Louie pisze:... a ja po raz kolejny powtórzę, że uzależnienie psychiczne jest równie ważnym problemem, co uzależnienie fizyczne. Co z tego, że hazard fizycznie nie uzależnia? Powiesz, że hazardzista "musi uprawiać hazard, żeby jakoś funkcjonować"? Ups! To definicja uzależnienia.
Ludzi uzależnionych od hazardu żadna przyczyna zdrowotna nie popchnęła do gry. I nie jest to żaden przytyk (bo zauważyłam, że mocno nadinterpretujesz moje słowa i widzisz w nich zabarwienie negatywne, choć go tam nie ma), stwierdzam tylko fakt. Nie widzę absolutnie żadnych przesłanek świadczących o uzależnieniu Michaela od propofolu. Chroniczna bezsenność jest najbardziej trafnym wytłumaczeniem stosowania tejże substancji i wg mnie tylko ona.
Louie pisze:Jeśli Michael wierzył, że bez tego nie zaśnie i nie może funkcjonować, jeśli szukał lekarza, który zgodzi się to podawać, to to jest dowód właśnie na uzależnienie psychiczne.
No to mamy problem czysto semantyczny polegający na tym, że dla Ciebie to jest dowód uzależnienia, a dla mnie dowód jego desperacji w dążeniu do zaśnięcia, nie mniej i nie więcej. Osobiście do udowodnienia stricte uzależnienia potrzebowałabym o wiele więcej. Wedle tego, co mówisz, jeśli boli mnie głowa przez tydzień i uważam, że jedyną rzeczą, która może mi pomóc, jest ibuprom, to jestem od niego uzależniona. Ale tak jak powiedziałam, w semantykę to my się możemy bawić do końca świata, bo w naszych oczach uzależnienie zaczyna się w innym miejscu i tego chyba nic nie zmieni.
Louie pisze:To co czego prowadzi uzależnienie nie jest winą uzależnionego! Tak jak nie jest winą kleptomana, że kradnie.
Przecież nikt nie mówi o winie. Wiadomo, że bardzo mało jest ludzi celowo doprowadzających się do patologii, a zatem ciężko ich za to winić.
Louie pisze:No widzisz! Właśnie o to mi chodzi. Twoim problemem nie jest to, że nie pozwalasz nam snuć przypuszczeń. Twoim problemem jest to, że uważasz uzależnienie za coś co w jakiś sposób dezawuuje człowieka. Słowo "ćpun" ma zabarwienie wyraźnie pejoratywne! Jeżeli nabierzesz przekonania, że Michael był uzależniony to tak właśnie go ocenisz? To właśnie w ten sposób wydasz wyrok, że to złe i niegodne? Tak, właśnie Ty wydasz wyrok nie próbując znaleźć się w jego butach i zrozumieć przez co przechodził!
Eeeee… Sądziłam, że piszemy o swoich spostrzeżeniach odnośnie procesu, a nie o moich rzekomych "problemach". Nie toleruję w dyskusji "psychoanaliz" rozmówców, dlatego nie będę komentować, tylko kulturalnie poproszę o zaprzestanie tego typu praktyk, ponieważ do niczego konstruktywnego one nie prowadzą. Powiem jedynie, że bardzo się pomyliłaś co do mnie.
Louie pisze:Nie. Do tragedii doprowadziły: wścibstwo ludzkie i odpowiadające na nie brukowce, nadużywanie zaufania, niesprawiedliwe oskarżenia, nienawiść, nagonka, traktowanie jak dojnej krowy itp. itd. Do tragedii doprowadziło wszystko to, co działo się od początku lat '80. Fakt, że to tyle trwało. Fakt, że Michael tak długo to znosił, świadczy o jego ogromnej sile, przy całej jego wrażliwości..
Oczywiście są też przyczyny pośrednie, czyli te, które złożyły się na bezpośrednie, m. in. na bezsenność. Warto zaznaczyć, że Michael borykał się z nią (bezsennością) od wielu lat, ale dopiero z powodu This is it posunął się do tak drastycznego rozwiązania, jakim było zażywanie propofolu - wiedział, że nie poradzi sobie z tak dużą ilością występów bez wypoczynku. To mówi bardzo wiele moim zdaniem. I w tym miejscu pojawił się murray ze swoimi "usługami". Uważam, ze bezpiecznym i rozsądnym wnioskiem jest stwierdzenie, iż Michael nie sięgnąłby po propofol, gdyby nie musiał koncertować. Widzę tu silną zależność. Dlatego w mojej opinii nie mamy do czynienia z uzależnieniem. Jeśli nikogo to nie przekonuje, trudno.
Dzięki za informację, jest istotna.
Louie pisze:Dzięki triniti.Niemniej jednak tutaj piszą o 5 dniach, które pozwalają przywrócić prawidłowy rytm czuwania i snu na pół roku, a nie o przyjmowaniu propofolu codziennie miesiącami... w domu.
Mogę się mylić, ale chyba nie wiadomo dokładnie, ile i jak często środek był podawany MJ.
Louie pisze:Odniosłam wrażenie, że dla niektórych z Was taka myśl jest niedopuszczalna, bo postawiłoby to Michaela w złym świetle w Waszych oczach.
Jeśli mówisz tu m. in. o mnie, to chciałam powiedzieć, że interesuje mnie tylko prawda, w związku z czym nic nie jest niedopuszczalne. : )