Strona 3 z 4

: wt, 04 sie 2009, 18:40
autor: kaem
Dla porządku.

Obrazek

W sierpniowej Machinie cover story o Michaelu, autorstwa Jana Mirosława. O ile wstępniak red. Metza może się nie podobać, ale jeszcze nie razi, bo wyraża subiektywną opinię, tak główny artykuł już niepokoi przekłamaniami i powoływaniem się na niepowierdzone, a nawet dementowane przez Coronera informacje.
W numerze również felieton Agnieszki Chylińskiej o Michaelu oraz luźno nawiązujący do piosenkarza kolejny felieton, autorstwa Michała Witkowskiego.
We wrześniu 1996 Machina przygotowała pierwszy w swojej historii cover story, również o Michaelu.

: czw, 06 sie 2009, 13:31
autor: anialim
z maila od europress-u
Szanowna Pani,

Z przykroscia informuje, iz tytul Ebony nie bedzie u nas jednak dostepny.

Jednakze niedlugo bedziemy mieli w sprzedazy wydanie specjalne pisma World Up, poswieconego MJ. Koszt wydania wynosi 39,00 zl ( bez kosztow przesylki)
Obrazek

: czw, 06 sie 2009, 20:10
autor: DirtyDiana94
Obrazek


POPCORN special, niemiecki, 14 plakatów w środku

niektóre z nich:
1
2
A ten absolutnie mnie zachwycił:
3
cena: 3,50 Euro, czyli ok. 15 zł.

: sob, 08 sie 2009, 18:29
autor: SILENTIUM
Obrazek

Obrazek

ObrazekObrazek

ObrazekObrazek

Jackson ożyje

: pn, 10 sie 2009, 12:02
autor: dreamfor2
Wzmianka o Michaelu w dzisiejszym Newsweeku

Obrazek

Obrazek

Król Michael I

: pn, 10 sie 2009, 12:34
autor: dreamfor2
Artykuł z Newsweeka o Michaelu dla przypomnienia z dnia 5.07.2009 r., jeśli ktoś nie miał okazji go poczytać

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

: czw, 13 sie 2009, 11:50
autor: Abe
Maclean's
Michael Jackson His Live and Art

Obrazek


35 stron w PDF-ie
(aby pobrać proszę kliknąć na okładce)

: czw, 13 sie 2009, 18:01
autor: kaem
Rolling Stone

Obrazek

Wydanie specjalne, w całości (100 stron) poświęcone Michaelowi.
>>TU<< spot reklamujący to wydawnictwo.
Młodzieży przypomnieć chcę, że Rolling Stone kiedyś było najważniejszym czasopismem muzycznym, najbardziej liczącym się, a znalezienie się na jej okładce było wielkim wyróżnieniem. Michael na okładce znalazł się już jako dziecko, w 1971 roku.
Później M. miał z czasopismem problemy, zwłaszcza w okolicach promocji Off The Wall. Zgodzono się na mały artykuł, ale odmówiono tzw. cover story twierdząc, że czarne twarze na okładkach nie zwiększają sprzedaży. Michael się zawziął i powiedział, że kiedyś odniesie większy sukces i będą go prosić o wywiad, a on może się zgodzi, a może nie.
Jedno ze zwariowanych, ambitnych marzeń MJ, które zresztą później zrealizował przy okazji premiery singla The Girl Is Mine, bo wtedy miał właśnie główny art. w RS.

Oba duże artykuły- ten z 1971 i 1982 roku są tutaj. I one są najcenniejsze. Ważne też są inne artykuły, opisujące okres Jackson 5 i The Jacksons, oraz promocję Thrillera. Jest mało przekonań własnych (solidne reportaże po prostu), a więcej rzetelnych wiadomości. Późniejszy okres, a szczególnie ostatnie lata, są skażone amerykańskim, purytańskim punktem widzenia, pełnym oskarżeń traktowanych jako tezy, nie hipotezy. Źle się też czyta recenzje płyt Dangerous, HIStory, BOTD i Invincible. Widać w nich przekonanie wyższości Stanów Zjednoczonych nad innymi narodowościami- jeżeli płyty odpowiednio nie sprzedały się w USA, znaczy nie były hitami.
Jeden z artykułów trafnie opisuje fenomen Off The Wall. Przed tym krążkiem muzyka disco była passe; była "dla dziewczyn", cokolwiek to znaczyło. Michael stworzył płytę, która była dla wszystkich. Łączył w niej jazz, pop, soul, rock, funk. Użył słowa "rock" w tytule piosenki tanecznej, co wtedy można uznać za świętokradztwo. Łączność rocka z muzyką taneczną Michael wzmocnił później piosenką Beat It.
To był fenomen. To realizacja najważniejszego marzenia Michaela, by nie było barier rasowych, jakichkolwiek barier społecznych, które dzielą ludzi na lepszych i gorszych. I że uczynił to przy pomocy tak niewinnego i szczerego środka, jakim jest muzyka. Myślę sobie, iż muzyka dla Michaela była tym, czym były dla niego dzieci. Czyste, niewinne i pełne prawdy, która ma siłę w swojej prostocie.

Z lektury gazety też zapamiętałem wątek perfekcjonizmu Michaela. Berry Gordy, formując zespół twórców The Corporation, piszących kompozycje dla młodych Jacksonów, za cel nie założył sobie tworzenie muzyki soul. Wychodząc na rynek z czarnymi artystami, chciał tworzyć pop. Chciał przełamać przekonanie, że czarni tworzą dla czarnych, biali dla białych. Dlatego I Want You Back jest popowe. Podobnie ABC i The Love You Save. I niepolityczne. J5 w swoim czasie przez wielu nie byli lubiani, bo lata 60 i 70 to czasy, kiedy muzyka była polityczna, niosąca hasła antywojenne- okres wojny w Wietnamie przecież. A tu wyskakują młode dzieciaki i śpiewają o miłości i radości..
Berry Gordy był perfekcjonistą. Jackson 5 ciągle siedzieli w studio i nagrywali setki piosenek- każdą, na którą ktoś wpadł. A Gordy dopiero przebierał w nagraniach i te według niego właściwe trafiały na longplaye. Dlatego Michael wypominał brak dzieciństwa i ciągłe siedzenie w studio nagraniowym. I jemu samemu też tak to weszło w krew, że jak pisał i nagrywał swoje własne kompozycje, to też nagrywał tonę piosenek, zanim coś nabrało całości na tyle spójnej, by mógł ją ujrzeć świat. Podobnym pracoholizmem cechował się tryb życia Diany Ross, u której wtedy Michael mieszkał.
I tak już mu zostało do śmierci. A może nie..?
Pamiętam jak w którymś z wywiadów Janet wspominała, iż Michael powiedział jej, by tak nie galopowała do przodu i by pozwoliła sobie na wytchnienie; by umiała spojrzeć na to co zrobiła dotychczas z szacunkiem i doceniła swoją własną pracę. Coś się może jednak zmieniało w Michaela głowie ostatnio i te głoszone na lewo i prawo hasła prasy, ze Michael był auto-destruktywny i ciągle niedowartościowany, nie do końca są prawdziwe.

Jedna jeszcze refleksja. Michael, coraz bardziej tak uważam, nie był przekonany do okresu The Jacksons. W Epic nie wierzono w nich szczególnie, do czasu Destiny. Właściwie chciano się ich pozbyć. Michaelowi poniekąd to trochę odpowiadało, bo chciał chyłkiem czmychnąć w karierę solową. Przełomem nie miała być płyta Destiny, a Off The Wall.
Ale to mój wniosek, nie autorów artykułów.

W artykule z 1982 roku Michael odsłania znaczenie swojego zamiłowania do zwierząt. Węże są bardzo nierozumiane przez innych. Moim zdaniem są one najstarszymi ofiarami złej prasy. Zażartował sobie z dziennikarza, przynosząc Musclesa, przedstawiając go: To jest Muscles. Przećwiczyłem go w pożeraniu dziennikarzy.. Potem oswajał gada na oczach dziennikarki, pokazując rzeczywiście, że to łagodne zwierzę.
Złe doświadczenia Michaela z prasą ciągną się od wywiadu z lat 70, kiedy to powiedział o swojej chęci pomocy dzieciom w Afryce, a dziennikarz przekręcił jego wypowiedź i napisał, że Michael chce jechać na Czarny Ląd by sobie z przyjemnością popatrzeć na głodujące dzieci.
W późniejszym artykule przywołuje się inną nieścisłość, kiedy to podczas wizyty w Afryce Michaelowi zrobiono zdjęcie, jak dotyka swojego nosa z podpisem, iż uważa, że ten kontynent śmierdzi. Wspomina o tym Dallas Austin. Mówi, że Michael się zezłościł, jak to przeczytał i na drugi dzień obiecał przyprowadzić swoich przyjaciół. Przyprowadził dwóch Afrykańczyków, którzy zaczęli opowiadać o szpitalach, które Michael zbudował na ich kontynencie.

Inna ciekawostka. Zakrzyk "go on girl" z The Way You Make Me Feel bardzo podobał się Stevie Wonderowi, a właściwie cała piosenka. Jechali kiedyś windą i Stevie zaczął Michaelowi ją nucić, mówiąc o tym swoim ulubionym fragmencie. Michael wtedy mu się zwierzył, że zapożyczył go z ... piosenki Steviego, Go Home, co wprawiło Wondera w dobry nastrój.
Stevie wspomina też, ze spędzali kiedyś razem czas na safari. Poruszali się samochodem terenowym z zaporami, mającymi ich chronić przed lwami. Słyszałem, jak Michael mówił kierowcy "Czy możemy się zbliżyć jeszcze bardziej?". Potem usłyszałem przepotężny ryk i nagle Michael zamilkł zupełnie.

Jest trochę opisu ze spotkania Michaela z Freddim Mercury, co pewnie zaciekawi niektórych.

Obrazek

: pt, 14 sie 2009, 23:05
autor: kaem
People

Obrazek

Wydanie specjalne, w całości (98 stron) poświęcone Michaelowi. People to jedno z najbardziej szanowanych czasopism. Michael w przeszłości już znajdował się na okładkach People- najbardziej znane wydanie to ten numer:

ObrazekObrazek

Wydanie o tyle ważne, ze zawiera przesłanie od Michaela, napisane odręcznie, z trasy Bad.

W przeciwieństwie do RS, dziennikarze People zdecydowali się wspominkowo potraktować MJ. Specjalne wydanie na jego cześć ma wydźwięk pozytywny, nie ma w nim aż tylu spekulacji i dociekań, a przestawia się go jako bardzo ważnego artystę. Za People: [W czasach Thrillera] popularność Michaela była tak wielka, że w jednej ze szkół zabroniono dzieciom przychodzić w jednej rękawiczce. Wspomina Madonna: Razem pojawiliśmy się na ceremonii Oscarów. Padał ulewny deszcz. Drzwi limuzyny się otworzyły i Michael wyszedł pierwszy. I MÓJ ochroniarz stał z parasolem przy Michaelu. Ja zostałam sama, moknąc na deszczu. To fascynujące widzieć, jak ludzie na niego reagowali.

Moja refleksja, po przeczytaniu/obejrzeniu tego czasopisma. Jestem daleki od idealizowania Michaela i pisania mu wiecznie słodkich laurek, ale teraz taki jest moment. Na dogłębne analizy przyjdzie czas. Michaela wizerunek przez lata był karykaturalizowany, jak w Gabinecie Krzywych Luster. Dlatego myślę ważne jest wpierw spojrzeć na niego bez uprzedzeń, z życzliwością. To był dobry człowiek, a jego potężna popularność (za People: "Największy artysta sceniczny... Większy niż Sinatra, Elvis, The Beatles, Jezus i Beethoven") daje nam złudne przekonanie, że wszyscy go dobrze znamy i możemy łatwo ferować wyroki na jego temat. To jest ta właśnie pułapka, w którą wpadają media. A prawda taka jest, że im o osobie publicznej więcej wiemy z ogólnej świadomości, to powinno zaświecić się czerwone światełko, że wiemy mało. Zwyczajnie uczciwe wnioski wymagają studiów, prześledzenia poszczególnych wątków. Prawda później okazuje się zwyczajna, w żaden sposób skandaliczna. Stąd cieszą takie wydania o Michaelu, które w jakimś stopniu mogą zmieniać ogólną świadomość ludzi.

Jest sporo zdjęć, skromnie opisanych. Są starannie przygotowane i- co mnie zaskakuje, nawet te, które straszyły często z wiadomości z Onetu, tu są tak zredagowane, że wyglądają... Dobrze. A jednak się da!
Reasumując, mniej atrakcyjne wydanie, niż specjalna edycja Rolling Stone, ale też mniej frustrujące.

Komentujemy tutaj

: śr, 26 sie 2009, 21:33
autor: Damian
niemieckie BRAVO trzeba przyznac, bardzo sie stara, nadal pozytywnie, poraz 6-sty MJ na stronie pierwszej - japrosic dzieki u Alex'a Grand'a!

Obrazek

wcale nie dziwie sie ze Michael jest u mlodych ludzi w Niemczech taki modny, co krok slysze mlodocianych z muzyka MJ'a z tel. komórkowych.

: czw, 27 sie 2009, 1:59
autor: kaem
LIFE

Obrazek

Pamiętacie te książki z dzieciństwa, które polegały nie tylko na czytaniu, ale też na oglądaniu obrazków? Kiedy ktoś z dorosłych czytał, a ty wpatrywałeś się w duży rysunek na sąsiedniej kartce.
Tak jest z tym wydaniem. To właściwie książka, nie czasopismo. Twarda okładka, obwoluta, starannie wyedytowana treść. I zdjęcia. Są wszystkie cztery okładki Life z Michaelem- pierwszą jeszcze z z 1971 roku- z braćmi, rodzicami i złotymi/platynowymi płytami, drugą z trasy Victory, wykorzystaną w Moonwalkerze, przy piosence State Of Shock, trzecia- najbardziej kojarząca się w mojej głowie z Life, jak Michael w okolicach wywiadu z Oprah zaprosił redaktorów do Neverland. I ostatnia, z Michaelem i małym Prince'm.

Znamy te historie. Michael śmiejący się w swoim kinie, Michael płaczący na I'll Be There, Jackson 5 i Johnny (umarł w 2006 roku), Jackson 5 skaczący w radości, Jackson 5 u Eda Sullivana, Jacksonowie na swoich mini-motorach, na plaży, z Dianą Ross, z Cher.. Michael grający w kosza, The Jacksons w Anglii, w Szwajcarii, Michael udaje Stracha na Wróble, Michael ćwiczy do Motown 25, The Jacksons na trasie Victory z tymi malowniczymi płachtami po bokach sceny, Michael w Muzeum Figur Woskowych, w Białym Domu, na Superbowl, podczas spotkania rodzinnego w 1989 roku, z kobietami swojego życia, z dziećmi z fundacji Make A Wish, ze swoimi własnymi, sam w Neverland.. I kilka nieznanych, z połowy lat 70.
I na koniec my, fani. Jesteśmy wszędzie.

Znamy te historie, prawda? Może będziemy czytać je swoim dzieciom na dobranoc. Przecież w tej historii jest, jak w klasycznej bajce, walka dobra ze złem. Są dobre i złe postaci. Czekamy na ukaranie złej baby jagi albo tego smoka, co porywa i zjada, co by uwierzyć w sens Life'a.

: pn, 31 sie 2009, 7:33
autor: tancerz
To nie prasa, lecz myślę, że w dzisiejszych czasach internet te można nazwać gazetą 21 wieku a najpopularniejsza przeglądarka używana przez miliardy ludzi na całym świecie. Piękny tribute z okazji Urodzin MJ...

Obrazek

: czw, 03 wrz 2009, 22:24
autor: kaem
Wstęp z nowego numeru Machiny:

Obrazek

"P.S. O holender, jaka depresja"- w podpisie misie podoba. Krzyś lubi misia.

Wydanie specjalne potwierdzone. Nie oczekujmy wiele ponad uczciwe rozliczenie się z muzyką i resztą twórczości Michaela. Taki jest trend w prasie- krytykować Michaela i uznawać go za wielkiego artystę- polityka. Ebony, jak widzę, się wyłamuje i pisze dobrze w całości. Ale o tym później, chyba że ktoś wcześniej.
Tak przy okazji, czy ktoś wie, skąd te nagłe reedycje Beatlesów, nie remasterowane od.. Od zawsze. Czy MJJ Productions jako właściciel praw ma coś z tym wspólnego? Jak wie ktoś, pisze w odpowiednim wątku.
A przy okazji, bo w Machinie o Beatlesach też.

: ndz, 06 wrz 2009, 0:58
autor: kaem
EBONY

Obrazek

Z sobotniego filmu o Michaelu w TVP1 została mi min. wypowiedź Suzanne de Passe, mówiącej, że Michael pod koniec już wymykał się jej gustowi na scenie, stawiając bardziej na sztuczki i triki, a coraz mniej było zwyczajnego występu porażającego swoją niezwyczajnością.
Żyjemy we wzrockowych czasach, czyż nie? To, co może spowodowało mieszane reakcje na Invincible; to czemu ja nie szanuję artystów pokroju Britney Spears. Czym byłaby bez obecnej techniki?
Smokey Robinson w swojej wypowiedzi napisanej z myślą o tym numerze Ebony powiedział, ze nie widział Michaela od 7- 8 lat, bo "Michael oddzielił się od każdego, w tym od większości członków swojej rodziny". Ebony, celowo rezygnując z prywatnych historii Michaela i posługując się jedynie wywiadami Michaela dla gazety na przestrzeni lat oraz umieszczając wypowiedzi znanych czarnych osobistości, znających Michaela- lektura całości skłoniła mnie do przemyślenia pewnych rzeczy, które były niepokojące, a mało widoczne.
Dla mnie to PTSD, bez dwóch zdań. I pytanie o granice wolności. Kiedy człowiek potrzebuje poprowadzenia i kiedy jest tak potężny, że może zacząć pomagać sobie źle, kierować na manowce, izolując się, szukać pomocy u ludzi, którzy powinni być ostatnimi w służbie niesienia takowej.

Pytania stawiam, by sobie poradzić z utratą. To jest ta sama strata, która towarzyszyła światu przy śmierci Jeffa Buckleya. Obaj kipieli od talentu. Michael potrafił spojrzeć na nudne klipy i powiedzieć- tu potrzeba więcej rozrywki, tańca i opowieści z początkiem, środkiem i końcem. I wypalił pomysł, który stworzył na nowo MTV, nowy wyraz artystyczny i przestrzeń na nowy wymiar rozrywki. Wielu muzyków, współpracowników mówiło, że Michael miał niezwykłą intuicję i wiedział, co ludziom może się spodobać.
Jeff Buckley nagrał płytę, która do dziś inspiruje tabuny muzyków. Był młody i to jak śpiewał, jak komponował, miało tą lekkość, jakby tworzenie arcydzieł przychodziło mu bez trudu. I nagle zmarł. Świat traci energię, która jest mu tak potrzebna. To trochę taka walka cielesności z duchowością- ciało nie radzi sobie z utratą przyjemności. Dusza akceptuje- duch nie odchodzi przecież.
Ebony jest bez tezy. Bez puenty nawet. Wywiady Michaela są we fragmentach, nie w całości. Podoba mi się. Nie sugeruje, nie kieruje. Pozwala myśleć, nie oszukuje, jak inna prasa z własnym obrazem Michaela. Mylnym, co wyłapie każdy, kto choć trochę posłuchał Michaela bez uprzedzeń.

Jeszcze jedna luźna myśl. Michael Jackson, dla Ebony w 1992 roku: "W głębi serca czuję że świat, w którym żyjemy, jest taką dużą, monumentalną orkiestrą symfoniczną. Wierzę, że w swojej pierwotnej formie, każde stworzenie to dźwięk i to nie są tylko przypadkowe dźwięki, to jest muzyka". Tworzymy jedność, sumujemy się.
Ta myśl gdzieś jawi mi się z nadzieją. Nieważne ludzkie podłości, które może spowodowały śmierć Michaela, choć z pewnością będą nas nurtować. Z góry wszystko wydaje się zaledwie rozgrywką szachową. Pamiętam, jak czasem, z rzadka, mam powracające wrażenie, maszerując nocą przez swoje miasto- że przypomina mi ono szereg domków z klocków na makiecie firmy Lego.

: pt, 11 wrz 2009, 13:08
autor: leif1
Jest już Machina - Wydanie specjalne! Pędźcie do kiosków! Właśnie odpakowałam i oglądam. Wrażenia później! Póki co smutny fakt - nie ma obiecanego dodatku w postaci filmu na dvd. Jest za to plakat.
Okładka też się różni od tej planowanej.

Po pierwszym przejrzeniu - mało ciekawych zdjęć, większość to zdjęcia figurek, pomników, statuetek, udziwnionych grafik, portretów i obrazów. Malutko "prawdziwego" Michaela. Poza tym znowu reklamy, mogli już sobie darować w tym numerze... Tytuły - mimo że nie czytałam jeszcze ani jednego artykułu - jakieś takie wyzywające, na pierwszy rzut oka stawiające Michaela w złym świetle...