Jermaine Jackson - wypowiedzi, wywiady, pomysły [koment.]

Prince, Paris, Blanket, Rebbie, Jackie, Tito, Jermaine, LaToya, Marlon, Randy, Janet, 3T, Joseph, Katherine i pozostali członkowie rodziny Jackson - wiadomości i rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, kaem, @neta, anialim, Mariurzka, Mafia

Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Margareta pisze:ja uważam, że jeżeli nie żyje to nie powinien w taki sposób jaki to robi, przypomnieć ludziom o sobie i nie powinien robić tego właśnie teraz
Niestety, ludzie nie takie rzeczy robią po śmierci swoich bliskich. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Jermaine ponownie rozkręcał karierę na swoim nieżyjącym (prawdziwie) bracie. Zresztą, cóż znaczy taki koncert wobec takiego reality show? To jest dopiero tupet!

Nie mam nic przeciwko temu, żeby sądzić, że Michael żyje. To też by mnie nie zdziwiło. No ale jest to bajka bardziej z kosmosu niż to, że wyrachowana rodzinka usprawiedliwia przed światem i przed sobą fakt lansowania swojego nazwiska pod pozorem upamiętniania Michaela.

-> temat posprzątany 6 października 2010.
mav.
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

zu pisze: Niestety, ludzie nie takie rzeczy robią po śmierci swoich bliskich. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Jermaine ponownie rozkręcał karierę na swoim nieżyjącym (prawdziwie) bracie. Zresztą, cóż znaczy taki koncert wobec takiego reality show? To jest dopiero tupet!
Tego reality show nie oglądałam więc trudno mi o jakieś zdanie. Kto jak kto, ale on nie potrzebuje sławy brata żeby rozkręcić na nowo własną karierę. Gdyby w pewnym momencie nie zastopował, niewiadomo dokąd zaszedłby dzisiaj. Niezależnie od faktów, myślę, że nieprzypadkowo wybrał ten czas.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Margareta pisze:Kto jak kto, ale on nie potrzebuje sławy brata żeby rozkręcić na nowo własną karierę.
Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Jermaine jest o lata świetlne mniej zdolny niż Michael. Gdyby Michaela nigdy nie było, być może byłby dość dużą gwiazdą (mam na myśli gwiazdą nie zespołu, ale gwiazdą solo). Ponieważ jednak Michael przyćmił jego umiejętności, Jermaine nie mógł zrobić nic więcej, niż zrobił. Czegokolwiek się nie tknął, Michael robił to lepiej, sprawniej, łatwiej, piękniej. Gdyby nie śmierć Michaela, Jermaine nigdy nie mógłby osiągnąć niczego, moim zdaniem. Ale skoro Michael nie żyje... być może ma szansę na jakieś tam ruchy. Nie twierdzę, że chce to perfidnie wykorzystać i tylko na to czekał. Twierdzę, że to wykorzystuje trochę nieświadomie, trochę usprawiedliwiając się przed sobą samym i przed światem, trochę licząc na sławę 'przy okazji'.
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

zu pisze:Jermaine jest o lata świetlne mniej zdolny niż Michael. Gdyby Michaela nigdy nie było, być może byłby dość dużą gwiazdą (mam na myśli gwiazdą nie zespołu, ale gwiazdą solo). Ponieważ jednak Michael przyćmił jego umiejętności, Jermaine nie mógł zrobić nic więcej, niż zrobił. Czegokolwiek się nie tknął, Michael robił to lepiej, sprawniej, łatwiej, piękniej. Gdyby nie śmierć Michaela, Jermaine nigdy nie mógłby osiągnąć niczego, moim zdaniem. Ale skoro Michael nie żyje... być może ma szansę na jakieś tam ruchy. Nie twierdzę, że chce to perfidnie wykorzystać i tylko na to czekał. Twierdzę, że to wykorzystuje trochę nieświadomie, trochę usprawiedliwiając się przed sobą samym i przed światem, trochę licząc na sławę 'przy okazji'.
Niestety, zgadzam się z Zu.
Niestety, bo chodzi o brata Michaela i wolałabym, aby sytuacja była inna. Ale od zawsze, miałam wrażenie że liczy na jakąkolwiek okazję, by dzięki MJ, sam otrzymać trochę splendoru. Całkiem możliwe, że sam się rozgrzesza..bo to przecież "wszystko dla Michaela". Ktoś kiedyś powiedział, że w The Jackson, MJ był największą gwiazdą a następnie właśnie Jermaine. Pozostali bracia, byli raczej "dodatkiem". Więc także sądzę, że MJ trochę "przeszkadzał" starszemu bratu w graniu pierwszych skrzypiec. Teraz Jermaine ma okazję to nadrobić i świetnie to wykorzystuje. Pod płaszczykiem zrobienia czegoś dla MJ, można świetnie się lansować. Nie mamy pewności, czy robi to jedynie dla samego siebie. Możliwe, że ma też dobre intencje i faktycznie chce coś zrobić dla zmarłego brata. Ale odnoszę wrażenie, że nie jest to jedyny a na pewno, nie jest to główny powód jego postępowania.
1958 - forever...
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Czy mniej zdolny wokalnie, tego bym nie powiedziała. Posłuchałam trochę jak śpiewa i na moje ucho nie śpiewa gorzej od Michaela. Michael ma nad nim i nad resztą przewagę jeśli chodzi o osobowość sceniczną i charyzmę. To i fakt, że miał więcej determinacji i ambicji sprawiło, że zrobił z nich największą karierę. Nie może za to pochwalić się umiejętnościami jeśli chodzi o grę na intrumentach. Jermaine - owszem, chociażby w tym utworze:
http://www.youtube.com/watch?v=EydLrXq5xpg
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Margareta pisze:Michael ma nad nim i nad resztą przewagę jeśli chodzi o osobowość sceniczną i charyzmę.
To też są zdolności. Co do wokalu zaś, Jermaine śpiewa dobrze, ale głos ma przeciętny (chodzi mi o barwę), jak bardzo wielu innych. Wtapia się doskonale. Michael barwę miał tak bardzo odmienną, wyróżniającą się na tle wszystkich, że dla byle laika jest rozpoznawalny.
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

zu pisze:
To też są zdolności. Co do wokalu zaś, Jermaine śpiewa dobrze, ale głos ma przeciętny (chodzi mi o barwę), jak bardzo wielu innych. Wtapia się doskonale. Michael barwę miał tak bardzo odmienną, wyróżniającą się na tle wszystkich, że dla byle laika jest rozpoznawalny.
Zdolności wokalne to jedno. Odbiór barwy to już kwestia gustu.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
buziaczek
Posty: 616
Rejestracja: czw, 15 paź 2009, 17:54
Skąd: okolice Krakowa

Post autor: buziaczek »

Margareta pisze: To i fakt, że miał więcej determinacji i ambicji sprawiło, że zrobił z nich największą karierę. Nie może za to pochwalić się umiejętnościami jeśli chodzi o grę na intrumentach.
A mnie się wydaje, że nie o determinację tu chodzi, lecz o zwykłą ludzką sympatię, jaką MJ budził i budzi u ludzi. Wg mnie, Jermaine nie ma tego czegoś, co przyciąga ludzi do artysty. Tego nie da się nauczyć. Ma się to, albo nie.
A co do całej postaci. Michael miał w sobie to coś, co sprawia że przy danej osobie zatrzymujesz się dłużej, jest kimś zapamiętywalnym i wyjątkowym. Oczywiście, ktoś powie że kwestia gustu, ale wg mnie -Jermaine to wokalista jakich wielu, niczym nie wyróżniający się od innych. Gry na intrumentach, można się nauczyć. Gry w sercach i duszach ludzi...nie.
1958 - forever...
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

buziaczek pisze: A mnie się wydaje, że nie o determinację tu chodzi, lecz o zwykłą ludzką sympatię, jaką MJ budził i budzi u ludzi. Wg mnie, Jermaine nie ma tego czegoś, co przyciąga ludzi do artysty. Tego nie da się nauczyć. Ma się to, albo nie.
A co do całej postaci. Michael miał w sobie to coś, co sprawia że przy danej osobie zatrzymujesz się dłużej, jest kimś zapamiętywalnym i wyjątkowym. Oczywiście, ktoś powie że kwestia gustu, ale wg mnie -Jermaine to wokalista jakich wielu, niczym nie wyróżniający się od innych. Gry na intrumentach, można się nauczyć. Gry w sercach i duszach ludzi...nie.
Każdy może się nauczyć, ale nie każdy uczyni z gry sztukę. Do tego trzeba talentu. Jermaine go ma.
Michael rzeczywiście miał/ma wszystkie wymienione przez Ciebie cechy, ale bez determinacji i ambicji nie osiągnąłby tego wszystkiego co osiągnął. Jemu ze wszystkich najbardziej zależało na sukcesie. To w połączeniu z byciem osobowością sceniczną, showmanem zaprowadziło go tam gdzie się znalazł.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Canario
Posty: 688
Rejestracja: śr, 03 paź 2007, 17:55
Skąd: Aszyrdym

Post autor: Canario »

Margareta pisze:Posłuchałam trochę jak śpiewa i na moje ucho nie śpiewa gorzej od Michaela
ale tak serio,serio?? Naprawde??
zu pisze: Co do wokalu zaś, Jermaine śpiewa dobrze, ale głos ma przeciętny (chodzi mi o barwę), jak bardzo wielu innych. Wtapia się doskonale. Michael barwę miał tak bardzo odmienną, wyróżniającą się na tle wszystkich, że dla byle laika jest rozpoznawalny.
nie dość że jest rozpoznawalny, to jeszcze jest tak wku..... wyróżniający się że szok. Michael był wizjonerem,Jermaine to jeden z wielu, jeden z tysiaca.
ZU piszesz rzadko,ale jak juz piszesz to prosto,wstrząsającą prostą prawde.
M - chora z 'Miłości'.
J - Jebus z pseudo mafii.
P - zakompleksiony Psychol/og o tysiącu nickach.
T - użyteczne Tłuki.

-------------------> MJPT <-------------------
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Canario pisze: ] ale tak serio,serio?? Naprawde??
nie dość że jest rozpoznawalny, to jeszcze jest tak wku..... wyróżniający się że szok. Michael był wizjonerem,Jermaine to jeden z wielu, jeden z tysiaca.
ZU piszesz rzadko,ale jak juz piszesz to prosto,wstrząsającą prostą prawde.
Owszem, serio. Michael w tej rodzinie ;-) był/jest najbardziej rozpoznawalnym, budzącym największe emocje, najbardziej wyrazistym artystą. Ale nie jedynym utalentowanym wokalnie.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Offtop zaczyna się tu robić na potęgę, ale muszę, muszę zapytać.
Margareta pisze:Każdy może się nauczyć, ale nie każdy uczyni z gry sztukę. Do tego trzeba talentu. Jermaine go ma.
Michael rzeczywiście miał/ma wszystkie wymienione przez Ciebie cechy, ale bez determinacji i ambicji nie osiągnąłby tego wszystkiego co osiągnął.
Margareta, krótkie pytanie - uważasz, że Jermaine ma talent, a Michael miał przede wszystkim determinację i ambicję? Talent był gdzieś w tle? Na zupełnym marginesie?? :wtf:

Co do zdolności wokalnych i barwy, jak już tu piszę - zdolności wokalne ma wielu, naprawdę wielu ludzi na świecie. Jeśli nie jesteś osobnikiem, któremu słoń nadepnął na ucho, a przy tym masz poczucie rytmu, to zadowalającego wokalu bez problemów możesz się nauczyć. Zadowalającego, zaznaczam. Barwy nikt Ci nie da. I błędem jest twierdzić, że barwa to kwestia gustu. Nic bardziej mylnego. Ta sama kompozycja zaśpiewana przez kogoś z barwą zwyczajną i kogoś z barwą charakterystyczną brzmi zupełnie inaczej. Raz jest przeciętnym songiem, raz muzyczną petardą. Barwa, interpretacja, wokaliza - to buduje utwór. Owszem, barwa musi być podparta solidnym warsztatem, ale sam warsztat - bez niej, bez wokalnego talentu, bez tego błysku, który podpowiada nam, jak interpretować utwór - nie da nic.
Jermaine śpiewa poprawnie. Tylko poprawnie. Jak to zu napisała - doskonale wtapia się w tło. A wtapianie się jeszcze z nikogo nie uczyniło wokalisty pierwszej klasy.
Margareta pisze:Michael nie jest jedynym utalentowanym wokalistą w tej rodzinie.
Nie, żebym twierdziła, że nikt z nich poza Michaelem nie był utalentowany, ale nie równoważ, proszę, porządnego warsztatu z talentem - szczególnie w przypadku Jermaine'a.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

I Jermaine i Michael mają talent, ale to Michael miał więcej determinacji, ambicji i bardziej zależało mu na karierze. Nie chciał być tylko dobrym piosenkarzem, chciał zostać legendą, być jednym z największych. Bez ciężkiej pracy nie osiągnąłby tego.
Odbiór barwy jest kwestią gustu. Jedni preferują głosy niskie, inni wysokie. Są zwolennicy głosów ostrych i matowych, stonowanych. I uwierz, są tacy którzy nie odmawiają Michaelowi talentu i osobowości, ale jego barwa głosu nie podoba im się albo nie robi na nich większego wrażenia. To kwestia gustu, upodobań, różnego pojmowania sztuki.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Margareta pisze:Nie chciał być tylko dobrym piosenkarzem, chciał zostać legendą, być jednym z największych. Bez ciężkiej pracy nie osiągnąłby tego.
Zaczynamy kręcić się w kółko, ale odpowiem. Ciężka praca ciężką pracą, ale bez naprawdę ogromnego talentu mógłby sobie tę ciężką pracę darować - legendą i tak by nie został. Nie deprecjonuję sumiennego i systematycznego szlifowania swoich umiejętności, ale na bogów - trzeba je najpierw mieć, żeby w ogóle móc cokolwiek szlifować.
Margareta pisze:I uwierz, są tacy którzy nie odmawiają Michaelowi talentu i osobowości, ale jego barwa głosu nie podoba im się albo nie robi na nich większego wrażenia.
Ależ ja nie mam na myśli kwestii estetycznych (a jeżeli już - to najmniej) a kwestie możliwości wokalnych, interpretacyjnych, jakie barwa daje. Tak, jak napisałam wcześniej - ze zwykłą barwą hitu nie stworzysz, uwierz mi. Ze zwykłą barwą wszystkie wielkie kompozycje brzmią po prostu przeciętnie. A w prawdziwym muzycznym artyzmie na pewno nie o przeciętność chodzi.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Facet jest bardzo irytujący. I sprawia wrażenie osoby rywalizującej z bratem. Wyszkolili go tak w Motown, dając mu drugi głos w zespole i tak mu zostało. La Toya nie jest najlepszym źródłem, ale tu jej wierzę- jak opisuje przykrą naturę Jermaine'a. Jermaine miał w wielu przypadkach ambiwalentny stosunek do Michaela (pamiętacie piosenkę Word To The Badd?), teraz staje się pierwszym płaczącym. To odstręcza mnie od niego.
W Jacksons Dynasty prezentuje się jak słaby lider, budujący status swój na litości. Podobnie było w okolicach Victory- nie było go przez lata, a jak wrócił, chciał wszystko.

Wiem, że to argumenty emocjonalne, może nijak nie mające się do muzyki. Moim zdaniem jednak są nie bez znaczenia. Bo w efekcie ja temu gościowi nie wierzę jako artyście. Rozumiem, że głos może mieć, ale chłopina nie ma charyzmy i, kurcze, nie wzbudza choćby sympatii. Jest drażniący.
Bardziej kibicuję Randy'emu. To on skomponował najfajniejsze rzeczy w zespole, obok Michaela. W ogóle, z nim najwięcej MJ współpracował. Jego jest One More Chance. A jego płyta Randy & The Gypsys jest niezgorsza.
Ostatnio zmieniony śr, 06 paź 2010, 23:51 przez kaem, łącznie zmieniany 3 razy.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
ODPOWIEDZ