kojanik wrote:
o 21.00 (mniej więcej o tej godzinie pewnie by się rozpoczął koncert) włączyłem koncert HISTORY z Monachium.
Koncerty byały się zacząć o 18:30.
Też nie wierzyłam, dopóki nie wybiła ta godzina i nie obudziłam się z tego przeklętego koszmaru. To właśnie w ten dzień 26 lipca o 18:30 miało się spełnić moje jedyne marzenie...a w tym czasie siedziałam na podwórku swoim jak osłupiała, po prostu patrząc w niebo.
A kilka dni wcześniej widziałam nawet jak mój samolot wylatuje... ;/
Trzymaj się, przyjacielu. Ja też doskonale pamiętam swoje emocje, niedowierzanie, życie ze świadomością "zobaczę mojego idola". Potem frustracja - koncert przeniesiony z 14 lipca na 6 marca. Także mój koncert jeszcze się nie "odbył". still waiting...
Mnie bilety zamawiała mama i miejsca miały być jak najlepsze... Do dziś nie mogę uwierzyć, że ten koncert się nie odbył i nie odbędzie.
Tak chciałam zobaczyć mojego największego idola. Niestety. :(
echh... współczuję Wam - tym, którzy mieliście koncerty teraz, albo dopiero będziecie. Wiem co czujecie... Ale w przeciwieństwie do Was, od lipca miałem dużo czasu, by dochodzić do siebie... Gdy w dniu koncertu przybyłem pod O2 i przywitał mnie ten napis:
to było jak nóż w serce. A chwilę później "ściana płaczu" i te tysiące wzruszających podpisów, które można na niej ujrzeć... Na długo nie można się z tego otrząsnąć. Ale jeśli mogę Wam coś poradzić, to w dniu koncertu spróbujcie go przeżyć i nie bójcie się łez. Poczujecie się lepiej.
Pozdrawiam!
Ja mialam bilety na 3 lutego ...... środa bilety jakie tylko jeszcze byly dosepne zdobyte cudem dla mnie i mojej kolezanki :) przez osobe z UK ktorej nawet nei znalam cieszylam sie jak dziecko plakalam z radosci !!! Potem polecialam do UK i w srode oddalam kase za bilety i dostalam potwierdzenie i oczywiscie zapewneinie ze widzimy sie pod koniec stycznia po odbior biletow no i 3 na koncercie :/ i nie uwierzycie nastepnego dnia spotkalam sie zaplakana z Sarą ( dziewczyna ktora mi pomagala ) i oddala mi pieniadze :? ja plakalam jak glupia ........ zostalam jeszcze tydzien w Londynie .... nialam tam zobaczyc jeszcze w czerwcu MJja przed hotelem :) tak sie cieszylam po 20 latach GO ZOBACZE ! ale nie bylo mi to dane .........
pod O2 nie pojechalam to bylo juz dla mnie za duzo wtedy chcialam byc jak najszybciej w domu w PL ....... jak dla mnie Londyn umarl tego dnia z Mjjem ...... ale i celebrował Jego życie na kazdym niemal zakadku !!!!!!