Ciekawe...
Śledzę wątek od kiedy się pojawił i nie odzywam się, bo... nie mam zdania. Ale jednak napiszę i ja coś od siebie.
Przez pierwsze miesiące po śmierci byłam prawie pewna, że coś jest nie tak. Tłumaczyłam zresztą, zamieszczony tu na forum, długi tekst z wyliczanką niepasujących elementów i niepokojących luk.
Potem przyszła pewność, że jednak jest już po wszystkim i cudu nie będzie. A już raczej napewno nie będzie go dla nas-szaraków. Nawet jeżeli Jackson żyje, to myślę, że się nie ujawni. I to nie dlatego, że paru fanów nie wytrzymało tragedii, a dlatego, że nie po to ta cała skomplikowana operacja "hoax death", żeby po kilku miesiącach wyskakiwać z krypty z nowym show.
Ale...
Dalej, pomimo upływu tylu miesięcy, jest wiele pytań pozostających bez odpowiedzi. Dla mnie zdjęcia karetek i nagrania rozmów nie są istotne. Media chcą zarobić, to i preparują co trzeba. Nic niezwykłego w tym nie widzę. Nie masz materiału to go robisz i tyle.

To nie pierwsze takie oszustwo i nie otwieram szeroko oczu ze zdziwienia. Dokumenty o których piszecie też pewnie nie są prawdziwe, albo są chociaż mocno poprzerabiane. Natomiast niezwykle intrygują mnie medyczno-prawne zagadki śmierci. Nie jestem w stanie pojąć jak to możliwe, że:
a) osobisty lekarz-kardiolog, bogatego jak diabli superstara, nie posiada sprzętu do reanimacji (myślę o defibrylatorze)
b) za przyczynę śmierci podaje się atak serca, a przecież wiemy wyłącznie, że nastąpiła niewydolność oddechowa. Jeżeli był wyczuwalny puls (a niby był) to nie ma mowy o żadnym ataku serca. Jeżeli to była silna niewydolność oddechowa, to dlaczego pacjent nie był przez Murraya zaintubowany? Intubację przeprowadzili sanitariusze, kiedy już się oczywiście zjawili...
c) dlaczego Murray nie wezwał karetki natychmiast? No dlaczego? To jakiś absurd. Wiedział chłop, że to może sprowadzić na niego jeszcze czarniejszcze chmury niż samo podanie propofolu, wiedział że jak pacjent umrze to i tak się wszystko wyda. Strasznie śmierdzi to miejsce.
d) dlaczego Murray wrócił do leczenia? To znaczy, że co? Nie popełnił żadnego błędu a Jackson zmarł śmiercią naturalną? Okazało się, że mają papiery zezwalające na domowe anestezje?
Rzecz dzieje się w USA. Szpitale są pozywane po kilka razy dziennie przez mniej lub bardziej pokrzywdzonych pacjentów i płacą milionowe odszkodowania, a lekarze tracą licencje. Nikomu z paczki Jacksona nie udało się usadzić Murraya? Podejrzane. Prędzej powiedziałabym, że nawet jak byłby niewinny, to prawdopodobnie wykorzystano by go jako kozła ofiarnego i wsadzono za kraty. A tu całkiem na odwrót. Fakt jest taki, że nikt nie odpowiada za śmierć MJa. Piękna sprawa, jeżeli Jackson żyje. Mocno dziwna, jeżeli nie żyje, bo Murray nie jest jakąś wybitnie nietykalną osobistością, wszyscy się na niego wypieli jak przyszło co do czego i wsadzenie go za kraty byłoby świetnym dowodem na doskonałe działanie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Media lubią takie historie, a wysoko postawieni ludzie lubią pieniądze. Wolność Murraya nie pasuje do układanki.
e) TMZ był w jakiś tam sposób powiązany z MJem (nie pamietam szczegółów, pisaliście tu o tym, że Jackson miał duże udziały w czymś, czego TMZ jest częścią, czy jakoś tak...) -> dziwne, zważywszy na fakt, że portal dowiedział się o zgonie w mgnieniu oka i długo jeszcze jako pierwszy podawał wszystkie gorące informacje.
Nie wiem... To są te rzeczy, które ciągle nie dają mi spokoju. Ta historia jest kompletnie niespójna. Będzie w ogóle jakiś proces? Śledztwo trwa? Czy już finisco? A jeżeli śledztwo teraz trwa to co/kogo śledzą? Pacjentów Murraya, serwisy plotkarskie, fanów?

Dowody jeżeli były, to już są znalezione albo zniszczone. Jeśli sprawa tajemniczej śmierci największej gwiazdy showbiznesu XX wieku ucichnie niewyjaśniona i bez poniesienia przez kogoś odpowiedzialności to uznam, że Jackson naprawdę sfingował swój zgon.
Ja czekam na prawdę. Jakakolwiek by ona nie była.