Joseph Jackson - Die Jacksons
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Świetna robota naprawdę :)
Przyjemnie się czyta.
No cóż Michael mniej łagodnie opisywał historię z gitarą.
Zobaczymy czy przez całą książkę będzie robił z siebie niewiniątko.
Z drugiej jednak strony podziwiam go za wytrwałość i poświęcenie.
Przyjemnie się czyta.
No cóż Michael mniej łagodnie opisywał historię z gitarą.
Zobaczymy czy przez całą książkę będzie robił z siebie niewiniątko.
Z drugiej jednak strony podziwiam go za wytrwałość i poświęcenie.
DZIĘKUJĘ
" Cóż na Boga stało się z prawdą, może wyszła ona po prostu z mody ? "
" Cóż na Boga stało się z prawdą, może wyszła ona po prostu z mody ? "
Jest kilka różnic. Historia z gitarą... właściwie poznajemy wersję widzianą z dwóch stron.haker pisze:No cóż Michael mniej łagodnie opisywał historię z gitarą.
Joe też pisze, że to on zauważył talent u chłopców, natomiast w Moonwalk jeśli dobrze pamiętam Michael pisze, że Katherine.
"Would you hold my hand,
If I saw You in heaven..."
If I saw You in heaven..."
A ja powiem tak ze Michael był maly by to az tak dobrze pamiętać.
I mimo ze kocham Moonwalk to ta historię traktuje tak,ze MJ mogł pamiętac skrawki badz z opowiadan.
Co do zauwazenia możliwosci dzieci to tak Katherine zauwazyla ,ale moze Jo widzial ,a sie przyznac nie chciał do tego.
hmm ciekawe jak opisana jest ta historia o ile w ogole w ksiazce Katherine.
I mimo ze kocham Moonwalk to ta historię traktuje tak,ze MJ mogł pamiętac skrawki badz z opowiadan.
Co do zauwazenia możliwosci dzieci to tak Katherine zauwazyla ,ale moze Jo widzial ,a sie przyznac nie chciał do tego.
hmm ciekawe jak opisana jest ta historia o ile w ogole w ksiazce Katherine.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Przepraszam Was bardzo ale w natłoku spraw związanych z moim wyjazdem nie dam rady dokończyć tego rozdziału. Dzisiaj wylatuję o 21,30 i nie uda mi się spokojnie usiąść do tłumaczenia ale mam nadzieję, że po powrocie 10-03-10 juz na spokojnie będę tłumaczyć historię Josepha dalej. Robi się coraz ciekawiej :) Ja niestety nie znam angielskiego i nie potrafię skonfrontować wersji Joe z tym co napisała Katherine. Zgadzam się z tym, że Michael był chyba jednak za mały by dobrze pamiętać historię z gitarą. Wydaje mi się, że starsi chłopcy mieli więcej szczęścia, Joseph jednak na swój sposób poswięcał im czas i starał się zainteresowac sportem, czymś co odciągnie ich od gangów itp i chyba po części miał rację. Czuję jakieś takie większe ciepło w jego wypowiedziach, gdy mówi o najstarszych synach. Michael miał tego pecha, że urodził się na tyle późno by wpaść praktycznie od razu w biznesową machinę swojego ojca. Wydaje się, że na tym etapie Joseph już był tak zdeterminowany jesli chodzi o karierę dzieci, ze nie myślał o ich emocjonalnych potrzebach - wczesniej chyba było troszeczkę inaczej i tego doświadczyli Jackie, Tito i Jermaine - normalnego dziecinstwa z wprawdzie surowym ojcem ale też na swój sposób troskliwym.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Spokojnie Moniś a raczej pani Moniko, bo mi tak głupio na ty pisac /mowic.
Wroci pani i przetlumaczy na spokojnie.
ja poczekam.
Fajnie by było napisac do polskich wydawnictw pani tlumaczenie a byc moze ktoras by to wydała. Tak samo jak ksiazke Kat po polsku.
Wroci pani i przetlumaczy na spokojnie.
ja poczekam.
Fajnie by było napisac do polskich wydawnictw pani tlumaczenie a byc moze ktoras by to wydała. Tak samo jak ksiazke Kat po polsku.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
-
- Posty: 9
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 22:30
Rozdział 8 cd
Rozdz. 8 cd
Wszystkie moje dzieci były wszechstronnie utalentowane. Jackie mógłby zostać światowej klasy sportowcem, a Tito potrafił wszystko zreperować. Już jako mały chłopiec rozebrał nasz zegar kuchenny na części i złożył go z powrotem. Miał dobrą rękę do mechaniki. Wymieniał olej w moim aucie, zmieniał pasek rozrządu. Dosłownie wszystko potrafił. Jednak muzyka wydawała się tym, co najbardziej kochają- dlatego też postanowiłem popchnąć ich w tym kierunku. A jeśli już coś postanowię, doprowadzam to do końca.
Marlon i Michael byli na początku zbyt mali, żeby uczestniczyć w próbach (Randy'iego nie było jeszcze na świecie). Pilnowałem jednak, żeby przynajmniej się przyglądali, gdy mamy próby, żeby wiedzieli o co w tym chodzi- jak później do nas dołączą.
Próby z synami trwały trzy godziny dziennie, akompaniowałem im na gitarze, pokazywałem jak mają poruszać się na scenie i zachęcałem do wymyślania własnych kroków i ruchów.
Każdy pens, który udało się zaoszczędzić, inwestowałem w ich wykształcenie muzyczne. Wkurzało to moją piękną młodą żonę. Potrafię to zrozumieć, bo nie mogła sobie wówczas na nic pozwolić. Ale ja chciałem wszystko robić dla dzieci, bo widziałem i czułem jak są uzdolnione. Im więcej było prób, tym stawali się lepsi i wiedziałem że jeśli dołożę starań, moje dzieci mogą być kimś wielkim. I miałem rację. W ciągu trzech lat występowali w klubach, a pod koniec lat 60-tych zarabiali już tyle, że mogłem zrezygnować z pracy.
Gdy Michael skończył pięć lat wzięliśmy go do grupy. Był małym psotnikiem. Na początku grał na bongosach. Z zapałem uderzał swoimi rączkami w bębny i cieszył się przy tym jak szczypiorek na wiosnę.
Pewnego dnia moja mama oglądała nasze próby w pokoju dziennym, usłyszała głos Michaela. Inni chłopcy próbowali powstrzymać go od śpiewania, bo uważali, że jest jeszcze za mały.
- Zostawcie go, niech śpiewa- powiedziała mama.
Oczywiście chłopcy nie chcieli, ale mama wyjaśniła im, że on ma piękny głos, a ja postanowiłem- zamiast zostawić go w tle na bongosach, zrobić z niego piosenkarza.
Na początku wpadłem na pomysł, żeby tańczył do moich płyt Jamesa Browna. Godzinami pracowałem z małym nad krokami i zachęcałem go do stepowania. Zaczął oglądać występy w telewizji i filmy z najlepszymi stepującymi tancerzami moich czasów, a najbardziej podobał mu się pełen wdzięku styl i płynne kroki Freda Astaire'a. Zaczął go naśladować i jeszcze dzisiaj można, gdy się dokładnie przyjrzeć, zobaczyć wpływ lekcji stepowania w jego krokach tanecznych.
W międzyczasie powstała grupa składająca się z moich pięciu starszych synów. Nazwaliśmy ją The Jackson 5. W tamtym czasie bardzo popularni byli The Temptations, więc kazałem dzieciom przestudiować ich piosenki. Obserwowałem uważnie scenę muzyczną, żeby być na bieżąco i wszystkie nowe trendy przekazywać moim dzieciom.
Wielu muzyków, którzy wówczas występowali w Indianie to były naturalne talenty, ale uzdolnione dzieci potrzebują pewnego nacisku. Rodzice mają obowiązek wydobyć z dzieci to co najlepsze, muszą spędzać z nimi tak dużo czasu jak to możliwe.
Chciałem żeby Jackson 5 było najlepszą grupą i pracowałem z moimi dziećmi ciężko. Na pewno czuli się przy tym naciskani, na pewno było im żal, że ich szkolni koledzy po szkole mają czas na zabawę, a oni muszą ciągle mieć próby. Również nie podobało im się, że mogą bawić się tylko w naszym ogrodzie, ale ja i Kate twardo nie pozwalaliśmy im wychodzić na ulicę- tym bardziej, że jedno z dzieci z sąsiedztwa zostało zasztyletowane w High School. Pilnowaliśmy naszych chłopców i po zapadnięciu zmroku nie pozwalaliśmy wychodzić z domu. Poza tym w ten sposób mogłem ich więcej obserwować i lepiej z nimi pracować.
Kate robiła co mogła żeby im wynagrodzić to zamknięcie w domu i ogrodzie. Prawie każdy wieczór spędzaliśmy grając w scrabble albo w karty i udawało jej się zawsze w każdy wieczór zorganizować rodzinną rozrywkę.
W naszym rodzinnym życiu humor odgrywał dużą rolę. Wszystkie moje dzieci są żartownisiami, mają to po mnie. W Halloween zawsze był wielki pisk, gdy zakładałem maskę, żeby ich przestraszyć. Jednak wszystko kończyło się głośnym śmiechem, bo dzieci oczywiście nie bały się naprawdę.
Od czasu do czasu spędzaliśmy ferie w Wisconsin Dells. Biwakowaliśmy w pobliżu rezerwatu Indian. Łowiliśmy ryby, śpiewaliśmy razem i rozmawialiśmy z Irokezami, którzy tam żyli. Dzieciom zawsze się tam bardzo podobało i nie chciały wracać.
Zawsze chętnie wspominamy ten beztroski czas, który śmiechem i muzyką napełniał nasz dom. Wielu sąsiadów zazdrościło nam naszego harmonijnego życia rodzinnego.
W latach dziewięćdziesiątych BBC pokazało miniserial o naszej rodzinie, który przedstawiał całkowicie nieprawdziwy obraz. Wszystko zostało źle pokazane. Nigdy np. Michael w Gary nie bawił się z myszą. Moja żona bała się myszy i nie zniosłaby ich w domu. Poza tym każdy wie, że myszy polne nie siedzą spokojnie w kuchni, gdy dziecko świeci im w oczy latarką. A potem miałem jeszcze niby zabić tą mysz!
Jermaine i Katherine wyjaśniali producentom cały czas, że nie biegałem ciągle warcząc po domu i nie byłem szalejącym potworem- ale ludzie, którzy napisali scenariusz, chcieli mieć czarny charakter, bo to podwyższy oglądalność. Nasze życie w Gary składało się w rzeczywistości z ciężkiej pracy, miłości i śmiechu. To nie podobało się w Hollywood. Pokazać czarna rodzinę pozytywnie? Nie. Woleli powielić schemat brutalnego czarnego.
Joe, Katherine, Tito i Jermaine z aktorami odgrywającymi członków The Jacksons w mini-serialu The Jacksons- An American Dream
W rzeczywistości byliśmy szczęśliwą rodziną i w dużej części to zasługa mojej żony. Katherine w tamtym czasie oszczędzała jak mogła, marzyła o wybudowaniu dodatkowego pokoju. Mieliśmy tyle dzieci, że dom pękał w szwach.
Miałem jednak inne plany. Chciałem kupić dzieciom nowe gitary, nowe mikrofony i wzmacniacze. Katherine była temu przeciwna. Mocno się kłóciliśmy i to było dla mnie przykre, bo miałem uczucie, że nie rozumie moich motywów i nie chce mnie wspierać. Normalnie nigdy się nie sprzeczaliśmy, ale teraz nie chciała podzielać moich wizji o wielkim sukcesie Jackson 5.
Przez parę tygodni panowała między nami napięta atmosfera, w końcu wpadłem na pomysł. Wieczorem w łóżku spytałem Katherine czy nie byłaby gotowa tych pieniędzy, które ma zaoszczędzone na remont domu, podarować i zainwestować w przyszłość dzieci. Obiecałem jej, że potem kupimy dużo większy dom- może nawet w Kalifornii. Katherine zgodziła się z wahaniem, a ja w końcu mogłem kupić wyposażenie dla grupy. Było moim największym życzeniem, żeby ta inwestycja się opłaciła i żebym mógł spełnić daną obietnicę. Katherine po naszej rozmowie nigdy już nie sprzeciwiała się moim planom i wspierała mnie we wszystkim.
W tamtym czasie musiałem wstawać o wpół do szóstej, żeby dojechać do pracy. Pewnego razu padało przez całą noc i było tak zimno, że droga, którą jeździłem moim VW-busem, pokryła się lodem. Nagle jakieś auto zajechało mi drogę i jak próbowałem je ominąć, mój samochód wpadł w poślizg. Hamowałem z całych sił, ale koła ślizgały się po gładkim asfalcie i bus potoczył się w kierunku stacji benzynowej. Uderzył z głośnym hukiem w dystrybutor. Uderzenie było tak silne, że brodą uderzyłem w kierownicę i na krótki czas straciłem przytomność. Gdy oprzytomniałem, uderzył mnie zapach benzyny. Silnik mojego auta jeszcze pracował. W panice próbowałem otworzyć drzwi, ale się zablokowały. Przeczołgałem się do tyłu i wyskoczyłem z samochodu. To była ostatnia sekunda, chwilę po nastąpiła eksplozja i tam gdzie stał dystrybutor wytrysnęła w powietrze kula ognia.
To był jedyny raz kiedy spóźniłem się do pracy. Moi koledzy nie mogli uwierzyć, że przeżyłem tak straszny wypadek. Miałem naprawdę dużo szczęścia.
Wszystkie moje dzieci były wszechstronnie utalentowane. Jackie mógłby zostać światowej klasy sportowcem, a Tito potrafił wszystko zreperować. Już jako mały chłopiec rozebrał nasz zegar kuchenny na części i złożył go z powrotem. Miał dobrą rękę do mechaniki. Wymieniał olej w moim aucie, zmieniał pasek rozrządu. Dosłownie wszystko potrafił. Jednak muzyka wydawała się tym, co najbardziej kochają- dlatego też postanowiłem popchnąć ich w tym kierunku. A jeśli już coś postanowię, doprowadzam to do końca.
Marlon i Michael byli na początku zbyt mali, żeby uczestniczyć w próbach (Randy'iego nie było jeszcze na świecie). Pilnowałem jednak, żeby przynajmniej się przyglądali, gdy mamy próby, żeby wiedzieli o co w tym chodzi- jak później do nas dołączą.
Próby z synami trwały trzy godziny dziennie, akompaniowałem im na gitarze, pokazywałem jak mają poruszać się na scenie i zachęcałem do wymyślania własnych kroków i ruchów.
Każdy pens, który udało się zaoszczędzić, inwestowałem w ich wykształcenie muzyczne. Wkurzało to moją piękną młodą żonę. Potrafię to zrozumieć, bo nie mogła sobie wówczas na nic pozwolić. Ale ja chciałem wszystko robić dla dzieci, bo widziałem i czułem jak są uzdolnione. Im więcej było prób, tym stawali się lepsi i wiedziałem że jeśli dołożę starań, moje dzieci mogą być kimś wielkim. I miałem rację. W ciągu trzech lat występowali w klubach, a pod koniec lat 60-tych zarabiali już tyle, że mogłem zrezygnować z pracy.
Gdy Michael skończył pięć lat wzięliśmy go do grupy. Był małym psotnikiem. Na początku grał na bongosach. Z zapałem uderzał swoimi rączkami w bębny i cieszył się przy tym jak szczypiorek na wiosnę.
Pewnego dnia moja mama oglądała nasze próby w pokoju dziennym, usłyszała głos Michaela. Inni chłopcy próbowali powstrzymać go od śpiewania, bo uważali, że jest jeszcze za mały.
- Zostawcie go, niech śpiewa- powiedziała mama.
Oczywiście chłopcy nie chcieli, ale mama wyjaśniła im, że on ma piękny głos, a ja postanowiłem- zamiast zostawić go w tle na bongosach, zrobić z niego piosenkarza.
Na początku wpadłem na pomysł, żeby tańczył do moich płyt Jamesa Browna. Godzinami pracowałem z małym nad krokami i zachęcałem go do stepowania. Zaczął oglądać występy w telewizji i filmy z najlepszymi stepującymi tancerzami moich czasów, a najbardziej podobał mu się pełen wdzięku styl i płynne kroki Freda Astaire'a. Zaczął go naśladować i jeszcze dzisiaj można, gdy się dokładnie przyjrzeć, zobaczyć wpływ lekcji stepowania w jego krokach tanecznych.
W międzyczasie powstała grupa składająca się z moich pięciu starszych synów. Nazwaliśmy ją The Jackson 5. W tamtym czasie bardzo popularni byli The Temptations, więc kazałem dzieciom przestudiować ich piosenki. Obserwowałem uważnie scenę muzyczną, żeby być na bieżąco i wszystkie nowe trendy przekazywać moim dzieciom.
Wielu muzyków, którzy wówczas występowali w Indianie to były naturalne talenty, ale uzdolnione dzieci potrzebują pewnego nacisku. Rodzice mają obowiązek wydobyć z dzieci to co najlepsze, muszą spędzać z nimi tak dużo czasu jak to możliwe.
Chciałem żeby Jackson 5 było najlepszą grupą i pracowałem z moimi dziećmi ciężko. Na pewno czuli się przy tym naciskani, na pewno było im żal, że ich szkolni koledzy po szkole mają czas na zabawę, a oni muszą ciągle mieć próby. Również nie podobało im się, że mogą bawić się tylko w naszym ogrodzie, ale ja i Kate twardo nie pozwalaliśmy im wychodzić na ulicę- tym bardziej, że jedno z dzieci z sąsiedztwa zostało zasztyletowane w High School. Pilnowaliśmy naszych chłopców i po zapadnięciu zmroku nie pozwalaliśmy wychodzić z domu. Poza tym w ten sposób mogłem ich więcej obserwować i lepiej z nimi pracować.
Kate robiła co mogła żeby im wynagrodzić to zamknięcie w domu i ogrodzie. Prawie każdy wieczór spędzaliśmy grając w scrabble albo w karty i udawało jej się zawsze w każdy wieczór zorganizować rodzinną rozrywkę.
W naszym rodzinnym życiu humor odgrywał dużą rolę. Wszystkie moje dzieci są żartownisiami, mają to po mnie. W Halloween zawsze był wielki pisk, gdy zakładałem maskę, żeby ich przestraszyć. Jednak wszystko kończyło się głośnym śmiechem, bo dzieci oczywiście nie bały się naprawdę.
Od czasu do czasu spędzaliśmy ferie w Wisconsin Dells. Biwakowaliśmy w pobliżu rezerwatu Indian. Łowiliśmy ryby, śpiewaliśmy razem i rozmawialiśmy z Irokezami, którzy tam żyli. Dzieciom zawsze się tam bardzo podobało i nie chciały wracać.
Zawsze chętnie wspominamy ten beztroski czas, który śmiechem i muzyką napełniał nasz dom. Wielu sąsiadów zazdrościło nam naszego harmonijnego życia rodzinnego.
W latach dziewięćdziesiątych BBC pokazało miniserial o naszej rodzinie, który przedstawiał całkowicie nieprawdziwy obraz. Wszystko zostało źle pokazane. Nigdy np. Michael w Gary nie bawił się z myszą. Moja żona bała się myszy i nie zniosłaby ich w domu. Poza tym każdy wie, że myszy polne nie siedzą spokojnie w kuchni, gdy dziecko świeci im w oczy latarką. A potem miałem jeszcze niby zabić tą mysz!
Jermaine i Katherine wyjaśniali producentom cały czas, że nie biegałem ciągle warcząc po domu i nie byłem szalejącym potworem- ale ludzie, którzy napisali scenariusz, chcieli mieć czarny charakter, bo to podwyższy oglądalność. Nasze życie w Gary składało się w rzeczywistości z ciężkiej pracy, miłości i śmiechu. To nie podobało się w Hollywood. Pokazać czarna rodzinę pozytywnie? Nie. Woleli powielić schemat brutalnego czarnego.
Joe, Katherine, Tito i Jermaine z aktorami odgrywającymi członków The Jacksons w mini-serialu The Jacksons- An American Dream
W rzeczywistości byliśmy szczęśliwą rodziną i w dużej części to zasługa mojej żony. Katherine w tamtym czasie oszczędzała jak mogła, marzyła o wybudowaniu dodatkowego pokoju. Mieliśmy tyle dzieci, że dom pękał w szwach.
Miałem jednak inne plany. Chciałem kupić dzieciom nowe gitary, nowe mikrofony i wzmacniacze. Katherine była temu przeciwna. Mocno się kłóciliśmy i to było dla mnie przykre, bo miałem uczucie, że nie rozumie moich motywów i nie chce mnie wspierać. Normalnie nigdy się nie sprzeczaliśmy, ale teraz nie chciała podzielać moich wizji o wielkim sukcesie Jackson 5.
Przez parę tygodni panowała między nami napięta atmosfera, w końcu wpadłem na pomysł. Wieczorem w łóżku spytałem Katherine czy nie byłaby gotowa tych pieniędzy, które ma zaoszczędzone na remont domu, podarować i zainwestować w przyszłość dzieci. Obiecałem jej, że potem kupimy dużo większy dom- może nawet w Kalifornii. Katherine zgodziła się z wahaniem, a ja w końcu mogłem kupić wyposażenie dla grupy. Było moim największym życzeniem, żeby ta inwestycja się opłaciła i żebym mógł spełnić daną obietnicę. Katherine po naszej rozmowie nigdy już nie sprzeciwiała się moim planom i wspierała mnie we wszystkim.
W tamtym czasie musiałem wstawać o wpół do szóstej, żeby dojechać do pracy. Pewnego razu padało przez całą noc i było tak zimno, że droga, którą jeździłem moim VW-busem, pokryła się lodem. Nagle jakieś auto zajechało mi drogę i jak próbowałem je ominąć, mój samochód wpadł w poślizg. Hamowałem z całych sił, ale koła ślizgały się po gładkim asfalcie i bus potoczył się w kierunku stacji benzynowej. Uderzył z głośnym hukiem w dystrybutor. Uderzenie było tak silne, że brodą uderzyłem w kierownicę i na krótki czas straciłem przytomność. Gdy oprzytomniałem, uderzył mnie zapach benzyny. Silnik mojego auta jeszcze pracował. W panice próbowałem otworzyć drzwi, ale się zablokowały. Przeczołgałem się do tyłu i wyskoczyłem z samochodu. To była ostatnia sekunda, chwilę po nastąpiła eksplozja i tam gdzie stał dystrybutor wytrysnęła w powietrze kula ognia.
To był jedyny raz kiedy spóźniłem się do pracy. Moi koledzy nie mogli uwierzyć, że przeżyłem tak straszny wypadek. Miałem naprawdę dużo szczęścia.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Wrocilas :) Super dziekuje za kolejną część :)
btw/wydawnictwo Fjorr zastanowi się nad wydaniem w pl języku tej ksiązki, bo juz pisałam do nich na temat tej i katherine.
btw/wydawnictwo Fjorr zastanowi się nad wydaniem w pl języku tej ksiązki, bo juz pisałam do nich na temat tej i katherine.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
MonikaJ cierpliwie czekałam i się doczekałam, dzięki
Ohoo, Joe już wyczuł pieniążki. Z tym, że talenty trzeba szlifować i wykorzystać do cna, to się zgodzę, ale już w tej części co raz klarowniej widać, że autor książki faktycznie tłumi uczucia, ale w ogóle je posiada, tyle że pod pancerzem.
Ohoo, Joe już wyczuł pieniążki. Z tym, że talenty trzeba szlifować i wykorzystać do cna, to się zgodzę, ale już w tej części co raz klarowniej widać, że autor książki faktycznie tłumi uczucia, ale w ogóle je posiada, tyle że pod pancerzem.
niech się za długo nie zastanawiają, tylko ją wydają, i to jak najszybciej ;)Justine pisze:/wydawnictwo Fjorr zastanowi się nad wydaniem w pl języku tej ksiązki,
**********
There's a place in your heart
And I know that it is love
**********
ale ja za to mamJustine1304 pisze:Może ktoś dać to zdjęcie J i K na motorze tylko powiększone?
kaem-> niestety nie mam na dysku większego. Wcześniej sformatowałem, by pasował do posta.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Rozdz. 9 Występy talentów
Rozdz. 9 Występy talentów
Oczywiście pilnowałem tego, żeby moi synowie rozwijali swoje muzyczne talenty, ale chciałem również żeby byli dobrymi graczami w baseball- dlatego oglądałem ich mecze.
Pewnego dnia mieliśmy wielka sportową rozgrywkę. Jermaine grał na pozycji outfieldera, Jackie był pitcherem czyli miotaczem. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać, gdyż Jackie był najlepszym miotaczem w całym mieście. Jego rzuty były tak precyzyjne i celne, że sam mógł wygrywać mecze.
Na uderzeniu był taki większy chłopak. Jackie zmierzył go wzrokiem, przymierzył się i rzucił. Chłopak nie trafił kijem w piłkę. Jackie rozejrzał się za Jermaine'm, żeby się upewnić, że jest na swojej pozycji i rzucił ponownie. Tym razem chłopiec lekko dotknął piłki i poleciała wysoko w powietrze. Błąd! Trzecia próba była trafiona. Jermaine biegł razem z innym graczem; szybko, ale w momencie, gdy wyskoczył by dosięgnąć piłki, obaj chłopcy zderzyli się głowami. Obaj stracili przytomność, a z rany na czole Jermaine'a tuż nad okiem płynęła krew. Również drugi chłopiec krwawił. Podbiegłem do nich natychmiast i obu podniosłem. Zadzwoniłem po karetkę i pojechałem z nimi do szpitala.
Patrzyłem jak lekarz zaszywa ranę nad okiem Jemaine'a robiąc czternaście szwów i gdy tak widziałem mojego dzielnego chłopca, podjąłem decyzję: "Hej jak wyzdrowiejesz nie będzie już gry w Baseball" powiedziałem.
To samo zakomunikowałem pozostałym synom. Baseball był zbyt niebezpieczny, a jeśli któryś z moich chłopców zostałby poważnie ranny, postawiłoby to jego karierę muzyczną pod znakiem zapytania. Jackie był niepocieszony, bo widział już siebie jako znanego sportowca i miał mi za złe tą decyzję. Był jeszcze młody, wątpię czy rozumiał moje postanowienie. Bardzo chętnie wspierałbym sportowe umiejętności moich synów, ale ich zdrowie było dla mnie najważniejsze. Wypadek Jermaine'a był dla mnie ostrzeżeniem, nie wybaczyłbym sobie, gdyby któremuś z moich dzieci stało się coś złego.
I tak- niczym sternik, który zauważył, że obrał zły kurs, przestawiłem mój kompas i skoncentrowałem się na karierze scenicznej moich dzieci. Ćwiczyliśmy więcej niż przedtem i łagodnie ale i stanowczo utwierdzałem moich synów, że muszą nad sobą pracować codziennie.
Byłem przekonany, że robię to, co dla nich jest dobre. To byli silni chłopcy i gdybym naciskiem nie skierował ich na właściwe tory, byliby pewnie już w jakimś gangu albo mieliby problemy z narkotykami- tak jak wiele dzieci w Gary. Chciałem też za wszelką cenę uniknąć, żeby kiedyś musieli zarabiać na życie przy zbieraniu bawełny czy kartofli. Nie, oni nie będą harować tak, jak ja. Chciałem dać im szanse, by wykorzystali swój talent i żeby mieli radość ze swojej pracy.
Zima w Gary bardzo często była mroźna, ale my mieliśmy próby. Niektóre grupy ćwiczyły śpiew i taniec osobno, my mieliśmy lepszy pomysł. The Jackson 5 będzie wszystko ćwiczyć razem tak, żeby podczas śpiewania nie tracić oddechu, gdy w tym samym czasie trzeba zatańczyć trudne kroki. Chłopcy uczyli się oddychać podczas tańca w taki sposób, żeby nie było słychać wysiłku w ich głosach.
Wiele osób próbowało umiejętności taneczne moich synów przypisać sobie, ale każde z moich dzieci miało już swój własny styl, na długo zanim zaczęli z nimi pracować choreografowie czy ktoś taki. Eksperymentowaliśmy podczas prób. Przekazywałem im wszystko o aktualnych formach tańca, to co muszą wiedzieć i korygowaliśmy kroki, które sami wymyślaliśmy przed lustrem. Surowo przestrzegałem czasu prób, ale to jak się poruszali mogli sami wypróbowywać. Nigdy nie stanąłem na drodze ich kreatywności- wręcz przeciwnie, wspierałem ją. Jermaine grał na basie, Tito na gitarze prowadzącej. Tym sposobem spoczywała na nich odpowiedzialność za brzmienie zespołu. Musieli myśleć o tym, żeby ludzie poczuli muzykę. Jackie, Marlon i Michael tańczyli i tworzyli wizualne tło grupy- sukces piątki zależał od ich prezencji na scenie.
Michael był naturalnym talentem w tańcu. Gdy zobaczył jakąś kombinację kroków potrafił ją natychmiast powtórzyć. Było jednak dla mnie jasne, że w połowie lat 60-tych taki talent nie wystarczy w przypadku czarnego dziecka z Gary. Tak więc przyzwyczajałem Michaela regularnie do tego, żeby pracował nad swoim głosem, bo to w rezultacie przyniesie mu sukces. Na szczęście posłuchał moich rad. Oczywiście nie było to dla niego łatwe, ale prawdziwą wielkość osiąga się tylko wtedy, gdy się ciągle nad sobą pracuje.
Zawsze powtarzałem moim chłopcom, że muszą skupić na sobie uwagę publiczności. Dla mnie to oznaczało, że słuchacze muszą wejść w nastrój muzyki.
Jak większość dzieci w ich wieku, moi chłopcy skarżyli się na początku, że z powodu prób muszą być ciągle w domu, a woleliby bawić się z dziećmi sąsiadów. Ja miałem inne marzenia, chciałem nauczyć ich śpiewać na głosy. Moja żona wspierała mnie w jej delikatny sposób. Często pytała: "Nauczyłeś się swojej piosenki? Potrafisz utrzymać swoją tonację, gdy razem śpiewacie?"
Ponieważ codziennie kierowaliśmy naszymi dziećmi, stawały się coraz lepsze. Gdy mnie nie było, Kate ćwiczyła z nimi. Jako rodzina trzymaliśmy się razem.
Czasami dzieci sąsiadów siedziały z nosami przy szybie naszego okna i to było dla naszych dzieci strasznie deprymujące, gdy krzyczały: "nie możecie wyjść na dwór! Macie pecha, macie pecha, wasi rodzice nie pozwalają wam wyjść na dwór i musicie zostać w domu!"
Współczułem moim chłopakom. Wiedziałem jak przykra może być zawiść i zazdrość i widziałem, że to ich dotyka. Ale wyjaśniłem im, że nie powinni się tym przejmować.
Oczywiście byłem dla nich surowy, to było konieczne, jeśli chcieliśmy coś osiągnąć- tym bardziej, że chodziło o pięciu (potem sześciu) bardzo żywych, zdrowych chłopców. Ponieważ byłem konsekwentny, dobrze się uczyli i tego, czego się nauczyli, nie zapominali. To było bardzo ważne, żeby później podczas wyczerpujących tras koncertowych znać każdy detal występu, nawet będąc wyrwanym ze snu.
W przeciągu niewielu lat cała praca, czas i pieniądze, które włożyłem w Jackson 5, dały efekt. Świetnie znali każdy ruch, każdy gest i każdy ton. Podczas letnich miesięcy przeniosłem próby na zewnątrz. Nasi sąsiedzi przysłuchiwali się próbom i spotykały się z ich aplauzem. Jak szybko zawiść może zamienić się w respekt. Moi chłopcy zaczęli wierzyć w siebie i poczuli pierwszy powiew popularności - sąsiedzi ich podziwiali. To mnie cieszyło.
W 1965 roku chłopcy byli już tak dobrzy, że mogli dać perfekcyjny występ. Gdy dowiedziałem się o konkursie talentów w pobliskiej szkole Roosevelt High, od razu ich zapisałem. Katherine uszyła im kostiumy na występ i z nowym wyposażeniem, które im kupiłem,, prezentowali się jak profesjonaliści.
Zanim weszli na scenę, w powietrzu czuło się napięcie. Ludzie już o nas słyszeli, ale gdy zobaczyli jak młodzi są moi chłopcy - Michael miał dopiero 6 lat - nie wiedzieli co o tym sądzić. "Te dzieci będą śpiewać?" - szeptali do siebie.
The Jackson 5 występowali jako ostatni z hitami The Temptations "My Girl" i "Get Ready" śpiewanymi przez Jermaine'a. Ostatnią piosenkę James'a Browna "I Feel Good" ze swoim słynnym "Baby, Baby, Baby" śpiewał Michael. Jeszcze zanim wybrzmiał ostatni ton odłożył swoje bonogosy, skoczył na środek sceny i dał wspaniały popis taneczny. Gdy wyskoczył w powietrze niczym James Brown, wszystkie dzieci krzyczały z podziwu. Tak jak myślałem, The Jackson 5 szturmem zdobyło serca widzów.
Krótko po tym ogłoszono zwycięzców: The Jackson 5. Czuliśmy się fantastycznie. Ten dzień był dla mnie pamiętny. Potwierdził, że jeśli się ciężko pracuje na swoje marzenia, spełniają się. Następnym krokiem był konkurs z finalistami z innych szkół. Odbywał się na stadionie w Gilroy. Niewielu Afroamerykanów osiągało wówczas wysokie pozycje, dlatego wszyscy młodzi czarni chcieli być gwiazdami rozrywki albo sportu, te konkursy pełne były naprawdę dobrych wykonawców. jak np Deniece Williams która śpiewała później takie hity jak: "Silly", "Let's Hear It for the Boy" czy "Black Butterfly"
Jak już powiedziałem, moi chłopcy byli wspaniale przygotowani, więc nie musieliśmy się martwić konkurencją. Oczywiście The Jackson 5 znowu wygrali. Następne konkursy też wygraliśmy i po jakimś czasie okazało się, że nikt inny nie wygrywa, jeśli The Jackson 5 bierze udział w konkursie.
cdn
Oczywiście pilnowałem tego, żeby moi synowie rozwijali swoje muzyczne talenty, ale chciałem również żeby byli dobrymi graczami w baseball- dlatego oglądałem ich mecze.
Pewnego dnia mieliśmy wielka sportową rozgrywkę. Jermaine grał na pozycji outfieldera, Jackie był pitcherem czyli miotaczem. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać, gdyż Jackie był najlepszym miotaczem w całym mieście. Jego rzuty były tak precyzyjne i celne, że sam mógł wygrywać mecze.
Na uderzeniu był taki większy chłopak. Jackie zmierzył go wzrokiem, przymierzył się i rzucił. Chłopak nie trafił kijem w piłkę. Jackie rozejrzał się za Jermaine'm, żeby się upewnić, że jest na swojej pozycji i rzucił ponownie. Tym razem chłopiec lekko dotknął piłki i poleciała wysoko w powietrze. Błąd! Trzecia próba była trafiona. Jermaine biegł razem z innym graczem; szybko, ale w momencie, gdy wyskoczył by dosięgnąć piłki, obaj chłopcy zderzyli się głowami. Obaj stracili przytomność, a z rany na czole Jermaine'a tuż nad okiem płynęła krew. Również drugi chłopiec krwawił. Podbiegłem do nich natychmiast i obu podniosłem. Zadzwoniłem po karetkę i pojechałem z nimi do szpitala.
Patrzyłem jak lekarz zaszywa ranę nad okiem Jemaine'a robiąc czternaście szwów i gdy tak widziałem mojego dzielnego chłopca, podjąłem decyzję: "Hej jak wyzdrowiejesz nie będzie już gry w Baseball" powiedziałem.
To samo zakomunikowałem pozostałym synom. Baseball był zbyt niebezpieczny, a jeśli któryś z moich chłopców zostałby poważnie ranny, postawiłoby to jego karierę muzyczną pod znakiem zapytania. Jackie był niepocieszony, bo widział już siebie jako znanego sportowca i miał mi za złe tą decyzję. Był jeszcze młody, wątpię czy rozumiał moje postanowienie. Bardzo chętnie wspierałbym sportowe umiejętności moich synów, ale ich zdrowie było dla mnie najważniejsze. Wypadek Jermaine'a był dla mnie ostrzeżeniem, nie wybaczyłbym sobie, gdyby któremuś z moich dzieci stało się coś złego.
I tak- niczym sternik, który zauważył, że obrał zły kurs, przestawiłem mój kompas i skoncentrowałem się na karierze scenicznej moich dzieci. Ćwiczyliśmy więcej niż przedtem i łagodnie ale i stanowczo utwierdzałem moich synów, że muszą nad sobą pracować codziennie.
Byłem przekonany, że robię to, co dla nich jest dobre. To byli silni chłopcy i gdybym naciskiem nie skierował ich na właściwe tory, byliby pewnie już w jakimś gangu albo mieliby problemy z narkotykami- tak jak wiele dzieci w Gary. Chciałem też za wszelką cenę uniknąć, żeby kiedyś musieli zarabiać na życie przy zbieraniu bawełny czy kartofli. Nie, oni nie będą harować tak, jak ja. Chciałem dać im szanse, by wykorzystali swój talent i żeby mieli radość ze swojej pracy.
Zima w Gary bardzo często była mroźna, ale my mieliśmy próby. Niektóre grupy ćwiczyły śpiew i taniec osobno, my mieliśmy lepszy pomysł. The Jackson 5 będzie wszystko ćwiczyć razem tak, żeby podczas śpiewania nie tracić oddechu, gdy w tym samym czasie trzeba zatańczyć trudne kroki. Chłopcy uczyli się oddychać podczas tańca w taki sposób, żeby nie było słychać wysiłku w ich głosach.
Wiele osób próbowało umiejętności taneczne moich synów przypisać sobie, ale każde z moich dzieci miało już swój własny styl, na długo zanim zaczęli z nimi pracować choreografowie czy ktoś taki. Eksperymentowaliśmy podczas prób. Przekazywałem im wszystko o aktualnych formach tańca, to co muszą wiedzieć i korygowaliśmy kroki, które sami wymyślaliśmy przed lustrem. Surowo przestrzegałem czasu prób, ale to jak się poruszali mogli sami wypróbowywać. Nigdy nie stanąłem na drodze ich kreatywności- wręcz przeciwnie, wspierałem ją. Jermaine grał na basie, Tito na gitarze prowadzącej. Tym sposobem spoczywała na nich odpowiedzialność za brzmienie zespołu. Musieli myśleć o tym, żeby ludzie poczuli muzykę. Jackie, Marlon i Michael tańczyli i tworzyli wizualne tło grupy- sukces piątki zależał od ich prezencji na scenie.
Michael był naturalnym talentem w tańcu. Gdy zobaczył jakąś kombinację kroków potrafił ją natychmiast powtórzyć. Było jednak dla mnie jasne, że w połowie lat 60-tych taki talent nie wystarczy w przypadku czarnego dziecka z Gary. Tak więc przyzwyczajałem Michaela regularnie do tego, żeby pracował nad swoim głosem, bo to w rezultacie przyniesie mu sukces. Na szczęście posłuchał moich rad. Oczywiście nie było to dla niego łatwe, ale prawdziwą wielkość osiąga się tylko wtedy, gdy się ciągle nad sobą pracuje.
Zawsze powtarzałem moim chłopcom, że muszą skupić na sobie uwagę publiczności. Dla mnie to oznaczało, że słuchacze muszą wejść w nastrój muzyki.
Jak większość dzieci w ich wieku, moi chłopcy skarżyli się na początku, że z powodu prób muszą być ciągle w domu, a woleliby bawić się z dziećmi sąsiadów. Ja miałem inne marzenia, chciałem nauczyć ich śpiewać na głosy. Moja żona wspierała mnie w jej delikatny sposób. Często pytała: "Nauczyłeś się swojej piosenki? Potrafisz utrzymać swoją tonację, gdy razem śpiewacie?"
Ponieważ codziennie kierowaliśmy naszymi dziećmi, stawały się coraz lepsze. Gdy mnie nie było, Kate ćwiczyła z nimi. Jako rodzina trzymaliśmy się razem.
Czasami dzieci sąsiadów siedziały z nosami przy szybie naszego okna i to było dla naszych dzieci strasznie deprymujące, gdy krzyczały: "nie możecie wyjść na dwór! Macie pecha, macie pecha, wasi rodzice nie pozwalają wam wyjść na dwór i musicie zostać w domu!"
Współczułem moim chłopakom. Wiedziałem jak przykra może być zawiść i zazdrość i widziałem, że to ich dotyka. Ale wyjaśniłem im, że nie powinni się tym przejmować.
Oczywiście byłem dla nich surowy, to było konieczne, jeśli chcieliśmy coś osiągnąć- tym bardziej, że chodziło o pięciu (potem sześciu) bardzo żywych, zdrowych chłopców. Ponieważ byłem konsekwentny, dobrze się uczyli i tego, czego się nauczyli, nie zapominali. To było bardzo ważne, żeby później podczas wyczerpujących tras koncertowych znać każdy detal występu, nawet będąc wyrwanym ze snu.
W przeciągu niewielu lat cała praca, czas i pieniądze, które włożyłem w Jackson 5, dały efekt. Świetnie znali każdy ruch, każdy gest i każdy ton. Podczas letnich miesięcy przeniosłem próby na zewnątrz. Nasi sąsiedzi przysłuchiwali się próbom i spotykały się z ich aplauzem. Jak szybko zawiść może zamienić się w respekt. Moi chłopcy zaczęli wierzyć w siebie i poczuli pierwszy powiew popularności - sąsiedzi ich podziwiali. To mnie cieszyło.
W 1965 roku chłopcy byli już tak dobrzy, że mogli dać perfekcyjny występ. Gdy dowiedziałem się o konkursie talentów w pobliskiej szkole Roosevelt High, od razu ich zapisałem. Katherine uszyła im kostiumy na występ i z nowym wyposażeniem, które im kupiłem,, prezentowali się jak profesjonaliści.
Zanim weszli na scenę, w powietrzu czuło się napięcie. Ludzie już o nas słyszeli, ale gdy zobaczyli jak młodzi są moi chłopcy - Michael miał dopiero 6 lat - nie wiedzieli co o tym sądzić. "Te dzieci będą śpiewać?" - szeptali do siebie.
The Jackson 5 występowali jako ostatni z hitami The Temptations "My Girl" i "Get Ready" śpiewanymi przez Jermaine'a. Ostatnią piosenkę James'a Browna "I Feel Good" ze swoim słynnym "Baby, Baby, Baby" śpiewał Michael. Jeszcze zanim wybrzmiał ostatni ton odłożył swoje bonogosy, skoczył na środek sceny i dał wspaniały popis taneczny. Gdy wyskoczył w powietrze niczym James Brown, wszystkie dzieci krzyczały z podziwu. Tak jak myślałem, The Jackson 5 szturmem zdobyło serca widzów.
Krótko po tym ogłoszono zwycięzców: The Jackson 5. Czuliśmy się fantastycznie. Ten dzień był dla mnie pamiętny. Potwierdził, że jeśli się ciężko pracuje na swoje marzenia, spełniają się. Następnym krokiem był konkurs z finalistami z innych szkół. Odbywał się na stadionie w Gilroy. Niewielu Afroamerykanów osiągało wówczas wysokie pozycje, dlatego wszyscy młodzi czarni chcieli być gwiazdami rozrywki albo sportu, te konkursy pełne były naprawdę dobrych wykonawców. jak np Deniece Williams która śpiewała później takie hity jak: "Silly", "Let's Hear It for the Boy" czy "Black Butterfly"
Jak już powiedziałem, moi chłopcy byli wspaniale przygotowani, więc nie musieliśmy się martwić konkurencją. Oczywiście The Jackson 5 znowu wygrali. Następne konkursy też wygraliśmy i po jakimś czasie okazało się, że nikt inny nie wygrywa, jeśli The Jackson 5 bierze udział w konkursie.
cdn
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
:* dziekuje bardzo ,że poswiecasz czas na to tłumaczenie :)
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
cd Rozdz. 9 Występy talentów
Rozdz.9 Występy talentów cd
Robiłem próby z dziećmi metodycznie przed każdym występem. Gdy wygraliśmy w Indianie wszystkie nagrody pojechałem z nimi do Illinois. Również tam wszystkie zgarnęli. Liczba ich fanów stale rosła, gazety o nich pisały i umieszczały ich zdjęcia. The Jackson 5 byli na ustach wszystkich.
Nie przerwałem oczywiście pracy z nimi. Dzieci szybko zapominają, jeśli mają długie przerwy- a tego nie chciałem. Poza tym zawsze się cieszyli, gdy mieli wystąpić przed nową publicznością. Gdy stałem za kulisami i patrzyłem przez zasłonę, jak moi chłopcy pędzili ze sceny a publiczność krzyczała "bis", po policzkach spływały mi łzy radości. Moje dzieci śmiały się, gdy to widziały; wiedziały, że uczyniły mnie najszczęśliwszym na świecie.
Mój trud się opłacił. Przed nami jeszcze była długa droga i musieliśmy dodatkowo walczyć z wieloma przeciwnościami, ale byłem pewien, że moje dzieci zostaną światowymi gwiazdami. Dla mnie, przy tak dużej rodzinie była to jedyna możliwość, bo wtedy czarni nie otrzymywali jeszcze żadnych stypendiów, żeby móc iść na Uniwersytet. Było niewiele przykładów osiągania sukcesu i nie w tym biznesie, a grup dziecięcych nie było jeszcze w ogóle. Dzisiaj jest o wiele łatwiej. Dzisiaj takie grupy jak 'N Sync czy Backstreet Boys osiągają sukces nie tylko w Niemczech, ale wtedy żeglowałem po nieznanych wodach.
W latach 1965 do 1968 byliśmy pod koniec każdego tygodnia w drodze. Konkursy talentów były piękne i dobre, ale chciałem również żeby dzieci były opłacane za swoje występy. Dlatego postanowiłem wynegocjować im angaż w małym klubie w Chicago. To były częściowo szemrane lokale, ale wtedy czarni wykonawcy tylko tam mieli możliwość występów. Nie chcieliśmy przysparzać Katherine niepotrzebnych zmartwień, dlatego nie mówiliśmy jej, gdy w grę wchodziły lokale ze striptizem. Tak wyglądał w tamtych czasach showbiznes w tej części Ameryki. Nie mogliśmy sobie oczywiście pozwolić na mieszkanie w pięciogwiazdkowych hotelach, ale zawsze czuwałem nad tym, żeby moje dzieci miały coś porządnego do jedzenia i rozweselałem je żartami.
Kiedyś przejechałem z chłopcami długą trasę do Arizony bez spania. Grupa miała występ na obrzeżach miasta Phoenix i zaraz po nim jechałem z powrotem do domu. Niestety tylko koniec tygodnia miałem wolny od pracy i wtedy mogłem pokonywać dalekie odległości. Poza tym nie chcieliśmy, żeby dzieci opuszczały szkołę. Uważałem jednak za ważne, by chłopcy występowali w Arizonie i innych miejscach, jak Kansas City, bo mieli przez to szansę śpiewać przed mieszaną publicznością, co wówczas zdarzało się jeszcze rzadko. W obrębie naszego miejsca zamieszkania mieli już całą rzeszę czarnych fanów, ale ja chciałem, żeby występowali tak samo przed białymi jak czarnymi, przed Meksykanami i Indianami. Dzisiaj wydaje nam się to takie oczywiste, że publiczność składa się z ludzi różnych ras i kultur, ale na początku lat 60-tych fakt, że moi chłopcy łączą różne narodowości, był niespotykany.
Krótko po powrocie z Arizony namierzyłem największy konkurs talentów na świecie. The Jackson 5 mogli śpiewać wszystko, standardy i nowe hity, jak również country and western, a ich choreografia była perfekcyjna. W tym show, które miało się odbyć w Harlemie w Apollo Theatre, mieli zaprezentować trzy piosenki.
Jeszcze jako dziecko marzyłem o tym, by kiedyś pójść do Apollo. Apollo było sercem Harlemu i uosabiało w latach 30-tych i 40-tych XX wieku jego kulturę i dumę. Nieśmiertelność dali mu tacy piosenkarze, jak Lena Horne i tancerz stepujący Bo Jangles. Wiele gwiazd zaczynało tam swoją karierę.
W czasach gdy byłem menadżerem The Jackson 5 mówiło się, że gdy ktoś przekona do siebie krytyczną publiczność Apollo, ten wszędzie osiągnie sukces. Jeśli ktoś w Apollo nie trafi w ton, zostanie wygwizdany, a publiczność obrzuci go butelkami i puszkami. To oczywiście trochę mnie martwiło. Ale przecież ćwiczyliśmy bez przerwy całe 4 lata, dlatego wątpiłem, że coś takiego mogłoby się przydarzyć moim dzieciom. Nie, na pewno nie. Byli gotowi zaprezentować się publiczności w Apollo.
Przed wejściem na estradę stał pień drzewa, w który pukali artyści przed wejściem na scenę. Również moi chłopcy nie zrobili wyjątku. Mieli przeżyć ten dzień. Fani piszczeli i napierali na scenę-, tak, że grupa musiała mieć się przed nimi na baczności. Budynek huczał! A ja byłem pewien, że moi chłopcy teraz mogą wystąpić przed całym światem. Po swoim zwycięstwie w Apollo nabrali pewności siebie. Chętnie pracowali razem i coraz bardziej zdawali sobie sprawę, czym jest The Jackson 5.
W Chicago poznałem faceta nazywanego Baby James, który znał wielu ludzi z show biznesu w Nowym Jorku. Słyszał, że moi chłopcy wygrywają wszystkie konkursy talentów, dlatego nawiązał ze mną kontakt i obiecał mi polecić ich agentom w Nowym Jorku, którzy pracują dla Universal Attractions. Zawsze, gdy agencja organizowała show z artystami Motown, zapraszała nas również, a podczas długich weekendów lub ferii szkolnych załatwiała nam angaż.
Latem 1968 pojechałem z chłopcami do Regal Theatre w Chicago. Mieli śpiewać w konkursie talentów, który miał się tam odbyć następnego dnia. W wieczornym programie miała wystąpić Gladys Knight ant The Pips. Zostawiłem chłopców u krewnych i pojechałem do teatru zapisać grupę na konkurs. The Pips znałem jeszcze z czasów, gdy sam tworzyłem swoją grupę The Falcons, a Ubba, William i David wiedzieli wprawdzie, że ja już od dawna nic nie robię, ale nie wiedzieli, że teraz jestem menadżerem moich synów. Obiecałem im, że ich później im przedstawię. Potem z kierownikiem teatru uzgodniłem, że The Jackson 5 będą mogli zaśpiewać następnego dnia w konkursie talentów.
Późnym popołudniem przedstawiłem moich chłopców Gladys i moim starym znajomym z The Pips. Zakłopotani stali z brązowymi torebkami z lunchem, które przygotowała im Katherine, Gladys zaprosiła ich do garderoby, żeby poczekali tam na próby. Michael był jeszcze wtedy tak mały, że jego stopy nie dotykały ziemi, gdy siedział na sofie.
- Słyszałam, że śpiewacie - powiedziała Gladys.
- Tak, śpiewamy- odpowiedział nieśmiało Michael.
- Chcecie już to robić zawsze?- spytała.
Wszyscy chłopcy skinęli potakująco.
Wykorzystując chwilę, spytałem Gladys czy ona i The Pips nie mogliby przekonać kogoś w Motown, żeby zobaczyli występ zespołu. Zapewniła, że zobaczy co się da zrobić.
Potem moi chłopcy poszli na scenę i zaczęli próbę. Obserwowałem Gladys z boku, jak otworzyła szeroko oczy. Westchnęła z zachwytu i zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Oczywiście była zachwycona. Gdy chłopcy skończyli śpiewać, zadzwoniła do swojego menadżera w Motown- Taylora Cox'a i opowiadała mu o moich dzieciach. Obiecał się tym zająć, ale pomimo że wielokrotnie dzwoniła i prosiła go, żeby dał szansę The Jackson 5, z Motown nikt nie reagował.
Wiedziałem już, że moi chłopcy są profesjonalistami. Wiedzieli, jak zdobyć podziw publiczności. Załatwiłem im występy w Uptown Theatre w Filadelfii i w Howard Theatre w Waszyngtonie. Ceny wstępu poszybowały w górę i moje dzieci otrzymywały taką samą gażę jak piosenkarze, których hity grane są w radiu.
The Jackson 5 stawali się coraz bardziej znani, ich sukces w Apollo został opisany w gazecie. Dzieciaki, które słuchały ich podczas występów szkolnych, szalały na ich punkcie. Dlatego niektórzy artyści nie chcieli występować po The Jackson 5. W showbiznesie jest takie stare powiedzenie "Nie wchodź nigdy na scenę po zwierzętach i dzieciach". I gdy występowaliśmy w jakimś programie, wszyscy wiedzieli, że publiczność przyszła tylko po to, by zobaczyć The Jackson 5.
Robiłem próby z dziećmi metodycznie przed każdym występem. Gdy wygraliśmy w Indianie wszystkie nagrody pojechałem z nimi do Illinois. Również tam wszystkie zgarnęli. Liczba ich fanów stale rosła, gazety o nich pisały i umieszczały ich zdjęcia. The Jackson 5 byli na ustach wszystkich.
Nie przerwałem oczywiście pracy z nimi. Dzieci szybko zapominają, jeśli mają długie przerwy- a tego nie chciałem. Poza tym zawsze się cieszyli, gdy mieli wystąpić przed nową publicznością. Gdy stałem za kulisami i patrzyłem przez zasłonę, jak moi chłopcy pędzili ze sceny a publiczność krzyczała "bis", po policzkach spływały mi łzy radości. Moje dzieci śmiały się, gdy to widziały; wiedziały, że uczyniły mnie najszczęśliwszym na świecie.
Mój trud się opłacił. Przed nami jeszcze była długa droga i musieliśmy dodatkowo walczyć z wieloma przeciwnościami, ale byłem pewien, że moje dzieci zostaną światowymi gwiazdami. Dla mnie, przy tak dużej rodzinie była to jedyna możliwość, bo wtedy czarni nie otrzymywali jeszcze żadnych stypendiów, żeby móc iść na Uniwersytet. Było niewiele przykładów osiągania sukcesu i nie w tym biznesie, a grup dziecięcych nie było jeszcze w ogóle. Dzisiaj jest o wiele łatwiej. Dzisiaj takie grupy jak 'N Sync czy Backstreet Boys osiągają sukces nie tylko w Niemczech, ale wtedy żeglowałem po nieznanych wodach.
W latach 1965 do 1968 byliśmy pod koniec każdego tygodnia w drodze. Konkursy talentów były piękne i dobre, ale chciałem również żeby dzieci były opłacane za swoje występy. Dlatego postanowiłem wynegocjować im angaż w małym klubie w Chicago. To były częściowo szemrane lokale, ale wtedy czarni wykonawcy tylko tam mieli możliwość występów. Nie chcieliśmy przysparzać Katherine niepotrzebnych zmartwień, dlatego nie mówiliśmy jej, gdy w grę wchodziły lokale ze striptizem. Tak wyglądał w tamtych czasach showbiznes w tej części Ameryki. Nie mogliśmy sobie oczywiście pozwolić na mieszkanie w pięciogwiazdkowych hotelach, ale zawsze czuwałem nad tym, żeby moje dzieci miały coś porządnego do jedzenia i rozweselałem je żartami.
Kiedyś przejechałem z chłopcami długą trasę do Arizony bez spania. Grupa miała występ na obrzeżach miasta Phoenix i zaraz po nim jechałem z powrotem do domu. Niestety tylko koniec tygodnia miałem wolny od pracy i wtedy mogłem pokonywać dalekie odległości. Poza tym nie chcieliśmy, żeby dzieci opuszczały szkołę. Uważałem jednak za ważne, by chłopcy występowali w Arizonie i innych miejscach, jak Kansas City, bo mieli przez to szansę śpiewać przed mieszaną publicznością, co wówczas zdarzało się jeszcze rzadko. W obrębie naszego miejsca zamieszkania mieli już całą rzeszę czarnych fanów, ale ja chciałem, żeby występowali tak samo przed białymi jak czarnymi, przed Meksykanami i Indianami. Dzisiaj wydaje nam się to takie oczywiste, że publiczność składa się z ludzi różnych ras i kultur, ale na początku lat 60-tych fakt, że moi chłopcy łączą różne narodowości, był niespotykany.
Krótko po powrocie z Arizony namierzyłem największy konkurs talentów na świecie. The Jackson 5 mogli śpiewać wszystko, standardy i nowe hity, jak również country and western, a ich choreografia była perfekcyjna. W tym show, które miało się odbyć w Harlemie w Apollo Theatre, mieli zaprezentować trzy piosenki.
Jeszcze jako dziecko marzyłem o tym, by kiedyś pójść do Apollo. Apollo było sercem Harlemu i uosabiało w latach 30-tych i 40-tych XX wieku jego kulturę i dumę. Nieśmiertelność dali mu tacy piosenkarze, jak Lena Horne i tancerz stepujący Bo Jangles. Wiele gwiazd zaczynało tam swoją karierę.
W czasach gdy byłem menadżerem The Jackson 5 mówiło się, że gdy ktoś przekona do siebie krytyczną publiczność Apollo, ten wszędzie osiągnie sukces. Jeśli ktoś w Apollo nie trafi w ton, zostanie wygwizdany, a publiczność obrzuci go butelkami i puszkami. To oczywiście trochę mnie martwiło. Ale przecież ćwiczyliśmy bez przerwy całe 4 lata, dlatego wątpiłem, że coś takiego mogłoby się przydarzyć moim dzieciom. Nie, na pewno nie. Byli gotowi zaprezentować się publiczności w Apollo.
Przed wejściem na estradę stał pień drzewa, w który pukali artyści przed wejściem na scenę. Również moi chłopcy nie zrobili wyjątku. Mieli przeżyć ten dzień. Fani piszczeli i napierali na scenę-, tak, że grupa musiała mieć się przed nimi na baczności. Budynek huczał! A ja byłem pewien, że moi chłopcy teraz mogą wystąpić przed całym światem. Po swoim zwycięstwie w Apollo nabrali pewności siebie. Chętnie pracowali razem i coraz bardziej zdawali sobie sprawę, czym jest The Jackson 5.
W Chicago poznałem faceta nazywanego Baby James, który znał wielu ludzi z show biznesu w Nowym Jorku. Słyszał, że moi chłopcy wygrywają wszystkie konkursy talentów, dlatego nawiązał ze mną kontakt i obiecał mi polecić ich agentom w Nowym Jorku, którzy pracują dla Universal Attractions. Zawsze, gdy agencja organizowała show z artystami Motown, zapraszała nas również, a podczas długich weekendów lub ferii szkolnych załatwiała nam angaż.
Latem 1968 pojechałem z chłopcami do Regal Theatre w Chicago. Mieli śpiewać w konkursie talentów, który miał się tam odbyć następnego dnia. W wieczornym programie miała wystąpić Gladys Knight ant The Pips. Zostawiłem chłopców u krewnych i pojechałem do teatru zapisać grupę na konkurs. The Pips znałem jeszcze z czasów, gdy sam tworzyłem swoją grupę The Falcons, a Ubba, William i David wiedzieli wprawdzie, że ja już od dawna nic nie robię, ale nie wiedzieli, że teraz jestem menadżerem moich synów. Obiecałem im, że ich później im przedstawię. Potem z kierownikiem teatru uzgodniłem, że The Jackson 5 będą mogli zaśpiewać następnego dnia w konkursie talentów.
Późnym popołudniem przedstawiłem moich chłopców Gladys i moim starym znajomym z The Pips. Zakłopotani stali z brązowymi torebkami z lunchem, które przygotowała im Katherine, Gladys zaprosiła ich do garderoby, żeby poczekali tam na próby. Michael był jeszcze wtedy tak mały, że jego stopy nie dotykały ziemi, gdy siedział na sofie.
- Słyszałam, że śpiewacie - powiedziała Gladys.
- Tak, śpiewamy- odpowiedział nieśmiało Michael.
- Chcecie już to robić zawsze?- spytała.
Wszyscy chłopcy skinęli potakująco.
Wykorzystując chwilę, spytałem Gladys czy ona i The Pips nie mogliby przekonać kogoś w Motown, żeby zobaczyli występ zespołu. Zapewniła, że zobaczy co się da zrobić.
Potem moi chłopcy poszli na scenę i zaczęli próbę. Obserwowałem Gladys z boku, jak otworzyła szeroko oczy. Westchnęła z zachwytu i zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Oczywiście była zachwycona. Gdy chłopcy skończyli śpiewać, zadzwoniła do swojego menadżera w Motown- Taylora Cox'a i opowiadała mu o moich dzieciach. Obiecał się tym zająć, ale pomimo że wielokrotnie dzwoniła i prosiła go, żeby dał szansę The Jackson 5, z Motown nikt nie reagował.
Wiedziałem już, że moi chłopcy są profesjonalistami. Wiedzieli, jak zdobyć podziw publiczności. Załatwiłem im występy w Uptown Theatre w Filadelfii i w Howard Theatre w Waszyngtonie. Ceny wstępu poszybowały w górę i moje dzieci otrzymywały taką samą gażę jak piosenkarze, których hity grane są w radiu.
The Jackson 5 stawali się coraz bardziej znani, ich sukces w Apollo został opisany w gazecie. Dzieciaki, które słuchały ich podczas występów szkolnych, szalały na ich punkcie. Dlatego niektórzy artyści nie chcieli występować po The Jackson 5. W showbiznesie jest takie stare powiedzenie "Nie wchodź nigdy na scenę po zwierzętach i dzieciach". I gdy występowaliśmy w jakimś programie, wszyscy wiedzieli, że publiczność przyszła tylko po to, by zobaczyć The Jackson 5.
Ostatnio zmieniony wt, 06 kwie 2010, 19:38 przez MonikaJ, łącznie zmieniany 3 razy.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Dziękować.
Za kazdym razem jak wchodze na forum , to zagladam tutaj czy nie pojawil sie nowy rozdział.
Pozdr i raz jeszcze dzięki.
Za kazdym razem jak wchodze na forum , to zagladam tutaj czy nie pojawil sie nowy rozdział.
Pozdr i raz jeszcze dzięki.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
ohh już się zaczynałam zamartwiać, ale patrze i jest kolejna część, za co dzięki przeogromne dobra kobieto
Widać, ze Joe całą uwagę skupiał na karierze muzycznej chłopców i obrał sobie ten jedyny cel. Zapewne był dumny ze swoich dzieciaków, jednak co nam teraz już wiadomo, zapomniał, że oprócz talentów, które warto rozwijać dzieci mają także swoją delikatność i wrażliwość, na które trzeba z kolei dmuchać i chuchać.
Czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy
Widać, ze Joe całą uwagę skupiał na karierze muzycznej chłopców i obrał sobie ten jedyny cel. Zapewne był dumny ze swoich dzieciaków, jednak co nam teraz już wiadomo, zapomniał, że oprócz talentów, które warto rozwijać dzieci mają także swoją delikatność i wrażliwość, na które trzeba z kolei dmuchać i chuchać.
Czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy
**********
There's a place in your heart
And I know that it is love
**********