka. To były cuda. GITM do dziś uchodzi za najpopularniejszy przebój Michaela ever w radiowej Trójce, a za DD szaleli ludzie słuchający Floydów, czyli od Michaela daleko. Pamiętam, wśród moich kuzynów tak było.
Fajnie być archaicznym, gdy świadomie buduje się muzykę w nurcie epoki oddalonej o 20, 40 lat albo choćby o 15. Gdy jednak wydaje się płytę w brzmieniu z poprzedniego sezonu, to jest po prostu kiepsko, delikatnie rzecz ujmując.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
"Invincible"wówczas, prawie 10 lat temu była płytą z najwocześniejszym R&B wtedy. Elektronika, sample instrumentów i rapowe wstawki. I dlatego najlepsze z tej płyty dla mnie są kawałki nieprzeładowane tymi wszystkimi dźwiękowymi gadgetami: "You Rock My World", "Butteflies", "Break Of Dawn" i "Whatever Happens". Reszta za 10 lat będzie wydawała się już bardzo archaiczna, w niekoniecznie dobrym tego słowym znaczeniu. Nie sądzę, że dla następnych pokoleń muzyków to będą najlepsze wzorce. Michael nie potrzebował gonitwy za nowinkami żeby utrzymać się na topie i być wciąż szanowanym za muzykę. Z drugiej strony jeśli nagrał taki album tylko dlatego, że chciał wypróbować jak zabrzmi we współczesnym R&B, to okay - w końcu miał prawo nagrywać co chce. Rezultat był dyskusyjny - niektórym fanom i krytykom spodobał się taki, inni zjechali go niemiłosiernie. Chyba żadna płyta nie wzbudziła takich mieszanych uczuć.