kaem pisze:J. Kaczyński zaskoczył mnie wyważeniem. Nie mogłem uwierzyć swoim oczom, jakby zachowania się odwróciły i postać a stała się postacią b, a postać b postacią a.
Litości... Kaczyński wygrał debaty? W życiu się nie zgodzę. Fakt, podczas drugiej jego komunikatywność się poprawiła, ale jak słysze o tym, że jego wypowiedzi były "wyważone", to nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Choćby głupi przykłąd z in vitro, gdzie jego wypowiedź to było zwykłe, nieskonkretyzowane bajanie, że chciałby, żeby w Polsce było więcej dzieci. Na wprost sformułowane pytanie, czy jest za tą metodą, odpowiedziął, że jest katolikiem. To jest wyważone? To jest mydlenie oczu. Jakby był takim katolikiem, to powinien wiedzieć z Ewangelii, że jego mowa winna być "tak tak, nie nie". Ten jeden przykład z in vitro pokazuje całościową obłudę i fąałsz jego przemiany. Zamiast otwarcie powiedziec (i to by sie pewnie zdarzyło przed "wielką metamorfozą), że jako prezydent w sprawach światopoglądowych szedłby ręka w rękę z Episkopatem, próbował robić uniki i mydlić ludziom oczy, jednocześnie puszczając oko do protektora- ojca dyrektora. To, że się weźmie do sztabu liberalną Kluzik- Rostkowską i młodego, miłego Poncyljusza, to nie znaczy, że:
kaem pisze:owa partia wyciągnie wnioski, kontynuując dalej swoją, idącą wreszcie ku zgodzie, postawę.
To zwykły pic na wodę.
Nie wspomnę już o umizgiwaniu się do lewicowego (ale czy na pewno? raczej do starego, postkomunistycznego) elektoratu żałosnymi tekstami na temat Gierka. W czasach tego lajtowego dla opozycji Gierka mój dziadek o mało nie został dyscyplinarnie wyrzucony z wojska przez działalność opozycyjną mojego taty :) No, ale ważne, że wtedy "nikt nie siedział w więzieniu jako polityczny" (prócz tych 250 osób z całego kraju, które szanowny pan Kaczyński pominął a które wtedy właśnie za to siedziały, juz nie wspomnę o tym że ten cudowny, wyluzowany i pro-zachodni Gierek odpowiadał za pacyfikację protestów w 76 roku a długi przez niego narobione przestaliśmy spłącac dopiero rok temu).
Konkkludując: z rzekomą przemianą Kaczyńskiego kojarzy mi się ludowe przysłowie "Diabeł w ornat sie przebrał i ogonem na mszę dzwoni". Ta zmiana to ściema, tak samo jak "zmiana" Palikota, tylko że ten ostatni to nie żaden wytrawny gracz, a jedynie polityczny błazen, choć jego słowa dotykają i ranią na poważnie.
Zgodzę się, że PO musi wyciągnąc wnioski i nie może chełpić się tak bardzo zwycięstwem, bo społeczeństwo jest mocno spolaryzowane., Wygrana Komoro na którego głosowałam w obu turach nie dlatego, że to mój wymarzony prezydent (choć raczej dobry człowiek), tylko dlatego, że to "mniejsze zło" jest minimalna i niestety obawiam się, że jeśli PO sie nie poprawi, wybory parlamentarne za rok to będzie zwycięstwo PiS-u a to dla mnie scenariusz jak z sennego koszmaru.
EDIT:
spojrzałam na gazeta.pl i boję się, że częśc treści powyższego posta będzie nieaktualna....
