: pt, 28 paź 2011, 14:29
Odsyłam tutaj http://www.unic.un.org.pl/incb/2000.1.pdfhelusia pisze:ARGO - nie ma czegos takiego jak polifarmacja - w tlumaczeniu na polski powinno byc polipragmazja.
Odsyłam tutaj http://www.unic.un.org.pl/incb/2000.1.pdfhelusia pisze:ARGO - nie ma czegos takiego jak polifarmacja - w tlumaczeniu na polski powinno byc polipragmazja.
Wiesz co, Argo, wydaje mi się że Helusia ma rację. To co podałaś, to może być przytoczenie angielskiego terminu i spolszczenie go, tak trochę po swojemu.argo pisze:Odsyłam tutaj http://www.unic.un.org.pl/incb/2000.1.pdfhelusia pisze:ARGO - nie ma czegos takiego jak polifarmacja - w tlumaczeniu na polski powinno byc polipragmazja.
Ekspertem medycznym nie jestem, więc skoro znalazłam takie tłumaczenie w raporcie INCB, to uznałam, że pozostawię ten termin.triniti pisze:Wiesz co, Argo, wydaje mi się że Helusia ma rację. To co podałaś, to może być przytoczenie angielskiego terminu i spolszczenie go, tak trochę po swojemu.argo pisze:Odsyłam tutaj http://www.unic.un.org.pl/incb/2000.1.pdfhelusia pisze:ARGO - nie ma czegos takiego jak polifarmacja - w tlumaczeniu na polski powinno byc polipragmazja.
Ja również nie mogę znaleźć w słowniku języka polskiego - terminu "polifarmacja".
Masz na myśli mowy kończące? Chyba jeszcze prokuratura ma możliwość tzw. rebuttal, czyli powołania kolejnych świadków w celu obalenia dowodów obrony. Jeżeli takowe by były. Opóźnienie zresztą chyba i tak będzie stosunkowo niewielkie, za chwilę obrona wznawia swoje przesłuchanie dr White'a (potrwać ma 2-3 godz.)triniti pisze:Teraz znowu rozprawa zostanie przesunięta, mimo że już w poniedziałek miał być finał
To wcale nie jest pewne, czy to o czym wspomniałaś jest jest wystarczające do skazania Murraya. Fani są w tej sprawie podzieleni, (chociaż może nie widać tego na MJJC,tam zazwyczaj wszyscy myślą podobnie).anialim pisze:Sprawa toczy się o nieumyślne spowodowanie śmierci - w takim przypadku wydaje mi się, że prokuratura już udowodniła zasadność swojego oskarżenia. To Murray zamawiał leki, podawał je, zakładał MJowi dojście kroplówki, nie prowadził dokumentacji medycznej. Jak to jest, że Klein potrafił notować dawki demerolu czy zapiski o tym, czego ws. MJa chciała od niego Karen Faye, a CM nie zapisywał nie tylko propofolu, ale i innych leków? Już nie mówiąc o nieudzieleniu (czy nieumiejętnym udzieleniu) pierwszej pomocy. Przecież jako lekarz powinien był być gwarantem. System sprawiedliwości jest dziwnym tworem - gdyby to wszystko było takie oczywiste, zapewne sprawa miałaby inny - dla CMa bardziej negatywny - finał.
Nie chodzi mi o wielkość tego przesunięcia, tylko o sam fakt - że było to konieczne. Jeżeli sprawa jest już wygrana, jak większość uważa, to po co to robić?Masz na myśli mowy kończące? Chyba jeszcze prokuratura ma możliwość tzw. rebuttal, czyli powołania kolejnych świadków w celu obalenia dowodów obrony. Jeżeli takowe by były. Opóźnienie zresztą chyba i tak będzie stosunkowo niewielkie, za chwilę obrona wznawia swoje przesłuchanie dr White'a.triniti pisze:Teraz znowu rozprawa zostanie przesunięta, mimo że już w poniedziałek miał być finał
Dla mnie czekanie również nie stanowi najmniejszego problemu.Czym jest dwa lata czekania na ten proces w porównaniu nawet jeszcze do tygodnia.
Czy pijany kierowca nie działa w jakimś sensie z ograniczoną poczytalnością? CM też taką miał? Jakoś nie przemawia do mnie ten przykład, może po prostu po ciężkim tygodniu trudno znaleźć mi tu analogię :)triniti pisze: Ten przypadek porównuje się do zabicia pieszego przez pijanego kierowcę.
Martwi mnie to, że pod koniec procesu cała sprawa kręci się wokół ilości propofolu, a przecież istotą rzeczy powinno być jego stosowanie w nagannych warunkach, bez podstawowego zabezpieczenia i to, że lekarz pozostawił pacjenta samego. Pomijam już resztę zarzutów, o których była wcześniej mowa. Faktycznie, teraz rywalizacja dwóch lekarzy przysłoni trochę główny temat i pozostawi świeże wrażenie na przysięgłych, możliwe, że nawet zdystansuje ich do oskarżenia. Nadal wierzę w Walgrena i mam nadzieję, że wygra ten proces, bo myślę, że jest dla niego równie prestiżowy jak dla obrony, którą cały czas jak dotąd pokonywał swoją inteligencją.anialim pisze:Podczas dzisiejszej rozprawy odniosłam wrażenie, że w tym momencie sedno sprawy sprowadza się do tego, który z ekspertów przekona do swoich racji przysięgłych: Shafer czy White. Swoją drogą, co za ironia - akurat tych dwóch współpracowników i dobrych znajomych.
No dobrze, to powiedzmy, że kierowca był trzeźwy, pędził 150 na godzinę i zabił przechodnia na przejściu dla pieszych oraz uciekł z miejsca wypadku. Całą resztę analogii mogę chyba pozostawić bez zmian.anialim pisze:Czy pijany kierowca nie działa w jakimś sensie z ograniczoną poczytalnością? CM też taką miał? Jakoś nie przemawia do mnie ten przykład, może po prostu po ciężkim tygodniu trudno znaleźć mi tu analogię :)triniti pisze: Ten przypadek porównuje się do zabicia pieszego przez pijanego kierowcę.
Tak, odciski palców są istotne…Jednak scena nie została zabezpieczona. Trudno właściwie powiedzieć, kiedy te fiolki zostały otworzone - czy tego dnia, czy poprzedniego. (Było 5 otworzonych fiolek). Nie ma zdjęcia wiszącej 100ml fiolki w worku. .Jest tylko opis i rysunek Alwareza wykonany w kwietniu 2011r. W pierwszym przesłuchaniu nawet o tym nie wspomniał. Nie ma na worku odcisków palców Alwareza - który to worek wraz z butelką podobno zdjął ze statywu. Więc wszystko może zostać podważone.Co do dowodów ws. tego, kto podał śmiertelną dawkę - na fiolce ze 100ml propofolu zabezpieczono odciski CMa, nie MJa.
Oczywiście, gdyby to wszystko było takie proste, cała sprawa nie byłaby potrzebna. Do czasu prawomocnego wyroku mówimy o domniemaniu niewinności. I z tym nie polemizuję. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądało poniedziałkowe przesłuchanie dr White'a przez prokuraturę.
O jakich nieścisłościach mówisz? - O Demerolu i Lorazepamie?Jak do tej pory Walgren skutecznie i rzeczowo wskazywał na nieścisłości w zeznaniach świadków obrony.
Myślę, że sedno sprawy sprowadzi się do tego - czy była to infuzja czy bolus. Shafer pominął w swojej symulacji poziom Propofolu w moczu. To było oczywiste, że dr White na tym się właśnie skupi. Poziom Propofolu w moczu wyklucza teorię Shafera o infuzji. Nie wiem jak prokuratura się z tym upora. Nie jestem lekarzem - zobaczymy w poniedziałek.Podczas dzisiejszej rozprawy odniosłam wrażenie, że w tym momencie sedno sprawy sprowadza się do tego, który z ekspertów przekona do swoich racji przysięgłych: Shafer czy White. Swoją drogą, co za ironia - akurat tych dwóch współpracowników i dobrych znajomych
To o czym mówisz jest podstawą do odebrania licencji (dożywotnio mam nadzieję). Mam wątpliwości, czy jest podstawą do wsadzenia człowieka do więzienia na 4 lata.irka pisze:Martwi mnie to, że pod koniec procesu cała sprawa kręci się wokół ilości propofolu, a przecież istotą rzeczy powinno być jego stosowanie w nagannych warunkach, bez podstawowego zabezpieczenia i to, że lekarz pozostawił pacjenta samego. Pomijam już resztę zarzutów, o których była wcześniej mowa. Faktycznie, teraz rywalizacja dwóch lekarzy przysłoni trochę główny temat i pozostawi świeże wrażenie na przysięgłych, możliwe, że nawet zdystansuje ich do oskarżenia. Nadal wierzę w Walgrena i mam nadzieję, że wygra ten proces, bo myślę, że jest dla niego równie prestiżowy jak dla obrony, którą cały czas jak dotąd pokonywał swoją inteligencją.anialim pisze:Podczas dzisiejszej rozprawy odniosłam wrażenie, że w tym momencie sedno sprawy sprowadza się do tego, który z ekspertów przekona do swoich racji przysięgłych: Shafer czy White. Swoją drogą, co za ironia - akurat tych dwóch współpracowników i dobrych znajomych.
Przecież dr Rogers wyraźnie zeznał, że nawet gdyby Michael sam zażył dodatkowe tabletki i wstrzyknął propofol - nadal określiłby to jako zabójstwo. Jeszcze raz przeczytałam wczoraj zeznania dr Rogersa i zastanawiam się czy to stwierdzenie straciło dzisiaj na wartości? Przecież zeznał to lekarz, który przypadek Michaela zgłosił do koronera.triniti pisze:To o czym mówisz jest podstawą do odebrania licencji (dożywotnio mam nadzieję). Mam wątpliwości, czy jest podstawą do wsadzenia człowieka do więzienia na 4 lata.
Dr Rogers jest lekarzem, nie ekspertem prawa. To jest jego pogląd, a nie wykładnia prawa.irka pisze:Przecież dr Rogers wyraźnie zeznał, że nawet gdyby Michael sam zażył dodatkowe tabletki i wstrzyknął propofol - nadal określiłby to jako zabójstwo. Jeszcze raz przeczytałam wczoraj zeznania dr Rogersa i zastanawiam się czy to stwierdzenie straciło dzisiaj na wartości?triniti pisze:To o czym mówisz jest podstawą do odebrania licencji (dożywotnio mam nadzieję). Mam wątpliwości, czy jest podstawą do wsadzenia człowieka do więzienia na 4 lata.