MJwroc pisze:Jak na razie wspieram tylko UNICEF, bo tylko tej fundacji ufam, ale wiadomo, ma ograniczoną liczbę akcji..
a ja UNICEF-owi nie ufam ani też innym charytatywnopodobnym agendom ONZ i nie wspieram tych organziacji. Afryka jest zacofana od tylu lat. Mam wrażenie, choc spiskwoych teorii nie lubię, że komuś zależy na tym, by mieszkańcy tego kontynentu NIGDY nie wyszli z biedy. UNICEF ma duże wpływy i moc oddziaływania, to nie jest żadna lokalna organizacja a patrząc na to wszystko można powiedziec ze g.... robią. Nie mówię, że nie robią nic, ale mogliby znacznie więcej, w końcu są agendą ONZ! Niestety, ale z racji tego że sa tacy "wielcy" muszą się układac z władzami. A większość rządów w Afryce jest skorumpowana i niedemokratyczna. Połowa z tego a nawet więcej, co dajesz na UNICEF prawdopodobnie trafia do kieszeni jakiegoś lokalnego kacyka, który łaskawie pomaga im działać na "swoim terytorium". Spójrzmy na to logicznie: UNICEF jest jedna z agend ONZ. Do ONZ należy większośc afrykańskich krajów, których włodarze NIE CHCĄ, by ich obywatelom żyło się lepiej, i okradają ich sami mieszkając w pałacach. Sorry, ale dla mnie UNICEF dużo gada, mało robi. I to już od kilkudziesięciu lat. Mając tyle kasy i niewiele udało im się zmienić biorąc pod uwage zasięg ich oddziaływania. Troche robią to tu, to tam, raz jakaś studnia, gdzie indzije szczepionki, jeszcze w innym miejscu szkoła, ale to się nie układa w żadną całość. Czy UNICEf poprawił tak fest sytuację dzieci w chociaż jednym afrykańskim kraju? To są takie "wyrywkowe" poprawy.
No to co wspomagam?
Wspomagamy z meżem Adopcję Serca.
http://www.maitri.pl/content/view/85/59/
Idea adopcji serca polega na tym, że pomagasz konkretnemu dziecku co miesiąc przesyłając kilkanaście euro, dzięki którym dziecko może chodzic do szkoły- ma zapewniane podręczniki, przybory, opłacane jest miejsce w szkole, itd. Jest możliwośc kontaktu listownego z dzieckiem. Jest wiele adopcji serca-prowadzą ją zarowno Kościoły jak i organizacje świeckie. My wybraliśmy misjonarzy.
Ktoś może zpaytać- czy na pewno ufasz, że misjonarze dają pieniądze wybranemu dziecku a nie zabierają ich dla siebie, Tobie wysyłając fikcyjne dane czy listy? Tak, ufam. A co śmieszne, nawet nie jestem katoliczką, tylko ewangeliczką i z Kościołem katolickim nie jestem za pan brat. Ale misjonarzom wierzę i ufać będę. Misji nie da sie porównać z jakimkolwiek zarządzaniem miejską czy wiejska parafią na Zachodzie. Tam jest szkoła przetrwania i prawdziwe ewnageliczne działanie. Misjonarze najpierw pomagaja a potem nawracają, ba, nawet bardzo często nawrócić im się nie udaje. Oni są tam po to, by pomagać słabszym, poświęcając dla nich swoje życie. Misjonarze to generalnie jedni z najbardziej otwartych i tolerancyjnych księży. Na nich nasze wydumane europejskie problemy nie robią wrażenia, bo oni widzieli rzeczy, o których nam się w najgorszych koszmarach nie śniło. Na misje nie jadą ludzie którzy lubią spokój i ciepełko. Oni tam poświęcają życie dla innych i ja im wierzę. I ja generalnie bardziej wierzę mniejszym organziacjim charytatywnym, bo te duże zapłąciły już cenę za swój zasięg-są kontrolowane przez afrykańskie władze. Poza tym adopcja serca to jest pomoc konkretnemu cżłowiekowi, masz jego imię i nazwisko, zdjęcie, możesz do niego napisać kilka słów, być świadkiem, jak się rozwija, itd.
a wszelakim organzacjom powiązanym z ONZ nie wierzę, bo to są w większości gadające głowy. czy ONZ dało radę zatrzymać jakąkolwiek współczesna wojnę? Afganistan, Irak, konfikt w Darfurze? Nie. Są tak beznadziejni jak ich przedwojenna poprzedniczka- Liga Narodów, której nie udało się zatrzymać Hitlera i Stalina. I podobne są ich działania charytatywne- dużo piep...nia, mało działania, ale konferencje lubią zwoływać.
Co do zaufania, to jeszcze PAH (Polska Akcja Humanitarna) wspomaga budowę studni w Sudanie i na nich mogłabym wpłacać, jeśli miałabym wybrać coś zamaist Adopcji, bo Janina Ochojska wydaje mi się osobą wiarygodną, uczciwą i nieskomopromitowaną.