Ostatnio słucham audiobooka o Whitney Houston napisanego przez jej wieloletniego przyjaciela.To bardzo szczególna książka i nie jest bynajmniej sensacyjna.Dużo w niej jest o Bogu, o tym dlaczego ludzie śpiewają i chcą się tym dzielić, o prawach show biznesu i o tym jak pod wielką presją znajduje się potem tzw " gwiazda".
Piszę o tym tutaj dlatego, że przez sięganie po biografię innych tkwiących w podobnych realiach co Michael próbuje zrozumieć dotrzeć do sedna tego wszystkiego.Czytam o ludziach, którymi fascynował się Michael, słucham muzyki, którą on doceniał, sięgam po sztukę która go poruszała.
Wiele lat temu nawet nie przyszłoby mi do głowy wgłębiać się tak szeroko i głęboko.Ja wtedy nawet tekstów nie musiałam rozumieć

Miałam tak jak akaagness.Pierwsza fascynacja, muzyka, dziewczęce kompletnie nierealne jak na tamte czasy marzenia, plakaty, wzdychanie itp.Posiadanie teledysku na własność, koncert czy bramy Neverlandu w latach 80 tych były dla mnie tak samo realne jak lądowanie na księżycu.
Potem kazali mi dorosnąć i przyszło tzw. " życie", ale i pamięć każdego roku o urodzinach ( śmierci nie musiałam obchodzić, bo ON ZAWSZE BYŁ), strzyganie uszami na słowo Michael, czekanie z wytęsknieniem na płytę.Zastyganie przy tv za każdym razem gdy.
Jest taki moment w życiu kiedy tzw. dziecinada staje się pasją.Czasem trzeba wielu lat, aby do tego dojrzeć i wrócić.I człowiek ma szczęście, kiedy tak się staje.
Kiedyś znalazłam się w bliskiej relacji z kimś, kto też uważał się za artystę rockmena i mimo swojego chwilowego uwielbienia gdy próbował w swojej kompletnej głupocie, zadufaniu i ignorancji deprecjonować wartość Michaela jak lwica odparłam narażając się na odrzucenie "
O nie, Michaela kocham od dzieciństwa, uważam go za geniusza i złego słowa na niego nie dam powiedzieć"!!
Zaskakuje mnie wciąż, jak dla wielu ludzi Michael " jest częścią duszy", bliską osobą, czasem bliższą niż rodzina.
Próbuje wciąż zrozumieć tą energetyczną magię. I to nie jest tylko muzyka, ale całokształt.Odrobina nieba, okruch chwały bożej ucieleśniony w człowieku.
Nie potrzeba mi do tego nazw, tytułów, dat czy dowodów.
On jest po prostu czymś najlepszym co mi się przytrafiło w życiu.Jest po prostu miłością bezinteresowną, idealną i wieczną.A ja jestem lojalna i wierna.I mimo wielu poszukiwań Michael jest czymś, co już nie podlega jakiejkolwiek ocenie czy porównaniu.On po prostu jest.
To jak z jadaniem w najlepszych restauracjach najwykwintniejszych dań... a pierogi mamy są i tak bezkonkurencyjne.
