Strona 20 z 30

: ndz, 28 cze 2009, 17:10
autor: alexis
Dokładnie od wczoraj rano...kiedy sie obudziłam po tym okropnym dniu, felernym piątku, najgorszym chyba w moim życiu...mam bez przerwy uczucie, że to się nie dzieje naprawdę...pojawiły się myśli o tym, że to wszystko zostało upozorowane...wiedziałam, że to głupie ale ja wciąż gdzieś tam podświadomie mam te myśli... teraz kiedy czytam Wasze posty widzę, że nie ja jedna mam takie szalone wizje. Gdyby rzeczywiście tak było...byłby to niewątpliwie najwiekszy skandal jaki kiedykolwiek zaistniał, Michael przeszedłby samego siebie.
Zawsze mnie wkórzało jak Michael robił sobie z nas jaja, szczególnie jeżdżąc na wózku inwalidzkim. Uważałam to za mało śmieszne, bo przecież się martwiliśmy. Gdyby ten koszmarny czwartkowy zawał był takim "jajem"... nawet bym się nie skrzywiła...byłabym najszczęśliwsza na świecie...wybaczyłabym mu to, choć przez takie wybryki doprowadził mnie do czarnej rozpaczy...
Skąd te myśli? A no stąd, że tak naprawdę za mało widziałam (choć może nie chciałabym widzieć więcej). Poza tym jednym zdjęciem, kiedy podają mu tlen i urywkiem, kiedy przenoszą ciało z helikoptera, gdzie tak naprawdę nie wiemy kogo przewożą...brak emocji dzwoniącego na pogotowie, żadnych świadków tego zdarzenia prócz lekarza, ktory reanimował go na łożku (jakiś obłęd), nieprzyzwoicie wolno wyjeżdżająca karetka, która wiozła umierającego przecież człowieka, w moim odczuciu dziwny spokój Jeremain'a podczas przekazywania tej wiadomości, żadnych publicznych wystąpień rodziny tylko co chwila jakieś nowe pogłoski i oświadczenia, które nie zostały podane na żywo...za dużo w tym wszystkim niewiadomych, stało sie to za szybko i jest owiane według mnie zbyt wielka tajemnicą....
Jedyna myśl jaka mnie sprowadza na ziemię to zwątpienie, że Michael byłby zdolny do czegoś takiego, że pozwoliłby na nasze cierpienie i łzy...w jakim celu? po co? po to, żeby zaznac w końcu spokoju, i co teraz bedzie się ukrywał do konca życia (jak to brzmi...jakby faktycznie żył) a może po to, żeby sprawdzić reakcję świata?...takich rzeczy się nie robi...nie ludziom, którym zawsze powtarzał "I love you"...
Nie wiem chyba cały czas nie dociera to do mnie...to jakiś obłęd... :surrender:

W dodatku, gdy wchodziłam na forum wydawało mi się, że w nazwie tematu nie ma słowa "nie"...
Teraz przeczytałam, że Prince tam był, dlaczego dopiero teraz o tym mówią, przecież mówili, że nie było nikogo... Boże niech ktoś w końcu to wszystko wyprostuje i niech wszystko stanie sie jasne raz na zawsze... :surrender:

: ndz, 28 cze 2009, 17:13
autor: anialim
opcja z tym, że sam miałby przedawkować jest bez sensu, sami piszecie dlaczego... Nawet jeśli to demerol... przecież sam sobie Go nie wstrzyknął! sam sobie nie przepisywał przez lata leków, które miały Go uzależnić! MJ kochał życie, żył dla nas i dla sowich Dzieci... ;(
Też chciałam, żeby to był żart, oglądając w tamtą noc na żywo to wszystko zupełnie nic do mnie nie docierało, naprawdę myślałam, że to znów media coś wymyślają... aż do oświadczenia Jermaina. Tak żałuję, że cuda się nie zdarzają ;(

: ndz, 28 cze 2009, 17:13
autor: speechless26
kochani...

mówi się o tym, że jego syn nawet widział, jak Michael upadł i mysłał, że to żart. Ale tak nie było. Widział całą reanimację, patrzył na to.

Tym razem Michael tego nie reżyseruje... :(

Musimy być silni.
Dla niego,
dla jego Dzieci, te biedne słonka, które patrzą na nas wszystkich na całym świecie i czują WSPARCIE... Muszą je czuć.

: ndz, 28 cze 2009, 17:20
autor: Marie
Minęły 3 dni i nic się nie zmienia. Dalej to boli, dalej łzy spływają po policzkach.


Te dzieci.. syn, który to wszystko widział... mam to wszystko przed oczami..
Wyobrażam sobie to wszystko.. jak on upada.. jak jego serce nagle przestaje bić. . a syn stoi, nie wie, że jego tata właśnie odchodzi...

: ndz, 28 cze 2009, 17:30
autor: Streetwalker
Słuchajcie..moi drodzy wiem co czujecie,bo odczuwam to i ja-smutek,żal,poczucie pustki...tak bardzo tęsknię za Michaelem.Mam do was jednak prośbę,a może raczej apel-nie pogrążajcie się w tym smutku,bo wszyscy zwariujemy.Dziewczyny piszecie,że wyobrażacie sobie jak MJ umierał,jak upadał na ziemię,jak dzieci na to patrzyły.Po co?To nie wróci mu życia,a będziecie w jeszcze gorszym stanie.Owszem..też nad tym wszyskim myślałam,ale staram się zachować zdrowy rozsądek i nie zakopywać się po uszy w rozpaczy,bo jeszcze sobie coś zrobię-wspominam te dobre chwile,Michaela uśmiechniętego,radosnego,otoczonego ludźmi którzy go kochają.Staram się myśleć,że MJ jest teraz szczęśliwy tam na górze i będzie otaczał opieką swoje dzieci.Chciałby żebyśmy podtrzymywali pamięć o nim,a nie popełniali samobójstwa jak to kilka osób już zrobiło.
Trzymajmy się,dla Niego!

: ndz, 28 cze 2009, 17:31
autor: brzoskwinka
całą noc śnił mi się Michael co chwile budziłam się zlana zimnym potem...zapamiętałam ostatni sen był bardzo wyraźny...po drugiej sekcji rodzina postanowiła, że fani będą mogli się z Nim pożegnać..i kiedy tak siedziałam obok niego on nagle otworzył oczy..ja w szoku mówie, że to nie możliwe, a On dlaczego nie możliwe, ja mu na to bo Ty nie żyjesz. On spojrzał na mnie uśmiechnął się tym swoim najwspanialszym uśmiechem świata i powiedział - chce mi się siusiu i wyszedł...
to głupi sen wiem ale tak mi się śniło, ile ja bym dała żeby to była prawda;( dlaczego jest tyle niedomówień....

: ndz, 28 cze 2009, 17:32
autor: speechless26
Streetwalker pisze:Słuchajcie..moi drodzy wiem co czujecie,bo odczuwam to i ja-smutek,żal,poczucie pustki...tak bardzo tęsknię za Michaelem.Mam do was jednak prośbę,a może raczej apel-nie pogrążajcie się w tym smutku,bo wszyscy zwariujemy.Dziewczyny piszecie,że wyobrażacie sobie jak MJ umierał,jak upadał na ziemię,jak dzieci na to patrzyły.Po co?To nie wróci mu życia,a będziecie w jeszcze gorszym stanie.Owszem..też nad tym wszyskim myślałam,ale staram się zachować zdrowy rozsądek i nie zakopywać się po uszy w rozpaczy,bo jeszcze sobie coś zrobię-wspominam te dobre chwile,Michaela uśmiechniętego,radosnego,otoczonego ludźmi którzy go kochają.Staram się myśleć,że MJ jest teraz szczęśliwy tam na górze i będzie otaczał opieką swoje dzieci.Chciałby żebyśmy podtrzymywali pamięć o nim,a nie popełniali samobójstwa jak to kilka osób już zrobiło.
Trzymajmy się,dla Niego!
speechless26 pisze:Musimy być silni.
Dla niego,
dla jego Dzieci, te biedne słonka, które patrzą na nas wszystkich na całym świecie i czują WSPARCIE... Muszą je czuć.
tak, zgadzam się z Tobą .. tak jak to napisałam wcześniej...

: ndz, 28 cze 2009, 17:36
autor: viva201
brzoskwinka pisze:całą noc śnił mi się Michael co chwile budziłam się zlana zimnym potem...zapamiętałam ostatni sen był bardzo wyraźny...po drugiej sekcji rodzina postanowiła, że fani będą mogli się z Nim pożegnać..i kiedy tak siedziałam obok niego on nagle otworzył oczy..ja w szoku mówie, że to nie możliwe, a On dlaczego nie możliwe, ja mu na to bo Ty nie żyjesz. On spojrzał na mnie uśmiechnął się tym swoim najwspanialszym uśmiechem świata i powiedział - chce mi się siusiu i wyszedł...
to byłoby w Jego stylu...:) śliczny sen...dlatego ze zakończenie super ale...

: ndz, 28 cze 2009, 18:16
autor: hope
zgadzam się z vivą, to w jego stylu.

Mi też się śnił Michael. Byłam na łące, obok mnie stał Bocian i nagle zobaczyłam Michaela. Był ubrany w białą koszulinkę i czarne spodnie, na głowie miał kapelusz, spod którego wypadło parę lokowanych kosmyków. Szedł w moją stronę. Rozmawialiśmy chwilkę:
JA: "Cały świat Cię opłakuje, wiesz?"
ON: "Niepotrzebnie, niech się nie załamują, zawsze z nimi będę"
JA: "Jak Ci tam jest?"
ON: "Lepiej... nie ma wścibskich dziennikarzy, ale tęsknie za dziećmi..."
JA: "One za Tobą też"
ON: "Wiem, kto się nimi zaopiekuje? Chcę by były bezpieczne"
JA: "Będą"
ON: "Muszę już iść. Nie łam się... będzie dobrze"
Nucąc "Keep the faith" odszedł.

Ciocia u której spałam powiedziała, że jak szła siusiu w nocy to uśmiechałam się przez sen.
Rano jak się obudziłam szybko spisałam cały sen na kartkę żeby nie zapomnieć. Już tak nie rozpaczam. Nie załamujmy się, Michael by tego chciał.

: ndz, 28 cze 2009, 18:31
autor: Marie
hope pisze: JA: "Cały świat Cię opłakuje, wiesz?"
ON: "Niepotrzebnie, niech się nie załamują, zawsze z nimi będę"
JA: "Jak Ci tam jest?"
ON: "Lepiej... nie ma wścibskich dziennikarzy, ale tęsknie za dziećmi..."
JA: "One za Tobą też"
ON: "Wiem, kto się nimi zaopiekuje? Chcę by były bezpieczne"
JA: "Będą"
ON: "Muszę już iść. Nie łam się... będzie dobrze"
Nucąc "Keep the faith" odszedł.

Wspaniały sen.
Ja się nie załamuje bo wiem, że nie chciałby tego ale trudno jest powstrzymać łzy gdy ogląda się jego zdjęcia, słucha piosenek.

To naprawde trudne..

: ndz, 28 cze 2009, 19:14
autor: derozje
Ja bym opisała co się działo ze mną przed tym całym okropnym zdarzeniem, ale raczej mi nikt nie uwierzy ...

W każdym razie mi też się śnił Michael. TEJ nocy... Zapłakana zasnęłam koło 4 rano i w śnie akurat był On. W moim pokoju, ja wtedy leżałam na swoim łóżku. MJ był ubrany w czarny garnitur, z resztą cały był na czarno. Bez kapelusza. Coś do mnie mówił ale Go nie słyszałam. Wyciągał do mnie dłoń jakby chciał żebym z nim poszła tam do nieba ale ja go nie mogłam złapać i nagle zaczął się oddalać ... Boże to był taki krótki sen a taki ... straszny ... :(

: ndz, 28 cze 2009, 19:19
autor: bittersweetlady
Boże :(

mi się od piątku nic nie śni, kompletna pustka

: ndz, 28 cze 2009, 19:22
autor: Final Cloud
bittersweetlady pisze: mi się od piątku nic nie śni, kompletna pustka
Mi tak samo. Kompletnie nic, szkoda :(

: ndz, 28 cze 2009, 21:44
autor: Szucia
Sny...dzień przed tym dniem, miałam sen ze byłam na ślubie Michaela, a on był cholernie szczęśliwy... Taki uśmiechnięty. Złożyłam na najszczersze życzenia jemu, i poznałam każdego członka rodziny. Póżniej, pierwszej nocy, nic, pustak. Ale dzisiaj, same koszmary. Zabijałam ludzi, a póżniej taki przeskok, że z kimś rozmawiam, i mówię, ze nie dam już dalej rady tego znieść, że to dla mnie za ciężkie, za szybkie, że Michael ma wrócić. I popłakałam się we śnie, a jak się obudziłam, płakałam również.
To niesamowite, co się ze mną dzieje. Nie panuje nad tym co mówie, nad ruchami, impulsami, stałam się strasznie wrażliwa, jednocześnie agresywna.

On żyje... Nie może być inaczej...

: ndz, 28 cze 2009, 22:16
autor: Kadia
Rodzice się na mnie obrazili, bo nie mówię im nic na powitanie i na pożegnanie i w ogóle się nie odzywam... JAK MAM SIĘ ODZYWAĆ? Od razu chce mi się ryczeć, od spotkania na placu Solnym ciągle tylko słyszę ten jego głos... "Demerol... Demerol..." Ja już nie mogę :(

Wiecie co? Przed snem zaczęłam gapić się w niebo i mówić "Michael, przyjdź do mnie we śnie. Pogadamy sobie. I powiedz do mnie "Katie, ty śnisz", żebym mogła nacieszyć się tym snem".
I śnił mi się. Co prawda nie powiedział, że śnię, ale rozmawialiśmy. To było super, on był taki spokojny, jakby chciał powiedzieć że nic się nie dzieje i że jest szczęśliwy :happy: