: wt, 29 lis 2005, 18:09
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XXII
Guns N' Roses - "Live Era '87-'93"

Dysk I.
1.NIGHTRAIN
2.MR. BROWNSTONE
3.IT'S SO EASY
4.WELCOME TO THE JUNGLE
5.DUST N'BONES
6.MY MICHELLE
7.YOU'RE CRAZY
8.USED TO LOVE HER
9.PATIENCE
10.IT'S ALRIGHT
11.NOVEMBER RAIN
Dysk II.
1.OUT TA GET ME
2.PRETTY TIED UP
3.YESTERDAYS
4.MOVE TO THE CITY
5.YOU COULD BE MINE
6.ROCKET QUEEN
7.SWEET CHILD O'MINE
8.KNOCKIN' ON HEAVEN'S DOOR
9.DON'T CRY
10.ESTRANGED
11.PARADISE CITY
23 listopada 1999 roku Guns N' Roses wydali swoją pierwszą od 6 lat płytę, w dodatku pierwszą i jak dotąd jedyną płytę koncertową w historii swojego zespołu. Do płyty została dołączona 24 stronicowa książeczka ze zdjęciami, a do japońskiej wersji dołączono bonus w postaci utworu "Coma".
Live Era '87-'93 to dwupłytowy album, na którym (zgodnie z tytułem) znalazły się nagrania z różnych występów, jakie Guns N' Roses zagrali w przeciągu kilku lat swej (nie zawaham się nazwać po imieniu) oszałamiającej kariery.
22 kompozycje i w sumie ponad sto trzydzieści minut z tego dwupłytowego krążka udowadniają, że Gunsi grali rzeczywiście ekscytujące koncerty. Tego materiału słucha się rewelacyjnie. Od pierwszej do ostatniej minuty. Zupełnie nie słychać, że to poukładane w całość fragmenty rozmaitych koncertów z różnych miejsc i, co chyba ważniejsze, z różnych lat. Co ciekawe nic ta muzyka się nie zestarzała. Powracając do albumu... Nie ma tu koncertowych potknięć, nie ma grania na siłę, które często zdarza się topowym wykonawcom, jest natomiast rasowy hardrock z krwi i kości, który na pewno nie przynosi wstydu wykonawcom. Guns N' Roses to zespół, który na długo przed grunge'em, korzystając ze sprawdzonych hardrockowo-metalowych wzorów, tchnął w rock całą masę porażającej autentyzmem i spontanicznością energii. Nie bez przyczyny ich koncerty były porównywane do pierwszego prawdziwie grającego zespołu Thin Lizzy z lat 60'tych (który wykorzystywał na scenie dwie gitary prowadzące).
Na Live Era '87-'93 mamy żywioł znany już z GN'R Lies, ale także piękne podniosłe ballady czy śpiewane razem z widownią "hymny" - przykładem Knockin' On Heavens Door. Znajdziemy tu akustyczny set z GN'R Lies, z tym, że... z prądem. You're Crazy świetnie łączy walory wersji akustycznej z tą wcześniejszą z Appetite for Destruction. Przed Used To Love Her Axl tłumaczy widowni, że tekst tej piosenki to tylko żart. Koncertowe wykonanie takich gunsowych standardów jak Welcome To The Jungle, Nightrain, Yesterdays, Sweet Child O' Mine czy hitu z "Terminatora 2" - You Could Be Mine - to coś naprawdę niesamowitego. Jest też ukłon w stronę tradycji, ukłon dość nietypowy, bo w postaci numeru Black Sabbath It's Alright, zaśpiewanego przez Axla przy akompaniamencie fortepianu. W końcu - są słynne gunsowe ballady - z Don't Cry i November Rain na czele. No właśnie November Rain...przynajmniej ze względu na solo Slasha, ten utwór nie powinien być wykonywany na koncertach, bo zawsze dużo traci na jakości tak klimatycznie jak i muzycznie, tak samo dzieje się z utworem Estranged. Za to mamy Dust In The Wind trzy minutowe fortepianowe solo Axla grane zawsze na koncertach jako wstęp do November Rain (tego wstępu na piosence w wersji studyjnej nie ma). Na albumie brakuje mi też granego na koncertach Live And Let Die. Ktoś w Geffen pewnie sobie wymyślił jakiś "ważny" powód, by go pominąć. Szkoda.


- - - - - - - -
edit: Jeszcze parę zdań o płycie..., a właściwie to o piosence "It's Alright" która jest coverem Black Sabbath. Znalazłam krótką wypowiedź Axla na jej temat: "Ja naprawdę lubię fortepian, stąd taka wersja utworu. Do tego dochodzi ciekawy tekst... Zresztą, kiedy grasz coś takiego, nikt nie ma pojęcia, że to Black Sabbath. To taki specyficzny rodzaj rozrywki, ale też całość pasowała nam jako intro do November Rain. Jeśli już jesteśmy przy albumie "Live Era '87-'93", trzeba wiedzieć, iż GN'R nigdy oficjalnie nie nosili się z zamiarem nagrania takiego krążka. Tylko dzięki kilkuletniej pracy Dela Jamesa zarejestrowane na taśmach DAT występy zespołu podczas tras..." - i tu wywiad niestety się urywa, a to dlatego, że kiedyś (nie wiem po jaką cholerę) wycięłam sobie jakieś zdjęcie, które było na odwrotnej stronie tego wywiadu (to był wywiad dla gazety Metal Hammer), a wraz z nim c.d. mowy Axla. No cóż, zawsze miewałam genialne pomysły
.
Powracając jeszcze do płyty... Następnie nad projektem skupiła się masa ludzi, próbująca się przekopać przez tony materiału, by wybrać to, co najlepsze. Odnalezienie właściwych nadających się do użycia taśm zabrało bardzo dużo czasu. Reasumując "Live Era" przynosi miłe wspomnienia wyjątkowych koncertów z jakże odległej niestety przeszłości.
Guns N' Roses - "Live Era '87-'93"

Dysk I.
1.NIGHTRAIN
2.MR. BROWNSTONE
3.IT'S SO EASY
4.WELCOME TO THE JUNGLE
5.DUST N'BONES
6.MY MICHELLE
7.YOU'RE CRAZY
8.USED TO LOVE HER
9.PATIENCE
10.IT'S ALRIGHT
11.NOVEMBER RAIN
Dysk II.
1.OUT TA GET ME
2.PRETTY TIED UP
3.YESTERDAYS
4.MOVE TO THE CITY
5.YOU COULD BE MINE
6.ROCKET QUEEN
7.SWEET CHILD O'MINE
8.KNOCKIN' ON HEAVEN'S DOOR
9.DON'T CRY
10.ESTRANGED
11.PARADISE CITY
23 listopada 1999 roku Guns N' Roses wydali swoją pierwszą od 6 lat płytę, w dodatku pierwszą i jak dotąd jedyną płytę koncertową w historii swojego zespołu. Do płyty została dołączona 24 stronicowa książeczka ze zdjęciami, a do japońskiej wersji dołączono bonus w postaci utworu "Coma".
Live Era '87-'93 to dwupłytowy album, na którym (zgodnie z tytułem) znalazły się nagrania z różnych występów, jakie Guns N' Roses zagrali w przeciągu kilku lat swej (nie zawaham się nazwać po imieniu) oszałamiającej kariery.
22 kompozycje i w sumie ponad sto trzydzieści minut z tego dwupłytowego krążka udowadniają, że Gunsi grali rzeczywiście ekscytujące koncerty. Tego materiału słucha się rewelacyjnie. Od pierwszej do ostatniej minuty. Zupełnie nie słychać, że to poukładane w całość fragmenty rozmaitych koncertów z różnych miejsc i, co chyba ważniejsze, z różnych lat. Co ciekawe nic ta muzyka się nie zestarzała. Powracając do albumu... Nie ma tu koncertowych potknięć, nie ma grania na siłę, które często zdarza się topowym wykonawcom, jest natomiast rasowy hardrock z krwi i kości, który na pewno nie przynosi wstydu wykonawcom. Guns N' Roses to zespół, który na długo przed grunge'em, korzystając ze sprawdzonych hardrockowo-metalowych wzorów, tchnął w rock całą masę porażającej autentyzmem i spontanicznością energii. Nie bez przyczyny ich koncerty były porównywane do pierwszego prawdziwie grającego zespołu Thin Lizzy z lat 60'tych (który wykorzystywał na scenie dwie gitary prowadzące).
Na Live Era '87-'93 mamy żywioł znany już z GN'R Lies, ale także piękne podniosłe ballady czy śpiewane razem z widownią "hymny" - przykładem Knockin' On Heavens Door. Znajdziemy tu akustyczny set z GN'R Lies, z tym, że... z prądem. You're Crazy świetnie łączy walory wersji akustycznej z tą wcześniejszą z Appetite for Destruction. Przed Used To Love Her Axl tłumaczy widowni, że tekst tej piosenki to tylko żart. Koncertowe wykonanie takich gunsowych standardów jak Welcome To The Jungle, Nightrain, Yesterdays, Sweet Child O' Mine czy hitu z "Terminatora 2" - You Could Be Mine - to coś naprawdę niesamowitego. Jest też ukłon w stronę tradycji, ukłon dość nietypowy, bo w postaci numeru Black Sabbath It's Alright, zaśpiewanego przez Axla przy akompaniamencie fortepianu. W końcu - są słynne gunsowe ballady - z Don't Cry i November Rain na czele. No właśnie November Rain...przynajmniej ze względu na solo Slasha, ten utwór nie powinien być wykonywany na koncertach, bo zawsze dużo traci na jakości tak klimatycznie jak i muzycznie, tak samo dzieje się z utworem Estranged. Za to mamy Dust In The Wind trzy minutowe fortepianowe solo Axla grane zawsze na koncertach jako wstęp do November Rain (tego wstępu na piosence w wersji studyjnej nie ma). Na albumie brakuje mi też granego na koncertach Live And Let Die. Ktoś w Geffen pewnie sobie wymyślił jakiś "ważny" powód, by go pominąć. Szkoda.


- - - - - - - -
edit: Jeszcze parę zdań o płycie..., a właściwie to o piosence "It's Alright" która jest coverem Black Sabbath. Znalazłam krótką wypowiedź Axla na jej temat: "Ja naprawdę lubię fortepian, stąd taka wersja utworu. Do tego dochodzi ciekawy tekst... Zresztą, kiedy grasz coś takiego, nikt nie ma pojęcia, że to Black Sabbath. To taki specyficzny rodzaj rozrywki, ale też całość pasowała nam jako intro do November Rain. Jeśli już jesteśmy przy albumie "Live Era '87-'93", trzeba wiedzieć, iż GN'R nigdy oficjalnie nie nosili się z zamiarem nagrania takiego krążka. Tylko dzięki kilkuletniej pracy Dela Jamesa zarejestrowane na taśmach DAT występy zespołu podczas tras..." - i tu wywiad niestety się urywa, a to dlatego, że kiedyś (nie wiem po jaką cholerę) wycięłam sobie jakieś zdjęcie, które było na odwrotnej stronie tego wywiadu (to był wywiad dla gazety Metal Hammer), a wraz z nim c.d. mowy Axla. No cóż, zawsze miewałam genialne pomysły

Powracając jeszcze do płyty... Następnie nad projektem skupiła się masa ludzi, próbująca się przekopać przez tony materiału, by wybrać to, co najlepsze. Odnalezienie właściwych nadających się do użycia taśm zabrało bardzo dużo czasu. Reasumując "Live Era" przynosi miłe wspomnienia wyjątkowych koncertów z jakże odległej niestety przeszłości.