Kurcze Aniu ciężko mi coś napisać bo a) to było 13 lat temu , b) byłam w tak ciężkim szoku że już następnego dnia mało pamiętałam :) Pamiętam, że jak już pojawił się na scenie (wylądował) to wstrzymałam oddech ;) I kiedy wreszcie kopnął drzwi i wyszedł z tego cuda to powiedziałam do siebie "Czekałaś na to tyle lat, teraz to się dzieje naprawdę, Michael Jackson we własnej osobie jest teraz przed tobą"
No normalnie to ja nie gadam sama do siebie (nawet w myślach) ale wtedy jakoś tylko to miałam w głowie

Michael oczywiście nie zawiódł, był istną bestią na scenie, wiem że 120tys fanów zrobiło na nim spore wrażenie. Nie pamiętam kto był tzw "YANA girl" (dziewczyna brana na scenę), ale pamiętam że w tej chwili bardzo jej nienawidziłam, oczywiście z czystej i bezgranicznej zazdrości
Jako supporty byli FNS - wtedy był jeszcze luzik, potem DJ Bobo i kiedy ludzie wyczuli że Bobek kończy już śpiewać to zaczęli się tak niesamowicie pchać do przodu, że poważnie zastanawiałam się czy przeżyję ten wieczór. W moim sektorze, przy samej scenie był taki ścisk że w pewnej chwili podniosłam nogi w górę a i tak nie zmieniłam pozycji bo ci obok byli tak do mnie ściśnięci że utrzymali mnie w pionie. Obok mnie była dziewczyna która jeszcze podczas DJa Bobo chciała zapalić papierosa, to popiół musiała strzepywać na własną dłoń, bo nie było rady żeby zobaczyć chodnik pod nami ;)
Michael pojawił się na scenie dokładnie o 20:53 - pamiętam, bo to właśnie godzina spełnienia wszelkich moich życiowych marzeń :)
Co tu dużo mówić - to po prostu był Michael Jackson - jedyny, genialny, niepowtarzalny, perfekcyjny w każdym calu. Takiego jak On już nie będzie. Żałuję niezmiernie że nie będzie nam dane zebrać się i grupą pojechać na kolejny koncert. Poznałam tu kilka świetnych osób i chyba nie odmówiłybyśmy sobie tego szaleństwa, co dziewczyny?
a co do spotkania to spoko, będziemy kombinować
